Ciekaw jestem , czy dotarł Pan do tego zawołania - "Jesuita mors tua mea vita".
Zawsze to może ubarwić historię tajemniczego zakonu. Ale prawda o jezuitach jest tak inna jak różnica między naiwną "Bozią" a Absolutnym Zbawicielem  K. Rahnera.

Przytoczył Pan wiele opinii z historii, opinii ludzi nastawionych dość wrogo do teizmu jak też do obiektywnej praworządności. Zapomniał Pan natomiast wspomnieć (chyba dlatego by prać nam mózgi) o Jezuickim eksperymencie boliwijskim zniszczonym przez świecką władzę hiszpańskiego króla. Przytacza Pan opinie i tylko opinie historyczne, tak jak i dzisiaj w mediach tabloidach przytaczane są opinie ( metoda wciąż ta sama) brak natomiast faktów.

Swego czasu zetknąłem się z Jezuitami, przeprowadziłem szereg z nimi rozmów i polemik.
To ludzie twardo osadzeni w rzeczywistości, naukowej również. Nikomu nie piorą mózgów tak jak torobią media polskojęzyczne.
Pozdrawiam

1) Jezuici nie zostali założeni jako lekarstwo na reformację - tak wyszło w "praniu" - idea zakonników młodych, dobrze wykształconych, zajmujących się możnymi tego świata i ślubujących osobiste posłuszeństwo papieżowi okazała się skutecznym środkiem walki z reformacją (wtedy i dzisiaj papież nie mógł wydać polecenia pojedyńczemu księdzu czy zakonnikowi a jezuicie mógł i może).

2) Woltera opinie przytaczać można, ale nie nadawałbym im zbyt dużej wartości faktograficznej. Oczywiście na płaszczyźnie ideologicznej argumenty pozostają aktualne, ale już krytyka skutków prozelityzmu w Japonii mija się z faktami. Rozczarowanych absolwentów jezuickich szkół nie brakuje od Woltera przez Joyce'a do Fidela Castro - rozczarowanie niestety uprzedza.

3) Wyeksponowałbym jako źródło sukcesów jezuitów mix edukacji młodzieży (z praniem mózgu włącznie) lobbing możnych i ich dopieszczanie oraz skuteczne używanie ówczesnych środków masowego przekazu (np. słowo pisane czy masowe kaznodziejstwo)

a nie pijarzy...?