Oglądałem tę książeczkę na którymś z portali internetowych. Całkiem niezłe usprawiedliwienie dla lekarzy, są w niej opisane objawy wielu chorób, na które nie znano wtedy lekarstwa. No i to całkiem niezły sposób na ukrycie swoich braków w wykształceniu. Po co się męczyć, diagnozować, można winą obarczyć onanizm. Związać łapki i po kłopocie. Jak nie pomaga, to znaczy, że delikwent znalazł inny sposób. 

Przypomniały mi się pamiętniki R.Hössa ( Komendanta obozu w Oświęcimiu ), opisywał onanistę, który zmarł z wyczerpania, onanizując się ku uciesze esesmańskiej gawiedzi....

No że tylko chrześcijaństwo ma chorutkie podejście do seksualizmu, to chyba przez przeoczenie Pan napisał lebo też polemice k woli. Islam ma też niezłe ała. To nie chrześcijanie brutalnie okaleczają kobiece narządy płciowe, lecz muzułmanie, a dokładniej muzułmanki. W porównaniu z tymi praktykami opowieści o pasach cnoty to klechdy przy harcerskim ognisku. Co w niczym nie zmienia faktu, że niektóre odłamy chrześcijaństwa to w rzeczy samej totalny OZN.

Podoba mi się ten fragment o roli autorytetów w religijności. I może dlatego też, że zawsze miałem kłopot z autorytetami, moja religijność byłą/jest taka dziwna.
Ale to nie tylko kultura  chrześcijańska (nie zgodzę się z tym znakiem zapytania) wykazywała dziwnie restrykcyjny stosunek do seksualności. W Korei czy Chinach samogwałt też jest tematem tabu za który grożą "kary". Młodzi ludzie mają z tego powodu poczucie winy lub uważają te zachowania za chorobę.

Trochę prawdy jest w tym, że masturbacja (u mężczyzn) może prowadzić do wycieńczenia. Podczas wytrysku organizm pozbywa się sporej ilości magnezu i selenu, więc chorobliwy onanizm może prowadzić do złego samopoczucia. Ale mówimy tu o skrajnym przypadku - kilka razy dziennie, a chyba nikt normalny po przejściu okresu burzy hormonów tak nie robi (?).

Przyszła mi do głowy myśl taka: może oni zazdrośni są o zabawy te, ich zdaniem haniebne. Być może przyjemności takie nie przysługują prostemu ludowi. W zaciszu klasztorów i plebanij sami sobie doświadczali orgazmów, a co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie. Od kiedy, jako gołowąs jeszcze, wykradłem ich sekret zakazany życie jakby lepszym się stało. Świadomość, że oto i ja oddając się zabawom ohydnym z ptaszkiem, wspomaganą obrazami niewiast skalanych grzechem, równym jest autorytetom w sukniach z wieloma guzikami wprawiała w stan niemal euforyczny. Nawet wiedza o tysiącach, a może i milionach młodych rzemieślników nie przyćmiła mego rękodzieła. Cóż, że autorytety okazały się fałszywe. Radość młodzieńcza pozostała w mej pamięci i z rozrzewnieniem wspominam czasy kiedym wycieńczony chodził.;-)

się małpy w zoo, potem kolegów w wc ( w wacku ma się rozumieć). Niezstche tego faktu u siebie nie ukrywał. M. Kozakiewicz w latach 60. ubw. uważał na łamach studenckiego pisma Radar gdzie zamieszczał swoją Edukację sentymentalną, ze ma to jeszcze uzasadnienie do 40. roku życia. W pewnym filmie wloskim, w szpitalu, chory facet w wieku ok. 80. lat domaga się od siostry zakonnej, by zrobiła mu dobrze, biorąc ptaszka jego w swoje rece. Niektórzy ów interes- biznes również biorą w swoje ręce. Najgorszy jednak jest onanizm intelektualny; exemplum: ladyboys(sukienkowi) w nauczaniu o bogu i moralności.

Ale nośny temat! Po raz trzeci na tym forum.
Mimo że odżegnujemy się od religii, w szczególności od judeo-chrześcijanstwa, to ciągle pod czaszką odzywa się jakiś prehistoryczny Izraelita, co to walił konia, a właściwie uprawiał stosunek przerywany. I jedno i drugie do dziś uprawiamy. A co uprawia ten, co to podobno stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje? Chyba tylko to pierwsze, bo z byle kim zadawać sie nie wypada.

Kilka miesięcy temu był przedruk fragmentów jak i szkiców z tej książeczki w "Faktach i Mitach". Zgroza. Ile jeszcze się musi ludzkość wycierpieć by w końcu zakuć religie w kajdany zapomnienia?

Wiekszość moich stosunków seksualnych była onanistyczna, jesli rozumieć dobrze biblie i Onana. Mialem to szczęście, że kobiety moje mialy miesiączkę zgodnie z kalendarzykiem Ogino-Knausa; wszelka niepewnośc wymuszala ejakulację na lono kobiece. Nie miałem zadnej wpadki.

Kościół Katolicki nie lubi studentów, magistrów, doktorów i profesorów. Kościół w ogóle nie cierpi ludzi nauki. Klechy by chciały, żeby ludzie byli ciemni, niewykształceni. Łatwiej jest bowiem manipulować bezrozumną masą, nie mającą pojęcia o świecie. Nauka wypiera Boga, wiedza pokonuje wiarę.

Żałośni wrogowie rodzaju ludzkiego - klechy. Należy rozważyć, że żałośni, ale w dzisiejszych czasach, kiedy nauka zdemaskowała ich niebywałe obsesje seksualne, którymi zatruwali życie całych pokoleń. Trudno to określić ilu ludziom, w ciągu wieków swojego chorego moralizatorstwa, odebrali radość życia a napełnili ich lękami i fobiami. Liczba ich ofiar, którym łamali życie psychiczne nie jest znana, ale skutki mogłyby być ogromnie negatywne - nie wiem, może jakiś psycholog zabrałby głos. W każdym razie polecam książkę, jak kto nie czytał, Karlheinza Deschnera " Krzyż Pański z kościołem", która, jest bogatym rezerwuarem faktograficznym, jeżeli chodzi o stosunek kościoła do ludzkiej seksualności. Naprawdę, nie bójmy się tego słowa, ale jak się to czyta, to rzygać się chce, widząc ich ohydę i załganie. Ale, a propos, czy wiecie co się dzieje z dalszym ciągiem "Kryminalnej historii chrześcijaństwa", w naszym kraju wydano bodaj od 1 do 5 tomu, a co z resztą. Deschner dopisał zdaje się już dalszy ciąg, ale nie wiem czy już ukończył dzieło. A ja niestety bardziej anglojęzyczny - po niemiecku tylko jawohl i ja ja volkswagen.

Seksualność jest immanentną cechą czlowieczeństwa. Nazwanie jej grzechem bylo z kolei superposunięciem pozwalającym na nieograniczone podporządkowanie tych seksualnych, tym nieseksualnym - funkcjonariuszom KK. Wiara w samoograniczenie jest przedmiotem podziwu ze strony laikatu, który zamieniany jest w świadome podporządkowanie niezwyklym. zadziwiająca jest odporność świadomości polskich wiernych, którzy mimo licznych przykladów braku owej wyjątkowości nadal ulegają uludzie. Czyżbyśmy byli narodem aż tak laknącym autorytetów, że stajemy się "nieprzemakalni" na fakty? A w ostatnim czasie wiele z autorytetów upadlo. Nisko muszą się Polacy oceniać, skoro tak wielka w nich potrzeba posiadania wzorców, najlepiej niedościglych. Wielka zaś wiara w ich istnienie.

Czlowiek jest istotą seksualną i jeśli nie grzeszy czynnie, musi grzeszyć w myślach. Podąża więc - tak, czy inaczej - prosto do piekła. Na szczęście każdy spowiednik ma moc odpuszczania grzechów. Ksiądz-idiota ma moc wybawienia profesora-noblisty od mąk piekielnych. Stąd ta niezwykle ważna rola Kościoła: jest on nie do zastąpienia (o ile tylko uda się indoktrynacja wiernego).
Kościół nie może zrezygnować z potępiania "grzechów nieczystości". Gdyby tego dokonał, podciąlby gałąź, na której siedzi. Trzeba więc wzmacniać bariery: zakazy masturbacji, antykoncepcji, aborcji, stosunków pozamałżeńskich, pornografii, homoseksualizmu, in vitro...To się cholernie oplaca, bo dotyczy wszystkich wiernych. 
Polski Kościół ma się wspaniale. Najpaskudniejsze afery nie mogą skruszyć jego posad. Jest już wszędzie. Za kilka lat wyrośnie nowe, podporządkowane mu pokolenie. Na polskiego Zapatero nie ma co liczyć, bo gdyby nam taki wyrósł, zostałby zniszczony natychmiast. Widać to na przykładzie Palikota, którego unikają nawet dziennikarze szukający sensacji za wszelką cenę. Gdyby jednak się wybił, Kościół wytoczylby najcięższe dziala i zobaczylibyśmy, jak mu się sypią pióra.
"Tu jest Polska !".
Niestety.

> A co uprawia ten, co to podobno stworzył nas na obraz
> i podobieństwo swoje? Chyba tylko to pierwsze, bo z byle
> kim zadawać sie nie wypada.

Jak sobie popatrzymy np, na grecką mitologię, to oczywiście, że bywali bogowie - i boginie! - nie czyniący ani jednego, ani drugiego, tylko akurat "zadający się z kim popadnie". Właściwie nie robili prawie nic innego, jak tylko się (by użyć pięknego słowa nieocenionego Jana z Czarnolasu) ruchać ze śmiertelnikami płci obojga.

;-)