The RationalistSkip to content


We have registered
204.321.451 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Comments to article Kłamstwo naukowe

Enter your comment on this article …
zegarnek - Niepokojąca propozycja
Panie Macieju, tekst pański jest ciekawy, choć może trochę zaniedbany no ale taki temat potrzebuje znacznie większej liczby słów. Oszustwo naukowe nie ma nic wspólnego z tym, że jakaś osoba publicznie twierdzi, że umie szukać wody z pomocą patyczka czy, że porwało go UFO. Myślę, że nie trafił pan w cel z  prostego powodu: nie użył pan w tekście słów absolutnie koniecznych takich jak "autorytet", "organizacja", "instytucja: itp. Komu zaszkodzi gdy stanę koło Rotundy w Warszawie z transparentem mówiącym, że Ogólna Teoria Względności to bzdura. NB sprawy Oświęcimia czy Holokaustu jest podawane są ze skrzywieniem - czy sugestią że zagłada dotyczyła bardziej Żydów (patrz pierwsze słowa w Wiki) niż innych- nikt w Kraju nie jest w stanie spraw skorygować czy choć wyważyć.
I pomyślałbym, że popełnił pan zwykłe pominięcie gdyby nie ten fatalny, proponowany drugi punkt: 2. Tej samej karze podlega, kto w tym celu posługuje się świadomą manipulacją lub zaprzecza faktom naukowym. Taki artykuł prawny to artykuł  zaproponowany przez dziecko a nie przez osobę ze znacznym wykształceniem. Przestępstwem może być tylko zorganizowane zaprzeczanie nauce z użyciem zakceptowanego autorytetu (KK włącznie, Sejmu). Wtedy trzeba by też zamknąć wszystkich polityków.
Author: zegarnek  Date: 09-03-2015
Reklama
Mariusz Agnosiewicz - odp.  -1 na 1
Faktycznie redakcja nie ma ograniczeń do komentowania własnych tekstów i nie powinno dziwić, że w danym magazynie redakcja ma większe uprawnienia niż czytelnicy. Z tym że przy wielu komentarzach należy wziąć pod uwagę, że ograniczenie wprowadziliśmy dopiero jakiś czas temu i kiedyś go nie było, stąd tutaj także i Maciej pisał zacznie dłuższe komentarze. Zapewniam jednak, że redakcja nie nadużywa prawa do większych komentarzy i polemiki do tekstów toczone są na zasadach równościowych na forum Racjonalisty.
Author: Mariusz Agnosiewicz  Date: 17-04-2009
Bernard Korzeniewski - równość wobec prawa :-)   1 na 1
Artykuł mi się podobał, ale jak widzę nie wszystkich obowiązuje ograniczenie 1300 słów komentarza :-) ... Nieładnie, Panowie, nieładnie ...
Author: Bernard Korzeniewski Date: 17-04-2009
xxx - Bełkot   1 na 1
Trafiłem na ten artykulik przypadkowo. Jestem rozczarowany jego poziomem. Niestety, autor nie potrafił się sensownie wypowiedzi. Zaczyna od poważnego tematu jakim jest kłamstwo oświęcimskie i problem ilustruje zasłyszną na lekcji religii wypowiedzią jakiegoś ksiedza o prerwatywach. Potem nagle temat się urywa. Pospolity bełkot. Sądziłem, że strona brzmiąca dumnie Racjonalista nie powinna udostępniać swoich łamów każdemu grafomanowi, który brak wiedzy jest odwrotnie propoprcjonalny do manifestowanej pychy.
Author: xxx Date: 23-09-2008
Mikołaj - Mówmy o tym na czym się znamy  -1 na 1
Pisze Pan o rzekomej szkodliwości antykoncepcji. Wystarczy przeczytać ulotki dołączane do wszystkich tych środków aby stwierdzić, że albo Pan celowo kłamie, albo w ogóle nie orientuje się w temacie. Jeśli te ulotki nie są dla Pana miarodajne to proszę poczytać naprawdę naukowe opracowania lub chociażby strony WWW producentów środków antykoncepcyjnych. Tam są wyniki badań szkodliwości. Muszą być, aby nie można było tych firm pozwać o odszkodowanie. A szkodliwość jest rzeczywiście duża. Proszę może się skupić na tematach o których Pan cokolwiek wie.
Jeśli chodzi o naukę i religię to nie za bardzo widzę w którym miejscu nauka zaprzecza religii lub religia nauce. Dodam, że jestem fizykiem.
Author: Mikołaj Date: 23-11-2006
milusia... - Prawo kanoniczne
gdzie można dostać lub kupić PRAWO KANONICZNE proszę o podpowiedź
Author: milusia... Date: 23-06-2006
Nowhere man - Kłamstwo naukowe a dziurawy lateks kondomów   1 na 1
Przykro mi, ale niestety ksiądz miał rację - podczas produkcji kondomów, w momencie stygnięcia lateksu powstają mikroskopijne otwory, które są większe od zarazka HIV ok.50 razy.
Można je obejrzeć pod mikroskopem elektronowym, w pierwszym lepszym szpitalu.
To Ty, Szanowny Panie Kolego, mijasz się z FAKTAMI !
Author: Nowhere man Date: 14-06-2006
Critto - Pomysł wprost PRZERAŻAJĄCY   1 na 1
Witam,
Jestem libertarianinem, i uważam wszelkie ataki na wolność słowa za niedopuszczalne w wolnym kraju.
Pojęcie fałszerstwa naukowego istnieje, ale odnosi się wyłącznie do NAUKOWCA, który - korzystając z autorytetu Człowieka Nauki świadomie pisze bzdury. Tymczasem, większość ludzi, niestety, nie zna się na nauce ... Więc wprowadzenie kar za mówienie bzdur naukowych spowodowałoby, że przeciętny człowiek w ogóle bałby się wypowiadać ...

Co więcej, nauka polega na ciągłym weryfikowaniu faktów uznanych za 'obowiązujące'. Jeśli ktoś uważa, że ziemia jest płaska - proszę bardzo , może usiłować to udowodnić. W wielu przypadkach (nie w tym oczywiscie:) ) 'uznane' fakty nie przetrwały próby (np. częste zmiany oficjalnych informacji nt. dynastii faraonów i okresów ich panowania). Taki przepis mógłby więc spowodować powrót do czasów, w których Francuska Akademia Nauk oficjalnie uznała, że 'kamienie z nieba nie mogą spadać, jest to wymysł i zabobon ciemnych i prostych chłopów ze wsi'- i nie wolno byłoby tego negować. Więcej: nauka jest żywa, a pewne jej dziedziny - bardzo dynamiczne - np. fizyka teoretyczna - jak proponowany przepis odnosiłby się np. do teorii strun, która nie ma jeszcze empirycznego potwierdzenia? Albo ekonomia, w której sposób opisu faktów zależy, niestety, od wyznawanej 'szkoły' ,która zależna jest mocno od wyznawanych poglądów politycznych (zwłaszcza w dziedzinie tzw. ekonomii normatywnej (sposoby radzenia sobie ze zjawiskami), choć tzw. pozytywnej (opisu zjawisk) niestety też) ? I co , kto miałby prawo mówić, keynesiści czy monetaryści ??

Skoro jest to Ośrodek im. Voltaire'a, to wypada przypomnieć jego słynny cytat (a w każdym razie przypisywany mu, i pasujący do jego przekonań "Gardzę tym, co mówisz, lecz do końca swych dni będe bronił twego prawa do mówienia tego".

Pozdrawiam,
Krzysztof "Critto" Sobolewski
liberter.webpark.pl liberter@poczta.wp.pl

Author: Critto Date: 22-06-2004
Mariusz Agnosiewicz - Odpowiedzialnośc dyscyplinarna
Myslalem o tym takze, choc nieco inaczej: poniewaz trudno jest mi znalezc jakis pokrewny przedmiot ochrony do tego co mialby chronic przepis o przestepstwie oszustwa, a wiec trzeba by chyba dla postulowania takiej zmiany proponowac nie tylko wprowadzenie nowych przepisow, ale i nowego rodzajowego przedmiotu ochrony, a tym samym nowy rozdzial w kodeksie, wiec zastanawialem sie czy nie lepiej okreslic te przepstepstwa karne jako pozakodeksowe, w ustawach szczegolowych, zwiazanych jakos z nauka i oswiata, jednak nie ma takiej ustawy w ktorej mozna byloby to wstawic, aby okreslic to odpowiednio szeroko a zarazem adekwatnie do przedmiotu ustawy.

Odnośnie jednak ujęcia tego przez pryzmat odpowiedzialności dyscyplinarnej, mozna rozwazac m.in. ustawy:
- o szkolnictwie wyzszym,
- o systemie oswiaty
- karta nauczyciela
- o polskiej akademii nauk

Sa w nich rozne przepisy o odpowiedzialnosci dyscyplinarnej: nauczycieli szkolnych i akademickich, pracownikow naukowych. Tam sie raczej nie konkretyzuje naruszen, a odpowiedzialnosc jest za naruszenie obowiazkow, godnosci stanowiska itp. Zapewne wiec mozna by rozwazac doprecyzowanie, zmiane, uzupelnienie obowiazkow tych pracownikow w odpowiednich przepisach, ktorych naruszenie skutkowaloby odpowiedzialnoscia dyscyplinarna. Czy jednak w polskich realiach sadzisz, ze to by zafunkcjonowalo w razie wprowadzenia nawet? Gdyby sie wprowadzilo (doprecyzowalo moze) odpowiedzialnosc za przekazywanie wiadomosci sprzecznych z faktami naukowymi, to raczej nikt by nie stosowal tego w odniesieniu do tego o czym myslisz. Juz predzej do propagowania szarlatanstwa pseudonaukowego, ale religijne prawdy uznawanoby za wyjete, za "swieta krowe", jesliby nie wyslowiono w przepisach tego expressis verbis.

A jak mozna myslec o wyslowieniu tego, skoro preambula ustawy o systemie oswiaty bierze pod szczegolne uważanie "chrześcijański system wartości"?!

To sa chyba pomysly za wczesne jak na Polske, przynajmniej na razie powinno sie to chyba probowac zmieniac poprzez przemiane mentalnosci, polaczona z niwelowaniem szczegolnej pozycji kosciola i religii w szkoly czy szerzej - zycia publicznego.

> Ponieważ realizacja jest o wiele bardziej prawdopodobna przystaję na ten pomysł. Nie wiem czy przystajesz na nasz wspólny artykuł.

Jeszcze sie nad tym zastanowie (przez swieta :), bo ten drugi pomysl moze byc ciekawy. Mozna sie zastanowic nad stanem uregulowan w tej materii we wspomnianych ustawach i ewentualna potrzeba ich zmiany, aby wyrazniej wyslowic np. obowiazek przekazywania w szkole tylko wiadomosci opartych na nauce i zakazie proagowania ideologii.
Author: Mariusz Agnosiewicz Date: 07-04-2004
Maciej Psyk - Odpowiedź
Ha! Istotnie - mielibyśmy problem np. ze skromnym jedzeniem Jezusa, zjadanym codziennie w milionach egzemplarzy. Cieszy mnie za to "światełko w tunelu" w postaci zakazu prezentowania takich treści w szkole - oczywiście trzeba by to przenieść do ustawy o nauczycielu z karami dyscyplinarnymi a nie więzieniem.
Ponieważ realizacja jest o wiele bardziej prawdopodobna przystaję na ten pomysł. Nie wiem czy przystajesz na nasz wspólny artykuł.
ściskam dłoń
Author: Maciej Psyk Date: 07-04-2004
B. Stanosz - Drogi Panie Macieju   1 na 1
To bardzo apetyczny pomysł, ale chyba niejadalny - w każdym razie nie przystosowany do światopoglądowej fizjologii współczesnego człowieka. Przecież chcąc być konsekwentnym, należałoby karać za propagowanie całej opisowej części religii, bo jest ona sprzeczna z ustaleniami nauki, a służy jako fundament części normatywnej, tj. ideologii. Poza tym każdy przyzna, że w naszej nauce nie ma niczego ostatecznego: każda teoria czy "fakt naukowy" może zostać skutecznie zakwestionowana.
Penalizację "kłamstwa oświęcimskiego" i "komunistycznego" uważam za rzecz niezdrową: przejaw fobii czy alergii ideologicznej. Myślę natomiast, że można dobrze uzasadnić zakaz przekazywania takich treści w szkole - właśnie argumentami, które odwoływałyby się do ustaleń nauki i zachowywały moc także w przypadku treści religijnych.
Serdecznie pozdrawiam.
Author: B. Stanosz Date: 07-04-2004
Mariusz Agnosiewicz - Nadal sceptyczny
>opierającego się na etyce i światopoglądzie a nie "przedszkolu prawnym" czyli platońskiej czy czyjej-tam, "słuszności".

Niezbyt to rozumiem, jednak jesli ma to cos wspolnego ze "slusznoscia" w stosowaniu prawa anglosaskich systemow prawnych, to ono funkcjonuje dosc dobrze. Mozna preferowac system kontynentalny, jednak zasada słusznosci nie jest raczej kula u nogi systemow anglosaskich

>W USA jakiś lewak czy anarchista zbezcześcił flagę narodową i sprawa doszła do SN USA.

Wiele panstw penalizuje zniewazenie symblow panstwowych, takze Polska, ale nie rozumiem zwiazku z tym o czym mowilismy

>Żeby się nie "rozpisać" - np. śp. A. Nowicki był przeciwny w ogóle
penalizacji "kłamstwa oświęcimskiego". Powiedział: "Każdy może pojechać do
Oświęcimia i obejrzeć Auschwitz. To tak jakby karać za mówienie, że Ziemia
jest płaska". Nie śmię się porównywać do Nowickiego, ale takie podejście
musiałoby w konsekwencji doprowadzić do takiego absurdu: jakiś brukowiec
ogłasza na 1 stronie, że prezydentowa przez cały tydzień "gziła" się w
Pałacu Prezydenckim z kim popadło - od hydraulika do szefa ochrony. Oburzona
First Lady zaprzecza, ponieważ w rzeczonym tygodniu... była na wakacjach. No
chyba coś jest nie tak??? Brzmi jak dowcip, ale daleko trudniej było by
podejść inaczej, literalnie stosując optykę Nowickiego.

Nie potrzeba tutaj karac za klamstwo, lepiej za znieslawienie

>Przypuszczam, że masz gdzieś na myśli wyjątkowo prostacką manierę szczucia
prokuratorem na nieprawomyślnych przez "katolików obrażalskich"

to inna bajka, akurat chodzilo mi o inne argumenty przeciwko takiej regulacji, glownie o to, aby nie penalizowac takich patologii, ktore lepiej raczej zwalczac innymi srodkami

>Myślę, że powinno to być publiczne okłamywanie ludzi jako wariacja
kryminalnego "hate speech".

W jakims sensie tak, ale podobienstwo jest raczej odlegle

>Istotnie. Ale można już na pierwszy rzut oka odróżnić nową teorię naukową
czy podważanie starych (i takiego naukowca) od ideologa i propagandzisty,
który miesza w nauce, bo mało kogo interesuje jego domena - teologia. Ktoś
taki jest przede wszystkim ideologiem a za naukowca się jedynie podaje lub
jest w tym mierny. Zwróć uwagę, że także w procesach o np. naruszenie dóbr
osobistych nie ma żadnych policzalnych definicji i desygnatów. To się po
prostu czuje.

Ale prawo, karne w szczegolnosci, musi sie poslugiwac jak najbardziej precyzyjnymi kryteriami, potrzeba dowodow, a nie wyczucia. Sedzia moze byc wewnetrznie przekonany, ze jest tak a tak, ale jak nie bedzie potrafil tego racjonalnie udowodnic i uzasadnic, to swoje przeczucia moze zachowac dla siebie. Stad wlasnie oburzajace spolecznie wyroki, w ktorych wypuszcza sie sprawcow o ktorych sadzi sie, ze powinien poniesc odpowiedzialnosc. a jednak brak racjonalnych dowodow - brak kary. watpliwosci zawsze musza dzialac na korzysc oskarzonego. Niewatpliwie w kodeksie karnym jest czesc czynow zabronionych, ktore zawieraja pojecia nieprecyzyjne, niejasne, niedookreslone, ocenne (np. "zeszpecenie", "zniewaza"), jednak takich przepisow powinno wlasnie byc jak najmniej, jesli nie jest niewatpliwe, ze dana regulacja jest naprawde, bezwzglednie potrzebna w kodeksie karnym, a potrzeby istnienia przestepstwa znieslawienia czy zniewazenia raczej sie nie kwestionuje, czego nie mozna powiedziec o wszystkich podobnych przepisach zawierajacych ocenne znamiona: a to dlatego, ze czesc takich przestpestw moze byc "dopracowana" w drodze praktyki, orzecznictwa - i tak wlasnie sie stalo z "zniewazeniem" z art. 216; jednak inne nie maja na to szansy i pozostaja niejasnymi, trudnymi w stosowaniu (np. pojecie "pornograficzne" z art. 202). Obawiam sie, ze nowe przestepstwo "klamstwa naukowego" doszloby do tej drugiej grupy przestepstw z niezbyt jasnymi pojeciami.

Chetnie napisalbym z Toba jakis tekst, i mam nadzieje, ze jeszcze sie nadarzy okazja, ale raczej nie w tym przypadku, bo choc mnie to interesuje nie czuje potrzeby dla takich regulacji. Chcialem jakis czas temu napisac o takiej propozycji, o tym co Ci wspominalem, ale teraz mysle, ze napisze wprawdzie tekst na temat przestepstw z pogranicza nauki, jednak bez propozycji zmian prawa. Moze kiedys zmienie zdanie, bo ciagle nad tym pracuje, ale dzis nie mam co do tego przekonania, trudno wiec byloby mi cos bez przekonania proponowac.

Jesli jednak chcesz poprawic wyslowienie tych przepisow jakie zaproponowales to mozesz skorzystac z moich sugestii.
Author: Mariusz Agnosiewicz Date: 07-04-2004
Maciej Psyk - Odpowiedź
> jesli bym widzial wprowadzanie takich przepisow to byloby sensowne rozszerzyc to i szerzej ujac problem naduzyc zwiazanych z nauka (ja osobiscie widzialbym to co opisales jako typy kwalifikowane przestepstwa oszustwa naukowego).

To świetny pomysł! Na finiszu oznaczałoby to dodanie jednego lub kilku ustępów (od Twojej strony) do artykułu, który "chodzi nam po głowach".

> jestem coraz bardziej sceptyczny dla wprowadzania nowych przestepstw w celu walki z tymi zjawiskami. W szczegolności dają do myślenia obrazowowe słowa jakie na ten temat napisał mi pewien profesor z Wroclawia, i to nie prawnik zresztą a chemik: "uważam, że nadmierna działalność legislacyjna, zwłaszcza organów, które nigdy nie zostały do tego upoważnione, może grozić "paraliżem regulatorowym" państwa. Zresztą, z inżynierskiego punktu widzenia, każda nadmiernie regulowana machineria nigdy nie będzie działać sprawnie..."

Problem jest tak głęboki, że wielokrotnie opierał się o wyroki w Strasburgu w Europie i SN w USA. W najogólniejszej postaci jest bliski problemowi kary śmierci, opierającego się na etyce i światopoglądzie a nie "przedszkolu prawnym" czyli platońskiej czy czyjej-tam, "słuszności". W USA jakiś lewak czy anarchista zbezcześcił flagę narodową i sprawa doszła do SN USA. Supermocarstwo, imperium, flagi na każdym domu, wojska na całym świecie, w szkole codziennie wzywanie Boga (chyba od Eisenhowera) - a tutaj jakiś gnój sika na "Gwiaździsty Sztandar". "Szatańskie wersety" versus twardogłowi w Teheranie to małe piwo. Dzisiejszych państw nie stać na luksus "prawa epoki przedszkolnej" - "ukarać złodzieja, zadośćuczynić ofierze" - najprościej mówiąc. No, może gimnazjalnej, jeśli "przedszkolem" był kodeks Hammurabiego.
Inna sprawa, że w krajach anglosaskich gdzie prawo opiera się na precedensach istnieją setki (reliktów) praw, które uznalibyśby za idiotyczne czy wręcz debilne (żonę wolno bić nie częściej niż raz w miesiącu paskiem nie szerszym niż jeden cal, bo na bicie szerszym musi wyrazić zgodę, nie wolno grać w warcaby w niedzielę itd. itd.). To znakomity temat na inną dyskusję, ale oczywiście nie o to chodzi.
Żeby się nie "rozpisać" - np. śp. A. Nowicki był przeciwny w ogóle penalizacji "kłamstwa oświęcimskiego". Powiedział: "Każdy może pojechać do Oświęcimia i obejrzeć Auschwitz. To tak jakby karać za mówienie, że Ziemia jest płaska". Nie śmię się porównywać do Nowickiego, ale takie podejście musiałoby w konsekwencji doprowadzić do takiego absurdu: jakiś brukowiec ogłasza na 1 stronie, że prezydentowa przez cały tydzień "gziła" się w Pałacu Prezydenckim z kim popadło - od hydraulika do szefa ochrony. Oburzona First Lady zaprzecza, ponieważ w rzeczonym tygodniu... była na wakacjach. No chyba coś jest nie tak??? Brzmi jak dowcip, ale daleko trudniej było by podejść inaczej, literalnie stosując optykę Nowickiego.

> Jesli bysmy zanalizowali nasz problem, mozna znalezc naprawde wiele mocnych argumentow przeciwko wprowadzaniu kryminalizacji w tym zakresie, ktorym oboje sie zajelismy.

Tak, za Buzka powstał pomysł żeby "Ruch" nie kolportował prasy jawnie antysemickiej. Byłby to wyraz dezaprobaty moralnej państwa. Trudno jednak nie dostrzec upadku z deszczu pod rynnę, którym byłoby przyznanie państwu prawa wyrażania takiej dezaprobaty bez podstawy prawnej. Również stowarzyszenie "Otwarta Rzeczpospolita" podzieliło się na dwa obozy. Polecam Ci dobry artykuł na ten temat na stronie www.media.org.pl/pp43.htm. Przypuszczam, że masz gdzieś na myśli wyjątkowo prostacką manierę szczucia prokuratorem na nieprawomyślnych przez "katolików obrażalskich" (to frakcja opozycyjna do "otwartych") i tu podpisuję się obiema rękoma - to żałosne.

Myślę, że powinno to być publiczne okłamywanie ludzi jako wariacja kryminalnego "hate speech".

> Inna kwestia, ze czesc takich szkodliwych obiektywnie czynow bedzie zawsze tolerowana przez osoby "trzymajace wladze" w danych warunkach politycznych, z tym ze co innego bedzie tolerowane np. w warunkach ustroju komunistycznego, a co innego we wspolczesnej Polsce, a tym samym ewentualna generalna penalizacja mistyfikacji nauki dla celow jakiejs ideologii bylaby niezwykle trudna do wprowadzenia i stosowania. Trudne byloby urzeczywistnianie tych nowych przepisow jakie proponujesz glownie ze wzgledu na bardzo duza spoleczna akceptacje wielu takich czynow, a tym samym raczej lepszym srodkiem bylyby tutaj dzialania inne niz karnoprawne.

Uśmiechnę się mefistofelesowsko. :-) A czyż nasza władza publiczna nie jest "neutralna światopoglądowo"? :-))) Z uporem maniaka piszę, że pichcenie własnej zupki na nauce jest w najlepszym wypadku szalbierstwem, w najgorszym - utrzymywaniem ciemnoty. Happeningi i pikiety są dobre w społeczeństwie obywatelskim. W Szkocji niedawno otwarto salon fryzjerski z fryzjerkami "topless". Co ciekawe zamiast fundamentalistów zaprotestowały feministki. Wystarczył tydzień pikiet i ośmieszania - nie zjawił się żaden klient i facet zwinął interes. Nasi "obrażalscy katolicy" napisaliby do prokuratora, że im się to kojarzy z Panienką a poza tym mija dwudziesta- czy trzydziesta któraś rocznica Pontyfikatu. ;-)) Zamiast ośmieszania skończyłoby się na listach Żydów. ;-)) W Polsce byłoby to możliwe w Sopocie. To wyspa społeczeństwa obywatelskiego. Można oczywiście przyjąć jakiś plan działania na taką okoliczność wśród humanistów i tylko zaimpelementować jeśli jakiś purpurat/żołnierz świeckiego ramienia a la Kapera walnie coś o globulkach, nadżerkach czy innych swoich "Pasjach". :-)))

> wyraźnie jego granic." Sądzę, że albo należałoby spróbować sprecyzować to znamię, albo zrezygnować z niego, uznając iż szkodliwe społecznie jest samo fałszowanie nauki dla celu propagowania ideologii. Nie trzeba dodawać, że w tym drugim przypadku potrzeba kryminalizacji jest dużo bardziej wątpliwa.

Drugie jest nie do utrzymania moim zdaniem, natomiast "pierwsze" może brzmieć "obniżenie jakości życia" tak jak w definicji zdrowia WHO. Można się jeszcze głębiej zastanowić czy nie jest to wariacja "hate speech" jak napisałem wyżej.

Już na pierwszy rzut oka odróżnić nową teorię naukową czy podważanie starych (i takiego naukowca) od ideologa i propagandzisty, który miesza w nauce, bo mało kogo interesuje jego domena - teologia. Ktoś taki jest przede wszystkim ideologiem a za naukowca się jedynie podaje lub jest w tym mierny. Zwróć uwagę, że także w procesach o np. naruszenie dóbr osobistych nie ma żadnych policzalnych definicji i desygnatów. To się po prostu czuje. Każdy uspołeczniony i rozgarnięty człowiek czuje też gdzie jest granica między żartem a obrazą/zniesławieniem. Tak jak nie każe się za chamstwo, wulgarność i prostactwo, bo to kwestia Kindersztuby, tak nie powinno się karać za okazywaną niechęć motywowaną ideologicznie. Ale w obu przypadkach są pewne granice, nawet jeśli to, co poza nimi miałoby być bardzo niewielkie, do stosowania w kraju choćby raz w roku. Nie bałbym się nadużywania tego prawa gdyby stało się ciałem - wręcz przeciwnie. A, jeśli dobrze rozumiem, nie negujesz z zasady istnienia takiej granicy?

Ponieważ masz bardzo podobne przemyślenia (podchodzisz do problemu pod innym kątem) proponuję, żebyśmy napisali artykuł do "FiM" wspólnie, pod naszymi nazwiskami, dodając Twoje postulaty i trochę zmieniając mój tekst. Wchodzisz? Jak tak to wspólnie dopracujemy "nasz" artykuł. Nie napisałeś nic o ust. 3 - penalizacji fałszerstwa naukowego (a nie tylko odbieraniu stopni naukowych) więc wnoszę, że to Twoja "działka" i masz tu jakiś pomysł, choć myślałeś o innej motywacji.
Author: Maciej Psyk Date: 07-04-2004
Mariusz Agnosiewicz - Komentarz
Temat mnie bardzo zainteresowal i przyznaje z checia, ze bardzo mi sie ten tekst podobal. Takze dlatego, ze ostatnio sam zajmuje się tym wlasnie tematem, tj. propozycja zmiany prawa karnego w zakresie dotyczacym "oszustwa naukowego", tyle ze ja zajmowalem sie tym z zupełnie innej strony (chodzilo mi nie o propagowanie ideologii, a o powazny problem roznorakich oszustw jakich dopuszczaja sie ludzie zajmujacy sie nauka (falszowanie danych, plagiaty itd), gdyz jedynie czesc tych czynow jest penalizowana. Rozwazalem kwestie sensownosci wprowadzenia takiego przestepstwa, bo rozpoznalem ten problem jako tako i wiem, ze jest naprawde powazny (ludzie zajmujacy sie tym podaja np. ze wedle ich szacunkow ok. 30 % "naukowych" prac jakie sie ukazuja w Polsce w dziedzinie medycyny zawieraja oszustwa). Ty rozpatrywales to od innej strony, musze przyznac, bardzo ciekawej i ja osobiscie wiem, ze problem naprawde istnieje (sam miałem zreszta pewne lęki gdy bylem maly i ksiadz na katechezie powiedzial, ze masturbacja powoduje impotencje). I jesli bym widzial wprowadzanie takich przepisow to byloby sensowne rozszerzyc to i szerzej ujac problem nadużyć zwiazanych z nauka (ja osobiscie widzialbym to co opisales jako typy kwalifikowane przestepstwa oszustwa naukowego).

Zamierzam wkrotce na ten temat napisac artykuł, pewnie tez zamieszcze to w Racjonaliscie, jednak po moich analizach, a przede wszystkim konsulatacjach z naukowcami zajmujacymi sie tym problemem, jestem coraz bardziej sceptyczny dla wprowadzania nowych przestepstw w celu walki z tymi zjawiskami. W szczegolności dają do myślenia obrazowowe słowa jakie na ten temat napisał mi pewien profesor z Wroclawia, i to nie prawnik zresztą a chemik: "uważam, że nadmierna działalność legislacyjna, zwłaszcza organów, które nigdy nie zostały do tego upoważnione, może grozić "paraliżem regulatorowym" państwa. Zresztą, z inżynierskiego punktu widzenia, każda nadmiernie regulowana machineria nigdy nie będzie działać sprawnie..."

Z czescia tych najpowazniejszych czynow mozna walczyc na gruncie aktualnych regulacji, a to ze nie ze wszystkimi jeszcze nie przesadza o tym, ze należy zmieniac prawo, tak jak nie kazde patologie i problemy spoleczne powinny być zwalczane poprzez instrumenty prawa karnego. Zawsze nalezy pamietac przy kazdym pomysle na rozbudowywanie prawa karnego, a tym samym zakresu kryminalizacji roznych zjawisk negatywnych spolecznie, o zasadniczym postulacie racjonalnej polityki kryminalnej, czyli stosowania środków karnych w rozwiązywaniu problemów i patologii społecznych jako ostateczności, mówiąc inaczej, racjonalna polityka karna to taka, która wyrzeka się wiary we własną omnipotencję. Jesli bysmy zanalizowali nasz problem, mozna znalezc naprawde wiele mocnych argumentow przeciwko wprowadzaniu kryminalizacji w tym zakresie, ktorym oboje sie zajelismy.

Z drugiej strony pozostaje problem, ze to co proponujesz jest niejako logicznym uzupelnieniem pozakodeksowych regulacji dot. tzw. kłamstwa oswiecimskiego i kilku innych. To jest dość mocny argument na rzecz tego co proponujesz, aczkolwiek jeszcze nie decydujący argument. Nawet jesli uznamy, ze nie bylaby najwlasciwsza zupelna dekryminalizacja wszelkich kłamstw przynoszacych spoleczne szkody, to jednak mozemy uznac, ze niekryminalizacja tego typu zjawisk powinna byc zasada, zas pewne szczegolnie oburzające spolecznie klamstwa mozna penalizowac jako wyjatki.

Inna kwestia, ze czesc takich szkodliwych obiektywnie czynow bedzie zawsze tolerowana przez osoby "trzymajace wladze" w danych warunkach politycznych, z tym ze co innego bedzie tolerowane np. w warunkach ustroju komunistycznego, a co innego we wspolczesnej Polsce, a tym samym ewentualna generalna penalizacja mistyfikacji nauki dla celow jakiejs ideologii bylaby niezwykle trudna do wprowadzenia i stosowania. Trudne byloby urzeczywistnianie tych nowych przepisow jakie proponujesz glownie ze względu na bardzo duza spoleczna akceptacje wielu takich czynow, a tym samym raczej lepszym srodkiem bylyby tutaj dzialania inne niz karnoprawne.

Ja osobiscie, na podstawie mojej aktualnej wiedzy i analizy tego problemu, jestem sceptycznie nastawiony do takiego "wzbogacania" prawa karnego, choc nie wykluczam, ze zmienie zdanie na ten temat. Niemniej ten problem mnie interesuje, i z checia zasugeruje kilka modyfikacji Twoich propozycji, chodzi mi o wyslowienie tyh przepisow:

1. Kto publicznie i ze szkodą dla innych podaje nieprawdziwe dane naukowe w celu propagowania ideologii podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 6 miesięcy.
2. Tej samej karze podlega, kto w tym celu posługuje się świadomą manipulacją lub zaprzecza faktom naukowym.
3. Kto dokonuje fałszerstwa naukowego w celu propagowania ideologii podlega karze pozbawienia wolności do lat dwóch.

Znamie "ze szkoda dla innych" jest tak nieprecyzyjne, ze przepis w takiej postaci bylby sprzeczny z fundamentalna zasada prawa karnego - postulatem określoności ustawowego opisu przestępstwa (nullum crimen sine lege certa). Prezes SN, Lech Gardocki, pisal: "Jest oczywiste, że w państwie praworządnym nie powinny obowiązywać przepisy karne, których ustawodawca nie potrafi sformułować dokładnie ani nie ma na to szans w drodze orzecznictwa SN. Ustawodawca nie może bowiem wymagać od obywatela uświadomienia sobie zakresu zakazu karnego i przestrzegania go, jeżeli sam nie jest w stanie określić wyraźnie jego granic." Sądzę, że albo należałoby spróbować sprecyzować to znamię, albo zrezygnować z niego, uznając iż szkodliwe społecznie jest samo fałszowanie nauki dla celu propagowania ideologii. Nie trzeba dodawać, że w tym drugim przypadku potrzeba kryminalizacji jest dużo bardziej wątpliwa.
Rownie klopotliwe dla sedziow (czy nawet dla bieglych) byloby sprecyzowanie takich pojec jak "dane naukowe", "fakty naukowe", czy "ideologia". Czy dane lub fakty przyjmowane powszechnie, jednak nie bezspornie wsrod naukowcow danej galezi można by uznać za "fakty" lub "dane" w rozumieniu proponowanych przepisow czy tez musialaby byc stuprocentowa zgoda? Często istnieja rozbieznosci, rozne zdania w nauce odnosnie do nawet bardzo fundamentalnych kwestii. Zgoda w swiecie naukowym czesto nie jest zgoda dogmatyczną, dopuszczającą weryfikację danego poglądu. Nie chodzi tyle o zupelna błędność takiego ujecia pojeciowego tych znamion, co o analize czy te pojęcia mogą być jakoś sensownie i jednolicie sprecyzowane i ograniczone w drodze praktyki stosowania tych regulacji. Musialbys sprobować rozwinąć te pojęcia przynajmniej w uzasadnieniu. Spróbuj określić desygnaty tych pojęć.
Ze sformułowania "w celu" wynika, iz dla popelnienia przestepstwa przyjęto najbardziej "restryktywna" postac zamiaru bezposredniego - zamiar bezposredni kierunkowy. Jednak tutaj powstawalyby duze problemy w udowodnieniu takiego charaktery czynu, czyli gloszenia bzdur "w celu propagowania ideologii". Sądzę, że lepsze byłoby określenie tego jako "w związku z propagowaniem ideologii".
Bardzo wątpliwa zdaje mi się potrzeba kryminalizacji zaprzeczania faktom naukowym w celu propagowania ideologii. Jest to niewątpliwie negatywne zachowanie, ale czy istnieje potrzeba wkraczania z prawem karnym to wydaje mi sie watpliwe. Nie można nie zauważyć, że "fakty naukowe" nie są żadnymi dogmatami i zaprzeczanie im jest sprawą zupełnie normalną w działalności naukowej, stąd samo zaprzeczanie faktom naukowym nie jest jeszcze niczym
negatywnym. Tutaj proponuje się kryminalizację niejako bezpodstawnego zaprzeczania faktom (ze szczególnym celem).
Nie ma potrzeby wyróżniać tylu ustepow (paragrafow w KK), można to przecież ując bardziej syntetycznie: podaje nieprawdziwe dane naukowe/fakty. W tym mieści się zarówno fałszowanie jak i dane "z sufitu" (czy raczej z nieba :) wymyslanie danych poslugujac sie autorytetem nauki, bo o to w istocie tutaj chodzi. Raczej za duzo jest tutaj odmian nowego przestepstwa, ktore mozna by ujac w jednym zdaniu, miarkujac stopien naduzycia orzeczona sankcja.
Sformulowanie "swiadoma manipulacja" jest za dlugie, bo manipulacja zawiera ceche swiadomosci. Inaczej "podawanie nieprawdziwych danych", ktore samo w sobie tego nie przesadza, jednak inne znamiona ("w celu") przesadzaja, ze ta swiadomosc musi byc, a wiec, ze chodzi o manipulacje (element zamiaru trzeba by doprecyzowac po zamianie "w celu" na "w zwiazku" - a jeszcze trzeba podkreślić, że kwestia świadomości i zamiaru jest bardzo ważna, bo ignorancja w zakresie faktów naukowych jest w społeczeństwie bardzo duża, więc ewentualnie należałoby objąć sankcją tylko i wyłącznie takie czyny, w których ktoś dobrze zna dane czy fakty naukowe i świadomie głosi bzdury, które mają istotną szkodliwość społeczną w jakimś aspekcie)

Ja, jak pisałem, jeśli już to widziałbym to nieco szerzej, bez zawężania nowych regulacji do propagowania ideologii, gdyż inne oszustwa naukowe dla kariery, tytulow czy pieniedzy sa niemalym problemem w świecie naukowym, także w Polsce. Zatem można by to ując w taki sposób, że to co proponujesz zostaje ujęte w jednym paragrafie jako typ kwalifikowany przestępstwa oszustwa naukowego. To jednak przy założeniu, iż uznamy celowość takiej nowej regulacji, co jest co najmniej nieoczywiste.

Bez wzgledu jednak na wszystkie powyzsze uwagi, Twoj tekst i propozycja są naprawdę ciekawe i warte publikacji oraz refleksji, dlatego tez z checia zamieszczam to w Racjonaliscie.
Author: Mariusz Agnosiewicz Date: 01-04-2004

Sort comments from the first

Sign in to add comment

  

Sign in using Facebook or OpenID
In case not signed in - sign up..

Advertisement
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)