Witam.
Autor artykułu prezentuje dosyć niedojrzałe poglądy na relacje nauki z Kościołem. Według mnie, stwierdzanie, czy racje ma Kościół, czy nauka, to jak porównywanie ze sobą zupy pomidorowej i chusteczek higienicznych. Biblia nie służy do przekazywania prawdy o świecie, tylko do przekazywania pewnych wartości moralnych i wzorców zachowań. Treści Starego Testamentu nie powinno się brać dosłownie. Wiara i nauka zajmują się zupełnie innymi sprawami.
Jeszcze odnośnie "holocaustu" dokonanego na neandertalczykach:
Skąd ma Pan takie informacje? Z tego, co mi wiadomo, nauka nie jest w stanie na dzień dzisiejszy określić, w jaki sposób wymarł neandertalczyk. Poza tym, objętość mózgu neandertalczyka była większa niż objętość mózgu homo sapiens sapiens. Był on również silniejszy i bardziej wytrzymały. Sugeruje Pan, że banda jaskiniowców z włóczniami była w stanie wybić do nogi kilka milionów istot inteligentniejszych i silniejszych od członków tej bandy? No bez jaj. Kromaniończyk to nie ebola.

Od kiedy to z Biblii czerpiemy informacje historyczne?? Celem autora (biblijnego) nie jest nauczanie o budowie kosmosu czy rozstrzyganie o kolejności powstawania stworzeń w epokach geologicznych - bo niby skąd autor (nawet wieloźródłowy), żyjący kilka wieków przed Chrystusem mógłby mieć taką zaawansowaną wiedzę naukową? To chyba przecież oczywiste, że celem autora natchnionego jest tylko i wyłącznie interpretacja teologiczna, a nie historyczna - zrozumiała  współczesnym mu ludziom i dlatego posługująca się jasnymi dla nich symbolami. Dlatego uważam, że kpiąc z treści biblijnego przekazu wykazuje się Pan albo daleko idącą ignorancją, albo - ku czemu bardziej się skłaniam - z wyrachowania dąży Pan do ośmieszenia treści, które ze swej natury nie służą poznaniu historycznemu, co usiłuje Pan Biblii przypisać.

Jak większość na "racjonaliście". Trzymajcie dalej swój poziom, a będzie się z czego śmiać :)