Skip to content
Outlook on life
Religions and sects
The Bible
The Church and Catholicism
Philosophy
Science
Society/Politics
The law
State and politics
Culture
Articles and essays
Literature
People, quotes
Various topics
WWW - Links
Found on the Web
Cooperation
Letters from readers
We have registered
204.984.654 visits
There are 7362 articles
written by 1064 authors.
They could occupy 29015 A4 pages
Search in sites:
Advanced search..
The latest sites..
Digests archive....
How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
Casted 2992 votes.
Comments to article
Uwolnij się od mentalności pracownika i bądź wreszcie wolny!
Enter your comment on this article …
Autor - Puenta Marka
Marek pisze: "Na zakończenie moja alternatywa (aby było konstruktywnie a nie tylko narzekanie) - przede wszystkim edukacja. Z dobrym wykształceniem można mieć pracę która daje zarówno satysfakcję jak i godziwe zarobki". Marku w puencie tej dajesz wyraz temu, że w ogóle nie zrozumiałeś przesłania tekstu! Chodzi o to, żeby nie szukać PRACY! Ale wyzwolić się z mentalności PRACOWNIKA. Zmienić swą mentalną rzeczywistość - tak jak ja to zrobiłem. I nie chcieć już nigdy pracować na etacie! TO NIE TY MASZ SZUKAĆ PRACY, TO NIE TY MASZ SZUKAĆ GODZIWYCH ZAROBKÓW. TO INNI MAJĄ CHCIEĆ PRACY OD CIEBIE, TO INNI MAJĄ CHCIEĆ ZAROBIĆ U CIEBIE. ROZUMIESZ? Myśl jak przedsiębiorca - nie jak pracownik. Oto przesłanie textu.Dlatego napisałem, że to nie dla wszystkich, a właściwie tylko dla zdecydowanej mniejszości. Jeśli o mnie chodzi, to ja chcę być w tej mniejszości.
Author:
Autor
Date:
10-07-2006
Reklama
Marek - naiwna manipulacja
Faktycznie ten atak na katolicyzm raczej zniechęca niż pomaga, ale oczywiście kazdy może pisać co uważa za słuszne.
Dodatkowo ja także mam wrażenie że z tego artykułu biję jakaś nadrzędna wartość pieniądza za którym autor puszcza się w gonitwę.
Tematykę samozatrudnienia znam i przyznam że jest tu ona bardzo płytko przedstawiona a za dużą część tekstu zajmują puste frazesy rodem z poradników motywacyjnych.
Przypomina mi to sytuację gdy ludzie trafiają na forum p. Majewskiego (swoistego guru sprzedaży internetowej, a nie prowadzącego z tvn :) ) po czym wmawiają sobie sami że pisanie nowego akapitu z dużej litery, stosowanie podkreśleń czy zakreślania wybranej części tekstu na stronie internetowej przynosi kilkudziesięcio procentowe powiększenie zysku .. sami powielają to na stronach wklejając identyczne teksty.
I co najśmieszniejsze - uważają że "uwolnili się od wyścigu szczurów" czy (ten tekst wyjątkowo mnie rozbawia) "uzyskali wolność finansową" .. a tak naprawdę ograniczają się z reguły do sprzedawania płatnego dostępu do forum p. Majewskiego.
Teksty typu "Kto jeszcze chce zarabiać duże pieniądze w Internecie i się przy tym nie męczyć?" można łatwo sprawdzić wpisując je w google - efekt to kilkaset identycznych stron kolejnych naiwnych którzy oczami wyobraźni zobaczyli już jak jedyne co w życiu będą musieli robic to przedłużać ważność swojej domeny internetowej.
Na zakończenie moja alternatywa (aby było konstruktywnie a nie tylko narzekanie) - przede wszystkim edukacja. Z dobrym wykształceniem można mieć pracę która daje zarówno satysfakcję jak i godziwe zarobki.
Pozdrawiam i mam nadzieję że nie zapomnimy że w życiu to nie pieniądze są najwazniejsze.
Author:
Marek
Date:
09-07-2006
Autor - Do konara
Takiś mądry konarze; znasz od podszewki "sekty ekonomiczne" i nie dowiedziałeś się tam, ile potrzeba pieniędzy, aby być wolnym finansowo? Wiesz, co, nie chcę mi się Ciebie już oświecać. Sam do tego dojdź! Skończ już z tą ignorancją i lenistwem. Na początek przeczytaj sobie Roberta Kiyosakiego "Bogaty ojciec, Biedny ojciec". Tam się dowiesz, jak Cię w "sektach" nie doszkolili:) /a może tak tępym uczniem byłeś?/.
A poza tym nie spożywam narkotyków. Jeśli to ukryte dealerstwo z twojej strony, to znajdź sobie inny portal! Tutaj chyba nie zarobisz.
Author:
Autor
Date:
09-07-2006
konar - i jeszcze......
Rurkę do zażywania kokainy położył Pan na CapsLock'u.
Author:
konar
Date:
09-07-2006
konar - i pytanie
Ile potrzeba pieniędzy, by osiągnąc wolnośc Panie Mentorze?
Author:
konar
Date:
09-07-2006
konar - a jednak
Czemuś się człowieku tak uczepił katolików. Może czep się np. dżinistów.
Portal ma jedną wadę - najeżdża zbyt mocno w sposób ukierunkowany na katolicyzm. I co to ma byc, "wspólny język" - używając żartobliwie terminologii bydżowej? Czy może, nieco wysilona próba trafiania we wspólny światopogląd? Dostosowuje sie Pan do klienta?
Author:
konar
Date:
09-07-2006
Autor - WOLNOŚĆ I PIENIĄDZE
OCZYWIŚCIE, ŻE PIENIĄDZE NIE SĄ CELEM, ALE ŚRODKIEM... /wypadałoby już przeczytać dobrze moją stronę, kiedy się podejmuje polemiki; w 1. numerze jest text na ten temat/ DLA MNIE PIENIĄDZE SĄ ŚRODKIEM DO WOLNOŚCI. GDYBYM PRZEMAWIAŁ JAK KSIĄDZ, PEWNIE BYŁBYM LEPIEJ ZROZUMIANY;) CÓŻ NIE JESTEM KSIĘDZEM I NIE POWIEM, ŻE PIENIĄDZE TO MARNOŚĆ I DLATEGO NIE WARTO SIĘ BOGACIĆ, BO BOGACI I TAK SĄ ŹLI, SKĄPI - NIE TRAFIĄ DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO, BO ŁATWIEJ WIELBŁĄDOWI... TO KOMPENSACJA UJEMNA, POCIESZENIE DLA NIEUDACZNIKÓW... DLATEGO DLA NIEKTÓRYCH MÓWIĘ JAK SEKCIARZ, A NIE JAK DOBRY KATOLIK. CÓŻ MÓJ ŚWIATOPOGLĄD JEST ZUPEŁNIE INNY... I ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ, ŻE NIE TRAFIĘ DO 90% MOICH RODAKÓW. KAŻDY JEST KOWALEM WŁASNEGO LOSU I MA TAKI SYSTEM WARTOŚCI, NA JAKI ZASŁUGUJE. JA JESTEM Z TEGO ŚWIATA.
Author:
Autor
Date:
07-07-2006
kaczmareck - to nie jest wolność
autor pisze o wolności ale nie widzi, że myśli nadal jak niewolnik, niewolnik pieniądza. ja też lubię zarabiać ale nie robię z tego celu mojego życia. pieniądze mają być środkiem a nie celem w życiu. hipnotyczny selfmarketing jak widać działa i zaprogramował autora zupełnie jak członków sekty: "Kto nie z nami ten przeciw nam ! Kto nie przyjmuje moich prawd ten nic nie rozumie i sam sobie winien bo jest ograniczony". Tu nie będzie rewolucji :D
Author:
kaczmareck
Date:
07-07-2006
AUTOR - WOLNOŚC NIE JEST DLA WSZYSTKICH
1. "komercyjny sekciarz to adekwatne określenie jego stanu". To nie jest żadna woność, rozbudzony instynkt szczura (w retoryce motywacyjnej dla handlowców jest to rekin), nadal każe mu gonić i marchewka ta sama, tyle że wędkę na której jest zawieszona trzyma już sam.
Mój stan powoduje to, że nie strajkuję, nie urządzam głodówek, by więcej zarabiać, nie mam zamiaru wyemigrować, żeby lepiej zarabiać /tam raczej goni ludzi instynkt szczura, kóre uciekają pierwsze z tonącego okrętu/ nie jestem na łasce ani kościoła, ani państwa - to PAŃSTWO -korzysta z mojej aktywności i przedsiębiorczości /podatki/!
Stałem się PANEM SWOJEGO LOSU. Czy w Polsce byłoby źle, gdyby większość liczyła na siebie - a nie na państwo, kościół oraz... emigrację zarobkową? Polska jest krajem dostatnim, tylko ludzie o mentalności takiej jaka jest, nie potrafią wykorzystać tych pozytywnych atutów.
2. Skoro nie reklama, to jaki jest cel tej komercyjnej ewangelizacji ?
Cel wskazałem powyżej.
3. Ten pan na K. /nie rozumiem dlaczego używa autor skrótów jak w kronice policyjnej? chodzi oczywiście o Roberta Kiyosakiego/, który jest podobno multimilionerem pisze książki poziomem zbliżone do poradników z serii "Jak być bogatym i żyć szczęśliwie" - napisane bełkotliwym językiem sekciarskiej perswazji.
Od razu widać, że Pan nawet nie pokusił nawet, aby je przeczytać!
4. Trudno nazwać to polemiką, kiedy nie PRZYJMUJE SIĘ PRAWD, które wskazałem.
JAK WIDAĆ POLACY SĄ BARDZO MĄDRZY W KRYTYCE TEGO, CO DZIAŁA NA CAŁYM ŚWIECIE, TYLKO JAKOŚ U NAS SIĘ TO NIE SPRAWDZA. WYCZUWA SIĘ PODŚWIADOMĄ NIECHĘĆ, WSTRĘT DO ROBIENIA PINĘDZY, JAKBY TO BYŁO COŚ ZŁEGO! /CZYŻBY WPŁYW KATOLICKICH NAUK O MARNOŚCIACH DÓBR DOCZESNYCH?/. JESTEŚMY W TYLE NAPRAWDĘ POD WIELOMA WZGLĘDAMI, NIC DZIWNEGO, ŻE W KRAJU TAK BOGATYM JAK POLSKA, JEST TAKA BIEDA /UMYSŁOWA PRZEDE WSZYSTKIM/.
WOLNOŚĆ NIE JEST DLA WSZYTSKICH - JA NAPISAŁEM DLA TYCH, DLA KTÓRYCH JEST. Z INNYMI NIE MUSZĘ POLEMIZOWAĆ.
Author:
AUTOR
Date:
07-07-2006
kaczmareck - sekta komercji
Zgadzam się z autorem, komercyjny sekciarz to adekwatne określenie jego stanu. To nie jest żadna woność, rozbudzony instynkt szczura (w retoryce motywacyjnej dla handlowców jest to rekin), nadal każe mu gonić i marchewka ta sama, tyle że wędkę na której jest zawieszona trzyma już sam. Skoro nie reklama, to jaki jest cel tej komercyjnej ewangelizacji ? Ten pan na K., który jest podobno multimilionerem pisze książki poziomem zbliżone do poradników z serii "Jak być bogatym i żyć szczęśliwie" - napisane bełkotliwym językiem sekciarskiej perswazji. Z zawodowej ciekawości przejrzałem tę o "Bogatym Ojcu" - to naprawdę żenujące ale jedyna prawdziwie mądra porada, jakiej dostarcza jest parafrazą myśli Seneki "Pieniądzom nie wolno służyć, należy im rozkazywać". Cała reszta to typowo amerykański rozpuszczalnik dla mózgu, co drugi poradnik jest napisany takim językiem. Naprawdę wierzę, że te książki mają cudowną moc i potrafią odmienić życie - zwłaszcza odmieniły zapewne życie pana K. a dokładniej stan jego konta. Na tym kończę polemikę, dalsze jej kontynuowanie uważam za bezcelowe, nie chcę uczestniczyć w nakręcaniu kontrowersji wokół tematu, który nie jest tego wart.
Author:
kaczmareck
Date:
07-07-2006
Autor - Komercja?
1 na 1
Zdziwiecie sie wszyscy, ale tekst /poza może komentarzami, gdzie rzeczywiście zparaszam na stronę "Salesmana" i to jest swoista forma promocji/ nie ma charakteru komercyjnego. Jest spojrzeniem człowieka, w którego życiu działa to, co przez komentujących mój text uznane jest za oszustwo, "robienie wody z mózgu". Ja jestem żywym przykładem na to, że to nie OSZUSTWO i TO DZIAŁA! Kiyosaki, Tracy, Hill - warto ich czytać!!! Uczyć się od nich. Ale moi rodacy są na tyle leniwi, że w ich życiu to się nie sprawdza /tylko i wyłacznie z ignorancji i lenistwa!/; wolą po pracy iść na piwo i zobaczyć jakiś mecz; uwielnbiaja narzekać na polityków, szefa, niskie płace - szukają szczęścia w Irlandii...
Dlaczego u nas jest tak mało: KSIĄŻEK, KASET, CD, SEMINARIÓW dot. pozytywnego myślenia, sukcesu w porównaniu z Zachodem? Bo w Polsce nie działa to, co na Zachodzie? Polacy są inaczej skonstruwani niż Amerykanie /jednak twórca potęgi McDonald's Ray Kroc był z pochodznia Czechem i Polakiem - i tez kierował się życiu tym, o czym komentujacy piszą, że to nic nie warte: blaga i oszustwo/? A może pewne instytucje tak ukształtowały nasz polski światopogląd, że umysły większości z nas /nie mój! choć jestem Polakiem z krwi i kości/ odrzucają niczym ciało obce to, co byłoby dla nas i Polski zbawienne? Moim zdaniem jeszce większą role odgrywa zwyczajne LENISTWO i związana z nim IGNORANCJA /wielu przedstawia się jako experci a zaledwie liznęli jakiś temat np. motywacji w sprzedaqży i biznesie; wstąpili do Amway'a lub innej firmy MLM zaczęli robić biznes po swojemu, to oczywiście nie działało, bo nie mogło działać inaczej niż poprzez duplikację... więc uznali, że zostali nabici w butelkę, a potem swoje frustracje, niewiarę... przekazują innym/.
Na pewno w Polsce jestem inny niż katolicka większość, jestem sekciarzem ekonomicznym wg wielu moich rodaków, ale ich opinia nie zmieni mnie ani trochę! Nie chcę być jak większość! Większość pracuje dla innych... Ja już nie chcę być taki. Wolno mi chyba?
POWTARZAM: TEKST JEST WEZWANIEM DO ZMIANY SPOSOBU MYŚLENIA, A NIE JEST REKLAMĄ "SALESMANA"!
Author:
Autor
Date:
06-07-2006
kaczmarec
Po odwiedzeniu strony autora nie mam już żadnych wąrpliwości co do komercyjnego charakteru tego tekstu. Czas chyba na zdecydowaną reakcję Admina ?
Author:
kaczmarec
Date:
06-07-2006
kaczmareck - +/-
Z dużym zaciekawieniem zapoznałem się z tekstem i komentarzami, ponieważ tak się składa, że temat jest mi dość bliski. Bliski, ponieważ podobnie jak autor sporą część życia zawodowego spędziłem na sprzedawaniu i podobnie jak autor poczułem się oszukany, kiedy po kilku latach pracy z dobrymi wynikami zostałem zwolniony w ramach redukcji. Podobnie jak autor, postanowiłem że więcej nie będę tracił życiowej energii po to, by przynosić zyski pracodawcy w zamian za niepewny etat.
Na tym jednak podobieństwa się kończą, ponieważ mnie ta historia nauczyła dystansu do sprzedaży a zwłaszcza do pseudomotywacyjnej, hurraoptymistycznej retoryki rodem z Amway'a. Wbrew temu, co można przeczytać w poradnikach dla akwizytorów, życie człowieka nie jest jednym, wielkim procesem sprzedaży a jezeli dla kogoś jest to sposób na życie to szczerze współczuję. Ja też, podobnie jak autor pracuję teraz na własny rachunek, jednak staram się oceniać swoją sytuację dość realistycznie i racjonalnie. Owszem, nie mam szefa i nie muszę już udawać głupszego niż jestem, to prawda że cały zysk z mojej pracy jest moim udziałem i z nikim (oprócz państwa) nie muszę się dzielić. Druga strona medalu jest taka, że jestem zdany na siebie i w trudnych chwilach nie mam na kogo liczyć, ponoszę pełną odpowiedzialność za losy swojej firmy ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rzeczywiście w pewnym sensie czuję się wolny bo tylko ode mnie zależy czym i w jaki sposób będę się zajmował (czy raczej w jaki sposób będę zaspokajał potrzeby moich klientów), z drugiej jednak strony praca na etacie pozwala na psychiczny luz i oderwanie się od spraw firmy po pracy. W przypadku własnej działalności takie chwile luzu graniczą z cudem.
Ogólnie bilans wychodzi na plus, bo choć czasem bywa ciężko to jestem przekonany, że praca najemna to dla mnie ostateczność - obym już nigdy nie był do niej zmuszony. Jednak chcę zwrócić uwagę również na gorsze strony takiego rozwiązania bo tak optymistycznie przedstawiana przez autora mentalna wolność ma swoją cenę. Motywacyjną wartość poradników, kaset, seminariów pozostawiam bez komentarza. Ktoś już wcześniej przywołał przykład z filmu "American Beauty" i wydaje mi się on jak najbardziej na miejscu. Czytając tekst (bo trudno mi go nazwać artykułem) nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że celem jego jest reklama komercyjna. Nie zarzucam autorowi takich intencji, być może ten manipulacyjny język sprzedaży tak już przeniknął do jego świadomości, że inaczej nie potrafi ?
pozdrawiam,
Author:
kaczmareck
Date:
06-07-2006
Autor - Zamordyzm i bida zamiast wolnego rynku?
M.Sosnowski napisał w swoim Ps.:
"Aby lepiej zarabiać i godniej żyć trzeba by raczej pogonić wielkie korporacje, stworzyć bardziej sprawiedliwy podział pracy i płacy, nauczyć pracodawców szacunku do podmiotu ludzkiej istoty, częściowo choć wykorzenić ze świadomości możnych tego świata prostacką pazerność... Ucieczka w magię nic nie da!".
1. Pogonić wielkie korporacje? Gdzie? Na księżyc? Konsument jest wszechwładny i to on wybiera, gdzie będzie kupował! Czy to będzie mała budka z hamburgerami /miejsce na takie jest wciąż na rynku/ czy McDonald's; czy to będzie mały sklepik osiedlowy czy dyskont... Unicztożył bym na miejscu tow. Sosnowskiego tego ducha marksistowsko-rewolucyjno-związkowego. Ucieczka w utopię marksistowską nic nie da!
2. Bardziej sprwiedliwy to jest jaki? socjalistyczny?
3. Kto ma uczyć pracodawców "szacunku dla podmiotu osoby ludzkiej"? urzędnik państwowy? nauczyciel? ksiądz? działać to powinno także w drugą stronę: pracodawca to też osoba ludzka a nie pazerne na zysk zwierzę.
4. Akurat najbardziej pazerni i skąpi są biedni a nie bogaci. Bogaci potrafią się dzielić swoim majątkiem z innymi. Vide: wcześniejsze komentarze /Buffett/.
Author:
Autor
Date:
05-07-2006
M.Sosnowski - Zdziwko.
Nie bardzo wiem, w jakim celu kol. Agnosiewicz zamieścił ten tekst. Chyba tylko po to, by wykazać, że podane w nim czary-mary i dzikie rządze nawiedzonych maniaków są po prostu do bani! Bo niby co? Mamy wszyscy wrócić do wymiany towarowej lub zostać marketingowcami? Przecież te brednie amerykańskich fanatyków programujących podświadomość to nic innego jak nabijanie w butelkę maluczkich. Rzuć robotę, kupuj nasze książki a zostaniesz milionerem! Równie dobrze można powiedzieć: " Pomódl się i skocz z szóstego piętra!" Jeden na dziesięciu może przeżyje, ale w gorsecie i z dozgonną opieką lekarską. Jedym słowem: zdziwko. Pozdrowienia. M.S.
P.S. Aby lepiej zarabiać i godniej żyć trzeba by raczej pogonić wielkie korporacje, stworzyć bardziej sprawiedliwy podział pracy i płacy, nauczyć pracodawców szacunku do podmiotu ludzkiej istoty, częściowo choć wykorzenić ze świadomości możnych tego świata prostacką pazerność... Ucieczka w magię nic nie da!
Author:
M.Sosnowski
Date:
04-07-2006
konar - groch o ścianę
Określenia sekta ekonomiczna użyłem bo jest mi tak wygodnie. Wiedzy na ten temat nie czerpię ze źródeł, o których Pan wspomina, bo do kościoła mam akurat "pod górkę" - co nie znaczy, że neguję go w całości. Działalnośc różnych organizacji, które posługują się Pana - jak to Pan określił ideami - znam na wylot i od środka.
Swoje miejsce znam doskonale. Wykonuję wolny zawód i sam sobie jestem szefem. Droga do tego stanu wiodła jednak nie przez lekturę Pańskich rewelacji, tylko zwyczajnie przez edukację. W moim przypadku akurat techniczną, dlatego ewentualne uwagi na temat stylistyki czy też interpunkcji spłyną po mnie jak po kaczce. A zdenerwowałem się dlatego, bo poczułem się, jakby w wejściu do opery wepchnięto mi w dłoń ulotkę kliniki przedłużającej penisy. Rozumie Pan teraz?
Author:
konar
Date:
04-07-2006
abhaod - do Konara
Ja zrezygnowalem z polemiki, gdyz nie widzialem mozliwosci rzeczowej dyskusji.Wspopracowalem troche z Amwayem w Niemczech, ale , to co opisuje autor nie ma nic wspolnego nawet z nimi, a pranie mozgu maja na wysokim poziomie (co prawda nie daje sie porownac z metodami Zabki, ale to "troche" inna historia).
Jest duzo firm, gdzie nie ma "szefow", a w zasadzie wszyscy sa szefami:).
Zdziwilo mnie tylko, ze odpowiedzialni za portal dopuscili do opublikowania tej ukrytej "reklamy".
Author:
abhaod
Date:
04-07-2006
Autor - Konar na anty
Konar pisze:
1... dziwię się, że artykuł ten został opublikowany.
Wolno ci się dziwić, zdziwiony pyta i często uzykuje odpowiedź.
2. Mam za to spore doświadczenie w kontaktach z sektami ekonomicznymi. Pan używa identycznej retoryki. Mówiąc "Uwolnij się od mentalności pracownika i bądź wreszcie wolny!" proponuje pan rodzaj psychicznej protezy w postaci bezwartościowych porad tzw. motywujących, od których usiłuje pan uzaleznić głupawego, bądź zagubionego czytelnika.
Dziwię się konarowi, że używa retoryki tych, którym, przeszkadzają wszelkie "sekty", a ekonomiczne najbardziej, bo to przecież największa konkurencja w walce o rząd dusz... W Racjonaliście taka retoryka? Może lepiej byłoby coś opublikować w "Opoce" na ten temat?
Niczego nie usiłuję. Każdy ma wolny wybór. Alternatywa przecież zawsze istnieje - Kościół zamiast sekty, "bezpieczna posadka kościelno-państwowa" zamiast własnej twórczej aktywności /"inni niech za mnie myślą"/.
Wartość porad moich oraz autorów motywacyjnych określić mogą tylko Ci, którzy się do nich stosują, a nie ignoranci, którzy swoją wiedzę na temat "sekt ekonomicznych" czerpią z portali dominikańskich.
3. Ktoś kto pójdzie za tak tandetnym hasłem, uwierzy w resztę bzdur zawartych w Pana piśmie. W artykule brak jakichkolwiek wartościowych informacji. Jest to coś pomiędzy "świadectwem" a atakiem na mechanizmy społeczne, do których nie potrafił się Pan dostosować - resentymenty znaczy.
Ignorancja, ignorancja...
"Mechanizmy społeczne", a raczej stereotypy, do których nie potrafiłem się przystosować sprawiły, na szczęście, że się usamodzielniłem! Dziś nie mam SZEFA, sam jestem dla siebie SZEFEM! Czyż to nie wspaniałe? Dla mnie tak. Konar pewnie myśli inaczej, wolno mu...
4....w kraju w którym az roi się od oszustów, drażni fakt pojawienia się kolejnego rozwiązującego wszelkie problemy produktu. Pańskie miejsce jest w Telezakupach a nie na portalu Racjonalista.
"Salesman" nie ma ambicji rozwiązywania wszelkich problemów! Co więcej jest to pismo skierowane tylko do niewielkiej liczby czytelników, którzy chcą decydować o swoim losie /w każdym społeczeństwie jest tylko do 10% takich ludzi, a im jest ich więcej, tym społeczeństwo jest zamożniejsze/ - nie chcą by robił to za nich ani Kościół, ani partia, ani rząd, państwo lub pracodawca /a raczej ten kto zleca pracę, bo pracownicy najemni tak naprawdę dają pracę - są pracodawcami/.
Określając moje idee jako "sekciarstwo ekonomiczne", nie chcę pisać dosadnie, gdzie twoje miejsce jest konarze.
Author:
Autor
Date:
04-07-2006
kimak - Spokojnie
Witam!
Widzę, że rozpętała się burza i czuję się jakoś temu współwinny.
Drogi Autorze! Ja też jestem pracodawcą i tak jak napisałeś, zajmuję się w gruncie rzeczy sprzedażą, choć akurat nie jest to branża handlowa. Sprzedaję pracę moich pracowników. Zgadzam się, że ostatecznę formą każdego zarabiania pieniędzy jest po prostu sprzedaż - produktu, pracy, czy też wrażeń, klientowi.
Zachęca Pan, i słusznie, do podjęcia ryzyka i podjęcia własnej działalności. To, że akurat mi skojarzyło się to z akwizytorstwem, to już inna sprawa, poboczna. Wynikło to z kontekstu.
Nie rozumiem, skąd powstała nagle taka nagonka na Pana. Prawdopodobnie poprzez podejrzenie kryptoreklamy, choc ja osobiście jestem jak najdalszy od tego. Uważam za naturalne, że prezentuje Pan swój dorobek, tak jak profesor poprzez dodanie tytułu przed nazwiskiem. Podejrzewam, że jeden artykuł czy post na RACJONALIŚCIE nie jest zbyt wielka reklamą. Poza tym zawsze twierdziłem, że od praktyka mozna nauczyc się najwięcej i lepiej, że to akurat Pan, jako PRZEDSIĘBIORCA wypowiada się na temat mentalnosci pracownika niż jakis kolejny nawiedzony DZIAŁACZ ZWIĄZKOWY.
Proszę się nie zrażać, ale też przyjąć głosy komentujących, które też jednak sporo racji w sobie zawierają.
Pozdrawiam
Author:
kimak
Date:
04-07-2006
konar - ręce opadają
Niech Pan sobie nie żartuje Autorze. Podobnie jak kolega dziwię się, że artykuł ten został opublikowany. Posłużyć miał chyba temu samemu celowi co paw na chodniku - mam na myśli to, że rzecz odrażająca bywa iskrą dla rozpoczęcia interesującej rozmowy na temat np. upadku obyczajów. Nie mam nic wspólnego z zamordyzmem socjalizmu - jestem na to zwyczajnie zbyt młody. Nie chodzi mi też o krytykę kapitalizmu, tylko o umieszczanie reklam w miejscu, które temu nie służy. Mam za to spore doświadczenie w kontaktach z sektami ekonomicznymi. Pan używa identycznej retoryki. Mówiąc "Uwolnij się od mentalności pracownika i bądź wreszcie wolny!" proponuje pan rodzaj psychicznej protezy w postaci bezwartościowych porad tzw. motywujących, od których usiłuje pan uzaleznić głupawego, bądź zagubionego czytelnika. Dowodem na marketingowe powódki napisania Pańskiego artykułu jest sam tytuł właśnie. Powtarza Pan słowo "wolny" dwukrotnie. Uczepił się Pan chwytliwego hasła ustalając jednocześnie target. Ktoś kto pójdzie za tak tandetnym hasłem, uwierzy w resztę bzdur zawartych w Pana piśmie. W artykule brak jakichkolwiek wartościowych informacji. Jest to coś pomiędzy "świadectwem" a atakiem na mechanizmy społeczne, do których nie potrafił się Pan dostosować - resentymenty znaczy.
Ale dlaczego ja się właściwie Pana czepiam skoro wychodzi u nas wiele niczemu nie służących tytułow jak "Twój Styl", "Cosmopolitan" czy inne "Men's Health". Ano dlatego, że w kraju w którym az roi się od oszustów, drażni fakt pojawienia się kolejnego rozwiązującego wszelkie problemy produktu. Pańskie miejsce jest w Telezakupach a nie na portalu Racjonalista.
Author:
konar
Date:
04-07-2006
Autor - Reklama? Akwizycja?
Nie rozumiem tych dwóch ostatnich komentarzy! Czy w artykule jest mowa o czymś, co sprzedaję, o piśmie /wszelkie info. zostały przeze mnie wycięte nawet notka skąd ten artykuł!/? Jeśli już coś można zdjąć to na pewno komentarze... także te dwa poprzednie.
Nie uprawiam nachalnej reklamy ani akwizycji, zwłaszcza na stronie Racjonalisty, bo nie sądzę, żeby to było najlepsze miejsce na reklamę czasopisma proKAPITALISTYCZNEGO. Wbrew pozorom krytyk katolicyzmu w Polsce w większości przypadków wcale nie jest zwolennikiem WOLNOŚCI, ale zazwyczaj socjalistycznego zamordyzmu, kóry z WOLNOŚCIĄ ma tyle wspólnego, co z demokracją - demokracja ludowa PRLu.
Author:
Autor
Date:
03-07-2006
tomasz - materiał reklamowy?
autor uprawia nachalną reklamę - ktoś nie powinien zdjąć tego artykułu (w trosce o poziom racjonalisty ?)
Author:
tomasz
Date:
03-07-2006
konar - Bzdury
Manipulacja na niskim poziomie. Facet chce sprzedać pismo. Akwizycja przez internet, wg. najgorszych wzorców. Zamiast pisma mogłoby to być cokolwiek. Cegła jako przycisk do papieru ma większą wartość użytkową od tego pisma.
Author:
konar
Date:
03-07-2006
Kacper Chrapa - Kilka refleksji
Witam!
Przyznam,iż wg mnie autor ma wiele racji w tym,
co pisze i myśli na temat pracy i życia zawodowego.
Dlaczego - postaram się w kilku słowach wyjaśnić.
1.Człowiek pracujący na etacie,jest niestety w pewien sposób zależny i podatny na wpływ
innych(głównie zwierzchników).W obawie przed utratą pracy,mimo wewnętrznego sprzeciwu,bardzo łatwo może przymknąć oko na działania(a także w nich uczestniczyć),które nie są zgodne z jego
sumieniem - i szkodzą innym.Przykład.Kiedyś np. stanąłem przed wyborem-czy system informatyczny który tworzyłem,rozbudować o moduł programów lojalnościowych.Moduł,który po głębszej analizie
okazał się wg mnie czymś,co może napędzać sprzedaż
wbrew woli klientów(nie będę wnikał w szczegóły,o co chodziło).Niestety,wstępnie przy podpisaniu
umowy zgodziłem się-więc kiedy zrozumiałem swój
błąd,odkręcenie sprawy spowodowało,iż mój klient
zagroził skierowaniem sprawy do sądu i wyciągnięciem poważnych finansowych konsekwencji.
A ze wtedy nie mialem zbyt wiele na koncie(a raczej bylem na dobrym minusie),decyzja nie była
łatwa.A jednak - w końcu udało się doprowadzić do
porozumienia w tej sprawie(modulu tego nie stworzylem).W kazdym razie - gdybym byl czyims
pracownikiem,o wiele trudniej bylo by mi podjac
taka decyzje - gdyz ryzykowalbym utrata pracy.
Utratą swego rodzaju bezpieczenstwa,jaka ona (teoretycznie) daje. Czy i kiedy bym znalazl inną,za co bym żył - myślę,że te pytania, być może nieświadomie,pojawiły by się zarowno przede mna jak i większością pracowników.Choc i tutaj decyzja nie
byla latwa - fakt dotychczasowej,samodzielnej walki o swoja przyszlosc pomogl - mozna bylo zaryzykowac,
majac wiare w to,ze mimo problemow nie "zginie sie".
2.Pracujący na etacie,niestety otrzymuje tylko
złudne poczucie bezpieczeństwa( stała pensja,
"zawsze" obecna 10 dnia miesiaca).Tak naprawde,
w wiekszosci przypadkow jest zalezny od decyzji
(lub bledow)swoich szefow - w kazdej chwili moze stracic grunt pod nogami.Jedna chwila,i polozenie
finansowe drastycznie sie moze zmienic.I nie chodzi o to,ze dzialajacy na wlasna reke nie popelniaja bledow,nie bankrutuja itp. - bo
oczywiste,ze tak sie dzieje.Rozwijaja oni jednak
mentalnosc,ktora kaze myslec takze w przyszlosc,
tworzyc rezerwy finansowe na wypadek bledu(aczkolwiek na poczatku bywaja z tym spore problemy tj. ze swiadomoscia takiej koniecznosci ;-) ) -jednym
slowem - trzymac reke na pulsie.Rozwijaja umiejetnosci(choc czasem bolesnie),ktore pozwola
stosunkowo szybko odnalezc sie w roznych warunkach.Fakt,ze trzeba na to minimum kilku lat - jednak sadze,ze warto:-)Latwiej wtedy takze o
niezaleznosc w mysleniu - tak istotną,jesli chodzi
chociazby o rozwijanie racjonalizmu.
3.Kiedy pracujesz niezaleznie,mozesz niemal w kazdej chwili zmienic kierunek dzialan - latwiej
zmienic branze,zajac calkiem innym biznesem.Budzisz sie rano z poczuciem,ze za kilka
lat moze zechcesz np. otworzyc restauracje,zajac
sie edukacją - możliwości wiele(oczywiscie,zalezy
to takze od tego,na ile uda Ci sie rozwinac umiejetnosci zwiazane ze sztuką biznesu).Czytalem
kiedys artykul o czlowieku,ktory w stanach osiagnal bardzo wiele na gruncie biznesowym,i postanowil zaczac od zera - przylecial do Polski-
i juz na pokladzie samolotu podjal z kims wspolprace,aby uczyc indywidualnie angielskiego.
Nie wiem,jak poszlo dalej,jednak mam przeczucie,
ze "nie glodowal" zbyt dlugo.I kluczowym elementem
nie byly tu jego umiejetnosci zawodowe(angielski
na tym poziomie co on zna pewnie kazdy amerykanin),ale postawa,umiejetnosc odnalezienia sie w sytuacji(dla scislosci: nie wiem,czy znal j.polski czy nie).
4.Jesli czlowiek nie wpadnie w pulapke gonienia za
pieniedzmi(co z autopsji wiem,ze moze byc trudne),moze stopniowo zmniejszac czas swojej
pracy,a tym samym miec go dla rodziny,dla siebie,
na rozwoj ducha i pomoc innym.Wiecej czasu,by uczyc sie byc bardziej szczesliwym,zyjacym pelnia
zycia Czlowiekiem.Czlowiekiem,ktory zaczyna rozumiec siebie i swiat wokol(a na to trzeba bardzo,bardzo wiele czasu - przemyslen,lektur,rozmow,praktycznych dzialan).
Chociaz jestem na poczatku tej drogi,nie ma dzis
pieniedzy,ktore posadzily by mnie w pracy na 8 godzin dziennie do 65 roku zycia i zabraly czas,
ktory powinienem poswiecic na to,co w zyciu istotne.
M.in. z powyzszych powodow,popieram autora w jego
decyzji - i szczerze mu zycze sukcesu(aczkolwiek
rozumianego raczej jako rozwoj siebie jako czlowieka,a nie milionow na koncie).
Chcialbym jednak zwrocic uwage na kilka innych spraw.
Kilka lat temu,B.Tracy takze zmienil moje zycie - lektura jego ksiazek,miala ogromny wplyw
na moja mentalnosc i wiare w mozliwosci.Obudzil energie,ktora jest sila napedowa moich dzialan do dzis.I przyznam,ze zawdzieczam mu bardzo wiele.
Jednak niestety,z dzisiejszej perspektywy dostrzegam,iz ta energia zostala przez niego skierowana nie w tym kierunku,w ktorym powinna.
Brian zbyt duzy nacisk polozyl na kwestie materialne,sukces finansowy.I choc mowi o szczesciu,wartosciach uniwersalnych - to jednak
mam wrazenie,iz przewodnim motywem mimo wszystko
sa pieniadze.Mozna odczuc,ze jednak one i to,co
mozna za nie kupic,jest celem.Celem samym w sobie.
W kazdym razie,ja pod wplywem lektury skierowalem
swoje myslenie w ta strone i m.in. takie cele,
jak wyskoki z przyszla zoną do Paryza na
sniadanie ( prywatnym samolotem,i powrot w poludnie :-) ) .Nie bralem pod uwage,ze byc moze,aby zarobic na odrzutowiec,bede pracowal od rana do nocy,a kobiety ktora "kocham" tak naprawde nigdy lepiej nie poznam.
Przyklad ektremalny - ale jednak oddajacy troche
realia.Znam ludzi,którzy dysponują b.dużymi pieniedzmi,jednak ich sytuacja,jesli chodzi chodzi
o spokoj ducha,kontakt z bliskimi,jest raczej
trudna(mimo wielu pozorow,w ktore Ci ludzie sami
-a takze ich bliscy- wierza,lub chca wierzyc).
Mam nadzieje,iz autor jednak nie pojdzie w tym kierunku - a mysle,iz istnieje takie ryzyko.
Jesli moge cos doradzic - proponuje lekture
ksiazki Ericha Fromma - "Miec czy byc","O sztuce milosci" czy innych jego dziel.Przyznam,ze obrocily one moje myslenie o 180 stopni-i przynajmniej w moim wypadku,pozwolily skierowac energie w inna strone,bardziej ku pelniejszemu Zyciu,niz gonieniu za bogactwem i prestizem.
Pieniadze staly sie tylko srodkiem(jednym z setek
innych)-a przestaly byc celem.
Druga kwestia - to sposob zarabiania tych pieniedzy.Mam mieszane uczucia,jesli chodzi o akwizycje - trzeba pamietac,iz glownym celem
w tej pracy jest sprzedaz produktow.Bardzo latwo
skrecic w kierunku manipulacji,uczenia sie technik
sprzedazy,bedacych mniej lub bardziej wyrafinowanymi sposobami na zmiane czyjegos punktu
widzenia,wywarcie okreslonego wrazenia.
De facto - zmniejszanie krytyzmu u osob,ktorym bedziemy sprzedawac towar.Nie jeden poradnik mowi,jak przelamac poczatkowy opor klienta,stosowac techniki zawyzonych cen ,tworzyc odpowiednia otoczke produktu,itd.Warto pamietac,
aby nie pojsc w tym kierunku jako akwizytor.Nie zaczac sprzedawac czegokolwiek i kazdemu,"tlumaczac" mu,ze tak naprawde on tego potrzebuje,tylko jeszcze o tym nie wie.
Poniewaz idac w ta strone,tak naprawde mimo statusu biznesmena mozna utracic wolnosc,stac sie
kims,kto nagnie zasady etyczne(co bardzo latwo mozna sobie wytlumaczyc -tak z autopsji),aby osiagnac cel.
Z drugiej strony,mozna swiadomie wybierac produkty,ktore sprzedajemy - a sa takie,ktore faktycznie moga polepszyc jakosc zycia.
Gdyby Edison nie znalazl sposobu na przekonanie ludzi do oswietlenia na prad(a podlaczyl w tym
celu wiele domostw za darmo),byc moze do dzis bysmy siedzieli przy lampach naftowych.
Jednak rozroznienie nie bedzie latwe,co faktycznie
takim produktem jest,a co nie(jak np. komorka z wbudowanym aparatem,komputerem,radiem itd. - gadzet,ktory kosztuje wiele-choc cena jest rozlozona na raty w abonamencie-a wykorzystany
w kilku procentach i kupiony raczej pod wplywem
reklam,niz racjonalnej analizy).
Reasumujac - wiele mozliwosci,ale takze wiele zagrozen - i nie tylko zwiazanych z tym,ze na poczatku moze byc trudno wiazac koniec z koncem;-)
Hmmm...troche sie rozpisalem:-)Mam nadzieje,ze nie
zanudzilem:-).
Pozdrawiam i zapraszam ew. do rozmowy:-)
Kacper
Author:
Kacper Chrapa
Date:
02-07-2006
Autor - Wolność czy bezpieczeństwo?
Napisałem już, że priorytetem dla mnie jest WOLNOŚĆ, nie - BEZPIECZEŃSTWO. Nie mam zamiaru emigrować ani do USA, ani do Szwecji. Nigdzie bowiem nie ma pełnej Wolności - wszędzie są pazerne rządy, skorumpowani politycy. W niektórych miejscach na świecie rządy te są mniej pazerne, w innych - więcej. Nawet USA nie jest jednolite /socjalityczne Hawaje i leseferystyczna Arizona/. Gdybym był Amerykaninem pewnie wybrałbym Arizonę. W Polsce nie mam takich dylematów. Nie wyjadę też do pracy za granicę, bo pieniądze można robić także w Polsce. Stawka 8 dol./godz w USA jest dla mnie naprawdę mało interesująca. Tyle mogę robić w Polsce, właściwie nie pracując w potocznym rozumieniu tego słowa i siedząc w domu!
Prawdziwie przedsiębiorczy Polacy nie wyjeżdżają za granicę pracując w barach lub na budowie.
Author:
Autor
Date:
02-07-2006
Autor - Jak jest bieda...
Pan Żuławski napisał: "Jak jest bieda, to najlepiej się sprzedaje złudzenia - kasety motywujące, gry liczbowe, fałszywe oferty pracy i genialne sposoby na wzbogacenie. Doskonale prosperuje wróżbiarstwo, różczkarstwo, radiestezja".
To pod tym względem jeszcze baaardzo daleko nam do "biednego" Zachodu!
Author:
Autor
Date:
02-07-2006
bogus - do szanownego autora.
a co powiesz drogi Panie na temat Szwecji???
pewnie dla takiego orędownika wolnosci jak Pan na sama mysl o Szwecji przechodza "ciarki" po plecach???
zawsze sie zastanawialem skad w Polakach takie zamilowanie do tej gownianej Ameryki.Ciagle pieprzycie cos tam o niesamowitych mozliwosciach rozwoju,a jak tam pojedziecie to i tak zawsze konczycie na budowie...No coz Polacy lubie marzyc oszklanych domach,czy tez w wypadku ameryki,o szklanych dachach.
Ja tam wole przewidywalna skandynawie,gdzie nawet jak prawica wygra,to beda...lewicowe rzady.
pozdro
Author:
bogus
Date:
02-07-2006
Marek Żuławski - Sprzedaż kluczowym etapem produkcji
Potrzeby konsumentów (te mające pokrycie w posiadanych przez nich pieniądzach) są mniejsze niż podaż wyrobów i usług. Stąd z góry wiadomo, że ktoś ze strony podaży musi zginąć. Stąd też wynika, że najbardziej opłacalną dziedziną gospodarki jest właśnie sztuka "upychania" wyrobów lub zdobywania zleceń na usługi. Jednak ta gałąź gospodarki nie jest szczególną domeną zarezerwowaną dla "wolnych strzelców". Na rynku są zarówno olbrzymie firmy pośredniczące, agencje handlowe, firmy prowadzące badania marketingowe i firmy promujące, reklamujące, jak i pojedyncze osoby albo kilkuosobowe grupki. Podobnie jest i w dzedzinie produkcji i w usługach. Podział na pracę najemną i na pracę indywidualną przebiaga inaczej, mniej regularnie, niż to Autor artykułu widzi. Nawet w granicach jednej branży mają swoje miejsce przedsiębiorstwa o skomplikowanej strukturze, funkcjonujące jak orkiestra a to, do czego duże organizacje są zbyt mało elastyczne uzupełniają bardziej wszechstronni soliści. Oczywiście w pierwszym przypadku przewagę ma praca najemna a w drugim samozatrudnienie.
Domyślam się, że Autorowi chodziło o przypadki, kiedy forma zatrudnienia jest rażąco nieadekwatna do rodzaju wykonywanej pracy a przykładem tego miała być jego osobista kariera zawodowa. Rzeczywiście, jak pięść do nosa pasuje robotnik, który przy taśmie od 7 do 16 pracuje okrągły rok jako jednoosobowa firma - podwykonawca jak również dziwnym jest zatrudnienie artysty plastyka - projektanta na etacie w normowanym wymiarze godzin pracy. Nie można powiedzieć, żeby jedna lub druga forma zatrudnienia była sama w sobie lepszą czy gorszą. Ważne, czy pasuje do tego, co robisz.
Jeżeli szef załatwia robotę, organizuje, zapewnia środki, ponosi ryzyko - to zarobił na swoją działkę od dochodu, który wypracowałeś. Jeżeli szef nic nie wnosi, tylko bierze kasę - to po co ci szef?
p.s
Jak jest bieda, to najlepiej się sprzedaje złudzenia - kasety motywujące, gry liczbowe, fałszywe oferty pracy i genialne sposoby na wzbogacenie. Doskonale prosperuje wróżbiarstwo, różczkarstwo, radiestezja.
Author:
Marek Żuławski
Date:
01-07-2006
TomaszT - Chyba wiec to samozatrudnienie sie nie sprawdza...
Skoro w roku 1995 było ponad 12 (bo to tylko 5-cioletni przyrost) jednoosobowych firm, a 2 lata poźniej grubo poniżej 5 milionów... Nie można też patrzeć na ta problematykę tylko przez pryzmat takiego czy innego systemu, nie uwzgldniając mentalności, kultury itp. To temat na dłuższą dyskusję i może przeszlibyśmy na forum.
Author:
TomaszT
Date:
01-07-2006
Autor - dane
Dane pochodza z książki Jay'a Levinsowa i Setha Godina maketing partyzancki, nie sprawdzilem tylko wydania amerykanskiego - jest z 1995 wiec dane te dot. lat 90. Co w ogóle nie zmienia postaci rzeczy. Za sprawą "najsprawiedliwszego społ. systemu", czyli demokracji ludowej i socjalizmu, jesteśmy za USA, co najmniej 50. lat!
Author:
Autor
Date:
01-07-2006
TomaszT - 12 milionów?
Skad ta informacja? Ja znalazlem dane (www.sba.gov) wg których zatrudnienie w US w firmach do 4 pracowników w latach 1997-2003 wzrosło z 5 milionów do 5,7 miliona, podczas gdy w firmach powyżej 500 pracowników z 39,9 do 55,9... Jakoś nie sądze zeby w ciagu ostatnich niecalych 3 lat te 700 tysiecy zmieniło sie w miliony (a trzeba pamietac ze bierzemy tu pod uwagę nie tylko firmy jednoosobowe)...
Author:
TomaszT
Date:
01-07-2006
Autor - Komentarze
1 na 1
Mnie natomiast komentarze zalatują ignorancją i stereotypami na temat m.in. akwizycji. Nie każdy musi lubić sprzedawać, można oczywiście wykonywać inne zajęcia, które "nie zalatują akwizycją". Ja napisałem o tym, że umiejętność sprzedawania jest pierwszym krokiem na drodze do usamodzielnienia się, stworzenia własnego biznesu. Potęga kapitalizmu tkwi bowiem w tym, że obok wielkich korporacji jest miejsce także na niewielkie firmy, jak pokazuje przykład USA, gdzie konkurencja jest bez porównania większa niż w Polsce /dzięki m.in. tej konkurencji mój znajomy dzwoni do mnie, do Polski z USA za 5 centów na minutę/, w ciągu ostatnich pięciu lat 12 milionów Amerykanów wybrało pracę w swoich "domowych firmach" zamiast pracować dla państwa, korporacji czy kogoś innego. 12 milionów Amerykanów wybrało WOLNOŚĆ i KAPITALIZM zamiast mrzonek o dobrobycie, który ma polegać na tym, że weźmie sie za d... najbardziej przedsiębiorczych, stworzy się wielki obóz pracy, ograniczy się wolność i nazwie to państwem zabezpieczającym socjalne bezpieczeństwo swoich niewolników. Każdy ma swoje priorytety - moim jest WOLNOŚĆ, a nie BEZPIECZEŃSTWO.
Author:
Autor
Date:
01-07-2006
TomaszT - Cóż
Mi też to zalatuje akwizycją. Wyobrażam sobie spotkanie na którym jest taki tekst wygłaszany. Najpierw roztaczamy wizję sukcesu, niezależności (na własnym przykładzie - pomijamy fakt że ewentualny sukces zależy od tego czy zaproszeni goście dadzą sobie zrobić wodę z mózgu). Potem podkreślamy konieczność szkolenia i wciskamy jeleniom kasetki z 'afirmacjami'. Ale to nie wszystko! Teraz nasi słuchacze są wyzwoleni, energiczni, gotowi do działania! I właśnie jest okazja na biznes - sprzedaż radyjek i aparatów forograficznych marki Canonmatix na Marszałkowskiej. Oczywiście każdy na własny rachunek, żadnych podłych etatów...
Author:
TomaszT
Date:
01-07-2006
abhaod - Zasilki
a pieniedzy na zasilki nie zabraknie, wystarczy, ze sie wezmie za d... tych "przedsiebiorcow"
Author:
abhaod
Date:
30-06-2006
abhaod - Datek dla Microsofta
1 na 1
a komu on te pieniadze podarowal? najbogatszemu czlowiekowi swiata, ktory daruje komputery biednym, do ktorych musza kupowac oprogramowanie Microsofta, zlodziej nadal pozostaje zlodziejem, bardziej wyrafinowanym, ale jednak ZLODZIEJEM
Author:
abhaod
Date:
30-06-2006
Autor - "Ten kraj" to SOCJALISTYCZNE PAŃSTWO
1 na 1
"Ten kraj", jak go nazywasz to mój kraj, a nie TEN! Widzę, że już w ogóle nie identyfikujesz się z Polską - twoja sprawa. Niemcy dają ci pracę i zasiłki. Ok. To, że Polska jest taka jaka jest to właśnie wina ludzi, którzy nie mają pojęcia o tym, że należy rozwijać w Poilsce przedsiębiorczość obywateli poprzez stworzenie ku temu odp. warunków. tymczasem mamy w Polsce SOCJALIZM z elementami wolnego rynku. Wiesz, ile w Polsce trzeba płacić podatków? 80%. Prowadząc działalność gospodarczą, choćby mały sklepik osiedlowy - na wstępie pojawia się FISKUS i ok. 200 euro podatku na emeryturę, która być może będzie wypłacona w przyszłości /OBECNIE JEST ULGA PRZEZ DWA LATA/. Przy niewielkich obrotach sklepiku to już jest poważny cios. Do tego dochodzi VAT - 22% dla FISKUSA. Pełni się de facto funkcję NIE WYNAGRADZANEGO poborcy podatkowego dla FISKUSA i podatek dochodowy. Dopóki będzie w Polsce taki SOCJALIZM, dopóty będzie tak jak jest, a Polacy zamiast myśleć o swoim interesie, będą szukać pracy za granicą np. w Niemczech. Zresztą tam też kiedyś zabraknie pieniędzy na zasiłki.
Author:
Autor
Date:
30-06-2006
Autor - PRZEWAGA KAPITALIZMU
DLA NIEUDACZNIKA KAŻDY SZLACHETNY CZYN CZŁOWIEKA SUKCESU BĘDZIE PODEJRZANY! NAWET, JEŚLI TEN ODDA NA CELE SPOŁECZNE - DOBROWOLNIE BEZ FISKALNEGO PRZYMUSU! - 37 miliardów dolarów - większość swego majątku - to i tak będzie spekulantem, złym i typowym przedstawicielem kapitalizmu. Podobnie dla urzędnika i politykiera będzie to podejrzane i głupie, bo oni nie oddaliby nawet centa! Oto różnica pomiędzy biednymi a bogatymi i przewaga, także moralna, KAPITALIZMU NAD SOCJALIZMEM.
Author:
Autor
Date:
30-06-2006
abhaod - duzo wody w Wisle uplynie
zanim ten kraj bedzie odpowiadal europejskim standartom i przykro czasami patrzec jak widza wolnosc coniektorzy
Author:
abhaod
Date:
30-06-2006
Autor - Fiskus
Tyle, ile nie dochodzi do fiskusa, tyle zostaje w kieszeniach tych, którzy wypracowali ten dochód! Czy to coś złego? Wszechwładny fiskus, złodziej wypatrujący jak okradać przedsiębiorczych ludzi - to ma być postęp cywilizacyjny? To ja wolę sojaldarwinizm bez FISKUSA! A DANE, ILE NIE ZABRAŁ FISKUS, NALEŻAŁBOY ZESTAWIAĆ WRAZ Z DANYMI, ILE PORZĄDNYM OBYWATELOM NIE UDAŁO SIĘ UKRAŚĆ POSPOLITYM ZŁODZIEJOM.
Author:
Autor
Date:
30-06-2006
abhaod - Warren Buffet
najbardzirj typowy przedstawiciel amerykanskiego kapitalizmu; zarobil pieniadze na spekulacjach gieldowych, ulokowal je w najbardziej konsumpcyjnych korporacjach, teraz na starosc obudzilo sie w nim chrzescijanskie sumienie (pare miliardow zostawil sobie na dalsze spekulacje), a tak na boku, to nawet w Niemczech ok 400 mld.EUR rocznie nie dochodzi do fiskusa
Author:
abhaod
Date:
30-06-2006
abhaod - do autora
zyje w Niemczech, czyli w miare normalnym kraju, gdyz tracac prace, nie czuje sie bezradny jak dziecko, bo natychmiast solidarnosc spoleczna umozliwia mi uzyskanie zasilku (minimum: aktualnie 345 E na zycie i do 360E na mieszkanie), do tego moge dorobic 100 E bez podatku, nazywa to sie"Soziale Marktwirtschaft" , faktycznie, Polska dla mnie to zwierzyniec, w ktorym panuja zasady dzungli, a w zasadzie socjaldarwinizmu
Author:
abhaod
Date:
30-06-2006
Autor - Dziki kapitalizm
Kolejny stereotyp - dziki kapitalizm. Ludzie mają już tak przeprogramowane myślenie, że nie potafią wyobrazić sobie życia bez państwa, urzędników państwowych i państwa jako gospodarza własności. To jest właśnie zło, które tłamsi incjatywny społeczne, a nie "dziki kapitalizm"! Dlaczego do tego "dzikiego kapitalizmu" uciekało tysiące Europejczyków, a teraz pewnie i cała Kuba bez komuno-urzędników, aparatczyków i milicjantów? Ten "dziki kapitalzim" uczynił USA krajem dostatnim, gdzie robotnicy chcieliby żyć i pracować /o wiele bardziej niż w socjalistycznych "rajach"/. W tym dzikim kapitalizmie miliarderzy rozdają swoje majątki /vide ostatnio casus Warrena Buffeta, który oddał na cele charytatywne 37 miliardów dolarów, czyli 80 procent swojego majątku!/.
Author:
Autor
Date:
30-06-2006
Autor - Salesman
Z pośpiechu źle napisałem, chodzi o magazyn "Salesman", którego jestem wydawcą i redaktorem. Jest to magazyn dla ludzi zajmujących się sprzedażą i biznesem. Zapraszam na stronę: www.salesman.czytelnia.net
Być może mam w sobie akwizytorskie nawyki, ale dla mnie akwizycja nie kojarzy się z niczym złym!
Nigdy nikogo nie naciągałem, nie jestem typem człowieka, ktory coś nachalnie komuś wciska - zresztą trudno to nazwać sprzedażą! Uważam nawyki akwizytorskie za o wiele lepsze od nawyków etatowego pracownika biurowego zdanego na instytucję, kierownika, dyrektora itd., itd., którzy go zatrudniają i mają nad nim taką władzę, że mogą go też i... nie zatrudniać. A w razie utraty pracy człowiek taki jest bezbronny niczym dziecko zagubione w środku miasta. Szkoda mi takich ludzi, którzy nie potrafią odnaleźć w sobie żadnych talentów do robienia czegokolwiek pozytywnego dla innych i zdani są tylko na tych, którzy ich zatrudniają. Oni wolą bezpieczeństwo i niskie dochody, ja wybrałem wolność, cierpliwość, niepewność i w końcu nielimitowane dochody:) Nie jestem w stanie iść do pracy, jeśli mi ktoś powie, że zaroboę tyle i tyle, bo wiem, że nie zarobię już nic więcej! To jest moim zdaniem najbardziej wartościowy mój akwizytorski nawyk, który mnie motywauje do tego, by nie pracować na etacie rządowym lub jakimkolwiek innym. Wart chyba rozpowszechnienia. Może wtedy mniej byłoby narzekania na niskie dochody.
pozdrawiam
Wojciehc Rudny
Author:
Autor
Date:
30-06-2006
abhaod - handlowy belkot
"tluste tylki szefow nad soba" tak jak by otylosc byla oznaka zdrowia, "sprzedaja tylko za pieniadze swoja prace" a moze za wikt i opierunek, tak jak w XIX w.dzikim kapitalizmie, naucz sie szanowac samego siebie, to i ciebie uszanuja
Author:
abhaod
Date:
30-06-2006
Autor - Sprzedaż nie jest dla wszystkich!
Piszą swój tekst oczywiście nie miałem zamiaru przekonywac wszystkich do tego, by zajmowali się sprzedażą. Ja się zajmuję; Pan też wbrew pozorom! Każdy cały czas coś sprzedaje i do czegoś kogoś przekonuje... Jest to podstawowa umijętność przetrwania. Wikingowie zanim zajęli się rabunkiem na niespotykaną dotąd skalę też byli kupcami. Czyż nie lepij byłoby dla świata, gdby nadal byli raczej kupcami niz rabusiami? Ja np. nie lubię pracy na etacie i nie chcę pracować na etacie /dlatego hasło: jeśli umiesz sprzedawać to nie potrzebujesz pracy - bardzo mi się podoba/ o wielu czytelników "Salemsana" mam nadzieję, że też nie lubi. Taka jest nasza rzeczywistość. Oczywiście takich ludzi jest w Polsce zdecydowana mniejszość, dlatego niech się Pan nie obawia, że wszyscy przestaną pracować:)
Większośc wybiera bezpieczeństwo a nie WOLNOŚĆ. Ja akurat jestem przykładem człowieka, który przeczy Pańskiej opinii.
Author:
Autor
Date:
30-06-2006
kimak - Tylko sprzedaż?
No i na koniec przypomniała mi się scena z "American beauty", kiedy żona głównego bohatera próbuje popełnić samobójstwo.
Motywacji nie nauczymy się z kaset i książek. To trzeba mieć w sobie, mieć jakiś cel, a jednocześnie nie dać się opętać.
Za główną umiejętność uważa Pan SPRZEDAŻ. A gdzie solidna praca? Wydaje się, że pozostały jednak w Panu akwizytorskie nawyki. Jesli wszyscy będą sprzedawać, to do czego to doprowadzi? Czy to jedyny sposób na sukces??? Sprzedaż - tak, ale to nie wszystko.
Pozdrawiam
Author:
kimak
Date:
29-06-2006
Sort comments
from the first
Sign in to add comment
Sign in as
:
Password
:
Sign in using Facebook or OpenID
In case not signed in -
sign up..
Advertisement
[
Cooperation
] [
Advertise
] [
Map of the site
] [
F.A.Q.
] [
Store
] [
Sign up
] [
Contact
]
The Rationalist ©
Copyright
2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)