Pewnego razu jakieś pięćset lat temu jeden i drugi baran nagle odkrył, że ma rogi  i tymi rogami można ubóść pasterza, gdy sobie za wiele pozwala. Co gorsza wieść się szybko rozniosła, skutkiem czego coraz częściej pertraktacje z pozycji siły pastuszkom nie wychodzą.
Na razie można się jeszcze chować za tymi bąrdziej pokornymi owcami i stamtąd miotać pogróżki, ale czy na długo jeszcze tych pokornych wystarczy?

Znane mi religie to zbiory piramidalych, zapierających dech w piersach bzdur. Jak mam poważnie dyskutować i o czym z kimś, na oko normalym, kto akceptuje rzeczy zupełnie, całkowicie głupie. Przepraszam ale tak właśnie jest. GŁUPIE.
Po pierwsze nie mamy armat...

"Prawo naturalne „nie jest niczym innym, jak światłem rozumu wlanym nam przez Boga."
Wynikałoby z tego, że tego światła bóg najbardziej poskąpił klerowi.
Czym kościół się kierował w czasach średniowiecznych? Rozumem? Podpalanie ludzi było więc prawem naturalnym? Prawem nadanym przez boga? Mordowanie Indian też było prawem naturalnym?
Jakby dzisiaj wyglądała Europa, świat, gdyby człowiek kierował się tymi boskimi mądrościami?
Czy można prowadzić jakikolwiek dialog z organizacją której szef ogłosił się nieomylnym? Dzisiaj jest ten,jutro będzie inny. Nieważne, zły, dobry ale zawsze nieomylny. Zawsze natchniony boskim duchem. Reżyser jest jeden, reszta improwizuje na swój sposób. Tam każdy grać może, jeden lepiej drugi gorzej.

Taki dialog od samego początku nie posiada cech symetrii.  Ktoś kto w dyskusji i rozumowaniu stosuje dogmaty nie jest skłonny do konstruktywnych konkluzji.

Nie wyobrażam sobie uczciwego dialogu pasterskich psów z owcami.
Jak miałby wyglądać kompromis? Czy owce będą dopuszczone do podziału runa?
A co z polityką i dogmatami?
Czy Oko w Oko wyznaczy nowe wzory dyskusji o perwersji?
Ma Pan rację - trzeba o tym pisać i mówić otwarcie.