The RationalistSkip to content


We have registered
204.979.121 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Culture »

Sarmacja, sanacja, Gomułka. Dokąd zmierzamy? [1]
Author of this text:

Spis treści:
Narodziny polskiej kontrkultury
Prawdziwa historia Janka Wiśniewskiego
Kwestia niemiecka w polityce PRL
Narodowcy i liberałolewica PZPRu
Lobby górniczo-hutnicze i fenomen księstwa śląskiego
Dekada Gierka a Dekada Gomułki
Kontrkulturowi komandosi robią transformację
Mit Żołnierzy Wyklętych jako bat na komandosów
Wracamy do sarmacji, sanacji czy Gomułki?

*

Według aktualnej mitologii politycznej największym powojennym przełomem politycznym był Okrągły Stół z 1989, który zapoczątkował transformację, a PRL była komunistycznym monolitem. W istocie jednak lata 90. były pod wieloma względami kontynuacją lat 80., te zaś były następstwem lat 70. W Dekadzie Gierka Polska przeinwestowała w niezbyt rentowne i efektywne dziedziny gospodarki. W Dekadzie Jaruzelskiego Polska przystąpiła do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i zaczęła negocjować spłatę swoich zobowiązań. Dekada Balcerowicza była kosztowną spłatą zobowiązań. W Dekadzie Balcerowicza przypieczętowano zależność Polski od Rosji oraz Zachodu. 50 lat temu Polska była zależna gospodarczo od Rosji. Dziś jesteśmy zależni gospodarczo i od Rosji (ropa, gaz) i dodatkowo od Zachodu (dług). W 2015 szacowano, że Polska płaci za swą zależność energetyczną od Rosji 75 mld zł. Budżetowy koszt obsługi długu publicznego wynosi 30 mld zł. Jeśli dodamy do tego zyski transferowane corocznie przez zachodnie korporacje, możemy lekko przyjąć, że nasza aktualna zależność od Wschodu i Zachodu kosztuje nas połowę sumy rocznych dochodów całego państwa (które wyniosły ostatnio ok. 300 mld zł).

W istocie największą realną zmianę polityczną powojennej Polski przyniósł rok 1970, czyli obalenie Gomułki. Polska Gomułki miała iść w zupełnie innym kierunku niż ten, który wytyczył Towarzysz Edward. Dekada Gierka została zdeformowana dwojako: demonizacja okresu transformacji i idealizacja okresu posttransformacji. Zdecydowanie jednak większej deformacji poddana została Dekada Gomułki, jak i jej epilog. Świadomością społeczną rządzą mity polityczne. Jako że ostatnio coraz częściej słyszy się zapowiedzi, że wracamy do czasów Gomułki, warto przyjrzeć się na ile zasadne są to tezy. Choć są one formowane w ferworze walki politycznej, charakterystyczne jest, że wskazuje się właśnie na Gomułkę a nie Gierka, choć na pierwszy rzut oka znacznie więcej jest podstaw do takich właśnie porównań. Temat ten ma charakter niezwykle istotny dla współczesnej wiedzy o zmianach jakie obecnie zachodzą, ponieważ jak wykażę niżej rok 1970 to była najbardziej brzemienna w skutki zmiana polityczna powojennej Polski.

Narodziny polskiej kontrkultury

Co ciekawe, także i na Zachodzie rok 1968 przyniósł najbardziej fundamentalną zmianę kulturowo-polityczną. Czy zatem wydarzenia te są ze sobą jakoś powiązane?

Pojęcie kontrkultury jest dziś tak samo problematyczne jak pojęcia prawica-lewica. Wbrew stereotypowi kontrkultura nie jest synonimem liberalizmu obyczajowego. Zjawisko kontrkultury było gwałtowną antysystemową reakcją pierwszego powojennego pokolenia na neurotyczną rzeczywistość społeczno-polityczną, jaką stworzyło pokolenie, które doświadczyło bezprecedensowej traumy II wojny światowej. Erupcja kontrkultury to rok 1968, przy czym zupełnie inny charakter miała kontrkultura w krajach, które po wojnie znalazły się w indywidualistyczno-konsumpcjonistycznym świecie kapitalistycznym, a zupełnie inny w komunistyczno-ascetycznej Polsce. Tym niemniej rok 1968 zarówno na Zachodzie, jak i w Polsce związany jest z gwałtownymi ruchami pierwszego powojennego pokolenia o charakterze antysystemowym.

Na Zachodzie był to bunt wobec konserwatywnego obyczajowo radykalnego indywidualizmu, traktującego z niezwykłą podejrzliwością jakiekolwiek wspólnoty. Dlatego też kontrkultura na zachodzie miała charakter radykalnego liberalizmu obyczajowego z jednej, a powrotu do wspólnot o charakterze komunistycznym — z drugiej strony. Ruch dzieci-kwiatów zanegował wszystko, co wiązało się z pokoleniem wojennym i jego powojennymi wytworami.

Co do istoty, kontrkultura za Żelazną Kurtyną była identyczna z tą zachodnią: zakwestionowała cały system polityczno-społeczny stworzony przez wojenne pokolenie. W 1968, pod dość banalnym pretekstem, wybuchły gwałtowne protesty studentów przeciwko ideologii obozu władzy. Polska kontrkultura nie miała jednak obyczajowego podłoża. Ruch komunistyczny w swojej genezie głosił bowiem liberalizm obyczajowy. Aborcja czy emancypacja ekonomiczna kobiet była zatem elementem systemu, i dlatego nie mogła się stać częścią polskiej kontrkultury 68 roku. Polska kontrkultura była przede wszystkim wymierzona w ascetyzm epoki gomułkowskiej.

W pierwszym momencie władza była na tyle buntem młodzieży zaskoczona, że sformułowała spiskową teorię o żydowskich inspiratorach wewnątrzpartyjnych, czego pokłosiem stała się nagonka antysyjonistyczna 68 roku. W pewnym sensie rozumowanie rządzącej elity miało swoją logikę. Uznali oni otóż, że syjonistyczny spisek antypaństwowy był zemstą za zerwanie przez PRL stosunków z Izraelem w roku 1967, w efekcie siły syjonistyczne miały zaktywizować swoją V Kolumnę.

Rychło się jednak okazało, że odsunięcie Żydów nie pomogło. W 1970 kontrkultura wybuchła ze zdwojoną siłą. Tzw. rewolta grudniowa czyli wybuch wielotysięcznych demonstracji, protestów i zamieszek w grudniu 1970, była drugą falą polskiej kontrkultury, która, jak wspomniano, miała przede wszystkim podłoże konsumpcjonistyczne (anty-ascetyczne). Z grudniem 1970 kojarzy się przede wszystkim masakra robotników na Pomorzu, przez co charakter tych wydarzeń został zupełnie zdeformowany: przez klasowe okulary marksistowskie (w 1968 — bunt studentów, a więc inteligencji, w 1970 bunt robotników), poprzez wyraźne odróżnienie ich od wydarzeń roku 1968, podczas kiedy to były identyczne co do istoty zjawiska. Jak wyjaśnia prof. Jerzy Eisler: „W obu wypadkach był to bunt tej samej grupy wiekowej. Nie dawajmy się ciągle wkręcać w marksizm i nie patrzmy w kryteriach klasowych. To był bunt generacyjny. W obu wypadkach protestowało pierwsze pokolenie urodzone i wychowane w Polsce Ludowej." I to jest clue, przesądzające o tym, że rok 1968 i 1970 to dwie fale polskiej kontrkultury: to był bunt pierwszego pokolenia urodzonego po wojnie, w różnych klasach społecznych (choć nie do końca, bo w 1970 ze stoczniowcami protestowało bardzo wielu studentów). Na uczelniach fala kontrkulturowa pojawiła się dwa lata wcześniej.

Istotne jest, że realnym motywem zarówno wydarzeń z 1968, jak i z 1970 były rosnące nastroje kontrkulturowe czy też antysystemowe pokolenia, które nie znało wojny i właśnie wkraczało w dorosłość. Młodzi potrzebowali jedynie jakichś pretekstów. Dzisiejsza polityka historyczna nie jest skłonna przyznać, że przyczyny jakie stały za wydarzeniami 1970 były jedynie pretekstami, uznając, że jakoś deprecjonowałoby to mitologię męczeństwa. Nie podzielam tego przekonania. Choć protesty wybuchły w oparciu o preteksty, ich przyczyny były nader głębokie, można by rzec, że pokoleniowe.

Prawdziwa historia Janka Wiśniewskiego

Dzisiejsza narracja głosi, że rewolta grudniowa 1970 spowodowana była wielkimi podwyżkami cen żywności, zwłaszcza mięsa. Powinno z tego wynikać, że w roku 1970 Polska cierpiała na jakiś nadzwyczajny głód mięsa. W rzeczywistości nie było tak źle na tle Europy. W dekadzie 1960-1970 konsumpcja mięsa w Polsce wzrosła o 10 kg/osobę. Przeciętne spożycie mięsa w Polsce w roku 1970 — 57 kg/osobę — nie było wprawdzie tak wysokie jak we Francji, Wielkiej Brytanii, w Niemczech czy USA, ale wyższe niż w Norwegii (39,8 kg/os), Portugalii (40 kg/os), Finlandii (45 kg/os), Hiszpanii (47,2 kg/os), Grecji (50 kg/os), Danii (51,6 kg/os), Szwecji (52,9 kg/os), Włoszech (53,9 kg/os). A zatem konsumpcja mięsa w 1970, która miała być głównym powodem rewolty była wówczas większa niż w większości krajów Europy Zachodniej! Dziś natomiast jest ona w Polsce mniejsza niż w Europie Zachodniej, która wegetariańska jest jedynie w mediach.



W 1970 domagano się masła zamiast margaryny, zaś po obaleniu komuny „naukowo" przekonano Polaków, że powinni jeść margarynę

W dekadzie 1960-1970 przeciętne płace wzrosły w Polsce z 1560 zł do 2235 zł, a zatem o 50%. O tyle samo wzrosły płace w ostatniej dekadzie. Dziś średnia płaca wynosi w Polsce 4100 zł, tyle że wobec wielkich rozpiętości, dla 70% Polaków jest ona czysto teoretyczna. Dziś jedynym sensownym miernikiem realnych płac jest tzw. dominanta, czyli pensja najczęściej otrzymywana. W 2016 wyniosła ona 2469 brutto, czyli poniżej 1800 zł na rękę. W PRLu płace były płaskie, średnią pensję 2235 zł otrzymywała zdecydowana większość pracowników. Podwyżka cen mięsa w 1970 polegała na podniesieniu ceny z 35 zł do 42 zł za kg wieprzowiny, cena wołowiny z kością wzrosła z 25,5 zł do 30 zł. Nie są to więc jakieś drastyczne różnice w porównaniu do dzisiejszej siły nabywczej.

Poza tym, ówczesne zmiany cen miały regularnie charakter dwukierunkowy, tzn. podwyżkom jednych produktów towarzyszyły obniżki cen innych produktów. Podwyżce cen żywności z 1970 towarzyszyła obniżka cen produktów przemysłowych, gospodarstwa domowego, leków i in. W efekcie tej dwukierunkowej zmiany, podwyżka cen żywności miała się negatywnie odbić na budżetach domowych 2% najmniej zarabiających. Ale przecież rewoltę wszczęli stoczniowcy, a więc uprzywilejowana grupa robotników. „Chcemy chleba" - głosiły ich pierwsze transparenty. Czy aby na pewno o chleb tam chodziło, którego notabene przeciętny stoczniowiec mógł nabyć więcej aniżeli dzisiejszy przeciętny pracownik (w 1970 chleb kosztował 2,5 zł)? Z pewnością protest przeciwko tej podwyżce akurat wśród stoczniowców nie był wcale tak zrozumiały i oczywisty jak się to dziś przedstawia. Władza była na tyle zaskoczona wybuchem społecznym, że od razu uznali, że chodzi o to samo, co w 1968: spisek V Kolumny.



Czy dziś można by sobie wyobrazić postulaty, by ministrowie zarabiali tyle, co robotnicy?

Ten ostatni aspekt jest niemal zupełnie zmarginalizowany w dzisiejszej narracji o tych wydarzeniach. O ile dla pierwszej fali kontrkultury zawsze się dziś podkreśla, że reakcją władz była kampania antysyjonistyczna, o tyle dla drugiej fali z roku 1970 zazwyczaj pomija się ten element, choć był on niezwykle istotny. Po rozprawieniu się ze „spiskiem syjonistów", władza uznała, że w 1970 uaktywniła się kolejna V Kolumna, tym razem niemiecka. Żołnierze, którzy strzelali do robotników byli przekonani, że ...strzelają do Niemców.


1 2 3 4 5 Dalej..
 See comments (48)..   


«    (Published: 18-07-2017 Last change: 19-07-2017)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 10133 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)