|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Geny czy Empatia - co czyni nas człowiekiem Author of this text: Mateusz Kukla
W ostatnim czasie mieliśmy okazję obserwować kolejną odsłonę sporu o aborcję, pewną immanentną jego cechą jest jego nierozwiązywalność, toczy się on pomiędzy dwoma odmiennymi narracjami, w przypadku których nie dało się wypracować wspólnego stanowiska a jedynym rozwiązaniem pozostawał „zgniły kompromis". Dlaczego nie da się ich pogodzić i dlaczego budzą takie emocje? Jak w ogóle doszło do tego rozłamu?
Z pozoru konflikt ten może wydawać się prosty — jako starcie światopoglądu katolickiego z humanistycznym. Niestety patrząc uważniej zauważymy, że problem ten jest o wiele bardziej złożony, a nawet częściowo wpisany w naszą kulturę opartą na prawach człowieka, zwróćmy bowiem uwagę, że żadna ze stron ich nie odrzuca, wręcz przeciwnie — obie strony deklarują się jako ich obrońcy. Strona „pro-life" akceptuje prawo do decydowania o własnym ciele, ale uważa że prawo do życia „dziecka" stoi ponad nim. Strona „pro-choice" nie neguje prawa do życia, ale stwierdza że „płody" nie są ludźmi, więc nie są pod jego ochroną, w przeciwieństwie do osób w ciąży, które ludźmi są. W zasadzie samo używanie słowa „dziecko" lub „płód" w kontekście aborcji stanowi część problemu.
Jak więc powszechna Deklaracja Praw Deklaracja Człowieka, na którą wszyscy się powołują definiuje człowieka? No właśnie — nie robi tego. Gdy po drugiej wojnie światowej ustalano jej brzmienie, skupiano się na jej celach, czyli na tym, by już nigdy nie powtórzyły się zbrodnie w rodzaju Holokaustu. Co do kwestii samego pochodzenia praw człowieka, nie udało się ustalić wspólnego stanowiska — miała ona obowiązywać wszystkie narody i kultury, wyznające różne wierzenia i wartości, dla których bardzo trudno było ustalić wspólny punkt odniesienia. Ostatecznie całą deklarację oparto na „Przyrodzonej Godności Człowieka". Kiedy ta godność się „rodzi" ani z czego wynika już nie wspomniano. Wówczas to wystarczyło, jednak pytanie to pozostało otwarte i z czasem powstały dwa sposoby jego interpretacji.
Słuchając strony „pro-life" można zauważyć, że dla niej źródłem ludzkiej godności jest sama przynależność do gatunku ludzkiego. W ich argumentacji często pojawia się stwierdzenie, że dziecko w łonie matki jest osobną istotą ludzką, ponieważ ma odmienne od niej DNA. Według nich samo posiadanie ludzkiego kodu genetycznego daje nam pełnię praw podstawowych. Na potrzeby artykułu możemy nazwać wyznawców tej teorii „genetystami".
Foto: VOX
W takim razie, które z tych stanowisk — „genetystów" czy „empatystów" jest bliższe prawdy? Obie strony starają powoływać się na wiedzę naukową, głównie z zakresu biologii i psychologii, co jest z góry skazane na porażkę ponieważ nauka nie została stworzona do odpowiadania na tak postawione pytania. Nauka może nam powiedzieć, jak wygląda i jak działa ludzkie DNA, jednak nie jest ona w stanie udowodnić, że zasługuje ono na jakieś szczególne traktowanie z samego faktu swojego istnienia. Analogicznie, nie jest też w stanie powiedzieć, że to empatia czy samoświadomość, bardziej niż inne nasze cechy, stanowi o naszym człowieczeństwie i że z tego tytuły zasługuje na wyjątkową uwagę. Nauka mówi o faktach, nie o ich wartościowaniu.
Jeśli koniecznie chcielibyśmy zidentyfikować pochodzenie obu tych koncepcji, to najprędzej można by je znaleźć w filozofii judeochrześcijańskiej, co nie jest tak zaskakujące, jeśli weźmie się pod uwagę, że filozofia humanistyczna wyrastała w świecie zdominowanym przez te idee. Przekonanie „genetystów" o wyjątkowości ludzkiego DNA ma wiele wspólnego z judaistyczną wiarą w istnienie duszy. Dusza jest przynależna jedynie ludziom, nie powstaje w człowieku, a jest w nim od początku, stanowi o wyjątkowości każdej jednostki i jest nierozerwalnie związana z nią aż do śmierci — jak DNA.
Natomiast koncepcji „empatystów" o kładzeniu szczególnego nacisku na wartość współodczuwania i cierpienia, blisko jest do chrześcijańskiego postrzegania Miłości, która była stawiana w centrum życia duchowego, nakazywała traktować innych tak, jak samego siebie oraz przełamywała różnice klasowe, płciowe i rasowe (przynajmniej w swojej pierwotnej formie).
Oczywiście obie te koncepcje zsekularyzowały się i oderwały od myślenia religijnego, co jednak nie zmiania faktu, że wciąż przynależą do sfery idei i zależą od przekonań a nie od materialnych dowodów. Przez co nie da się udowodnić żadnego z tych stanowisk. Możemy oceniać jedynie skutki, jakie te poglądy niosą dla społeczeństwa, a rzutują one na wiele sfer naszego życia.
„Genetyści" będą mieć negatywny stosunek do eutanazji, ponieważ istota ludzka, nieważne jak chora, wciąż będzie mieć ludzkie DNA i należy jej się pełnia praw podstawowych, niezależnie od jej stanu psychicznego i fizycznego, czasem nawet wbrew jej woli. „Empatyści" stwierdzą natomiast, że to właśnie ten stan mentalny jest tym, co czyni nas ludźmi i jeśli go nie ma, to prawo do życia już nie obowiązuje. Człowiek który nic nie czuje lub czuje jedynie ból, nie powinien być zmuszany do życia, gdyż to jego uczucia i wola są tu wyznacznikiem moralności, a nie jego przynależność gatunkowa.
Każde z tych założeń definiuje nie tylko, jaki mamy stosunek do innych ludzi, ale też i do innych istot żywych. W ekologii istnieją dwa podejścia do ochrony zwierząt, jedno zakłada że chronimy gatunki - dbamy o to, aby ich kod genetyczny nie wyginął, sztucznie zapładniamy i hodujemy zagrożone wyginięciem okazy, a gdy na przykład dana populacja zostanie zarażona wirusem, mamy prawo, a wręcz obowiązek zlikwidować chore jednostki, aby ratować całość puli genetycznej.
Drugie podejście zakłada, że chronimy każdy pojedynczy okaz i dbamy o jego samopoczucie. Ponieważ zwierzęta czują, mamy obowiązek dbać o te uczucia, nie wolno nam ich krzywdzić, a tym bardziej zabijać, nawet gdyby miało to zaszkodzić ich populacji jako całości.
Masowemu odstrzałowi dzików, związanemu z epidemią ASF, jaki miał miejsce w Polsce jakiś czas temu (pomijając samą skuteczność całego procederu) towarzyszyły liczne protesty. Także wtedy mieliśmy starcie dwóch stron o różnych hierarchiach wartości, które zupełnie nie potrafiły ze sobą rozmawiać. Nieprzypadkowo wiele osób, które wówczas stawały w obronie dzików, protestowało później też przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Te pozornie niepowiązane kwestie miały wspólny czynnik — empatię jako źródło moralności. Do „genetystów" argumenty „empatystów" o cierpieniu zwierząt zupełnie nie trafią, nie dlatego że są złymi ludźmi, ale dlatego że ponad dobro jednostki cenią przetrwanie gatunku.
Mamy więc dwie szkoły interpretacji godności człowieka, jedna widzi jej źródło w genach, a druga w odczuciach. Która lepiej gwarantuje nasze prawa? Interpretacja „empatystów" bardziej skupia się indywidualnej jednostce i jej stanie. Może dawać lepsze rezultaty w ocenie niejednoznacznych moralnie i trudnych do oceny przypadków, jest jednak bardziej podatna na manipulację i nadużycia. Szkoła „genetystów" jest bardziej kategoryczna, stawia jasne i przejrzyste granice, jednak stwarza ryzyko że sztywne trzymanie się zasad będzie skazywać poszczególne jednostki na cierpienie.
Nie liczyłbym, że ten podział zostanie szybko rozwiązany i razem ustalimy coś z czym wszyscy się zgodzimy, ale być może zauważymy, że po obu stronach sporu są osoby które mają dobre intencje, nawet jeśli nam samym ich rozumienie świata wydaje się „nieludzkie", „naiwne" lub sprzeczne z podstawowym rozumieniem istoty człowieczeństwa. To nieprzyjemne uczucie, że nasze postrzeganie świata nie jest uznawane przez innych jest ceną, jaką płacimy za możliwość życia w pluralistycznym społeczeństwie.
« (Published: 23-09-2021 Last change: 24-09-2021)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 10302 |
|