|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religions and sects » Christianity » Christianity origins
Wiek Mesjaszów [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
W I wieku
n.e. cudownie objawieni Mesjasze pojawiają się co jakiś czas, okres ten jest
szczytowym okresem aktywności Mesjaszów. Jezus, jeśli istniał jako Mesjasz,
wpisał się w ów trend. Jak powiada znawca historii starożytnej, Aleksander Krawczuk,
"Dla pokoju całej Judei niebezpieczny był wówczas
powszechny nastrój oczekiwania na Mesjasza.
Kapłani iuczeni w piśmie głosili już od wieków, że przyjdzie kiedyś wódz,
który ustanowi królestwo szczęścia i sprawiedliwości, da Izraelowi panowanie
nad wszystkimi ludami ziemi. Głosili też, że im cięższe czasy, im sroższe ciosy
spadają na kraj, tym bliższe jest nadejście Mesjasza. Nic dziwnego, że ta wizja
opanowała serca i umysły maluczkich, stała się ich marzeniem i nadzieją. I nic
tez dziwnego, że w Judei wciąż pojawiali się prorocy i wysłańcy rzekomego Mesjasza.
Nieodmiennie powtarzało się to samo: każdy ze zwodzicieli znajdował tysiące
fanatycznie oddanych wyznawców. Wieść, że Mesjasz jest już u drzwi, rozchodziła
się jak błyskawica po całym kraju wzbudzając falę entuzjazmu. Wówczas sprawą
zaczynały się interesować władze miejscowe i rzymskie. Zwodziciel szybko znikał,
ale w sercach tych, co za nim poszli, pozostawiał głębokie przekonanie, że jednak
był to zwiastun prawdy; nie odszedł na zawsze, powróci, kiedy tylko czas się
dopełni ! Najtragiczniej zakończyła się sprawa pewnego Egipcjanina, który
zdobył sobie wiele miru wśród pospólstwa Jerozolimy jako cudotwórca. Tysiące
prostaczków poszły za nim na Górę Oliwną, aby ujrzeć jak na rozkaz proroka runą
mury miasta, oni zaś wejdą do stolicy w triumfie i chwale. Ale zamiast trąd
anielskich usłyszeli chrapliwe buczenie legionowych rogów. Na bezbronne masy
runęła rzymska jazda i piechota. Kilkuset wyznawców proroka legło zabitych na
górze, dwustu zakuto w kajdany." (Neron) Jednym z Mesjaszów mógł być również św. Jan Chrzciciel. Urodził się w podobnież w sposób cudowny, jak pisano. Mianowicie archanioł Gabriel zstąpił z nieba do
Zachariasza, ojca Jana, któremu przepowiedział, że jego stara i bezpłodna od
zawsze żona zajdzie w ciążę i porodzi Jana. Pomimo tego, że Nowy Testament uznaje
go za zwiastuna Jezusa, w niejednym miejscu widać wyraźne napięcie pomiędzy
Jezusem i Janem, zwłaszcza poniżające wypowiedzi Jezusa o Janie. Wiadomo ponadto,
że Jan Chrzciciel miał swoją grupę uczniów, którzy wiernie przy nim
pozostawali. Misjonarze Jana Chrzciciela
działaliw Egipcie, Azji Mniejszej, Samarii oraz w Rzymie. Sekta Jana
Chrzciciela nosiła miano joannitów, następcami
tej grupy istniejącymi po dziś dzień są
wyznawcy nazareńskiej sekty mandejczyków. Uznawali oni, że Jan Chrzciciel był prawdziwym prorokiem,
natomiast Jezus był prorokiem fałszywym. Czy Jezus był więc konkurentem Jana
Chrzciciela w prachrystianizmie? Można się posunąć do takiej hipotezy, zwłaszcza,
że ta sekta zwana była również "chrześcijanami św. Jana". W Ewangelii Łukasza widzimy rozróżnienie dwóch grup uczniów — Jana i Jezusa:
"rzekł do niego [Jezusa] jeden z uczniów jego, Panie! naucz nas modlić się, tak jako i Jan nauczył uczniów swoich."
(11:1). W Ewangelii Janowej jest taki oto ustęp: "Gdy
tedy poznał Jezus, iż usłyszeli faryzeuszowie, że Jezus więcej uczniów
czyni i chrzci niźli Jan ..., opuścił Żydowską ziemię i szedł zasię do
Galilejej" (J 4,1n, Wujek). Ślady dalszych rozdźwięków
między obiema grupami znajdują się w Dziejach Apostolskich: "Kiedy Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów.
Zapytał ich: Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście wiarę? A oni do niego: Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty.
Jaki więc chrzest przyjęliście? — zapytał. A oni odpowiedzieli: Chrzest Janowy."
(19:1-3, BT). Niektórzy
przypuszczają (Ranke-Heinemann), że Jan mógł być członkiem sekty esseńczyków,
przyjąć można jednak z pewnością, że to "z ich
łona wyszedł św. Jan Chrzciciel" (Reinach).
Można o nim powiedzieć, że łączył go z nimi (a dzielił z Jezusem) na pewno ascetyczny
tryb życia ("...nie
jadł, ani nie pił", Mt 11, 18).
Być może z tego powodu inteligencja żydowska uważała go za obłąkanego (Mateusza 11:18:
"Albowiem przyszedł Jan ani jedząc ani pijąc, a mówią: Iż dyjabelstwo ma.";
Łukasza 7:33: "Abowiem przyszedł Jan Krzciciel nie jedząc chleba ani pijąc wina, a wżdy mówicie: Ma diabelstwo.").
Deschner tak pisze o powiązaniach Jana z esseńczykami: "Jan
Chrzciciel żył na tej samej pustyni, co esseńczycy, a niedaleko od ich
klasztoru, tuż przy ujściu Jordanu do Morza Martwego, jakoby ochrzcił Jezusa.
Jan miał co najmniej ścisły kontakt z tamtym zakonem albo też należał do
niego. Zbieżności poglądów esseńczyków i Chrzciciela są tak wyraźne i liczne, iż przypuszczano, że próbował on przekształcić ową sektę w ruch
misyjny, by jej ideologia mogła być propagowana w szerszym zakresie."
[ 1 ]
Z całą pewnością Chrzciciel zgromadził wokół siebie bardzo dużo uczniów. Józef
Flawiusz opowiada, że Herod, widząc tłumy, które napływały do Jana Chrzciciela,
obawiał się, że Jan spowoduje wzburzenie ludu, i przez skazanie go uprzedził
spodziewane wydarzenia (Dawne dzieje Izraela 18, 5, 2). Ewangelie
ustawiły Jana w roli prekursora Jezusa, kazały mu kajać się przed nim ("Idzie
za mną mocniejszy, niźli ja, któremu nie jestem godzien, padłszy na ziemię,
rozwiązać rzemyka u sandałów jego"), zdaje się jednak, że on
nigdy nie mógł tych słów wypowiedzieć, nigdy nie głosił swojej podległości
wobec Jezusa, zaś słowa te, które mu włożono w usta wyrażały ówczesny spór
pomiędzy joannitami i chrześcijanami.
Jezus
jako Mesjasz też się nie sprawdził.
Mesjasz, jak wiadomo, miał być zwycięskim wodzem i pogromcą wrogów, miał nieść
chwałę Izraelowi. Jedynym więc wytłumaczeniem marnego końca Jezusa-Mesjasza
była idea odkupienia ludzkości za grzech Adama, wtedy to rozwinięto naukę o grzechu pierworodnym. Jezusowi-Mesjaszowi noga się powinęła, więc wykoncypowano,
że najpierw musiał on swoją śmiercią odkupić grzechy ludzkości, by przyjść ponownie w chwale „gdy czas się dopełni". Początkowo wierzono, że doczeka
tego jeszcze to samo pokolenie,"czas
jest bliski"— mówiono. Z czasem okazało
się, że zaistniały nieprzewidziane okoliczności i tak na paruzję czekamy do
dziś..."Tytuł mesjasza jest odnoszony w całym Nowym Testamencie do Jezusa; już u Pawła przylgnął do Jezusa na stałe
jako imię własne. Człowiek współczesny już w ogóle nie odróżnia Jezusa od Chrystusa.
Jezus jednak nie był mesjaszem, nie Jego oczekiwano. W gruncie rzeczy nicuje
się słowa i wypacza ustalone żydowskie idee, kiedy chce się utrzymywać, że Jezus
mimo wszystko był mesjaszem. Napełnienie słowa inną treścią, by potem używać
go zarówno w starym, jak i w nowym znaczeniu, nie jest niczym innym, jak niedopuszczalną
podmianą etykietek. Żydzi oczekiwali przywódcy politycznego i militarnego, a przyszedł Jezus, przez Żydów nie oczekiwany, a więc także nie mesjasz. To, rzecz
jasna, nie oznacza, że autorzy nowotestamentowi nie znaleźli później także dla
ukrzyżowanego Jezusa odpowiedniego mesjanistycznego proroctwa w Starym Testamencie,
na przykład tego, które mówi o Słudze Bożym, mężu boleści, oswojonym z cierpieniem
(Iz 53). Gigantyczne wprost starania podejmowane przez nowotestamentowych autorów i teologów, którzy po dzień dzisiejszy usiłują starotestamentowe wersety odnosić
konkretnie do Jezusa — są daremne, nie znaczą nic, nie mają jakiegokolwiek związku z Jezusem. (...) Jezus nie chciał być Chrystusem." (Nie i Amen)
Innym Mesjaszem I-go wieku był słynny Szymon Mag, nazywany "Wielką
Mocą", które swego czasu znany był w Samarii, Galilei i Fenicji. Szymon
był uczniem Dozyteusza, mieniącego się prorokiem zapowiedzianym w Księdze Powtórzonego
Prawa (18, 15). Obaj oni reprezentowali prąd ascetyczny i eschatologiczny, podobny
do wspólnoty esseńczyków qumrańskich. Udało się Szymonowi zająć miejsce swojego
mistrza, którego strącił. Uważa się (J. Danielou, H.I. Marrou) Szymona za „ojca
gnostycyzmu" . Co ciekawe wspominają go również Dzieje Apostolskie:
"Pewien człowiek, imieniem Szymon, który dawniej
zajmował się czarną magią, wprawiał w zdumienie lud Samarii i twierdził, że
jest jakimś niezwykłym. Poważali go wszyscy od najmniejszego do największego:
Ten jest wielką mocą Bożą— mówili. A liczyli
się z nim dlatego, że już od dość długiego czasu wprawiał ich w podziw swoimi
magicznymi sztukami." (8, 9-11). Justyn — chrześcijanin, Samarytanin z pochodzenia, w Apologii pierwszej również
wspomina o Szymonie. pisze, że niemalże cała Samaria czci go jako Najwyższego
Boga; w kulcie tym łączy się go z kobietą, Heleną, która czczona była jako Pierwsza
Myśl. Inny pisarz chrześcijański, Ireneusz, wspomina, że Szymon nauczał o stworzeniu
świata przez anioły, które jednak źle nim zarządzały, więc zostały pozbawione
władzy przez Najwyższą Moc. Nawet byli uczniowie Szymona wyrażali się o nim z wielkim podziwem, i tak mówi Akwilea i Niketas (późniejsi chrześcijanie):
"Szymon istotnie potrafi dokonywać niemal
cudów. Posłuszne mu posągi poruszają się jak żywe. On sam bezpiecznie stąpa,
ba, tarza się po rozżarzonych węglach, a kiedy chce, lekko polatuje w powietrzu.
Kamienie w chleb zamienia, a sam przybiera postać różnych zwierząt, staje się
wężem równie łatwo, jak i kozłem. Tchnieniem woli otwiera drzwi mocno zamknięte,
kruszy żelazne kajdany, a ciężkim przedmiotom w domu każe się unosić w górę,
by swobodnie bujały pod stropem niby zeschłe liście na wodzie" (Rzym i Jerozolima, Krawczuk). Wielki mir wśród ludu budził zapewne zawiść pierwszych
chrześcijan, toteż ukazano w dalszej części Dziejów Apostolskich, jak Szymon
pragnie kupić od Apostołów moc udzielania Ducha Św. (stąd pochodzi termin symonia,
czyli świętokupstwo, praktykowane później przez chrześcijan przez najbliższe
tysiąc pięćset lat). W innych pismach chrześcijańskich ukazany jest pojedynek
zdolności magicznych Szymona i św. Piotra. Szymon miał przyobiecać wzlecieć w powietrze przed samym cesarzem, jednak gdy to uczynił Piotr swymi zaklęciami
(modlitwa) sprowadza go gwałtownie na ziemię, z zderzeniu z którą łamie kark.
Justyn pisze nawet około 150 r., że widział grobowiec Szymona na wyspie Tybrowej z epitafium: "Szymonowi, bogu świętemu". O Szymonie wspominają również znane pisma chrześcijańskie zwane Klementynami.
Ostatnim z żydowskich Mesjaszów był Bar Kochba, Syn Gwiazd, którego powstanie w latach 132-135 zakończyło się klęską, po której nastąpiło ostateczne rozproszenie
Żydów. W jakiś sposóbt o o n o k a z a ł
s i ę p r a w d z i w y m M e s j a s z e m, gdyż w wyniku jego klęski doszło do rozproszenia narodu żydowskiego po całym Imperium, w efekcie czego diaspora walnie przyczyniła się do umocnienia chrześcijaństwa
(które przecie wyszło z łona judaizmu), które koniec końców zatriumfowało nad
ohydnym pogaństwem. "Tym, który w Bar Kochbie
widział mesjasza, i któremu ze względu na olbrzymi autorytet większość Żydów
dawała posłuch, był najsłynniejszy spośród wszystkich żydowskich uczonych, rabin
Akiba (stracony przez Rzymian około 135 roku). Akiba był tym, który ustalił
zakres ksiąg stanowiących kanon Starego Testamentu, tym, który przeforsował
włączenie Salomonowej Pieśni nad Pieśniami do kanonu Biblii,. Jedną z najistotniejszych
podstaw przeświadczenia Akiby, jakoby Bar Kochba był oczekiwanym mesjaszem,
stanowiła niezwykła siła i sprawność z jaką Bar Kochba potrafił kolanami w specyficzny
dlań sposób, miotać z powrotem przeciwko Rzymianom rzucane przez nich kamienie,
wielu z nich zabijając. To,
że Bar Kochba nie pochodził z domu Dawida nie miało dla Akiby większego znaczenia.
Znacznie ważniejsze niż to, że mesjasz miałby mieć za odległego przodka Dawida,
było oczywiście to, że tu i teraz gruchotał kości aktualnym wrogom Izraela.
Rabin Akiba obwieścił w każdym razie, że w osobie Bar Kochby dostrzega spełnienie
proroctwa: „...wschodzi Gwiazda z Jakuba"
(4 Mojż 24, 17). Jeżeli jednak przeczytamy dalszy ciąg proroctwa, zrozumiemy,
jakie walory musiał posiadać oczekiwany mesjasz niezależnie od tego czy się
wywodził tylko od Jakuba (wnuka Abrahama i syna Izaaka), czy dodatkowo jeszcze
od Dawida (potomka Jakuba). Mesjanistyczne proroctwo głosi dalej: „...wschodzi
gwiazda Jakuba, a z Izraela podnosi się berło. Ono to zmiażdży skronie Moabu
[lud sąsiadujący z Izraelem]… A Izrael urośnie w potęgę. Zapanuje Jakub
nad nieprzyjacielem i zbiegów z Seiru wyniszczy…"
(4 Mojż 24, 17-19). Bar Kochba był więc w odróżnieniu od Jezusa mesjaszem we
właściwym rozumieniu tego słowa, to znaczy mesjaszem politycznym i militarnym. O jego dwóch braciach napisano, że "żadnego
przechodzącego obok Rzymianina nie pozostawiali przy życiu. Mówili, że chcą
wziąć koronę Hadriana [rzymski cesarz w latach 117-138 n.e.] i nałożyć ją na
głowę Szymona (Bar Kochby)"" (Nie i Amen). W czasie powstania tego mesjasza doszło również
do prześladowań wyznawców konkurencyjnego — Jezusa Chrystusa. Pisze o tym m.
in. pisarz Justyn (ok. 150 r.): "W
czasie niedawno prowadzonej wojny żydowskiej Bar Kochba, przywódca powstania
żydowskiego, kazał chrześcijan poddać straszliwym torturom" (1
Apologia 31)
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] I znowu zapiał kur — Krytyczna historia Kościoła" — Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t. 1, s.121 « Christianity origins (Published: 12-07-2002 Last change: 31-01-2005)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1057 |
|