|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » Beliefs and doctrine »
Transsubstancjacja Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Cóż
kryje się pod tą nazwą, która jest tak często słyszana, a tak mało
rozumiana, która tak bardzo dzieliła różne odłamy chrześcijaństwa? To
zjawisko z dziedziny teologii zachodzi niechybnie podczas Eucharystii, kiedy kapłan
wypowiada magiczną formułę (choć zdania są mocno podzielone odnośnie
momentu urzeczywistnienia). Oznacza przeistoczenie, przemienienie hostii (opłatka)
oraz winka mszalnego przez mistrza ceremonii w realne ciało i krew
Jezusa Chrystusa. Dopiero na IV
Soborze Laterańskim w 1215 r. została ona oficjalnie sformułowana i kanonizowana przez papieża Innocentego III jako dogmat. Wierzyć,
że jest to tylko przemiana symboliczna to gorsze odstępstwo niż zakwestionować
fakt zmartwychwstania. Jak orzekł Sobór Trydencki: KANON I: "Jeżeli ktokolwiek
zaprzeczy, że ciało i krew razem z duszą i Bóstwem
naszego Pana Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus są prawdziwe,
rzeczywiste i cieleśnie obecne w sakramencie Przenajświętszej
Eucharystii i jeżeli twierdzi, że jest On tam tylko w sposób
symboliczny — to niech będzie przeklęty!"
KANON II: "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził, że materia
chleba i wina pozostaje w sakramencie Przenajświętszej Eucharystii
razem z ciałem i krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa… — niech będzie
przeklęty!"
KANON IV: "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził, że Chrystus — jednorodzony Syn Boga nie powinien być czczony w świętym
sakramencie Eucharystii i publicznie uwielbiony (w Latrii), i że nie należy
Mu oddawać czci w zewnętrznych, uroczystych procesjach zgodnie z chwalebnymi i powszechnymi obrzędami i zwyczajami Kościoła Świętego, i że
uwielbiający Go są bałwochwalcami — niech będzie przeklęty!"
Kolejną kwestią może być, ile tego ciała Chrystusowego
tam w ten opłatek wchodzi i ile krwi skrapla się w winie, czy tylko tyle ile
dostrzegalnie widać, co byłoby całkiem niewiele, czy może nieco więcej?
Otóż i tutaj są jasne wytyczne, zawarte w Trydenckim wyznaniu wiary:
"Wyznaję także, iż nawet pod jedną tylko postacią przyjmujemy całego i nie umniejszonego Chrystusa". A więc w jednej i tej samej chwili w tysiącach kościołów tysiące Jezusów Chrystusów tysiąckrotnie dokonuje
iście imponującej samokompresji i zmienia się w kawałek opłatka, krew swą
destylując do kielicha uszykowanego na ten cel przez ministranta pomocnika. Po
czem tysiąc kapłanów zjada i wypija tysiąc Chrystusów. W całości i bez
umniejszeń, ma się rozumieć. Później zaś rozpoczyna się proces trawienia
i ...
Ale to herezja tak myśleć, bowiem jak orzekł Sobór w Trydencie: "Jeżeli
ktokolwiek będzie twierdził, że w Mszy nie jest ofiarowana
Bogu prawdziwa ofiara, lub że to, co jest ofiarowane, to nic innego
jak tylko Chrystus podany do zjedzenia, to niech będzie wyklęty".
Ostatni Sobór Watykański sankcjonował te
ustalenia. Papież Jan XXIII oświadczył: "Przyjmuję w całej
rozciągłości wszystko, co zostało postanowione i ogłoszone
na Soborze Trydenckim".
W pewnych wypadkach Jezus może po Przemienieniu nie być od
razu skonsumowany. Czasami bowiem kapłan umieszcza go w specjalnym pojemniku wysadzanym
klejnotami i złotem, który zwie się monstrancją. Cały lud klęka wówczas
przed nią i kłania się jej jako bogu. Najpodnioślej oddaje się temu bogu
cześć raz do roku w czasie święta zwanego Bożym Ciałem (co zrozumiałe).
Kapłan wówczas wyprowadza lud przed kościół, sam zaś podtrzymywany przez
notabli lokalnej władzy oprowadza boga po ulicach parafii zatrzymując się tu i ówdzie.
Czytając to musimy dojść do wniosków, że władza kapłana
nad Bogiem jest ogromna, że bóg jest tylko przedmiotem. Kapłani również
zdają sobie z tego sprawę. Francuski
święty katolicki J.B.N. Vianncy rzekł: "Tam, gdzie nie ma księdza,
tam nie ma ofiary, a tam gdzie nie ma ofiary, tam nie ma
religii… bez księdza śmierć i cierpienie naszego Pana
nie przyniosłoby nam żadnych korzyści… widzicie więc, jaką moc ma
ksiądz! Przez jedno słowo wypowiedziane przez siebie, przemienia on kawałek
chleba w Boga! Jest to większe dokonanie niż stworzenie świata".
Fizyczny aspekt dogmatu. Jeśli kto
ciekaw naukowego objaśnienia tego dogmatu, warto zapoznać się z fragmentem
wywodów periodyku teologicznego najsłynniejszej papieskiej uczelni we Włoszech
Gregorianum: "Stosując w odniesieniu do dogmatu o Eucharystii
określone kryteria, musimy stwierdzić, że w czasie przeistoczenia za sprawą
słów Chrystusa, cała substancja chleba i wina przemienia się w Ciało i Krew
Pańską. Tym samym protony, neutrony i elektrony wchodzące w skład
zakonserwowanej materii, jej atomy, cząstki, jony, zespoły molekularne,
mikrokryształy — słowem całość składników, z których składa się chleb i wino, przestaje istnieć, przekształcając się w Ciało i Krew Chrystusa.
Pozostają natomiast wszystkie formy zewnętrzne charakterystyczne dla tych
substancji: rozmiar, masa, ładunki elektryczne wraz ze związaną z tym całą
aktualną i potencjalna energią magnetyczną, elektryczna i tym samym wszystkie
efekty optyczne, akustyczne, termodynamiczne, elektromagnetyczne, które te siły
mogą wytworzyć. Wszystko to razem stanowi cechy eucharystyczne, czyli całość
zjawisk bezpośrednio eksperymentalnych…". (lipiec 1957 r., tłum. Z.
Morawski). Ci „fizycy" nie rozstrzygnęli jednak czy chleb przemienia
się w ciało już wraz z wymówieniem słów konsekracji: "Oto jest ciało
moje", czy też opłatek czeka z przemianą na wino (to jest prawdziwy
spór jaki toczyli około 1150 r. teologowie francuscy!).
W takie rewelacje wierzyć musi każdy
prawowierny katolik, jeśli nie chce być odesłany na samo dno piekła. Obok
doktryny o Trójcy, jest to najsłabszy element systemu teologicznego
skonstruowanego przez uczonych katolickich.
Pochodzenie.
Swoje pochodzenie chrześcijańska eucharystia z „jedzeniem boga" ma
zapewne jeszcze w pradawnych praktykach totemicznych Żydów. W dawnych czasach
pascha była ucztą w której występowała komunia, w czasie której bóg brał
swoją część ofiary, wywodziła się ona z uczty totemicznej, w której pożywiano
się świętym jagnięciem w celu odnowienia i umocnienia świętości klanu.
„Jedzenie boga"występowało w bardzo wielu wcześniejszych
wierzeniach przedchrześcijańskich (np. mitraizm,
mandeizm, orfizm, misteria eleuzyjskie, w Egipcie kapłani piekli specjalne
ciastka, które po poświęceniu miały się przemienić w ciało
Ozyrysa). Idea jej to spożywanie boga. W komunii greckich misteriów z Eleuzys
występowało nawet spożycie Boga pod dwoma postaciami: poświęconej mąki i boskiego napoju, podobnie w mitraizmie, gdzie występował sakrament ciasta i napoju "Haoma". Tak samo podobna była Eucharystia morderczych Azteków
(czyniono zaczyn z ciasta mający być wyrazem bóstwa, który następnie wierni
spożywali). Teofagia występowała również u Germanów, Skandynawów i Saracenów
Kość niezgody.
Kwestia transsubstancjacji dzieliła wszystkich z wszystkimi, to była największa
teologiczna kość niezgody XVI w. Jak pisze Wolter: "Luter
zatrzymywał jedną część tajemnicy, a odrzucał drugą. Uznaje, że ciało
Jezusa Chrystusa jest w poświęconych postaciach, lecz jest tam jak ogień w rozpalonem żelazie; żelazo i ogień istnieją razem obok siebie. Jest to właśnie
to, co nazwano impanacją, inwinacją, konsubstancjacją. To też,
podczas, gdy ci, których nazywano papistami, jadali Boga bez chleba, Luteranie
jadali chleb i Boga; wkrótce potem przyszli Kalwiniści, którzy jadali chleb, a nie jadali wcale Boga". Jak istotny jest to fragment wiary chrześcijańskiej
wyjaśnia Richard MacKenny w Europie XVI wieku: "Trudno
nam dzisiaj pojąć wielkie znaczenie rozprawy o transsubstancjacji. Mówienie o tym jako o «źródle podziału między protestantami» w małym stopniu przywołuje
namiętności, które ten problem rozniecał w atmosferze duchowego zamętu. Rozłam
między Lutrem a Zwinglim w tej kluczowej kwestii miał nieodwracalnie rozbić
protestantyzm, mimo iż czyniono rozpaczliwe wysiłki, ażeby zniwelować to pęknięcie.
Filip Heski, któremu po sejmie w Spirze bardzo zależało na poszerzeniu i zacieśnieniu przymierza protestantów, ściągnął dwóch reformatorów do
Marburga w roku 1529: nie była to desperacka gra hazardowa, ale przedsięwzięcie o niezwykłej wadze dla postępu reformy. Okazało się, że ponad przepaścią
nie da się przerzucić mostu."
[Wiem, że ten opis może mieć znamiona
obrazy, ale w istocie jest ona nie moim dziełem, lecz teologów; cały ten
dogmat, tak tajemniczo i podniośle brzmiący, ma charakter po tysiąckroć obraźliwy i uwłaczający dla Boga i dla Biblii, ale to nie ja powinienem stawać w jej
obronie, ja bronię jedynie obrazy rozumu, czego przyczyną jest to
rozpowszechnione mniemanie teologiczne; sądzę, że niemożebnym jest, aby
inteligentny katolik myślał inaczej, jeśli zapozna istotę niewinnie wyglądającej
Eucharystii. Ale zawsze rozum można odłożyć do lamusa, kiedy przychodzi
rozmawiać nam o tych kwestiach… Proszę Was o szczerą odpowiedź na jedno
tylko pytanie: Czy Eucharystię postrzegaliście symbolicznie, czy też
realnie?!!]
« (Published: 16-07-2002 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 1240 |
|