|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics » Freemasonry
Kościół i masoni [3] Author of this text: Norbert Wójtowicz
W dokumencie tym widzimy cały szereg różnorodnych
zastrzeżeń stawianych wolnomularstwu. Mimo pojawiających się tu i ówdzie
sugestii o „naleciałościach historycznych" wszystkie one są bardzo
aktualne i dotyczą kwestii doktrynalnych. Przyjrzyjmy się tylko jednemu z poruszanych problemów, przyjrzyjmy się masońskiemu spojrzeniu na ideę
Wielkiego Architekta Wszechświata. W wydanych 17
stycznia 1723 roku „The Constitution of the Free-Masons containing the
History, Charges, Regulations, &c. of that most Ancient and Right Worshipful
Fraternity" (tzw. „Konstytucja Andersona") artykuł pierwszy zatytułowany
„O Bogu i religii" rozpoczyna się od myśli: "Mason
powinien, z tytułu swej przynależności, przestrzegać Prawa moralnego; i jeżeli
dobrze rozumie zasady Sztuki nie będzie nigdy bezmyślnym Ateistą ani
libertynem nie uznającym żadnej Religii". Konstytucja wyraźnie
odrzuca ateizm i libertynizm, lecz jej ogólnikowy charakter umożliwiał dużą
swobodę przy interpretacji. Bliższe sprecyzowanie religii wyznawanej przez
masonów zawarte jest w dalszej części tego artykułu: "W
dawnych czasach Masoni we wszystkich krajach musieli praktykować Religię ich
kraju czy narodu, jaka by ona nie była; obecnie, kiedy każdy ma prawo do własnych
poglądów, bardziej wskazane jest nakłanianie do przestrzegania Religii, co do
której wszyscy ludzie są zgodni. Polega ona na tym, aby być dobrym, szczerym,
skromnym i honorowym, niezależnie od tego, jak się człowiek nazywa i jakie
jest jego wyznanie". Jest to stwierdzenie bardzo ogólnikowe, toteż
Guliano di Bernardo nie waha się zauważyć, że to właśnie "w celu uniknięcia nieporozumień wprowadzono ideę transcendencji,
wcieloną w postać Wielkiego Architekta Wszechświata" będącą "obiektywnym
punktem odniesienia dla subiektywnie wyznawanych wartości moralnych; z niej także
bierze swój początek idea doskonalenia się etycznego człowieka".
Wielki Architekt nie jest więc czymś realnie istniejącym lecz jedynie jakąś
ideą. "Transcendentną koncepcją zasad etycznych, co do których zgadzają
się wszyscy ludzie" jak podkreślał Tadeusz Cegielski. Nic też
dziwnego, że jak zauważał Oswald Wirth, w związku z takim postawieniem
sprawy "masoneria powstrzymuje się
od definiowania Wielkiego Architekta Wszechświata i daje każdemu członkowi
szerokie pole do wytworzenia sobie na ten temat idei odpowiedniej dla swej wiary i filozofii".
W
związku z początkowym utożsamianiem Wielkiego Architekta z chrześcijańskim
Bogiem w pierwszym okresie istnienia masonerii pojawiały się nawet głosy, że:
"Wolnomularze są solą ziemi, światłem i ogniem świata… Cokolwiekby mówili o nas poganie i ateiści, zostaniemy głosem
wszystkich wierzących chrześcijan; podwaliną naszej religji jest prawo
natury, będące jednocześnie prawem boskiem, a mianowicie przykazanie: Kochaj
Boga swego całem sercem, a bliźniego swego jak siebie samego, wiadome ludziom
po wszystkie czasy i potwierdzone nam przez Jezusa Chrystusa… Nasza polityka
jest najlepszą — lojalność względem prawa i naśladowanie Chrystusa".
Obecnie tendencje do tego typu sformułowań zanikły i dziś możemy wyróżnić w wolnomularstwie dwa zasadnicze nurty myślowe. To nastawione deistycznie loże
anglosaskiego wolnomularstwa regularnego i późniejsze, lecz nie mniej prężne,
przesiąknięte agnostycyzmem warsztaty nurtu liberalnego.
Uznanie
przez organizację „religii powszechnej" było zwrotem w stronę równoznacznej z deizmem, adogmatycznej religii naturalnej. Tadeusz Cegielski uważa, iż
wzmiankowanej w konstytucji religii nie należy utożsamiać z deizmem lecz co
najwyżej z religią naturalną "przy założeniu,
iż przez 'religię naturalną' rozumiemy wspólne podłoże wszystkich
religii pozytywnych, a więc treść 'objawienia pierwotnego'".
Wielokrotnie podkreśla on w swoich pracach, iż uważa określanie masonerii
anglosaskiej jako „masonerii deistycznej" za niewłaściwe. Istotą
deizmu jest odrzucenie religii objawionej, a tym samym traktowanie wszystkich
religii pozytywnych jako do pewnego stopnia błędnych i co za tym idzie
nieprawdziwych. Gdyby rzeczywiście taka była — zaznacza — to odrzucałaby
wszelkie prawdy objawione, a w lożach adepci składają przysięgę na księgi
objawione tj. na Biblię, Koran, czy księgi Wedy. To prawda, lecz można by się w tym miejscu zastanowić czy nie chodzi tu jedynie o teksty w stosunku do których
adept ma wewnętrzne przekonanie o ich prawdziwości i tylko jako na takie może
się na nie powoływać. Wolno mu powoływać się w loży na teksty ksiąg uważanych
przez niego za objawione, ale tylko jako na wewnętrzne przeświadczenie, a nie
prawdę powszechną. Albert Pike zauważał, że już np. wolnomularz-chrześcijanin
"nie może mieć żadnych obiekcji, jeśli
inni widzą [wJezusie]
jedynie Logos Platona, Słowo Wyrażonej Myśli lub Pierwszą Emanację Światła,
albo Doskonały Rozum Wielkiego, Milczącego Najwyższego, Niestworzonego Bóstwa, w które wszyscy wierzą i któremu składają hołdy". Pojedynczy mason
może więc mieć pozytywny stosunek do objawienia, ale równocześnie
organizacja w której nie wolno mówić o objawieniu nie przestaje być
organizacją deistyczną.
Nurt
masonerii wywodzący się z krajów romańskich zazwyczaj bywa przez autorów
określany mianem „masonerii ateistycznej". Profesor Ludwik Hass stara się
podkreślać, że masoneria ta nie była i nie jest ateistyczna lecz
agnostyczna. Słuchając tego typu wyjaśnień należy jednak pamiętać, że
ateizm jest określeniem bardzo szerokim. To nie tylko kategoryczne zaprzeczenie
istnieniu Boga. Może on mieć wiele przejawów, z których do łagodniejszych
zaliczany jest właśnie agnostycyzm. Możliwe, że bardziej pasuje do niej
szczegółowe określenie agnostyczna, choć to nie wyklucza określenia ateizm.
Przeważnie nie zaprzecza ona w jawny sposób istnieniu Boga lecz jedynie głosi,
iż: "Idea Boga jest z tych, które odrzucamy bez dyskusji, tak niegodna
uwagi nam się wydaje. Więc dobrze! Nie jesteśmy mniej zwolennikami, że się
przyjmuje Wielkiego Architekta Wszechświata. Jest to wypisane na początku
pierwszych konstytucji. Zostawmy to. Niektórzy przyjmują to jako prawdę, my
to podtrzymujemy jako pewną umowę". „My to podtrzymujemy jako pewną
umowę". Umowę, a więc coś co w jednej chwili akceptujemy, a już w następnej
możemy zmienić na bardziej nam odpowiadające. Podejście takie umożliwia
zaakceptowanie słów Protagorasa, który mówił że człowiek "jest miarą wszechrzeczy". Prowadzić to może do wyniesienia
człowieka na ołtarze i stwierdzenia w pewnym momencie: "Podania, legendy, ciemna wiara ludu, wszystko to kiedyś zniknie
wobec świadomości: My jesteśmy Bogiem! I czemuż dotąd nie chcą temu wierzyć?...
Kto się czuje Bogiem, nie może w tej poziomej, dusznej atmosferze, która
ducha zabija oddychać. Kto się czuje być Bogiem, żyje życiem, które nie
zna śmierci". Dopiero odrzucając Boga jako istotę najwyższą ludziom
zdaje się, że jak mówi „brat" Lacroix od tego momentu "odpowiadamy
za nasze czyny tylko przed nami samymi". Proponuje się człowiekowi zasadę
autonomii woli i zasadę imperatywu kategorycznego nakazujące mu uznanie siebie
za jedyne źródło zasad moralnych. Tylko od człowieka i jego sumienia uzależnione
jest jego postępowanie wobec bliźnich i świata.
To tylko
kilka wypowiedzi wolnomularzy, lecz są one bardzo wymowne. Dziwi w tej sytuacji
jedna głośnych z wypowiedzi Didera Śniadecha. Ten przedstawiciel, reprezentującego
liberalny nurt wolnomularstwa, Wielkiego Wschodu Francji w jednym z wywiadów
udzielonych „Życiu Warszawy" mówił m.in.: "W
naszych szeregach są również katolicy, ja sam jestem katolikiem".
Niestety nie wiemy co „brat" Śniadech rozumie używając tego typu sformułowań
ale i tak jego wypowiedź budzi niemałe zdziwienie gdyż wolnomularz mieniący
się być „katolikiem" to niezbyt częste zjawisko.
Wypowiedź
taka dziwi, lecz dziwi ona nie tylko katolików ale i wolnomularzy bo jak podkreślał
profesor Nowicki "każdy wolnomularz
jest wolnomyślicielem". Prezydent Polskiej Grupy Narodowej UFL-u Adam
Witold Wysocki głosi, że "słowo
wolnomularz oznacza człowieka wolnego od wszelkich zniewoleń i dogmatów".
Bronisław Trentowski pisał o tym szerzej w słowach: "masonerii
nie są potrzebni żadni wysłannicy niebios, nie potrzebuje ona żadnego
ponadziemskiego objawienia, żadnych mistycznych sakramentów, żadnej spowiedzi i żadnego odpuszczania grzechów, mówiąc krótko żadnych środków uświęconych
przez ślepą wiarę".
Zestawiając
takie wypowiedzi z tym co mówił cytowany już Dider Śniadech staje przed nami
pytanie, jak to ze sobą pogodzić? Z jednej strony człowiek odrzucający
wszelkie dogmaty, a z drugiej strony katolik. Czyżby miał to być jakiś
adogmatyczny katolicyzm? Trudno dostrzec sens w takim połączeniu, gdyż równie
dobrze moglibyśmy mówić o kwadratowych kołach czy niebieskiej czerwieni.
Kiedy w maju
ubiegłego roku przyszło mi przeprowadzić wywiad z profesorem Andrzejem
Nowickim , kończąc ten wywiad zapytałem
go, czy uważa za możliwe pogodzenie katolicyzmu ze światopoglądem
masońskim jednakże bez odrzucenia przez katolicyzm tego, co jak mówił Bronisław
Trentowski "uświęcone przez ślepą
wiarę". Wydawało mi się bowiem, że przecież porzuciwszy to, co
stanowi jego istotę, katolicyzm przestałby być katolicyzmem. Działałoby to
zresztą w obie strony. Katolik odrzucający dogmatykę nie jest katolikiem, zaś
wolnomularz przyjmujący dogmaty nie może już uważać się za wolnomularza.
Jak więc można mówić o pogodzeniu tych dwóch światopoglądów.
Odpowiedź,
której udzielił mi profesor Nowicki brzmiała "Przynajmniej od 40 lat pisałem wielokrotnie o zróżnicowaniu chrześcijaństwa a w jego obrębie także o zróżnicowaniu katolicyzmu. Z sympatią pisałem
wielokrotnie o wielu myślicielach katolickich, będących zwolennikami
pluralizmu, respektujących prawo partnerów dialogu do posiadania własnego
zdania. Uważam więc za zupełnie możliwe pojawienie się takiej formacji
katolickiej, która nie będzie toczyła walki z masonerią, ale traktować będzie
masonów jak braci".
Nietrudno zauważyć, że nie jest to odpowiedź dokładnie o to o co pytałem. Czytając ją widzimy jednak, że profesor Nowicki podkreślał
tu głównie potrzebę dialogu ze strony Kościoła. Jest to dość stereotypowe i niezbyt wyszukane podejście. Kościół posoborowy jest przecież „Kościołem
dialogu". Nie próbuje on dziś nawracać mieczem czy na polu bitwy lecz stara się rozmawiać. Tak dzisiaj Kościół
pojmuje swoją misję, tak pojmuje słowa „Idźcie i nauczajcie" (Mt 28,19),
którymi został posłany. Rozmawiając można osiągnąć wiele, a przy tym nie
zatracić swego posłannictwa, gdyż jak podkreślał bardzo mocno papież Jan
XXIII: "chrześcijanie liczą się tylko
wtedy, gdy przynoszą pokój".
1 2 3 4 Dalej..
« Freemasonry (Published: 18-05-2002 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 238 |
|