Reading room »
Ofiara Szatana [1] Author of this text: Lucjan Ferus
Bóg stwarza ludzi, umieszcza ich w ogrodzie Eden i daje im taki rozkaz: — Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możecie spożywać owoce według
upodobania. Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno wam jeść, bo gdy z niego spożyjecie niechybnie umrzecie.
Gdy ludzie już się oddalili, do Stwórcy podchodzi archanioł Szatan,
który przyglądał się tej scenie z ciekawością i pyta:
— Dlaczego Panie to robisz?
Bóg
unosi do góry brwi, a Szatan precyzuje swoje pytanie:
— Dlaczego zabraniasz im Panie, zjeść ten właśnie
owoc?
Bóg uśmiecha się tajemniczo i kładąc mu rękę na ramieniu, mówi:
— Wydaje ci się to dziwne, prawda? — archanioł
przytakuje ruchem głowy.
— To dla ich własnego dobra,… oni nie są jeszcze
na to przygotowani, kiedyś im na to pozwolę — mówi cicho jakby do siebie, a potem zwracając się do Szatana, dodaje poważnym tonem:
— Wiedza Luciferusie to potężna i niebezpieczna broń! I co najgorsze, że obosieczna! Przedwczesna — może im bardziej zaszkodzić
niż pomóc. Wierz mi!
— A po czym można poznać, iż jest ona
przedwczesna? — dopytuje się archanioł.
— Po tym, że daje władzę komuś, kto nie posiada
jeszcze mądrości, która musi towarzyszyć jej użyciu — wyjaśnia
cierpliwie Bóg, a Szatan pyta dalej:
— A po czym można poznać, iż ktoś nie posiada
wystarczającej mądrości? -
— Bo chcąc czynić dobro — niezmiennie zło
czyni,… które zresztą w jego mniemaniu jest dobrem, — odpowiada Bóg z anielską cierpliwością. Archanioł uśmiecha się chytrze jakby przyłapał
go na kłamstwie i mówi:
— Ale kiedyś mówiłeś mi Panie, że najwięcej zła czyni niewiedza!, że głupota
jest najpotężniejszą siłą destrukcyjną we wszechświecie! Czy to się nie
wyklucza przypadkiem?
Bóg śmieje się:
— Nie mój drogi! Wcale się nie wyklucza! I głupota i źle użyta wiedza mogą narobić tyle samo zła i być przyczyną podobnych
cierpień i szkód, ich efekty mogą przynieść takie same owoce!
Chwilę milczą oboje. Archanioł zastanawia się nad
tym co usłyszał, a potem pyta: — No więc jakie jest z tego wyjście?
skoro i głupota jest złem, i wiedza jest złem?
Bóg przygląda mu się z tajemniczą miną, a Szatan
próbuje zrozumieć to spojrzenie, ale nie jest pewien czy ono mówi:
-
Ba, gdybym to ja sam wiedział! — czy raczej :
— Musisz sam do tego dojść, Luciferusie.
Zastanawiał się nad tym problemem intensywnie, ale
nic rozsądnego nie przychodzi mu do głowy. Pyta więc Boga ostrożnie:
— A co by się stało Panie, gdyby ono jednak zjedli
ten owoc, mimo twego zakazu?
Bóg przymyka oczy i po chwili mówi z namysłem:
— No cóż, wyzwoliliby się z więzów niewiedzy, ze
strachu przed nieznanym, z cierpienia i lęku jakie powoduje
niezrozumienie otaczającego
ich świata. Ich oczy otworzyłyby się na niepoznane i przestaliby się go bać!
Tam gdzie teraz widzą jedynie obcy świat, przepełniający strachem i lękiem
ich serca — potem dostrzegliby piękno i urok otaczającej
ich rzeczywistości. Wcale nie tak obcej i strasznej jak im się to teraz
wydaje. I wtedy miast się bać tego świata i chować przed nim — oswoiliby
go sobie i zapanowali nad nim całkowicie.
Po tych słowach Bóg unosi w górę palec, jakby chciał zwrócić uwagę
Szatana.
— Ale jednocześnie ich rozwój byłby zagrożony możliwością
pójścia w złym kierunku, mogliby wejść na drogę, z której powrót jest już
niemożliwy, a są takie drogi bez możliwości powrotu, niestety.
Szatan słucha tego z mieszanymi uczuciami. Widocznie
przychodzi mu do głowy jakaś szalona myśl, bo nagle spuszcza wzrok, aby Bóg
nie dostrzegł w jego oczach jej odbicia.
Starannie wygładza nogą żwir na ścieżce ogrodu rajskiego i wygląda
jakby tej czynności poświęcił całą uwagę. Po chwili pyta niby od
niechcenia: — A co by groziło temu, kto by namówił ludzi do zerwania
tego owocu i zjedzenia go? Temu, kto by ich skusił do tego czynu?
Bóg przygląda się bacznie archaniołowi, ale ten ma nadal oczy
spuszczone i pochłonięty jest wyrównywaniem ścieżki. Więc staje przed nim i kładzie mu ręce na ramionach. Szatan chcąc nie chcąc unosi głowę i ich oczy
spotykają się. Spojrzenie Boga jest głębokie, przenikające duszę na wylot,
dlatego archanioł nie wytrzymuje go długo. Pochyla głowę, a Bóg mówi głosem,
od którego Szatanowi ciarki przechodzą po plecach:
— Ten, kto by to zrobił będzie potępiony na wieki!
Archanioł przygarbia się, jakby nałożono w tej
chwili na jego barki niewidzialne brzemię. Z jego gardła dobywa się skowyt
nieomal:
— Ale dlaczego Panie?!… Dlaczego?
Bóg jednak odwraca się i odchodzi bez słowa wyjaśnienia.
Szatan zostaje sam z wewnętrzną rozterką ducha.
Chodził jeszcze długo ścieżkami Edenu zatopiony w myślach, gestykulując czasem i mrucząc coś pod nosem do siebie, aż w pewnej
chwili przystanął i podniósł głowę. Wzrok jego był pełen determinacji i uporu i jakby podjąwszy decyzję, ruszył zdecydowanym krokiem w głąb ogrodu
rajskiego.
Potem — jak wiemy z Biblii — Szatan kusi ludzi, zrywają oni owoc
zakazany i zjadają go. Otwierają im się oczy i dopiero teraz poznają czym
jest dobro i zło, bo przedtem dzięki swej „doskonałości" nie mieli o tym
zielonego pojęcia. Od tej pory już nie są tymi samymi ludźmi co poprzednio.
Bóg widząc do czego doszło, przywołuje archanioła, a gdy ten
podchodzi z pochyloną głową, pyta go:
— Dlaczego to zrobiłeś Luciferusie? — jego
spojrzenie jest smutne a mina nieodgadniona. Szatan stojąc przed nim przestępuje z nogi na nogę, oczy ma wbite w ziemię. W końcu „bierze się na odwagę" i mówi:
— Możesz Panie nie wierzyć mi, ale zrobiłem to z dobrego serca! Kiedy powiedziałeś mi o tym wszystkim… że ich to wyzwoli od
cierpień i lęków, że miejsce trwogi w ich sercach zajmie spokój i zrozumienie, a to co brali za obce i wrogie sobie, wyda im się piękne i przyjazne — postanowiłem poświęcić się i zrobić to dla nich! Wierz mi Panie — nie było to łatwe! Bardzo bałem
się tej kary o której wspomniałeś, ale uznałem, iż warto się poświęcić i złożyć swoją wolność w ofierze, po to aby tą wolnością cieszyli się
inni, i następni którzy przyjdą po nich — Szatan przerwał na chwilę i otarł
zroszone potem czoło.
— Wiem Panie, że zasłużyłem na karę od ciebie,
ale liczę, że weźmiesz pod uwagę moje dobre i szczere intencje i nie będziesz
zbyt surowy — kończy patrząc Bogu w oczy, jakby szukał w nich współczucia.
Stwórca przez dłuższą chwilę milczy przyglądając się uważnie
archaniołowi, a potem pyta:
— O jakiej karze z mojej strony, mówisz Luciferusie?
Szatan otwiera usta zdumiony.
— No jak to, o jakiej? — jąka się z wrażenia.
— Tej, o której mówiłeś Panie, że będę potępiony
przez ciebie na wieki. -
Nie kończy, bo Bóg śmieje się:
— Nie Luciferusie! Nie powiedziałem, że przeze
mnie!
Archanioł rozkłada ręce z głupią miną.
— No, to ja już nic nie rozumiem,.. Jeśli nie przez
ciebie Panie, to przez kogo będę potępiony na wieki? — pyta wpatrując się w Boga.
— Przez ludzi, Luciferusie! Przez ludzi. — Stwórca
kiwa głową, jakby chciał potwierdzić prawdziwość tych słów.
Szatan przełyka głośno ślinę.
— Ale dlaczego? Jak to? — jego mina świadczy o całkowitym
niezrozumieniu sprawy, a spojrzenie wyraża bezbrzeżne zdumienie.
Bóg pochyla się nad nim i zbliżając swoją twarz
ku niemu, mówi wolno:
— Czy spodziewałeś się, że jest we mnie tyle
okrucieństwa i zaciekłości, iż zdolny byłbym do wymierzenia ci tak srogiej
kary? Nie, Luciferusie! To ludzie cię ukarzą w najbardziej okrutny sposób; Potępią
cię na wieki, staniesz się dla nich uosobieniem i wcieleniem zła! Tobie będą
przypisywać wszystko najgorsze dziejące się na świecie i ciebie za to
obwiniać! To ty będziesz przez nich potępiany po milionkroć, będziesz
przeklinany i wyklinany! To ciebie będą obkładać anatemą i egzorcyzmami, właśnie
ty będziesz winien według nich wszelkiego zła. Tak, Luciferusie… To przez
ludzi będziesz cierpiał wieczne potępienie. Póki będzie istniał rodzaj
ludzki, zapewne...
Archanioł Szatan pod wpływem tych słów skręcał się jak przypalany
ogniem. Na jego czoło wystąpił pot, który spływał mu strumykami po
skroniach, a oczy płonęły gorączką. Wycharczał:
— Ale dlaczego tak? Dlaczego ja?
Bóg patrzy gdzieś w dal ponad jego głową, a potem
cicho mówi:
— Widzisz, nie powiedziałem ci jednej rzeczy; Człowiek — pomimo, że przeze mnie stworzony — nie jest istotą doskonałą. Póki
nie zdawał sobie z tego sprawy, ten problem nie istniał dla niego. Ale kiedy zjedli owoc zakazany i otworzyły im się oczy, poznali również i tę prawdę,… jednak człowiek w swej pysze, powodowany fałszywą wielkością
nigdy nie przyzna się do tego, iż w jego naturze również zawarte jest dążenie
do zła, do niszczenia, do destrukcji — wolał będzie uważać, iż zło to
tkwi poza
nim,… że jest ono realną siłą, która ma przemożny wpływ na
niego, a której on tylko czasem nie może się oprzeć. A ponieważ człowiek jako istota ma skłonności do personifikacji
otaczających go zjawisk, utworzy inną istotę wrogą sobie, która będzie
uosobieniem zła,… i to właśnie ty nią będziesz, Luciferusie!
— Ale dlaczego ja? — dziwi się Szatan.
— Aby mieli pewność, że to zło tkwi poza nimi, iż
jest ono częścią świata zewnętrznego, rozumiesz? — Bóg patrzy nań uważnie.
— Ale przecież to ja się przyczyniłem, iż otworzyły
im się oczy i dostrzegli rzeczy, o których wpierw nawet nie mieli zielonego
pojęcia?!
— Może właśnie dlatego? — Przecież to dzięki
tobie dowiedzieli się, iż nie są doskonali. Dzięki tobie przecież poznali
swoją marność, swoje ograniczenie i swoje ubóstwo — mówi Bóg.
— To dzięki tobie dowiedzieli się, iż są śmiertelni!
Myślisz, że ta świadomość uczyni ich szczęśliwymi?
— Ale gdybym tego nie uczynił, nadal tkwiliby w mroku niewiedzy, nieświadomi rzeczywistości — broni się archanioł, a Bóg
ripostuje:
1 2 Dalej..
« (Published: 08-10-2003 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2777 |