The RationalistSkip to content


We have registered
204.317.795 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Articles and essays »

Już był w ogródku, już witał się z gąską...
Author of this text:

Komitet Noblowski jednak nie dał ciała, nadzieja na Nobla z kadzidłem się rozwiała...!

Krajowi radiotelewizyjno-medialni włazidupcy byli niemal pewni: Tomasz nomen omen Lis w „Faktach" już był niemal pewien, Kwaśniewski wygłosił nawet żenująco uniżony panegiryk o przystawalności nagród do papieża i nieprzystawalności papieża do nagród, Wielki Elektryk takoż się jednomyślnie wraz z Kwasem w swoim zadęciu „uniósł", a jednak metodą werbalnie tworzonych, hurra-pozytywnych klimatów oraz tworzeniem sprzyjającej aury poprzez połączenie „jednakich duchem" zaklinaczy szczęścia nie udało się wykrakać nagrody. Dostała ją irańska, nikomu bliżej nie znana kobieta, walcząca właśnie z totalnym „zamullaniem" Iranu, właśnie z klerykalizmem muzułmańskim, prymitywizmem, zamordyzmem i najzwyklejszą ciemnotą, czyli z tym wszystkim, co postawiło dziś Świat na krawędzi totalnego terroryzmu.

Komitet Noblowski chłodno to i właściwie z perspektywy zimnej Norwegii dostrzegł i docenił, za co mu „wiekupomna" cześć i chwała! Dostrzegł biegunową od siebie odległość postaci, rozziew wartości, których są wyrazicielami, o które walczą z jakże nierównym ryzykiem utraty najwyższych wartości… Dobrze ocenił, docenił i „wycenił" papieża — spadkobiercę niechlubnej przeszłości swojego zbrodniczego Kościoła, zawsze trzymającego stronę wielkich zamordystów tego świata, zawsze będącego rzecznikiem interesów możnych i bogatych, zawsze wytrawnego gracza w światowej grze pozorów — i kobietę, nic nieznaczącą w świecie katolickich duchownych oraz muzułmańskich mułłów, maszynę do robienia dzieci, pomiataną istotę, najmniejszą z nikczemnych, mogącą co najwyżej pokornie klęczeć i potulnie zakwefiona — milczeć wobec majestatu nadętych religijno-politycznych dyktatorów… Komitet zdał sobie sprawę, iż przyznając papieżowi Pokojowego Nobla przyznałby go całemu papiestwu nagradzając tę Instytutkę za jej zbrodnie przeciwko kobiecie, mężczyźnie, przeciw prawom Człowieka, przeciwko Ludzkości jako gatunkowi posiadającemu rozum i niezbywalną wolną wolę, które to imponderabilia z taką lubością, żelazną konsekwencją i zajadłą nienawiścią deptało papiestwo!

Komitet docenił „wdowi grosz" skromnej kobiety, „ albowiem ona dała wszystko, co miała" a nie, jak możni tego świata bogacze, „z tego, co im zbywa" i jak na świeckie ciało kolektywne, pozbawione wpływu na podejmowane decyzje „wartości" czy Ducha św. postąpiło całkiem sprawiedliwie i ewangelicznie...!

Miejscowe włazidupy dostały po łapach i muszą teraz przeżuwać gorycz porażki, a przecież wystarczyło zachować umiar, nie wybiegać przed orkiestrę, by za swojego na pozór tylko spostponowanego idola nie świecić dziś oczami, a dla wyjaśnienia porażki nie uciekać się do dezynwoltury stwierdzeń typu: "to Nagroda Nobla potrzebuje papieża, a nie papież nagrody Nobla".

Na pozór — gdyż nieprzyznanie mu Nobla to nic innego jak wskazanie mu właściwego miejsca w szeregu, to właśnie właściwe docenienie całego dorobku papiestwa na niwie ujarzmiania narodów i jego bezpardonowej walki ze wszystkim i wszystkimi, którzy ponieśli najwyższą ofiarę w walce z Kościołem o demokrację, o godność życia i Prawa Człowieka. To jedyna właściwa „nagroda", jaka mogła spotkać papieża i symbolizowane przez niego „papiestwo".

Zapewniam zawiedzionych, że ani pierwsze drugiego ani vice versa nie potrzebuje. Pokojowa Nagroda Nobla nie potrzebuje papieża z kilku względów: jest świecka, ustanowiona z funduszy pochodzących z wynalezienia i masowego zastosowania na pohybel ludzkości „wybuchowych środków uświęcających cel", jakże często wybuchających po uprzednim uroczystym religijnym pokropku. Jest to nagroda przeznaczona dla osób wybitnie zasłużonych w walce o deptane przez religiantów i ręka w rękę z nimi gnojących ten świat politykierów prawa kobiet, swoją postawą, morale, odwagą, poświęceniem ryzykujących zdrowie, życie i inne wartości w celu obrony tych praw, za propagowanie racjonalistycznych idei humanizmu etc., oddanych walce o wywodzący się z poszanowania praw jednostki prawdziwy, a nie werbalny, ex cathedra głoszony światowy pokój, skutecznie topiony w morzu nadętej kazuistyki wielkich tego świata, podczas gdy któreś z rzędu pokolenie kilkunastu narodów „bez ziemi" przemija ze statusem uchodźców, często na własnej ziemi… Dla prawdziwych Ludzi, wrażliwych na niesprawiedliwość wojen, mających odwagę otwarcie potępić psychopatologiczne osobowości ich ideologicznych oraz duchownych przywódców — podżegaczy, wśród których wprost roi się od... papieży! To naprawdę wielka dla nich próba odwagi, to często wyrok śmierci wydany gdzieś w złowrogim zaciszu świątynnej krypty! 

W gronie posiadających te cechy, narażających się na szykany, utratę zdrowia i życia, majątku itp. nie widzę żadnego papieża, wręcz przeciwnie, widzę ich w dużym, papieskim gronie zadających ludziom na plechy te męczarnie i niewyobrażalny ciężar zbrodni, których „sami palcem swoim nie chcą ruszyć", w każdej chwili gotowych zrzucić ciężar winy na „onych, w karabiny uzbrojonych", a siebie osłonić długim, immunitarnym cieniem sutanny czy innego chałata... Papież nie potrzebuje Nagrody Nobla, gdyż flancowanie i podlewanie wątłej roślinki niegdzie niemogącego się zakorzenić „pokoju" to nic innego jak bez efektów głoszony, (zapewne w celu wywołania „zasłony dymnej" wokół wielowiekowego zaangażowania Watykanu w rozliczne wojenno- wywrotowe awantury) zakichany, ewangeliczny po-noć, pa-pieski obowiązek i żaden heroizm, chlebek codzienny i zdaje się nawet powołanie! "Po-noć" dlatego, że tak jak nie widzę związku pomiędzy „koniem i koniakiem, rumem i rumakiem", tak nie widzę związku pomiędzy światowym pokojem, opartym nie tyle na miłości bliźniego co na strachu wielokrotnego wzajemnego samozniszczenia oraz nie dostrzegam związku pomiędzy z takim trudem utrzymywanymi siłami międzynarodowych oddziałów interwencyjnych lokalnymi „pokoikami", a akurat Watykanem, który próbuje od jakiegoś czasu podnieść spod nóg czy zdjąć sobie z rogów zdeptane przez siebie piękne słowo „pokój" i umieścić je na swoich sztandarach, zbrukanych krwią „męczenników i świętych"…

W czasach, gdy nie bez przyczyny w Klechistanie i nie tylko na rozpaczliwe zawołanie: "Racjonalizmu, racjonalizmu"!!- nawet do cna sklerykalizowane echo ze wszystkich stron powtarza bojaźliwie obcięte, niepełne acz znamienne słowo-..."izmu, izmu, izmu, izmu" — decyzja Komitetu Noblowskiego to ożywczy powiew zdrowego rozsądku, wiejący z ostatniego bodaj otwartego okna ostatniej sali, gdzie obradują ludzie wolni i niezależni od rzeczonych „....tyzmów… izmów".


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kabaret
Poszukiwacze krasnoludków

 Comment on this article..   


«    (Published: 12-10-2003 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Leon Bod Bielski
Działacz polityczny; felietonista Racjonalisty.

 Number of texts in service: 31  Show other texts of this author
 Newest author's article: Kaczoryzacja demokracji - felieton antysatyryczny
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2792 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)