|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Poszukiwacze krasnoludków Author of this text: Leon Bod Bielski
Zwykło
się przyjmować, że ogromna większość społeczeństwa czy narodu jest
normalna, a osobniki „psychiczne" stanowią margines. Spróbujmy prześledzić
na pewnym przykładzie, jak wygląda niestety naga „prawda" o proporcjach.
Schizofrenia
objawia się niezdolnością pacjenta do oddzielenia fantazji od twardych realiów
życia. Rzeczywistość miesza się choremu z jego bujną fantazją, będącą
efektem pracy chorego mózgu. Projekcje rojeń chorej wyobraźni przyjmuje on za
rzeczywistość i często postępuje według jej podszeptów. Jest to poważna
choroba psychiczna, która doprowadziła już do wielu tragedii...
Optymista
powie, że na szczęście odsetek schizofreników i schizofreników
paranoidalnych jest w społeczeństwie niewielki a kontrola nad nimi zapewnia
„normie" bezpieczny dystans od tego niebezpiecznego „marginesu". Czyżby?
Postaram się na pierwszym z brzegu, bo powszechnym jak pewien Kościół przykładzie
udowodnić, że nastąpiła „nieoczekiwana zamiana miejsc", a „Świat i wszystko, co na nim" jest dziś kształtowane przez osobników, na dobrą
sprawę kwalifikujących się do natychmiastowego zamknięcia w MegaTworkach...
Normalny
człowiek po
przeczytaniu bajek "O krasnoludkach i sierotce Marysi" czy "Dziecię
Elfów" westchnie: „ładne bajki" — i umywszy twarz, zęby oraz
przynajmniej nogi pójdzie spać, by śnić o powszechnej szczęśliwości
malutkich mieszkańców bajkowego świata i ich duchowej potędze oraz możliwościach
zmiany świata jednym zaklęciem czy magicznym gestem. Schizofrenik
ubierze się, spakuje chlebak oraz plecak i zacznie szukać po kątach, lasach i wertepach małych ludzików z wielkimi brodami, odzianych w czerwone kubraczki i czapeczki z białymi kutasami… Przewróci wszystkie grzyby wraz ze ściółką a muchomory w szczególności, zajrzy w stare dziuple i zbutwiałe pniaki,
zajrzy w jaskinie, szczeliny i rozpadliny… Będzie to robił nawet z narażeniem
zdrowia i życia swojego i innych postronnych oraz potomnych, ba, wychowa ich na
tak samo gorliwych poszukiwaczy. Nie zawaha się ani na moment, by przedsięwziąć
uciążliwą, ryzykowną podróż zagraniczną i jadąc na poszukiwania
krasnoludków np. do Medjugorie narazi się bez wahania — np. na Węgrzech — na
utratę życia w tragicznej kraksie...
W Polsce pozostałe 97% jemu podobnych,
zorganizowanych w Konsorcjum
Rewitalizacji
Krasnoludków
(w skrócie Krk) jest ideologicznie zobowiązanych do takich samych działań
poszukiwawczych oraz podejmowania ryzyka. Ogromna część z nich była już -
niektórzy nawet wielokrotnie — na poszukiwaniach krasnoludków w centrum ich
rzekomego występowania — w pełnym zakamarków Świętym Mieście… Ponoć znaleźli tam
tylko starego Koszałka Opałka, z zapobiegliwością
Skrobka skrobiącego budżety odwiedzanych państw, który od 25 lat, czyli odkąd
zaczął się tam publicznie ukazywać nie jest w stanie powiedzieć, gdzie się
podziali jego brodaci kamraci w czerwonych kubraczkach oraz czapeczkach z białymi
kutasikami bo ci, co się wkoło Skrobka kręcą wyglądają na dość podłe, nędznej
klasy podróby rodem wprost z W-atykańskiej
W-ytwórni
Ś-więtych
M-ikołajów,
s-ka ZCNN [ 1 ]Gdy tylko
Apsik-Mędrek kichnie od razu podają to światowe Agencje Prasowe, a PAP o Papciu nadaje na okrągło oraz emituje wszystkie jego koszałki-opałki,
szczególnie ostatnimi czasy, gdy z uwagi na sędziwy i godny szacunku wiek
coraz większy z niego Gapcio i Śpioszek oraz milkliwy Gburek-Nieśmiałek...
Miliony
przedreptało całą Polskę w pielgrzymkach, dziesiątki zginęło w wypadkach
drogowych potrąconych przez pojazdy, dziesiątki tysięcy na poboczach dróg
straciło wiarę w sens poszukiwań z chwilą, gdy pojęło, że sami za 9 miesięcy
od pierwszego postoju będą mieli swojego wrzeszczącego krasnala… Dziesiątki
miliardów od wieków, co dzień, czy co niedzielę, gorliwie
poszukuje tych małych upierdliwców, mistrzów kamuflażu, które
są na pewno — solenne zapewnienia słychać ze wszystkich świętych pniaków,
ambon i ołtarzy — tylko trzeba ich gorliwiej niż dotychczas szukać,
szukać, szukać i co najważniejsze — siać, siać, siać… wiarę w ich istnienie. Dziesiątki miliardów osobolat strawiono i bezpowrotnie
zmarnowano na bezskuteczne poszukiwania… Setki milionów współczesnych
poszukiwaczy na całym świecie równie pilnie poszukuje swoich „chrześcijańskich"
krasnoludków. Ciągłym pukaniem
do nie chcących otworzyć krasnali próbuje się od tysiącleci wyważyć tysiące
bram i drzwi a to tylko dlatego, iż pragmatyka poszukiwań obowiązująca członków
Konsorcjum Rewitalizacji Krasnoludków (KrK) nakazuje im mieć tym mocniejszą
pewność ich tam bytowania im dłużej nikt zza wrzeciądzów nie odpowiada a tym bardziej, gdy na łomot kopniaków
oraz dźwięk potężnych dzwonów nikt podwojów nie otwiera… By tam nikogo miało nie być? — z uwagi na pozaracjonalne umocowanie problemu krasnoludków, taki oczywisty
przecież wniosek absolutnie nie wchodzi w rachubę...!
Gdy
dodamy do tego kolejne setki milionów muzułmanów, narażających się na
identyczne tragiczne skutki poszukiwań, podczas których wielu corocznie ginie
stratowanych, z braku tlenu czy w pożarach namiotowisk (kilka lat temu spłonęło
ich żywcem 5000), gdy dodamy z górą miliard Hindusów podążających w nieustającym świątecznym korowodzie do świętych pieczar, gór (kilka lat
temu kilku tysiącom pomagała armia, śmigłowcami zwożąc w doliny, gdyż nagła
zmiana pogody spowodowała oblodzenie stoków, kilkuset poszukiwaczy-nędzarzy
odzianych tylko w płachty zmarło z wychłodzenia), rzek, drzew, bagien, świątyń,
posągów, pagód, kamieni, rozpadlin, kup świętego nawozu ich świętych krów,
małp, słoni, węży itp., miliony prawosławnych zdążających na swoje „święte
Grabarki" — mamy odpowiedź na pytanie, czy przypadkiem krasnoludkowo-muchomorkowy „margines"-biznes nie stał się aby na świecie trwałą normą, a zdrowa na umyśle, ateistyczno-racjonalistyczna „norma" czy aby nie została
zepchnięta na margines? Mamy wyjaśnienie, dlaczego pomimo wybudowania tysięcy
oczyszczalni, upadku przemysłu i zamontowaniu elektrofiltrów smród bije pod
niebiosa a powietrze nie nadaje się do oddychania… Mamy też odpowiedź na
pytanie, dlaczego ten najpiękniejszy ze światów wygląda tak jak wygląda?
Szarpany jest problemami, których większość, będąca pośrednim skutkiem wielowiekowych
„poszukiwań krasnoludków" w
normalnym świecie — jeśli w innych układach gwiezdnych istnieje taki świat
-
jest nie do pomyślenia.
Odpowiedź
zawiera się w głębokim, negatywnym sensie powiedzenia: "Ustąp głupiemu". Rozejrzyjcie się P.T Czytelnicy wokół
siebie. Popatrzcie na to, co Wam i Waszym wnukom nabudowali, napisali, wyrzeźbili,
wyciosali, wyświęcili, pozłocili, zburzyli, spalili, wysadzili, na epoki
zatruli ci, którym w ich obłędnych poszukiwaniach krasnoludków dla świętego
spokoju ciągle ustępujemy… Popatrzcie na Iran, Bałkany, na Afganistan,
Irak, Irlandię, na Indie i Kaszmir czy spalającą się w ogniu religijnych waśni
Afrykę, Azję, Daleki i Bliski Wschód — słowem, na cały świat, niszczony konfliktami pomiędzy poszukiwaczami
krasnoludków — tak właśnie wyglądają
żałosne skutki ciągłych ustępstw...
A przecież wystarczyło przeczytać napis na stronie tytułowej:
"Bajka dla dzieci od lat 2do 5-ciu".
Lub napis ten gwoli rzetelności i zgodności z prawdą umieścić na stronach
tytułowych wszystkich „świętych" ksiąg, będących przecież przedłużeniem
-
protezą naszych książek wieku dziecięcego, nie dającą się otrząsnąć z fantazji naturalnych a nawet w tym wieku pożądanych… I wszystko byłoby
jasne, ruchawka w poszukiwaniu straconych złudzeń niepotrzebna, pobocza
pielgrzymkowych tras, lasy, powietrze, woda — czyste a trawa zielona i niepognieciona...
Albo zbiorowo zgłosić się wszystkimi pielgrzymkami do
najbliższej Poradni Zdrowia Psychicznego na pilne konsultacje i badania. Teraz,
gdy jest już za późno, gdy zamiast potężnych szpitali psychiatrycznych próbujących
leczyć najpowszechniejszą u Homo(ledwo)Sapiens Sapiens skazę genetyczną — „krasnoludztwo"- i przychodni diagnozujących schizofrenię paranoidalno-poszukiwawczo-religijną,
mamy potężne świątynie wyświęcone „krasnoludkom" na mieszkania.
Podczas gdy nie ma pieniędzy na budowę pierwszych a są na ciągłą i obłędną
budowę drugich — jedyna nadzieja, że sondy kosmiczne wykryją gdzieś daleko i wysoko „świat", gdzie można będzie wyeksportować tę nieliczną w skali
świata „racjonalistyczno- a(krasnoludko)teistyczną" "normę",
dostatecznie daleko, aby jak to ma miejsce dotychczas — nie przeszkadzała
„marginesowi" w pilnych a gorliwych poszukiwaniach i nie pchała mu w szprychy rydwanów wiary kija zdrowego rozsądku… Szanse na pełny sukces
akcji są minimalne, ale po znalezieniu stosownej planety, którą można będzie
wreszcie zgodnie z prawdą nazwać „Planetą Ludzi", jak dzisiejszą Ziemię
można śmiało nazwać „Planetą zdegenerowanych małp" — na pewno wzrosną
znacznie, pod warunkiem, że za żadnego Boga — przepraszam — za żadnego do tej
pory nie znalezionego Krasnoludka na pokład kosmolotu nie wejdzie nikt, kto
koniecznie musi pod ciasny, upośledzający natlenienie mózgu kołnierzyk założyć
dodatkowo zaciskający klin koloratki tylko po to, by nareszcie czuć się wśród
swoich swojskim, spełnionym i ponad poziomy wyniesionym, aby z wyżyn
hierarchicznego pniaka patronować akcjom oraz organizować i pilnować
przebiegu kolejnych zbiorowych poszukiwań… Chyba, że który na pokład
pod osłoną nocy zablinduje nielegalnie, a wtedy do śluzy powietrznej z nim i tak na wszelki wypadek, dla dobra Pielgrzymującej w poszukiwaniu Nowego Nieba i Nowej Ziemi Ludzkości, w bezpiecznej odległości 3000 lat świetlnych od
najbliższej planety, gdzie choć szklanka wody kałużą świeci na powierzchni a źdźbło trawy „zdatnej ku jedzeniu" zielenieje — abort z nim! Dla dobra
Ludzkości wciąż marzącej o locie do Nieba, ku gwiazdom, na spotkanie
Absolutu — odrzutowego kopa w dupę, do najbliższej Czarnej
Dziury, niech idzie czarne do czarnego, jak „złoto do złota"...
A
„margines", który rozrósł się na staruszce Ziemi dzięki grzechowi
naszych ciągłych ustępstw, kunktatorstwa i stał się
już na Ziemi „normą" raczej trwałą a nieodwracalną — skoro tylko to
trzyma go przy życiu i nadziei — niech sobie swoich krasnali po zakamarkach,
krzakach, świętych ciemnych i Jasnych Górach nadal szuka, aż do sakralnej śmierci, na wieki wieków,
amen...
Nasza racjonalistyczna nadzieja w ciotce Eutanazji, już wizytuje Holandię, może, gdy zniknie obowiązek
posiadania paszportów, niedługo zaprosimy ją do nas? Może nie przestraszy się
łuków, dzid i kamieni miotanych przez tubylców z Młodzieży Weszpolskiej
oraz nabijanych wartościami maczug troglodytów z Ligi Rodzin? Może
nie zrejteruje jak jej kuzynka Aborcja, długo oczekiwana przez
polskie kobiety, rodzące z woli czarnych Gnomów i purpurowych Koboldów
pokolenia kolejnych poszukiwaczy krasnoludków?
Footnotes: [ 1 ] -s-ka ZCNN— spółka z
całkowicie nieograniczoną nieodpowiedzialnością... « (Published: 03-10-2003 Last change: 26-08-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2761 |
|