« Various topics Bajka nieprawdziwa [2] Author of this text: Andrzej S. Przepieździecki
Jasio
słuchał, kiwał głową a po zakończonej
rozmowie powiedział.
— No cóż myślę, że sprawy idą w dobrym kierunku — mając na myśli
prawidłową pracę magnetofonów.
— Też tak mi się wydaje — odpowiedział Franio, mając na myśli swoją
propozycję.
— No więc przyjdź za dwa dni z grubą teczką.
— Na pewno przyjdę! Cześć! — W tym momencie obaj byli pewni sukcesu. W umówionym dniu Franek przybył punktualnie i zanim zdążył się
przywitać, postawił na biurku skórzaną teczkę. Przywitali się, a następnie
Jasio nacisnął z obu stron dłońmi stojącą na jego biurku teczkę.
— Oj, coś mi się tu nie podoba! — Powiedział Jasio i po raz drugi,
tym razem mocniej nacisnął teczkę.
— O co ci chodzi? — Zapytał Franio zdziwiony manipulacjami Jasia przy
jego teczce.
— Chyba niedobrze mnie zrozumiałeś. Powiedziałem wyraźnie: przynieś
grubą teczkę a ta jest pusta!
— No jest pusta, ale mam nadzieję, że ty ją napełnisz.
— Ja? Dlaczego ja? Ty naprawdę nie rozumiesz sytuacji! Ale zaraz
zrozumiesz! — Jasio podszedł do sejfu otworzył go i przyniósł kasetę.
— Masz przesłuchaj ją.
— Co to jest? — zapytał Franio.
— Dokładne nagranie twojej propozycji. Ja ci proponuję uczciwy interes:
Ty chciałeś dziesięć milionów. Ja jestem skromniejszy, no a poza tym znamy
się od zawsze, więc z tego powodu nie chcę cię stawiać w trudnej sytuacji.
Jeśli przyniesiesz mi tylko pięć milionów, to ja te dziesięć taśm zniszczę.
— Jakie dziesięć?
— Zrobiłem dziewięć kopii i umieściłem po trzy u trzech notariuszy.
No to jak? Zgoda?
— Skąd ja ci wezmę pięć milionów?
— Co to dla was
znaczy pięć milionów dolarów?
— Dolarów? Zwariowałeś? Przecież ja mówiłem o złotówkach.
— A ja mówię o dolarach. Dolarach USA.
— Jasiu, ty naprawdę zwariowałeś! Ja w życiu tego ci nie nazbieram!
— To zależy jak będziesz zbierał.
— Nie rozumiem.
— Przecież mówiłeś, że chcesz to zrobić w oparciu o wysoko
postawione osoby. Oni, ze względu na swoją pozycję i stanowiska bardziej od
ciebie są zainteresowani wyciszeniem sprawy. Ty! A może potrzeba ci dla tych
ludzi jeszcze kilka następnych kopii? — Franio spocił się jak mysz pod miotłą.
Oddychał szybko przez otwarte usta jakby mu brakowało powietrza. Milczał, a następnie rozluźnił krawat i rozpiął kołnierzyk koszuli.
— Jasiu, czy ty poważnie mówisz?
— A twoja propozycja była poważna?
— Oczywiście! Chciałem ci pomóc.
— No to
moja propozycja też jest poważna i też chcę dla ciebie jak najlepiej, bo jeśli
będę musiał ujawnić twoje rewelacje w Misiu, to dla ciebie będzie źle. — Franio wyglądał na człowieka całkowicie załamanego, którego za
moment szlag wielki trafi.
Sytuacja weszła w drugą fazę: Teraz już Franio był pewny, że jest
stroną przegraną. Jasio jeszcze ciągle uważał się za zwycięzcę. Po dłuższych
negocjacjach Jasio zgodził się na odroczenie płatności o jeden miesiąc. Po
tym uzgodnieniu przyjaciele serdecznie się pożegnali i Franio wyszedł. Po
miesiącu Franio się nie pojawił i trzeba było go przywoływać. Wreszcie
Franio przyszedł. Nie był już tak załamany jak poprzednio, ale wesoły też
nie był. Rozmowa była krótka.
— Przyniosłeś?
— Nie. Jasiu czy ty bierzesz pod uwagę, że opublikowanie tych rewelacji
skompromituje nie tylko mnie, ale wiele wysoko, a nawet najwyżej postawione osoby?
— O czym ty mówisz? Ja rozmawiałem tylko z tobą i publikacja będzie
dotyczyć tylko ciebie.
— Tak, ale ja jestem pewny, że tutaj zadziała zasada domina. Każdy
przewracający się człowiek przewróci następnego.
— No, ale to nie ja będę się przewracał więc co mnie to obchodzi, a mówiąc o tobie to masz stu procentową rację! Musisz zadbać żeby takiej zasady
domina uniknąć. — Jak widać Jasio ciągle nie rozumiał zagrożenia własnej,
no powiedzmy własnej części ciała
na której się siada. — Powinieneś zrobić wszystko, we własnym interesie, żeby
ci „inni" we własnym interesie pomogli ci wygasić sprawę we wspólnym
interesie.
— Ale jak wygasić? Czym wygasić? W jaki sposób?
— Co do tego w jaki sposób — niestety nie potrafię ci doradzić. Tutaj
musisz sam znaleźć sposoby pasujące do tych osób z którymi będziesz to załatwiał.
Natomiast jak i czym — to bardzo proste: trzeba te taśmy przykryć dużą ilością
zielonego papieru.
— Ja muszę mieć na to czas.
— Już miałeś miesiąc i co zrobiłeś? Całe szczęście, że Polska
akurat zawiera pakt gospodarczy z Madagaskarem, dlatego nie chcę teraz psuć
roboty naszemu rządowi, więc poczekam jeszcze miesiąc, no może dwa. Jednak
zaznaczam, że dłużej czekać nie zamierzam.
Franio miał dużo szczęścia, a Jasio nieszczęścia, bo wkrótce Jasio
pojechał na urlop i znowu sprawa się odwlokła. Dlaczego ludzie zainteresowani
wygaszeniem sprawy nie zebrali tej marnej sumy dotychczas nie wiadomo, ale być
może liczyli, że tak obyty w wysokich sferach władzy człowiek jak Jasio nie będzie tak głupi, żeby kompromitować władzę.
Niestety przeliczyli się co do rozsądku Jasia. Po przekroczeniu następnego
terminu dostarczenia smalcu do redakcji Misia Puchatka ukazał się artykuł:
„Pornografia dla dzieci za łapówkę dla dorosłych" i zaczęło się! Dokładnie
zaczęło się piekło. Władza tak dokładnie dbała o zachowanie możliwości
wywarcia osobiście zemsty na Jasiu, że nikt nie zauważył tej drobnostki, iż
człowiek ujawniający wielką aferę po pół roku od przyjęcia tej informacji
do wiadomości, popełnia karane więzieniem przestępstwo.
Dopiero
teraz Jasio zrozumiał jakie głupstwo zrobił.
W
dobrze strzeżonych pomieszczeniach rozmawiał pan PNO1 (czytaj: Prawie Najwyższa
Osoba nr 1) z PNO2.
— No i co teraz robić? Już jest zbyt głośno żeby można to wyciszyć.
— Na pewno tak. Nawet uważam, że trzeba sprawę jak najbardziej nagłośnić.
Mało tego, to najwyższa władza powinna spowodować to nagłośnienie.
— Jednak czy to nie niesie ze sobą jakichś nowych, dodatkowych
zagrożeń?
— Jeśli to silne, powszechne nagłośnienie będzie polegało na tym, że
jakieś specjalne ciało, jakaś nadzwyczajna komisja będzie mogła tylko przesłuchać,
wysłuchać i posłuchać, to przecież będzie
to dokładnie to samo co może zrobić każdy dziennikarz.
— Ale czy pospólstwo nie zorientuje się, że ta komisja może tylko
tyle zrobić co powiedziałeś, czyli nic, że to jest wyłącznie teatrum dla tłumu,
no i z dziennikarzem facet może odmówić rozmowy.
-
Tak, ale pospólstwo jest głupie na całym świecie, a w Polsce szczególnie.
-
No a to drugie?
— A w tym drugim wypadku może odmówić odpowiedzi.
— No dobrze! A co zrobimy z tym głupkiem lub szują, która nas w to błoto
wepchnęła?
— Myśli pan o odpłaceniu mu? O zemście?
— Tak! Koniecznie! I to nie dla zemsty, ale po to żeby jakiś drugi głupek,
albo druga świnia nie zrobiła jutro tego samego.
— Jutro raczej nie, bo trzeba by być zupełnym idiotą żeby widząc w jaką kabałę wdepnął redaktor Misia, drugi już jutro zrobił to samo. To
jest wielkie szczęście dla nas, bo właśnie nie możemy mu odpłacić już
jutro. Ale jak trochę brudnej wody w Wiśle upłynie, to pomyślimy.
— Jeśli jeszcze będziemy na tych stołkach.
— Jeśli nie będziemy, to odpadną wszelkie skrupuły i będziesz mógł
zrobić z nim co zechcesz.
— Wolałbym nie móc. — Obaj się roześmiali.
1 2
« Various topics (Published: 29-10-2003 Last change: 31-10-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2846 |