|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Society Współczesna bajka czyli Polak potrafi Author of this text: Lucjan Ferus
-
Więc mam ci opowiedzieć współczesną bajkę? — upewnił się dziadek,
siedząc przy łóżku wnuka. Ten z powagą skinął głową.
-
Hmm,… współczesna bajka,… ciekawy pomysł… — mruczał pod nosem
starszy pan, a potem poprawił się wygodnie w fotelu i rzekł:
-
No, dobrze! Słuchaj zatem;
Dawno, dawno temu w pewnym królestwie,… no co też ja mówię! Przecież
ma być współczesna,… a więc jeszcze raz;
Nie tak dawno temu w pewnym niewielkim państwie, obywatele tego kraju — a ściślej biorąc prości robotnicy — obalili bezkrwawo znienawidzony
ustrój, który gnębił ich przez prawie pół wieku, wysysając ich żywotne
siły, w zamian dając marne ochłapy i to jakby z łaski na dodatek.
Obywatele ci, nauczeni przykrym doświadczeniem znienawidzonych rządów,
postanowili zaprowadzić w swoim państwie doskonale sprawiedliwy ustrój,
gwarantujący im powszechną szczęśliwość, wolność, dobrobyt i wszystko
to, czego brakowało im dotąd.
Wydawało im się, że wystarczy tylko z a k a z a ć tego co wpierw
było wolno i n a k a z a ć to, czego wpierw
zabraniano,… zdelegalizować to co było dotąd legalne i zalegalizować to co
było dotąd nielegalne,… sprywatyzować to co w złodziejski sposób upaństwowiono
i,… reszta nie powinna już być problemem.
Zabrano się więc ochoczo za tworzenie nowej rzeczywistości, nie
zwracając uwagi na szyderczy chichot historii, która była świadoma przyczyn
powstania ustroju, który z taką radością obalali
sami robotnicy, ale przede wszystkim miała też i lepszą pamięć od nich. Ale
co tam! Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam, nieprawdaż?
Wybrano do przewodzenia tym zbożnym dziełem najlepszych synów swego
narodu; Tych co się najpiękniej modlą, najgłębsze oddają pokłony świętym
obrazom i figurom, i najlepiej wyglądają na zdjęciach grupowych (a konkretnie
we dwoje). Ci rodzimi herosi szli po władzę, aby ją oddać ludowi (dodajmy
swojemu ludowi). Przeto Pan dał siłę temu ludowi, objawiającą się w bardzo
dobrze opłacanych stanowiskach i różnych innych biznesach, nie wymagających
zbytniego wysiłku. Ale nie tylko to!
Aby sprawiedliwości dziejowej stało się zadość, władzę nad
dotychczasowymi panami powierzono chłopom. Dotychczasowi oprawcy musieli służyć
swym wcześniejszym ofiarom. Milicja aby służyć nowemu ładowi musiała stać
się policją i obiecać, że nigdy nie podniesie pały na robotników. Wojsko
dostało nowy krój umundurowania i cywilnego zwierzchnika,… lecz największe
zmiany zaszły w służbach specjalnych; Całkowicie zmieniono im nazwę,
zweryfikowano i po złożeniu samokrytyki i nowej przysięgi lojalności,
zatrudniono z powrotem. Zdrajców i szpiegów dawnego ustroju nagrodzono sowicie i uhonorowano zaszczytami, dając za przykład następnym, chcącym pójść w ich ślady. Powołano powiaty z tych samych powodów, dla których je
zlikwidowano. Zatrudniono dziesiątki tysięcy nowych, kompetentnych tym razem
urzędników, których zadaniem było służenie społeczeństwu i ułatwianie
mu życia. Zadbano też o ich wysokie pensje, wychodząc ze słusznego skądinąd
założenia, iż odpowiedzialna i wycieńczająca umysłowo praca musi być
godnie wynagradzana. Tego także wymagała sprawiedliwość społeczna, czyż
nie?
A ponieważ zasłużonych ludzi przy obalaniu starego, niesłusznego
ustroju było bardzo wielu, potworzono całą masę urzędów, których zadaniem
było zatrudnienie „swoich" ludzi i wypłacanie im sowitego wynagrodzenia,
dbając jednocześnie, aby zbytnio nie przemęczali się papierkową pracą. Czyż
nie na tym polega sprawiedliwość dziejowa wyrażona słynnym już sloganem TKM?
Lecz nie myśl sobie wnusiu, że to już koniec zmian, o nie!
Zmieniono
Konstytucję, ale ponieważ nie była to zmiana jakiej w s z y s c y oczekiwali
szybko przestali stosować się do niej. W miejsce znienawidzonych pierwszych
sekretarzy, wprowadzono ulubionych przez ogół , prezydentów wszystkich Polaków.
Niesłusznych i nieudolnych premierów zastąpiono słusznymi i kompetentnymi. W miejsce jednej partii, utworzono ich kilkadziesiąt, rozrastających się przez
podział w zawrotnym tempie, a w miejsce stałej przynależności do jednej
partii, umożliwiono przeskakiwanie członków z jednej do drugiej, w zależności,
która miała szansę załapania się do „podziału łupów". Reżimowe rządy
znienawidzonej kliki, zastąpiono rządami ponad partyjnych fachowców. Partyjną
nomenklaturę i karuzelę stanowisk, zastąpiono zupełnie nowym doborem kadr,
zgodnie z nową sprawiedliwością społeczną.
Wymazano z historii dawnych, niesłusznych bohaterów narodowych,
wstawiając w to miejsce nowych, słusznych, adekwatnych do nowych czasów. Więc
nie ma się co dziwić, iż w przeważającej ilości byli to święci
katoliccy, których panteon jest tak przebogaty, że starczy na każdą okazję i święto.
Zmieniono niesłuszne nazwy ulic, zastępując je słusznymi. Zburzono
stare pomniki, a w to miejsce postawiono nowe,… a właściwie nowy, tyle, że
powielany w setkach egzemplarzy. I nie jest to bynajmniej skrytykowany i ośmieszony
kult jednostki, o nie! To wyraz miłości narodu do tego, który pomógł mu
obalić znienawidzony reżim, wyraz jego czci i sympatii, nic więcej. Wszędzie
gdzie tylko możliwe i gdzie nie, zaczęto wznosić krzyże. Religię w sposób
jak najbardziej praworządny przywrócono do szkół, skąd wyrzucił ją tamten
bezbożny system. Wprowadzono ją także do przedszkoli, ubolewając przy
okazji, że niestety żłobki — z przyczyn biologicznych — pozostaną bezbożne
We
wszystkich urzędach — zgodnie ze sprawiedliwością dziejową, lecz
niezgodnie z Konstytucją — pozawieszano krzyże. Odzyskaną suwerenność państwa
szybko poświęcono na rzecz innego państwa, podpisując z nim konkordat i stając
się jego wasalem. Konkordat na który wszyscy obywatele wyrazili zgodę,
zapoznając się z jego projektem wcześniej i gremialnie nań głosując.
Pobudowano setki nowych kościołów, wyłącznie za składki wiernych, którzy z zasobnych portfeli nie żałowali pieniędzy. Wszelkie państwowe uroczystości
połączono z religijnymi. Utworzono katolicką rozgłośnię radiową, która głosiła
wyłącznie tolerancję i miłość bliźniego, katolicką telewizję
sponsorowaną wyłącznie przez Kościół kat.,… a w końcu z a w i e r z o n o cały
kraj Matce Boskiej — Królowej tego rejonu Europy, i w razie czego i jej
synowi, powierzając się ich nadprzyrodzonej opiece.
Po tym wszystkim zaczęto czekać na cudowne efekty tej niebywałej w dziejach przemiany. I nie trzeba było wcale długo czekać; Zmiany nadeszły, a jakże!
Zapanował w tym bogobojnym kraju niebywały dotąd dobrobyt gospodarczy i rozkwit tłamszonej dotychczas kultury. Każdy, kto tylko chciał pracować,
dostawał ciekawą i dobrze płatną pracę. Pracownicy byli wysoko ubezpieczeni
przez prywatnych właścicieli, gwarantujących im wszelkie możliwe przywileje
socjalne, a prócz tego cały system nagród i gratyfikacji za sumienną pracę.
Ci zaś co nie chcieli pracować (a było ich zadziwiająco dużo, chyba jako
odreagowanie p r z y m u s u do pracy, istniejącego w poprzednim systemie), otrzymywali wysokie zasiłki od państwa i bardzo bogatą
ofertę ciekawych miejsc pracy, których właściciele czekali z otwartymi rękoma
na chętnych pracowników, gotowi im płacić od ręki o wiele więcej niż
wspomniany zasiłek, choć i on nie był wcale mały.
Kultura — dotąd tak pogardzana przez poprzednie ekipy rządzące -
święciła triumfy rozkwitu. Odrodziła się w pełnej krasie zapomnianych już
obrzędów i widowisk plenerowych. Ponieważ pobudowano mnóstwo nowych domów...
bożych, każdy, kto tylko chciał mógł uczestniczyć w jej przebogatych
formach w każdą niedzielę i święta, o zwykłych dniach nie wspominając
nawet. Nie wykorzystane dotąd drogi, zapełniły się religijno-kulturalnymi
pielgrzymkami zdążającymi do miejsc świętych, a powietrze wypełniał
radosny śpiew ludu bożego, zadowolonego z takiej pięknej, pobożnej
rzeczywistości.
Aktorzy — dotąd źle opłacani i niedoceniani przez poprzednią władzę — teraz pławili się wręcz w luksusie, grając w dziesiątkach przeróżnych
seriali, tworzonych specjalnie po to, aby mogli żyć w dostatku i we własnym
domu, o który walczyli z takim zapamiętaniem, nie szczędząc gardeł.
Zniesiono znienawidzoną i niesłuszną cenzurę i przywrócono wolność słowa
wspomaganą katolicka cenzurą w państwowych mediach.
Dziennikarze — niezależni teraz od nikogo — pisali wyłącznie prawdę,
brzydząc się kłamstwami, do pisania których zmuszano ich w poprzednim
systemie politycznym. A ponieważ poprawił się też wydatnie ich byt
materialny, nie mogli nachwalić się nowego porządku, czego dawali wyraz w licznych publikacjach, pisanych z wewnętrznej potrzeby serca.
Wymiar sprawiedliwości cieszył się coraz większą estymą wśród społeczeństwa,
gdyż pracowali tam ludzie na wskroś apolityczni i prawi, nie przekupni i bezwzględnie uczciwi wobec prawa. Bezlitośni i surowi wobec przestępców, łagodni
dla zagubionych, którzy przez przypadek weszli w konflikt z prawem. Służba
zdrowia zaś, która za przeklętej komuny marzyła przynajmniej o 94 % pensjach w stosunku do średniej krajowej, teraz była wręcz rozpieszczana przez
decydentów, którzy zapewniali jej tyle środków z budżetu, że nie wiedziano
nawet co z nimi robić. Powszechne ubezpieczenie zdrowotne gwarantowało
wszystkim bezpłatną opiekę lekarską i bezpłatne leki (no, góra za jedną złotówkę).
Jakby tego było mało, tworzono coraz to nowe urzędy, których jedynym
zadaniem było ułatwić i uprzyjemnić choremu leczenie; A to kasy chorych, a to narodowe fundusze zdrowia, a to urzędy orzeczników, które miały cudowną
moc uzdrawiania — nieuleczalnie wydawałoby się — chorych.
W ogóle nie widywało się emerytów — kiedyś nagminnie okupujących
kolejki — widocznie wszyscy wygrzewali się na Kajmanach, Antylach czy innych
Teneryfach, korzystając z dobrodziejstw swych wysokich emerytur, oraz innych świadczeń
wchodzących w skład iluś tam filarów ubezpieczeń społecznych. Można im było
tylko pozazdrościć!
Pielęgniarkom, które kiedyś tak nagminnie strajkowały, walcząc o godziwe zarobki, teraz nawet przez myśl nie przyjdzie jakikolwiek strajk czy głodówka.
Związki zawodowe niezadowolone ze swoich pracodawców,… już nie istnieją. A te co istnieją są bardzo zadowolone,… inaczej by nie istniały.
Taak,… można by tak długo wyliczać i wniosek będzie taki sam:
wszystkim się poprawiło na tej przemianie ustrojów, ludzie żyją dostatniej i godniej. Są bardziej weseli, otwarci i zadowoleni z życia. Bardziej też
u b o g a c e n i duchowo, co
przejawia się w ich tolerancji dla odmiennie myślących. Nawet żydów miłują i to wszystkich, nie tylko ich jedną trzyosobową rodzinę.
Choć gwoli ścisłości należy dodać, iż jest pewna grupa zawodowa
(pardon: z powołania), która pozostała niezmieniona jak opoka; Są to kapłani i hierarchowie Kościoła katolickiego. Podczas gdy całe społeczeństwo nurzało
się w zbytkach i dobrobycie (a już najwięcej hołubieni przez rząd górnicy,
stoczniowcy i pracownicy byłych PGR-ów), oni pozostali nadal ascetami, żyjącymi w skromnych, spartańskich warunkach. Nadal jeżdżą tymi samymi starymi, wysłużonymi
samochodami krajowej produkcji, a nierzadko nawet rowerami. Nie ma się co dziwić
temu zresztą, jeśli sam biskup zarabia niedużo więcej niż 1/3 średniej
krajowej, a inni w swojej wspaniałomyślności pomagania biednym, nawet i tego
nie biorą. Kapłanami tego Kościoła są ludzie tak uczciwi i prawi, oraz tak
wrażliwi na niedolę bliźniego, że ostatnią koszulę by oddali, aby mu pomóc.
Znane są przypadki oddawania przez nich wszystkich swoich oszczędności dla
biednych, zgodnie zresztą z zaleceniem ich wielkiego Nauczyciela. Nie jest więc
zaskoczeniem, że stanowią oni największy procent sponsorów Owsiakowej
Wielkiej Orkiestry. Ich hojność wtedy zdaje się nie mieć granic — oddaliby
mu wszystko, gdyby nie powstrzymywali ich sami wierni. Dlatego też Kościół
ten jest duchowym sercem tego narodu, a jego kapłani i hierarchowie, żywym
wzorem do naśladowania, niedościgłym ideałem dla wiernych. I nie ma takiego
dobrodziejstwa, którego by nie uczynili bezinteresownie bliźnim. Szczególnie
kochają dzieci i niewinnych młodzieńców wstępujących do stanu duchownego,
otaczając ich troskliwą opieką. Na dodatek wszyscy kapłani jak jeden są
apolityczni i nigdy pod żadnym pozorem nie mieszają się do polityki, gdyż królestwo
ich jest nie z tego świata. Brzydzą się oni mamoną, podejrzanymi interesami,
niegodziwym zyskiem i dobrami materialnymi. Częste posty i modlitwy za błądzących
bliźnich, to ich jedyne surowe życie. Nie przeciwstawianie się złu,
nadstawianie drugiego policzka i nie odwracanie się od tego, kto o coś prosi.
Życie dla szczęścia innych, to ich dewiza. Poświęcenie do granic możliwości
dla dobra ludzi, czy to nie piękne?
A wszystko pod troskliwym okiem największego z rodaków, który swoje
liczne pielgrzymki do ojczyzny sam sponsoruje, będąc świadomym, że nie stać
na to jego kraju, mimo gospodarczego boomu i który rok w rok śle olbrzymie
sumy ze swojego skarbca w Watykanie na rozwój swojej umiłowanej ojczyzny,
przeznaczając je na lokalne potrzeby samorządów. Te niezliczone baseny, hale
sportowe i domy kultury, których ostatnio wybudowano krocie, niemal w każdej
miejscowości — to prezent od niego właśnie. Młodzież to wie i dlatego
nadaje swym szkołom wyłącznie jego imię, będące chlubą i powodem do dumy.
Nie ma się więc co dziwić, że kochają go wszyscy bardziej niż
swoich rodzonych ojców, dając temu wyraz w wiernopoddańczych gestach, podczas
religijno-państwowych uroczystości ściśle ze sobą połączonych.
Tak,… można by długo pisać o pozytywnych przemianach tej
transformacji ustrojowej i wymieniać jeszcze długo jej zalety,… tylko po co?
Czy za to wszystko nie wystarczą uśmiechnięte twarze ludzi, wesołe buzie
sytych dzieci, których rodzi się ostatnio zadziwiająco dużo, wysoka kultura w stosunkach międzyludzkich, edukacja na wysokim poziomie, oraz wszechobecna
radość i zadowolenie z życia?
Można tylko powtórzyć za poetą: „To ludzie, ludziom zgotowali ten
los". Dodajmy: ten szczęśliwy los, nie do zrealizowania gdzie indziej. Polak
jednak zawsze potrafił więcej od innych nacji.
— Śpisz? — dziadek pochylił się nad łóżkiem wnuczka poprawiając
mu kołderkę. Lecz ten otworzył oczy i odparł:
-
Jakaś dziwna ta bajka, dziadku...
-
Bo współczesna? — domyślił się starszy mężczyzna.
-
Nie,… dziwna, bo mnie wcale nie usypia...
-
Hmm,… to ciekawe! Bo nawet nie masz pojęcia ile ludzi uśpiła przedstawiona w niej wizja,… Miliony, jeśli nie dziesiątki milionów,… Pomroczność
ciemna, albo jasna to się nazywa, czy tak jakoś,… — pokiwał głową w zamyśleniu, a potem spytał: — A zatem wracamy
do tradycyjnej bajki, tak? — lecz chłopiec już spał i tradycyjna bajka
okazała się dzisiaj już niepotrzebna.
-
k o n i e c -
« Society (Published: 14-01-2004 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3188 |
|