|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics »
Feminizm podręcznikowy [2] Author of this text: Marek Przychodzeń
Wątpliwości nasuwa idea zastąpienia Marksowskiej koncepcji klasy
„klasą płciową" Shulamith Firestone — w klasie płciowej trudno
bowiem doszukać się Marksowskiego materializmu — nie bardzo wiem, jaki związek
pomiędzy płcią a ekonomią przewiduje Firestone, czy płeć determinuje
produkcję, czy może na odwrót, produkcja determinuje charakter płci (chodzi o płeć kulturową czy biologiczną?), jaka jest dynamika tych relacji? U
Marksa, jak wiadomo, płeć kulturowa była determinowana przez sferę produkcji.
Czy pierwotny płciowy podział pracy jest esencjalnie zły a utożsamienie płci
kulturowej z biologiczną służy utrzymaniu status quo, na podobieństwo
ideologii kapitalistycznej w teorii Marksa? Jeśli tak, chciałbym dowiedzieć
się, w jaki sposób płeć (biologiczna?) determinuje sposób produkcji i/lub
świadomość. Jeśli podążać za ortodoksyjnym marksizmem (tj. duchem analiz
Marksa i Engelsa) wydaje się, że należy uznać bez zastrzeżeń tezę o wtórności
systemu reprodukcji wobec stosunków produkcji (najwyraźniej nawet pomimo niektórych
cytatów z Lenina mówiących o tym, że reprodukcja jest równie ważna jak
produkcja). Teza, że ludzie wytwarzają wartość dodatkową ze względu na to, że chcą
przekazać własność swoim biologicznym dzieciom, wiara, że zniszczenie tego
domniemanego mechanizmu „położy kres hierarchiom dzielącym ludzi"
wydają się a) wysoce wątpliwe, gdyż nie bardzo wiem, dlaczego chęć
przekazania własności dzieciom miałaby się ograniczać wyłącznie do mężczyzn
(gdzie tu walka klas?) i b) niebezpieczne, gdyż sugerują, że idealny świat
przypomina nieco świat Spartan, a szczególnie ich program wychowawczy (brak
biologicznych rodziców i abstrakcyjna jednostkowa unikalność na pewno stworzą
silne podstawy miłości do dzieci [ 2 ]).
Czytając o koncepcjach Firestone w podręczniku Tong można mieć wrażenie, że
są one równoległe do teorii Marksa (Tong 2002: 97-98), jednak wrażenie
komplementarności szybko ulotni się, kiedy tylko czytelnik uświadomi sobie,
że to „stosunki reprodukcji raczej niż produkcji są wiodącymi siłami
historii". Czy zatem mamy oczekiwać jednej czy dwóch rewolucji?
Wiadomo tylko, że rewolucja czyni cuda, jedna, proletariacka, niszczy
wyzysk, druga, feministyczna, różnice płciowe. W gruncie rzeczy, w mojej
diagnozie, feminizm nie dodaje wiele do starego, uniwersalnego marzenia o stworzeniu świata pozbawionego konfliktów, świata powszechnej równości.
Wypełnia je jedynie Markso-feministyczną treścią. Sama struktura tego
marzenia poddana została jednak gruntownej krytyce, zarówno pod kątem jego
wykonalności jak i sensu (mnie szczególnie przekonuje krytyka neoliberałów,
jeśli chodzi o ekonomię i teoretyków konfliktów wartości jeśli chodzi o filozofię). Być może warto wspomnieć, że utopia świata po rewolucji
feministycznej jest uzupełniona idealizowaniem cech kobiet, co poruszyła w swej krytyce feminizmu radykalno-kulturowego Jean Bethke Elshtain.
Osobną ciekawostką jest krytyka tzw. humanizmu w myśli feministycznej.
Trudno mi zrozumieć co, po odrzuceniu humanizmu przez wspomniane autorki,
uratowałoby feminizm i feministki przed jawnym przekształceniem się w partykularną grupę interesów i odpowiednio ideologię tejże. Moim zdaniem
podejrzany powinien być już fakt, że teorie feministyczne tworzą jedynie
kobiety (być może wyjątkiem z podręcznika Tong jest tu filozof Bill Puka),
przypomina to bowiem strukturę wyjaśnienia znaną z Freudyzmu i marksizmu:
tylko psychoanalityk potrafi wyjaśnić problem pacjenta, tylko rewolucjonista
nie posiada fałszywej świadomości, podobnie z feminizmem: tylko kobiety znają
się na kobietach. Pozostawiając na boku polityczny problem określenia, kto
jest prawdziwą kobietą, proletariuszem lub psychoanalitykiem, warto zauważyć,
że w tym wszystkim gubi się gdzieś idea intersubiektywizmu naukowego. [ 3 ] Być może jednak sam intersubiektywizm jest ideą patriarchalną, która
powinna być przefiltrowana genderowo. Nie muszę dodawać chyba, że tego
rodzaju wyjaśnienie samo się uzasadnia i można je stosować rekurencyjnie do
jego kolejnych meta-poziomów, przez co teoria o takiej charakterystyce zmienia
się w „nieweryfikowalną strukturę myślową", jak Izajasz Berlin
określił niegdyś marksizm.
Kwestią, która porusza feministki (m.in. Ann Ferguson), jest zagadnienie
kryterium dobrowolności decyzji. W skrócie można powiedzieć, że kryterium
takie jest niezbędne do odróżnienia koncepcji dobrego życia na które
kobieta zgodziła się z własnej woli, od tej, do której została zmuszona.
Poziom usytuowania tego kryterium był w filozofii politycznej ustawiony różnie. W teoriach upatrujących dobrowolność w ideale autonomii akcent przesuwany był z empirycznej weryfikacji rzeczywistych warunków podejmowania decyzji na idealną
sytuację absolutnie autonomicznego podmiotu. Według takiej koncepcji tylko
osoby, które posiadają maksymalną możliwą wiedzę na temat czy to celów
działania, czy środków ich urzeczywistnienia, podjęły decyzję dobrowolnie i świadomie. Wszelkie inaczej podjęte decyzje, jeśli przyznajemy im podobną
kwalifikację, były podjęte pod wpływem fałszywej świadomości. Wydaje mi
się, że utopizm tego rodzaju teorii dyskwalifikuje je w roli teorii opisowych.
Bardziej realistycznie brzmi koncepcja Ann Ferguson, która uznaje, że sytuacja w której kobieta ma do wyboru: głód albo zgodę na męską dominację, daleka
jest od sytuacji wolnego wyboru. Moim zdaniem wszystkie tego typu problemy nie
powinny być ujmowane w kategoriach dychotomii, lecz raczej różnicy stopnia. W każdym razie, o ile sytuacja robotnika w XIX wiecznej Anglii, który umrze z głodu
jeśli nie podejmie pracy u kapitalisty, jest dość czytelna, o tyle przykłady
Ann Ferguson już takie nie są: czy gospodyni domowa jest uzależniona w podobny sposób od męża co ów robotnik od kapitalisty? Czy matka zastępcza,
zgoda, że „jest znacznie biedniejsza od swoich klientów", musi
rzeczywiście sprzedawać swoje ciało? Mam wrażenie, że sprawiedliwa jest
uwaga Elshtein, że gdyby siły patriarchatu byłyby tak potężne jak twierdzą
niektóre autorki, zupełnie niewytłumaczalnym fenomenem byłaby autentyczna świadomość
feministyczna czy ruch feministyczny.
1 2
Footnotes: [ 2 ] Ciekawostką jest, że tego rodzaju opieka jest „swobodnie
wybrana", według opinii Marge Piercy (Tong 2002: 100). [ 3 ] Żadna idea nie jest dość szalona: postmodernistka Irigaray
wprost żąda odrzucenia naukowej neutralności i obiektywności. « (Published: 09-09-2004 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3627 |
|