|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Zaproszenie od Montezumy Author of this text: Jan M. Fijor
Tańsza o 20 proc. od europejskiej, wyśmienita wołowina argentyńska, wina
chilijskie i argentyńskie za grosze, meksykańskie avocado, mango i papaya w zamian za polskie jabłka, tequila za wódkę, ogromny rynek zbytu dla polskiej
żywności, szansa eksportowa dla przemysłu maszynowego, chemicznego, a szczególnie
dla przemysłu lotniczego, to tylko kilka korzyści z wejścia na rynki obu
Ameryk, dzięki umowom handlowym z Meksykiem. Warunki do tego są wymarzone. Pod
względem sympatii, Polacy ustępują w Meksyku jedynie Hiszpanom. Jest to atut,
który umożliwi nam ulokowanie na rynkach tego kraju, a za jego pośrednictwem, w obu Amerykach eksport wartości kilku miliardów dolarów rocznie. Niewiele
jest krajów, które bardziej byłyby dla siebie stworzone gospodarczo niż
Meksyk i Polska.
Przeciętnemu Polakowi Meksyk kojarzy się z tequilą, muzyką mariachi i Trzecim Światem. Lepiej zorientowani dodają do tego kulturę Majów, Acapulco, a po projekcji filmu Frida — także Diego Riverę, Fridę Kahlo i zamach na
Trockiego. O tym, że jest to dziewiąta potęga gospodarcza świata, mocno
uprzemysłowiony kraj, którego dochód narodowy per capita przewyższa dochód
Polski o co najmniej 60 proc., jeden z największych (ok. 110 mln osób) i najbardziej dynamicznych (tempo wzrostu w granicach 5 proc. rocznie) rynków świata — wie nad Wisłą garstka osób.
Niewiele więcej wie na temat Polski przeciętny Meksykanin, dla którego nasz
kraj, to właściwie Juan Pablo II, Lech Wałęsa i Grzegorz Lato, od 10 lat także
„Wódka wyborowa", którą Meksykanie robią na naszej licencji. Skutkiem
wzajemnej ignorancji, wymiana handlowa między naszymi krajami ma jak dotąd
charakter marginalny, i nie przekracza 200 mln dol. rocznie, czyli mniej więcej
tyle, ile wynosi połowa obrotów Polski z...Marokiem. Zdaniem polskiego radcy
handlowego z Mexico City, wolumen wymiany może się w krótkim czasie zwiększyć
pięciokrotnie. (Drugie tyle możemy sprzedać za pośrednictwem Meksyku do
pozostałych krajów Ameryki.) Prognozom tym sprzyjają dobre stosunki wzajemne
między Polską a Meksykiem, uchodzące niemal za wzorowe. Z danych Meksykańskiego
Instytutu Statystyki wynika, że w Europie, jedynie Hiszpania, praojczyzna
Latynosów, cieszy się w opinii Meksykanów nieco większą sympatią i zaufaniem (sic!) niż Polska. Trzeba się jednak wzajemnie poznać.
Polak to nie gringo
Dla przeciętnego Meksykanina Polak to nie gringo. Dlatego wyciągają do nas rękę.
To nie przypadek, że prezydent Vicente Fox wybrał się do Polski właśnie w połowie maja 2004. Meksyk wiąże z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej
duże nadzieje gospodarcze. Korzyść może być wzajemna. Zdaniem biskupa
Sergio Obeso, członka kierownictwa Episkopatu Meksyku: "Jesteśmy wręcz
dla siebie stworzeni. Łączy nas wspólna religia katolicka, a zwłaszcza osoba
Jana Pawła II (Meksyk — jak chodzi o częstotliwość papieskich wizyt
znajduje się na drugim miejscu, za Polską), tradycje walki z dominacją potężnego
sąsiada, żywa kultura, a przede wszystkim wspólne interesy — porównywalny
poziom rozwoju, komplementarne gospodarki i głód sukcesu." Taka
sympatia, to w biznesie silny atut.
Tym bardziej, że Meksyk w stosunkach z Polską szuka dywersyfikacji. I trudno
się dziwić, skoro blisko 87 proc. obrotów handlowych tego kraju, to wymiana
ze Stanami Zjednoczonymi. Polska dzięki Meksykowi może wejść do ALCA i na
rynki obu Ameryk. ALCA to latynoski traktat o wolnym handlu, który wejdzie w życie w 2006 roku i stworzy największą w świecie strefę wolnego handlu, która
obejmować będzie kraje NAFTA (Kanada, USA, Meksyk i Chile), Amerykę Centralną i Południową. Łącznie blisko 800 mln ludzi szukających alternatywy wobec
dominacji Północy. Polska jest taką alternatywą. Mamy dobre notowania
polityczne, nie byliśmy kolonizatorami, jesteśmy bojowi, kochamy wolność i sprawiedliwość, słowem — można nas lubić. Najważniejsze jednak, że pod względem
gospodarczym mamy sobie wiele do zaoferowania.
Wy nam tequilę, my wam wódkę
Od wizyty prezydenta Meksyku, Foxa, w Polsce odwiedziły nasz kraj dwie poważne delegacje biznesmenów. Przyjechali
nie tylko z konkretnymi propozycjami (tequila, owoce, słodycze, współpraca
turystyczna), lecz także ze strategią uwzględniającą „specyfikę polską".
Meksykanie wiedzą, że bez wzajemnych korzyści wymiana handlowa staje się
fasadą. Tą korzyścią jest właśnie geopolityka; Polska to dla Meksyku wrota
do Unii Europejskiej i na Wschód, dla nas Meksyk, to wrota do Ameryk.
Jeśli produkty meksykańskie sprzedaje się w Stanach Zjednoczonych bez
ograniczeń ilościowych i ceł, to przecież polskie produkty via Meksyk też będą
sprzedawane w Stanach Zjednoczonych bez cła. Wprawdzie umowa o wolnym handlu
GATT uznaje „transfer bezpośredni" za nielegalny (produkt pochodzi z kraju,
który jest wymieniony na certyfikacie pochodzenia), ale tak w NAFTA, jak i w
ALCA istnieje szereg legalnych furtek, dzięki którym jest się w zgodzie z prawem i można robić interesy.
Armando Orozco Espinoza, współwłaściciel
jednej z największych „destylarni" w Meksyku od lat sprzedaje meksykańską
tequilę w Hiszpanii i dalej w Unii, jako produkt meksykański z dodatkiem
...hiszpańskim. Tym „dodatkiem" jest hiszpańskie opakowanie i woda destylowana służąca do osłabienia mocy trunku z oryginalnych 55 proc.,
do 40 proc. dostosowanych do gustów europejskich. Do Polski przyjechał Orozco,
aby przekonać naszych dystrybutorów do podobnych działań. Producent słodyczy z Guadalajara, firma Dulces Vero S.A. szuka partnera, by otworzyć w Polsce
konfekcjonowanie, a może i produkcję swoich wyrobów. Próby wykorzystania
elastyczności prawa celnego do plasowania polskich produktów na rynku NAFTA
podejmuje od dwóch lat polsko-polonijna firma Famarfoods z Chicago, która
sprzedaje do USA via Meksyk niektóre polskie przetwory mleczne. W branży
mleczarskiej operuje od kilku lat także spółka meksykańsko-polska, Lactimex
S.A. de CV z Mexico City, która na razie uruchamia import produktów
mleczarskich z Polski do Meksyku, planując później umieszczenie ich na
rynkach USA i Kanady. Na polskie sery twarde (z mleka krowiego) obowiązują w Stanach Zjednoczonych kwoty importowe. Na sery polskie konfekcjonowane w Meksyku
czy wyprodukowane tam z polskiego mleka takich ograniczeń nie ma. Cały polski
len importowany do Meksyku (przez Polaka zamieszkałego tam od lat) znajduje jak
na razie chętnych na miejscu. Centrala Handlu Międzynarodowego (CHM), firma
powołana przez dwóch rzutkich Polaków, absolwentów meksykańskiego
uniwersytetu UNAM do promocji polskiego eksportu w Ameryce Łacińskiej, ma już
meksykańskiego partnera, który wkrótce zamierza rozpocząć „transfer"
naszego lnu poza Meksyk — do Argentyny, Brazylii oraz do USA. We wszystkich tych
krajach obowiązują ograniczenia w imporcie tekstyliami, chyba że pochodzą z „wnętrza" strefy wolnego handlu.
Czas to pieniądz
Dla Meksyku integracja w ramach NAFTA, to szansa, ale i zagrożenie. „Utrata
jedynego klienta, jakim są Stany Zjednoczone — mówi przedstawiciel rządu
stanowego w Jalisco — to dla nas katastrofa." Dlatego właśnie handel z Polską jest dobrą alternatywą. Dla Polski, otwieranie się na rynki
pozaunijne, też jest dobrym wyjściem. Nisza, jaką stanowić może Meksyk, to
dla naszego przemysłu i handlu nowoczesna i korzystna alternatywa. Mówimy
przecież o jednym z najbardziej chłonnych rynków świata. I choć wciąż nie
mamy żadnej koncepcji zaatakowania rynku Ameryki, lekcję opracowali za nas
promotorzy i biznesmeni meksykańscy. Z przedstawionej przez nich strategii
wynika, że polska oferta dla Meksyku, a pośrednio dla Ameryk obejmować
powinna na początek: wódkę, sery twarde, mleko w proszku, przetwory z polskich owoców, a także meble, produkty chemiczne, len i tekstylia oraz
samoloty dla rolnictwa. Wymienimy je na tequilę, meksykańskie cytrusy i inne
miejscowe owoce, przyprawy, a także wyroby przemysłu elektronicznego,
samochodowego, współpracę technologiczną i plaże Cancun czy Huatulco.
Z informacji uzyskanych ze źródeł zbliżonych do Los Pinos (siedziba
prezydenta Meksyku) Meksykanie uruchamiają także, zorientowane na Polskę,
fundusze promocyjne i plany działania, które — obok powołania do życia
polsko-meksykańskich izb gospodarczych, czym zajmuje się CHM, zawierają m.in.
budowę polsko-meksykańskich maquilladoras, w których polskie produkty ulegałyby
„meksykanizacji" otwierającej im drogę reeksportu na rynki NAFTA, a także
hoteli i innych urządzeń infrastruktury turystycznej.
Pozostaje tylko zainteresować nimi polski biznes i producentów, aby
skorzystali z okazji, której bezskutecznie szukają w innych miejscach świata.
Jeśli my tego szybko nie zrobimy, skorzystają Czesi, Słowacy, Węgrzy a nawet
Rumuni, którzy coraz chętniej otwierają w Meksyku swoje biura handlowe.
« (Published: 01-12-2004 )
Jan M. Fijor Ekonomista; publicysta "Wprost", "Najwyższego Czasu", "Życia Warszawy", "Finansisty" i prasy polonijnej; wydawca (Fijorr Publishing). Były doradca finansowy Metropolitan Life Insurance Co. Ekspert w dziedzinie amerykańskich stosunków społeczno-politycznych. Autor dwóch książek: "Imperium absurdu" i "Metody zdobywania klienta, czyli jak osiągnąć sukces w sprzedaży". Number of texts in service: 36 Show other texts of this author Newest author's article: Keynes i jego ludzie | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3791 |
|