|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Zbrodnie czarostwa [5] Author of this text: Miroslaw Rybka
Ciekawym dowodem, że i w Polsce takie obrzędy się odbywały,
jest statut biskupa Andrzeja Łaskarza z pierwszej połowy. XV wieku, który zakazuje
nocnych tańców w wigilię św. Jana oraz św. Piotra i Pawła, ponieważ wtedy
właśnie dokonuje się wielu niemoralnych czynów: „nierządu, cudzołóstwa i kazirodztwa". W tymże samym mniej więcej czasie kaznodzieja Jan z Michorzyna gromi kobiety i dziewczęta, które w wigilię Zielonych Świątek,
zamiast iść do kościoła, gromadzą się na tańcach, gdzie wzywa się diabłów
Isaja, Łado i Iteli [ 49 ]. W oczach fanatycznych prześladowców czarownic celebrowanie
prastarych obrzędów nie mogło być niczym więcej jak tylko przejawem kultu
szatana. Już w czasach św. Augustyna pogańscy bogowie zostali okrzyknięci
mianem zamaskowanych diabłów.
Sabaty czarownic mają jeszcze jedno źródło, jakim były
procesy heretyków. Kościół starając się jak najbardziej spotwarzyć swych
doktrynalnych przeciwników uznał ich za wyznawców szatana. W procesach
wytaczanych heretykom stawiano częstokroć zarzut uczestnictwa w orgiastycznych
ucztach, podczas których przywoływali oni diabła Bafometa. Ów demon pojawiał
się najczęściej pod postacią ogromnego czarnego kota, którego oskarżeni
rzekomo całowali w zad. Ten ostatni motyw przewijał się również bardzo często w zeznaniach czarownic oskarżanych o uczestnictwo w sabacie.
Najczęstszym miejscem sabatów były szczyty gór. Na
obszarze Rzeczypospolitej były to Łyse Góry, w państwach niemieckich Brocken
lub Blocksberg. Z zeznań czarownic dowiedzieć się można o różnych innych
miejscach, gdzie dochodziły do skutku te diabelskie bankiety, a więc na łąkach, w lesie, w krzakach, na cmentarzu, pod szubienicą, w stodole, w domu jednej z czarownic lub nawet obok samego kościoła. W pewnych wypadkach wymagały one
nawet akrobatycznych zdolności, gdyż odbywały się na miejscach tak niedostępnych
jak na szczycie kościoła, lub na bocianim gnieździe [ 50 ].
Gdy dawał o sobie znać antysemityzm, miejscami sabatów okazywały się
synagogi. Z przyczyn politycznych w Polsce zdarzało się, iż jako miejsca
szatańskich bankietów wskazywano również zbory ariańskie.
W sabatach czarownic występowały pewne wspólne elementy
takie jak uczta, orgia czy tańce, jednakże ów elementy były bardzo zróżnicowane w swych szczegółach w zależności od regionu Europy, w jakim wytaczano
procesy o czary.
Henry Boguet w Discours execrable, des sorciers zamieścił
następujący opis: „tańczą w kole odwróceni do siebie plecami. Kulawi
uczestniczą w tańcach chętniej niż inni, według zeznań Claudy Jamprost i Francoise Secretain, które opowiadały, że kulawi zachęcali innych do skoków i tańca. Są też demony, które uczestniczą w tych tańcach pod postaciami
kozłów lub baranów, jak to przyznały wyżej wymienione i wiele innych.
Antoine Tornier wyznała, że gdy tańczyła, trzymał ją za rękę czarny
baran, który miał kopyta, jak rzekła, bardzo twarde i szorstkie" [ 51 ].
Częstokroć w czasie tańców panował hierarchiczny porządek w tym sensie, że
osobno tańczyły „czarownice damy" z „diabelską szlachtą" i osobno
pospólstwo. Do tych tańców przygrywały demony niższej rangi lub chłopi.
Instrumentami mogły być zarówno flety, oboje, ale również radła, brony,
sierpy czy nawet wąsy i brody muzykantów [ 52 ].
Podobna różnorodność występowała w czasie sabatowych
uczt. W niektórych regionach Europy potrawami były zwyczajne mięsiwa, sery,
chleb, w innych regionach oskarżone zeznawały, iż spożywały padlinę bądź
gotowane niemowlęta. Zdarzały się także zeznania, w których okazywało się,
że zjadano rzeczy niejadalne, które za sprawą czarnej magii zmieniano w smaczne dania, np. smołę w miód. Według jednych protokołów podczas uczty
można było najeść się do syta, według innych z kolei wcale nie można było
się nasycić, bo pokarm był powietrzem przeistoczonym w danie za sprawą czarów
[ 53 ].
Podczas bluźnierczych orgii czarownice spółkowały z inkubami zaś czarownicy z sukkubami. Rozpusta przeważnie nie dawała wiedźmom
satysfakcji seksualnej, gdyż uściski biesów częstokroć były lodowato
zimne.
W czasie tych nabożeństw czytano wspak łacińskie formuły
mszalne. Odmawiano litanie do szatana lub innych demonów. Profanowano krzyż,
stawiając go do góry nogami. Palono czarne świece. Obrzędy te sprawowali kapłani,
którzy podpisali pakt z diabłem. W zamian msze mogli ofiarować za kogoś, dla
kogo żądali śmierci [ 54 ].
Plasterek czarnej rzepy zastępował hostię zaś uryna diabła — wodę święconą.
Chłostano i przebijano hostie i komunikanty, aż „płynęła z nich krew".
Całowano diabła w pośladki, co było wyżej wspominane.
Podczas sabatu nie wolno było wymieniać imienia Boga. Pewne
dziewczę szesnastoletnie z diecezji sabińskiej, zdeprawowane przez czarownicę,
zostało zaniesione na sabat; w obecności diabła, „wystrojonego w szaty złote i purpurowe" dziewczynie wyrwał się okrzyk „Jezusie błogosławiony, a cóż
to takiego?" na który wszystko, co ją otaczało, znikło nagle, błyszczące
zaś tam światła pogasły, tak że pozostała w mroku i opuszczeniu, z którego
wyratowali ją Jezus i Najświętsza Dziewica [ 55 ].
Liczba współsprawców, którzy brali udział w sabacie była bardzo zróżnicowana.
Czasami było ich kilkunastu, kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset a czasami
nawet więcej. Sędzia Piotr de Lancre wyposażony w nieograniczone pełnomocnictwa
rozpoczął w Labourd (na południowo — zachodnim krańcu Francji, w pobliżu
Biaritz i Bajonny) wielkie polowanie na diabelskich sojuszników. Uroił on
sobie w swoim obłędzie, że krocie diabłów, które pierzchnąć musiały z Indii i Chin przed chrześcijańskimi misjonarzami, całymi chmarami przeleciały
skroś chmury do Labourd i tu znalazły dogodne schronienie. Tysiące czarownic
zbierało się jakoby w jednym miejscu nad granicą hiszpańską i stamtąd
ulatywało do Nowej Funlandii. Zdarzały się sabaty czarownic, w których brało
udział po sto tysięcy wiedźm i dwa tysiące dzieci. Podobne schadzki odbywać
się miały nawet na terenie Bordeaux. Wielu prześladowanych zdołało ujść ręki
niepoczytalnego oprawcy przechodząc przez granicę do Hiszpanii [ 56 ].
*
Jest to część pracy magisterskiej: "Postępowanie
dowodowe i rodzaje zbrodni czarostwa w procesie o czary w oparciu o Młot na
czarownice", Wrocław 2004. Całość w formacie djvu, 291 kB — ściągnij...
1 2 3 4 5
Footnotes: [ 49 ] E. Potkowski, op. cit., s. 285 i n. [ 50 ] B. Baranowski,
Procesy..., s. 160. [ 51 ] J.
M. Sallmann, op. cit., s. 144 i n. [ 52 ] B. Baranowski, Procesy...,
s. 163. [ 54 ] R.A. Hassler, Zabójcy..., s. 119 i n. [ 55 ] A.M. di Nola, Diabeł, Kraków
2004, s. 244. [ 56 ] K.
Baschwitz, op. cit., s. 191. « (Published: 05-12-2005 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4510 |
|