| 
| 
|  | | Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę.
 Propozycje Racjonalisty:
 |  |  |  |
  | 
 | 
 |  | Catholicism » Ogranization and authority » Vatican and papacy 
 
 Postwojtyliańskie szanse Kościoła [2]Author of this text: Michał Horoszewicz 
 Z kolei homilia inauguracyjna wnosiła wątki wyraźnie wojtyliańskie (nie chodzi o wstępne przywołanie, co zrozumiałe, osobowości
poprzednika). Oto Benedykt XVI postulował wyprowadzanie ludzi z pustyń, zarówno wewnętrznych — z pustyń: nędzy, głodu i pragnienia, porzucenia i samotności, ciemności Boga i wypalenia — jak też zewnętrznych, mnożonych „przez moce wyzysku i zniszczenia": wyprowadzanie ku życiu, i to ku życiu w pełni. Przeciwstawiał się wyobcowaniu, egzystencji „w słonych wodach cierpienia i śmierci". Ale w tym właśnie mieści się przydawanie odwagi oraz otuchy strapionym i zmarginalizowanym — to jakby ponowne „nie lękajcie się!". Wybór papieskiego imienia może uchodzić za pośrednie wskazanie ideowe. Warto wiec wspomnieć, że różne propozycje Benedykta XV — papieża z czasów I wojny światowej — dałyby się określić jako „wychowanie dla pokoju". Znamienna jest jego konstatacja z lipca 1915 r.: „...narody nie umierają: upokorzone i uciemiężone, dźwigają jarzmo im nałożone, przygotowując odwet". Jego encyklika
„Pacem" z 23 maja 1920 r. to pierwsza o pokoju międzynarodowym: apelował tam o prawdziwy pokój „przez sprawiedliwość uczyniony trwałym" i przestrzegał przed pozostawieniem „miedzy narodami głuchych nienawiści i wrogich stosunków", Papiestwo wyprzedzało wówczas swe Kościoły partykularne: one też wymagały „wychowania dla pokoju". Wolno więc utrzymywać, że nowy papież w 2005 r. dysponuje między innymi czterema kartami: teologa niepokornego, kurialnego
strażnika jedynomyślenia, przyszłego kontynuatora dzieła Jana Pawła II, imiennego sukcesora „papieża pokojowego otwarcia" sprzed 90 lat. Jakie karty wybierze, a jakie odrzuci?
Rozziew horyzontów. Od dość dawna można dostrzec narastający blok postulatów i oczekiwań — formułowanych przez teologów, duszpasterzy, naukowców z laikatu — oddolnie (i krytycznie) kierowanych do papiestwa oraz do Kurii Rzymskiej jako organu wykonawczego. W rozpoczynającym się pontyfikacie podobne dezyderaty mogą raczej zaświadczać o nieprzystawalności dwóch wizji: demokratyzowanej i „establishmentowej", to znaczy
papiesko-kurialnej, przy czym w „Kościele piramidalnym" ta ostatnia będzie miała moc realizowalności. Wyżej zarysowano domniemane linie poczynań kościelnych z uwzględnieniem kontynuacji „unegatywnionych". Warto zatem naszkicować także projekty czy aspiracje
„bezszansowe". Czy jednak wolno tak apriorycznie orzekać? Rozeznania nawet na najwyższym szczeblu mogą ulegać modyfikacjom.
Oto więc postuluje się: przeobrażenie zasad funkcjonowania papiestwa, przydanie biskupowi Rzymu kapłaństwa jedności w zespolonym Kościele chrześcijańskie; wyjecie Kościołów lokalnych spod „okupacji" kurialnej, zamkniecie ery wszechpotęgi rzymskiej; zastąpienie prymatu dominacji prymatem posługi;
rozwijanie małych wspólnot czy grup spontanicznych; ustanawianie — równolegle do dyplomacji pontyfikalnej — przedstawicieli papieskich przy biednych i ludziach u podstaw społeczeństwa; przydawanie episkopatom możliwości należytego kształtowania form — dziś obowiązkowo jednolitych — życia kościelnego.
Jednakże niżej podpisany sądzi, że Kościół, który by począł nader szybko wprowadzać wielorakie adaptacje kultowe, liturgiczne, kanoniczne… i przyznawać episkopatom swobodę interpretacyjną założeń religii, mógłby rozpaść się na mnogość zautonomizowanych Kościółków. I dlatego — w nawiązaniu do często wysuwanego postulatu nowego soboru — sam woli przedłożyć wizje "Soboru Jerozolimskiego II" świadomie sięgającą do zebrania przedstawicieli Kościoła antiocheńskiego oraz gminy macierzystej z jej apostołami i starszymi: ów Sobór Jerozolimski z około 49 r. uchodzi za wyraz jedności Kościoła. A gdyby tak w pięćdziesięciolecie Soboru Watykańskiego II zainaugurowano w mieście na styku trzech religii monoteistycznych sobór prawdziwie ekumeniczny: całego chrześcijaństwa z udziałem reprezentantów judaizmu jako „starszych braci" w wierze i w obecności, przedstawicieli islamu jako trzeciej „religii Abrahama"… Mogłoby to ustanowić wielką szansę Kościoła katolickiego oraz całego chrześcijaństwa i zapewnić wręcz „zwieranie horyzontów". *
 „Res Humana" nr 4-5/2005
 1 2
 
 
 
 « Vatican and papacy   (Published: 25-12-2005 )
 
 
 All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
 page 4528  |  |