|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » Science and Religion
Nauka - wiara [1] Author of this text: Zdzisław Cackowski
Instytucjonalne nakazy (część pierwsza)
I
Jean DELUMEAU (ur. w 1923 roku) jest wybitnym historykiem francuskim, zajmującym się kulturą i mentalnością średniowiecza oraz odrodzenia. Wśród najważniejszych jego dzieł wymienić trzeba:
Cywilizacja Odrodzenia (1967, polskie wyd. 1987), Strach w kulturze
Zachodu (1978, polskie wyd. 1986), Grzech i Strach (1983, polskie wyd. 1993);
L'aveu et le pardon (1964), Historia raju. Ogród rozkoszy (1992, polsk. wyd. 1996). Delumeau jest uczonym, intelektualistą, ale także aktywnym katolikiem. Jego katolicyzm jednak nie ogranicza jego naukowej rzetelności (jak to się dość często dzieje z wierzącymi ludźmi nauki), tam bowiem, gdzie jego wiedza i intelektualna rzetelność prowadzi go do własnego zdania, nawet przeciwnego Kościołowi, tam swoje zdanie wyraźnie wypowiada.
Jean Delumeau badał między innymi rolę Kościołów chrześcijańskich (przede wszystkim Kościoła katolickiego) w dechrystianizacji Europy, o czym sam mówił w jednym z wywiadów
(„Le Monde", 27.12.1992; polskie tłumaczenie: „Forum", 1.1.1993, ss. l, 18-19; wszystkie cytaty biorę z „Forum" właśnie), wskazując na niewłaściwe — z punktu widzenia moralnego, obyczajowego, społecznego — postępowanie Kościoła. Historia katolicyzmu jest tu, jak powszechnie wiadomo, nieprzebraną kopalnią. A czyż można zapomnieć, pyta Delumeau, „że to Kościół wymyślił procedurę
inkwizycyjną, gorszą od samej inkwizycji: proces bez obrońcy, z anonimowym oskarżycielem, z zastosowaniem tortur?".
Delumeau porusza też w cytowanym tu wywiadzie fundamentalne problemy światopoglądu katolickiego i katolickiej moralności, wskazując na dramatyczne sprzeczności między
judeochrześcijańską tradycją oraz katolickimi rozstrzygnięciami a współczesną ludzką wiedzą oraz współczesną wrażliwością moralną. Domaga się on jakichś zasadniczych zmian w katolickim światopoglądzie. Wskazując na obraz strasznego piekła przeznaczonego bodaj dla wszystkich
(„niewielu wybranych"!) i obraz strasznego Boga: „Jahwe, zwracając się do swego ludu ustami Ezechiela mówił: 'Syn nie poniesie nieprawości ojca i ojciec nie poniesie nieprawości synowej: sprawiedliwość sprawiedliwego na nim będzie, a niezbożność nieprawego na nim będzie'". A jednocześnie syn ma ponosić skutki przewinień ojca swojego! Wszak do wizji Boga z piekłem dostosowało się całe nauczanie kościelne, w tym teologia chrztu, oparta na naszej winie odziedziczonej po Adamie i Ewie. "Stąd dramatyczna formuła Pascala:
Albo rodzimy się winni, albo Bóg jest niesprawiedliwym". „Proszę przypomnieć sobie zjadliwe słowa Diderota:
Żaden dobry ojciec nie chciałby być podobny do naszego Ojca w niebiesiech". „Czy Kościół podtrzymuje nadal to pojęcie? Czy wyrzekł się tak naprawdę krwawej teologii, w myśl której Ojciec domagał się śmierci swego Syna, choć ongiś wstrzymał rękę Abrahama, gotowego złożyć w ofierze Izaaka? Odpowiedź może brzmieć tylko 'tak' albo 'nie'. Nie ma możliwości pośredniej".
„Jak można sobie wyobrazić, że pierwsi ludzie, mężczyźni i kobiety — w trudnych warunkach wynajdujący pierwsze narzędzia, wznoszący pierwsze lepianki — dysponowali wolnością, dzięki której mogliby dopuścić się grzechu na skalę kosmiczną — budząc gniew Stwórcy i ściągając potępienie na swe potomstwo? Czy byli w stanie intelektualnie i moralnie — odróżnić dobro od zła?".
O człowieku, o jego powstawaniu i istnieniu wiemy już dzisiaj bardzo dużo. Wobec tej wiedzy marnieją biblijne opowieści o stworzeniu człowieka. Podtrzymywanie w tych warunkach tradycyjnego nauczania biblijnego o człowieku jest już nie do utrzymania. Takie nauczanie jest czymś w rodzaju nowej afery Galileusza, o wiele poważniejszej od tej siedemnastowiecznej. "Rozpoczyna się obecnie nowa sprawa Galileusza i zachodzi obawa, że może trwać jeszcze dłużej niż ta pierwsza. Naukowa wiedza o ewolucji unicestwia
fundamentalistyczną interpretację Księgi Rodzaju". „Jestem przekonany, że dziś trzeba stworzyć nową antropologię chrześcijańską opartą na bardziej realistycznej wizji początków ludzkości. Rezygnując — jak wszystko by do tego skłaniało — z istnienia raju ziemskiego, odeszłoby się zarazem od ponurego obrazu Boga, karzącego ludzkość u jej zarania. Czy nowy rzymski katechizm przynosi w tej mierze pożądane wyjaśnienia i uspokojenia?". Delumeau nie odpowiada w cytowanym tu wywiadzie na to pytanie, ale woła o nową chrześcijańską antropologię.
Czy jakaś nowa chrześcijańska antropologia — wobec ponurej ponad trzy tysiące lat trwającej tradycji
judeochrześcijańskiej — jest możliwa? Bardzo w to wątpię. Wszak Bóg (Jahwe) Starego Testamentu to postać MOCY, której dowodzi zabijaniem, zabijaniem, zabijaniem — zwyczajnym barbarzyńsko-ludzkim masowym zabijaniem. A Bóg chrześcijański, nie tyle Bóg Ewangelii, co Bóg Kościoła i kościołów chrześcijańskich? Ten Bóg też zabijał i zabijał (na szczęście jest to już czas przeszły), to znaczy w Jego imię zabijali ludzie, w tym przede wszystkim instytucje kościelne, ale tutaj jest jeszcze coś dodatkowego (ciągle jest!), mianowicie PIEKŁO, miejsce okrucieństwa wielkiego i wiecznego, okrucieństwa bezgranicznego (tu nie ma miejsca na jakiekolwiek przebaczenie)!
Jednym ze świadectw katolickiej aktywności Delumeau jest zebranie i opublikowanie, z własnym wstępem, 19 tekstów uczonych różnych dziedzin
(m.in.: informatyka, astronomia, zoologia, matematyka, mechanika, neurofizjologia, genetyka, geofizyka,
fizyka jądrowa, biologia, fizyka teoretyczna, geometria, chemia), którzy są zarazem katolikami i którzy — każdy po swojemu — odpowiadają na pytanie, jak godzą swoją naukową wiedzę i kompetencję ze swoją religijną wiarą. Delumeau streszcza, po swojemu, we wstępie do tej książki zasadniczo zgodną konkluzję autorów w taki oto sposób: „Redaktorzy dzieła stwierdzają zgodnie, że nauka i wiara nie wykluczają się wzajemnie i nie przeczą sobie, ponieważ nie dotyczą tego samego" (s. 9).
W istocie, prawie wszyscy autorzy tego zbioru, deklarują zgodność swojej wiary i swojej naukowej wiedzy, bo wiara dla nich jest dziedziną miłości, a wiedza — to wiedza.
Odnosi się wrażenie, że żaden z tych autorów nigdy bodaj nie miał w rękach
Biblii, zwłaszcza Starego Testamentu i nie czytał
„samoprezentacji" Boga-Jahwe, postaci przedstawiającej wszędzie i ciągle swoją MOC, a głównym sposobem tej „samoprezentacji" swojej MOCY jest okrucieństwo, okrucieństwo, okrucieństwo, jakże dalekie od miłości i jakże miłości przeciwne. Autorzy nie dostrzegli tego, co tak wyraźnie dostrzegał sam Delumeau w swoim wyżej cytowanym wywiadzie.
A co bym powiedział od siebie na temat wiary i wiedzy? Krótko mówiąc, wiara jest NADZIEJĄ w sytuacji, gdy brak jakiejkolwiek nadziei, jest to NADZIEJA CUDOWNEGO ratunku w cierpieniu, wobec którego człowiek jest całkiem bezsilny. W tym właśnie jest rdzeń, istota duchowości religijnej. A „wiedza — to wiedza". Ta formuła nic nie mówi. Wiedza natomiast, to istotny element duchowości rozumnej, czyli takiej, którą rodzi ludzkie cierpienie, ludzka dokuczliwość, kiedy człowiek w istotnym stopniu (nigdy całkowicie) dysponuje środkami własnego przeciwdziałania cierpieniu i dokuczliwości. Zaiste więc, wiara jest efektem istotnie różnego doświadczania świata, doświadczania świata cierpieniem i bezsilnością(!) niż wiedza i rozumność, która wyrasta z cierpienia, w którym człowiek dysponuje własnymi środkami przeciwdziałania.
II
Charakterystyka tekstów. W tym zbiorze (LE SAYANT ET LA
FOI, Présenté par Jean Delumeau, Champs, Flammarion, Paris 1989) są teksty, w których nie zdołałem odkryć żadnej istotnej dla tematu nauka-wiara treści. Większość zawiera pewne interesujące myśli na temat relacji między nauką a wiarą albo wskazuje na pewne indywidualnie ważne życiowe motywy odnajdowane w wierze. Odnotuję teraz te dostrzeżone przeze mnie mniej czy bardziej istotne treści.
Jacques ARSAC (radioastronomia, informatyka): Człowiek zawsze próbuje nadawać sens pozornemu chaosowi. Robił to kiedyś przy pomocy mitologicznych bogów. Hebrajczycy zamiast mitologicznych bogów posłużyli się ideą Boga — stworzyciela świata.
"Spostrzegli jednak oni, że ten Bóg nie był wyjaśnieniem kaprysów natury: 'Zdarzył się wielki huragan, tak wielki, że obalał góry i łamał skały, ale Jahwe nie było w huraganie; a po huraganie przyszło trzęsienie ziemi, ale Jahwe nie było w trzęsieniu ziemi; a po trzęsieniu ziemi ogień, ale Jahwe nie było w ogniu...'
(Pierwsza księga Królewska, 19, 11-12). Ich Bóg był Bogiem wiernym, który zawarł przymierze ze swoim ludem na Synaju, który tego przymierza dochowywał. Był Bogiem, który kocha swój lud i który dał ludowi jako pierwsze przykazanie: 'Będziesz miłował pana Boga twego z całego serca'. Był Bogiem, który karał swój lud, gdy był mu niewierny, jako ojciec karze swoje dziecko" (s. 22).
Arsac łączy jednak opowieści o 6 dniach stworzenia z opowieściami mitycznymi. Stwierdza w konkluzji, że wizje mityczne wytworzone przez człowieka dla objaśnienia sobie otaczającego świata w końcu się załamały „zastąpione przez stosunki matematyczne między wielkościami fizycznymi" (s. 23). „W ten sposób wierzenia odpływały. Ich poetyckie
pseudo-objaśnienia ustępowały miejsca racjonalnym prawom fizyki czy chemii, przedstawianym w uniwersalnym języku matematyki" (s. 23).
Ale pojawiały się nowe pytania: czym jest nauka, co ona mówi, co oznacza, co może, dokąd zmierza, czy zawiera w sobie odpowiedzi? Zasada nieoznaczoności Heisenberga: Skoro nie możemy dokładnie zmierzyć położenia i pędu cząsteczki, tedy jaka jest rzeczywistość poza zasięgiem naszych miar i pomiarów. „Można na to odpowiedzieć, że nie ma nic. Ale tego nie mówi nauka, to jest głos wiary. Można powiedzieć, że istnieje jakiś świat realny, z którego nauka stara się zdać sprawę w sposób jak najbardziej dokładny. Ale to jest twierdzenie wiary" (s. 25).
„Przykład informatyki potwierdza to co pokazuje fizyka. Chodzi o pytanie, czy istnieje coś poza tym, co opisuje nauka. Jeśli nie ma nic, to wtedy nauka mówi wszystko o świecie, który nas otacza, ona wtedy odpowiada na wszystkie pytania, jakie człowiek sobie stawia, wiara wtedy jest jałowa. Ale nauka nie jest w stanie mówić o tym, do czego nie ma dostępu. Informatyka nie dociera do sensu słów. Ona nie jest w stanie mówić o sensie. Nie wie ona, czy sens istnieje, to nie jest w zakresie jej kompetencji. Istnienie sensu to pytanie adresowane do człowieka, a nie do nauki. Odpowiedzi nie daje tu nauka: jest ona objawieniem wiary" (s. 27).
Najbardziej kuriozalne jest w tej ostatniej wypowiedzi zdanie, głoszące, że pytanie o istnienie sensu jest „pytaniem adresowanym do człowieka, a nie do nauki". Rzecz bowiem w tym, że wszystkie pytania adresowane do nauki (czy do jakiejkolwiek dziedziny ludzkiej kultury) są pytaniami ludzi adresowanymi do ludzi! Tak samo rzecz się ma z pytaniem o sens: jest ono pytaniem ludzi adresowanym do ludzi!
1 2 3 Dalej..
« Science and Religion (Published: 05-05-2006 )
Zdzisław CackowskiProfesor; jeden z najwybitniejszych polskich filozofów; polem jego szczególnych zainteresowań jest filozofia człowieka; wykłada w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie; autor kilkudziesięciu książek; ostatnio wydał tom zatytuowany Człowiek i świat człowieka. Warstwy ludzkiego ciała, szeroko omawiany na łamach "Res Humana". Number of texts in service: 7 Show other texts of this author Newest author's article: O wartościach chrześcijańskich | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4752 |
|