|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Lekarstwo na młodzież? Author of this text: Łukasz Remisiewicz
Nie będzie antyrządowych przemówień, politykę odłóżmy całkowicie na bok. Zajmijmy się samym
problemem oraz jego rozwiązaniem. Jak
należy traktować młodzież, czy trzeba sięgać do źródeł, tradycyjnych
wartości, by walczyć z patologiami? Czy naprawdę jest tak źle w polskiej
szkole?
Uwagi
do problemuO patologii w polskich szkołach mówi się od
niedawna. Właściwie momentem, w którym coś się ruszyło, był rok 2002 w którym
TVN pokazał wstrząsający materiał z toruńskiego technikum, gdzie uczniowie
wkładają na głowę nauczyciela kosz na śmieci. Niestety istnienie
telewizji, oprócz bardzo pozytywnych skutków jak choćby informowanie i przekazywanie wiadomości na temat otaczającego świata, ma też swoje wady.
Telewizja często potrafi pewne informacje, ze względu na odnoszone korzyści,
uwypuklać. Po tym materiale, bardzo widocznie media zalały informacje o uczniach znęcających się nad nauczycielami. Głos zabierały autorytety,
nauczyciele, psychologowie. Podobną sytuację mamy teraz. Co dzień dowiadujemy
się o maltretowanych, przez swoich kolegów, nastolatkach. Należałoby zadać sobie pytanie, czy ta sytuacja pojawiła się nagle, znikąd? Czy jej dotąd
nie zauważano? Jeśli tak, to
przecież co najmniej dziwnym jest w takim razie opowiadanie, że „dawniej było
lepiej". A jeśli nie — to jakim cudem?
Należałoby wziąć więc
pod uwagę jedynie tą pierwszą ewentualność. Co prawda natężenie zjawiska,
może być większe aniżeli kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, o przyczynach powiemy za chwilę, ale warto uświadomić sobie, że agresja jest
jednym z podstawowych emocji, spuścizną po praprzodkach, którzy musieli toczyć
zacięte boje. Sama w sobie tak naprawdę nie jest zła — staje się taka
dopiero wtedy, gdy jest źle ukierunkowana, gdy daje o sobie znać w nieodpowiednim momencie i w nieodpowiedni sposób.
Geneza,
klasyfikacja i opis agresji.
Agresję szkolną możemy
podzielić na dwie grupy:
- Agresję warunkową (AW)
- Agresję hedonistyczną (AH)
AW pojawia się w pewnych
określonych sytuacjach. W momencie stresu, który trzeba wyładować, gdy coś
zdenerwuje. AH zaś, to agresja z której czerpie się przyjemność, występuje
bez wyraźnie określonego powodu, jako chęć przypodobania się grupie, albo
umocnienie w niej swojej pozycji.
AW odnoszą najczęściej
większe rany fizyczne, albowiem jak powiedzieliśmy sobie, chodzi tutaj o wyładowanie
energii, czy stresu, a więc automatycznie bije się mocniej, tak aby zranić.
AH jest nastawiona na coś
zupełnie innego. Na poniżenie ofiary, jej upodlenie. Dlatego właśnie ofiary
AH mają o wiele mniejsze rany fizyczne (czasem może ich nie być wcale), ale
za to ogromne rany psychiczne. Warto uświadomić sobie, że
najnowsze sprawy, o których mówią media to AH! Przykład dziewczyny z gdańskiego
gimnazjum wyraźnie na to wskazuje. Napastnicy mieli na celu jedynie dobrą
zabawę, a fakt że nagrywali to na telefon komórkowy wskazuje na to, iż
chcieli pałać się swoim czynem jeszcze długo po nim. Skutecznie walczyć, można
jedynie z tym drugim typem agresji. Pierwszy będzie pojawiał się zawsze bo
pojawia się wszędzie. AW to również walki gdy ktoś odbije dziewczynę,
obrazi matkę. Załatwianie takich spraw poprzez dyrekcję czy policje jest
przecież niemożliwe, górę biorą więc instynkty i emocje. Oczywiście można i należy je tłumić, nie pozwalać by każdy konflikt kończył się na
„szkolnym boisku". Należy przede wszystkim uczyć dialogu, ale podkreślam
że jakkolwiek by na to nie patrzeć AW będzie pojawiała się.
Problem
przemocy w szkole
Niestety na problem agresji
patrzy się bardzo wąsko, a rozwiązywać próbuje się zwykle półśrodkami. O ile popieram znaczną większość
pomysłów z programu Romana Giertycha „Zero tolerancji", o tyle uważam, że
nie powinny być one jedynym środkiem do leczenia tego problemu. W istocie
bowiem jest to leczenie skutku a nie przyczyny. Przyczyna nie leży w komórkach
czy mundurkach (te pomysły popieram jedynie z tego względu, że mogą poprawić
nieco przyswajanie wiedzy). Jest zdecydowanie bardziej głęboka.
Nieprawda, że młodzież
nie ma autorytetów [ 1 ] Bardzo często
autorytetami są autorzy ulubionej muzyki, czy podziwiane gwiazdy. „Jeśli ona
tak robi — to znaczy, że wolno". To celebrities wyznaczają modę, ale też
dzisiejszą moralność.
W latach 60 panowała moda
na Beatlesów. Chyba nie muszę przypominać o ówczesnym uczesaniu. „Każdy"
chciał być Lennonem czy McCartney’em. Podobnie dziś „każdy" chce być
raperem.
Brak brania przykładu
moralnego z tamtych idoli brała się stąd, że właściwie niewiele o nich
samych było wiadomo. Nie można było obserwować każdego wywiadu w telewizji i czytać setek plotek w gazetach. Więc brano przykład z tych którzy byli bliżej.
Przy rozwoju mediów, które
mają z tego zysk, oraz socjotechniki, młodzież może być poddana
niezliczonym ilościom manipulacji. Często braknie osób, które mogłyby wpłynąć
na światopogląd, bo rodzice są zbyt zabiegani, często łączą dwie prace by
wystarczyło na chleb. Młodzi ludzie pozostawieni sami sobie wybierają
instynktownie własną drogę, a moralność przejmują od znanych piosenkarzy.
Po szkole ów człek często
nie ma co ze sobą zrobić. Pojawia się więc AH, agresja dla zabawy i własnej
przyjemności.
Tutaj nie pomoże karanie,
czy izolacja — kara przede wszystkim by pełnić jakąś rolę w społeczeństwie
oprócz zaspokajania instynktów zemsty, musi mieć oddziaływanie re- lub
socjalizacyjne. W tym przypadku nie daje do myślenia, bo zdaniem tego „przestępcy"
wszystko jest w porządku, jego zachowanie było zgodne z jego moralnością. Co
więc należy zrobić? Próby
rozwiązania problemu
Pożądane jest by uczyć samodzielnego myślenia. Niezależnego
od rówieśników, niezależnego od oszukanych autorytetów, które wciskają
media. Tylko podchodząc sceptycznie do wygłaszanych frazesów, można być mądrym,
bo pozwala to oprzeć się głupocie — nawet mocno zakorzenionej. Ale równocześnie
trzeba uczyć dyskutować. Z tym problem jest większy. Chodzi tutaj o częstą
metodę wychowawczą rodziców — „dzieci i ryby głosu nie mają". Tłumaczenie
swoich zachowań „tak bo tak", albo „tak bo ja tak powiedziałam", uczy
braku poszanowania do innego zdania, ale też biernego poddawania się
silniejszemu. Absolutnie nie twierdzę że należy dać dzieciom całkowitą możliwość
decydowania o sobie. Chodzi mi jednak o to, by mogły one wyrazić swoje zdanie,
próbowały przekonać rodziców, którzy potrafią ugiąć się przy dobrych
argumentach. Tutaj często zachodzi obawa, czy czasem autorytet rodzicielski na
tym nie polegnie. Wydaje się jednak, że to trzymanie się kurczowo swojego
zdania, pomimo braku przesłanek na jego poparcie stawia opiekunów w roli tyranów,
nie zaś sytuacja gdy ma się przed sobą partnerów do dyskusji — dużo mądrzejszych,
ale nie uzurpujących sobie prawa do władzy absolutnej.
Kolejną rzeczą bardzo
potrzebną do zmiany zachowań, jest przygotowanie zajęć poza szkolnych.
Takich, w których nieodpłatnie (dzieci z biednych rodzin!) chłopaki mogliby
się wyszaleć na zawodach sportowych, czy realizując własne zainteresowania.
To co powiedziałem wyżej
należy rzecz jasna połączyć z dobrym — ale tylko jak na właśnie owe
uzupełnienie — programem „Zero tolerancji". Sam w sobie jest pusty, leczy
przyczynę a nie skutek. Jeśli będzie stosowany jedynie on sam, na brak
agresji nie ma się co nastawiać. Raczej na jej powszechne ukrycie i większy
niż dotychczas strach. Podsumowanie
Dorośli często wymagają od swych pociech by
byli mądrzejsi od nich samych. Aby zmienić zachowanie dzieci i młodzieży
trzeba postępować zdecydowanie, ale z rozwagą. Przede wszystkim z chłodnym
umysłem, nie nasiąkniętym z jednej strony przesadnym optymizmem, z drugiej zaś — tyranią. I tego wyważania, patrzenia na sprawy sceptycznie należałoby
uczyć.
Footnotes: [ 1 ] Chodzi oczywiście o
autorytety moralne, a nie epistemiczne i deontyczne. (Klasyfikacja według
J. Bocheńskiego) « (Published: 05-11-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5098 |
|