|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Apokalipsa według Jeana Baudrillarda Author of this text: Jakub Szafrański
Od Talesa do Searla czy Rortyego, przez mnogość skrajnych -izmów wiedzie
wyboista droga zgłębiania filozofii. Skuteczność takich studiów warunkowana
jest określonym rozumieniem dyskursu filozoficznego jako pozostającego poza
sferą emocjonalnego punktu widzenia własnych przekonań. Gdy zapytałem
ostatnio kolegę o wrażenia z lektury Baudrillarda odparł, że rzucił książkę w kąt dotarłszy do siedemdziesiątej strony. Przytaknąłem ze zrozumieniem,
bo choć sam przebrnąłem przez całość ważniejszych jego dzieł, to proces
czytania podniósł mi ciśnienie jakbym obcował z najgorszym bluźnierstwem.
Dotychczas takie reakcje zarezerwowane były dla doniesień ze świata polityki i nie pojawiały się względem filozofii niezależnie od tego czy czytałem
Wojtyłę czy Sartra. Rzecz w tym, że oburzenie to nie dotyczyło samej treści,
którą jak czynię to poniżej można obalać w wymiarze merytorycznym, lecz próby
uzurpacji w dziedzinie filozofii, która wobec atrakcyjności rewolucyjnego języka
Baudrillarda wydaje się coraz pewniej spoglądać nam w oczy. Jean
Baudrillard jest niebywale przenikliwym obserwatorem i krytykiem kultury. W malowniczym charakterze jego spostrzeżeń łatwo rozpoznać fotograficzne zacięcie i umiłowanie metafory. Wszelkie wydarzenia wydają się wręcz rzucać w jego
pole widzenia. Każdego niemal dnia ma on do czynienia z doniosłością życia
społecznego, zarówno gdy chodzi o spektakularne sukcesy jak i tragiczne
upadki, którymi żyje ludzkość. Poniżej chciałbym opisać intelektualny
bezwład obsesyjnego nonkomformizmu, który ustawił Baudrillarda obok tych
wydarzeń, obok współczesnej rzeczywistości społecznej. Co więcej
rzeczywistość ta zamknęła się przed nim a jej niedostępność przestraszyła
lub zniechęciła go na tyle, że postanowił ją potępić. Jest to klasyczny
przykład nietzcheańskiego resentymentu. Być może właśnie dlatego Nietzche
jest jednym z niewielu wymienionych z nazwiska intelektualistów, z którymi
Baudrillard polemizuje na kartach swych książek.
Krytykę chciałbym oprzeć na zestawieniu trzech podstawowych zagadnień
refleksji Francuza. Chodzi o problemy mediów, społeczeństwa oraz rzeczywistości.
Ich przenikanie uogólnia przedmiot dociekań jako po prostu rzeczywistość społeczną.
***
„To czego jesteśmy obecnie świadkami, to pochłanianie wszelkich możliwych
rodzajów ekspresji przez jeden, a jest nim reklama." [ 1 ]
Przerażony bądź zmęczony natarczywością wszechobecnej reklamy Baudrillard
sprowadza do niej całe media. Co więcej, sprowadza do niej wszystkie środki
ekspresji a więc wszystkie formy manifestowania podmiotowości. Reklama jest
drapieżcą, wielorybem, który pochłania inne środki wyrazu.
Tajemnicą pozostaje jednak, co autor Symulacji i symulakrów
rozumie przez środek ekspresji. Czyżby za każdą reklamą miał stać człowiek,
twórca, który przelewa swą duszę na billboardy i reklamówki
telewizyjne. Kompozycja, użyte środki i forma byłyby charakterystyczne dla
poszczególnych agencji reklamowych czy konkretnych pomysłodawców. Oznaczałoby
to stworzenie nowej dziedziny sztuki czy też utożsamienie sztuki z reklamą.
Być
może chodzi o ekspresję ducha całych narodów niczym u Hegla. Społeczeństwa
odzwierciedlają się w reklamach a potem podziwiają je w narcystycznym
zachwycie. „Ta nieartykułowana, monumentalna, bez przeszłości i bez przyszłości
forma, pozbawiona możliwości przemiany, gdyż jest formą ostateczną, ma władzę
nad wszelkimi innymi. Wszystkie obecne formy aktywności zmierzają ku reklamie, a większość z nich w niej się wyczerpuje." [ 2 ]
Oto jesteśmy więc świadkami zwieńczenia dziejów człowieka! Każdy z nas
osiągnął taki stopień samozadowolenia, że ogranicza się do promowania się
wśród innych.
To
więcej niż proste wyolbrzymienia. Wizje te ocierają się o paranoję a dzieje
się tak, ponieważ Baudrillard nie nadąża za tematem własnych dociekań. Skłonność
do nadinterpretacji pozostawiła socjologa w tyle za rynkiem mediów, dla którego
dynamika jest niemalże przykazaniem. Reklama nie jest środkiem ekspresji, lecz
narzędziem handlu, narzędziem handlującego człowieka. Baudrillard jest
niczym południowoamerykański Indianin, który widząc konkwistadorów tylko na
koniach wyciąga wniosek, że stanowią wraz z wierzchowcami jedną istotę.
Mnogość reklamy nie decyduje o jej monopolu na media. Wciąż to popularność
programów telewizyjnych wyznacza atrakcyjność czasu reklamowego a nie
odwrotnie. Gdy większość ludzi przechodzi nad reklamą do porządku
dziennego, myśliciel stoi w miejscu nadbudowując kolejne teorie na fałszywej
impresji a masy oskarża o bezrefleksyjność bądź twierdzi, że są sterowane
przez tajemniczych „nich". Popada w ten sposób w teorię spisku a ma ona to
do siebie, że „ich" nie sposób wskazać. Baudrillard zaczyna w efekcie mówić o reklamie jak o samoistnym bycie. Czymś obdarzonym wolą pochłaniania i kontroli. Całe media są niczym potwór pożerający idące na rzeź społeczeństwo. W poszukiwaniu dalszych wyjaśnień można pokusić się o intuicję
psychologiczną. Francuski filozof wydaje się należeć do rodzaju
intelektualisty, który poświęciwszy się pracy lub kierując się niechęcią
wycofał się z życia kultury popularnej a po jakimś czasie z powodu jej
wszechobecności zderzył się z nią i zaszokowały go zaistniałe w niej
zmiany. Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte XX wieku przyniosły zaś zmiany
na tyle dynamiczne, że Baudrillard nie zdoła już ich nadrobić. Może je
jedynie odrzucić lub potępić. To już nie jego media a jeśli on nie potrafi
ich ogarnąć to przecież, tym bardziej masy. Media są więc złe a masy
sterowane. ***
„W istocie to wirtualna maszyna przez was mówi, ona was myśli."
[ 3 ]
To
co według mnie szczególnie wyraźne w Baudrillarda refleksji nad kondycją
ludzką to wspomniana teoria spisku. Bunt przeciw bezosobowemu
demonowi-zwodzicielowi znanemu z Kartezjusza lub utajonej wszechpotężnej władzy
jak w Protokołach Mędrców Syjonu. Demon to nasz własny wytwór,
symulakr, który żyje własnym życiem i realizuje sobie tylko znane cele.
Objawia się jako władza, media czy korporacje. To nowy poziom teorii, całkowicie
abstrakcyjny. To już nie templariusze, masoni czy żydzi. To nowe byty, które
pozostają z nami w stanie zimnej wojny. „Rolą przekazu nie jest już
informacja, ale testowanie i sondowanie a w końcu kontrola (...)."
[ 4 ]
Wojna toczy się o przetrwanie: „Dlatego, że jeśli nawet istnieje ryzyko
znieczulenia i manipulacji przez znaki i obrazy działające na korzyść władzy,
to sama władza ryzykuje tym, że zostanie w końcu sprowadzona do swych
oznak." [ 5 ]
Spiskowa wizja dziejów jest jedynie wyrazem pewnej tendencji lub
bezsilności w myśleniu. Główny problem Baudrillardowskiej teorii społeczeństwa
tkwi w niezgodności następujących stwierdzeń: "W ten sam sposób, jak
komunikacja w obwodzie zamkniętym, funkcjonuje życie społeczne, jako ułuda,
do której dołącza się potęgę mitu." [ 6 ] — zaś dalej — „To właśnie uległo zatraceniu: więź społeczna utraciła
moc tworzenia złudzeń, upadła w otchłań podaży i popytu, (...)."
[ 7 ]
Nie chodzi więc o samą iluzoryczność życia, lecz o źródło iluzji. Święty
gniew Baudrillarda wynika z inteligenckiego poczucia braku kontroli. Chodzi o tęsknotę
za własnym rządem dusz i monopolem środowisk inteligenckich oraz
artystycznych na tworzenie kultury.
***
Jaki więc obraz rzeczywistości maluje nam Baudrillard? Wizję
nieuniknionego braku rzeczywistości: „Usunęliśmy świat rzeczywisty"
[ 8 ] — pisze. W miejsce tego
świata wkroczyła hiperrealnosć: „Symulacja nie dotyczy jakiegoś
terytorium, bytu referencyjnego albo substancji. Jest natomiast generowaniem
przy pomocy modeli, nierzeczywistej i pozbawionej oparcia realności -
hiperrealności." [ 9 ] Hiperrealność jest
wypadkową koncepcji mediów i społeczeństwa, lecz niesie na sobie znacznie większy
ciężar filozoficzny, metafizyczny. Jej prorok posługuje się bowiem pojęciem
realności w oderwaniu od dotychczasowej tradycji w rozumieniu tego słowa. Po
raz kolejny powstaje nowa ontologia a brak uściśleń w tego typu rozumowaniu
rodzi treści dowolne, bo ujmowane tylko intuicyjnie. Cała koncepcja
przypomina trochę platoński świat idei, których rolę przejmują myśli
lub sensy. „Myśl powinna strzec się kształtowania przyszłej rzeczywistości i nie pozwalać, by ją samą ta rzeczywistość kształtowała, ponieważ w tej
grze na zawsze pozostanie w sidłach systemu, który ma monopol na rzeczywistość. I nie jest to jakieś filozoficzne uprzedzenie. To dla niej sprawa życia i śmierci."
[ 10 ]
Inne zaś zdanie twierdzi: „Gdyby nie było podmiotów, cyrkulacja myśli byłaby
nieskończona i nie odbijałaby się nawet echem w świadomości." [ 11 ]
Wyobraźnia
filozoficzna Baudrillarda rozbija jedną, spójną kategorię na trzy zupełnie
nowe i w dodatku niezależne. Jest to nowy świat, nowa koncepcja rzeczywistości, z którą nie sposób jest dyskutować, gdyż jedynie sam pomysłodawca zna jej
prawa a i tymi może dowolnie manipulować.
***
Propozycja Jeana Baudrillarda jest wyrazem skrajności. W naturze takich
granicznych pomysłów leży to, że w sensownej postaci przenikają do
codzienności i nabierają wartości, gdy zrównoważy je równie zdecydowana
krytyka. Niebezpieczeństwo myśli Baudrillarda to moda jaka jej towarzyszy,
moda jest zaś wyznaczana przez dyktatorów a zdania tych się nie podważa.
Chodzi o pseudo-intelektualizm poparty fenomenem dziwnego sentymentalizmu.
Rozczarowanie i niedosyt, którego być może nie sposób zaspokoić skłania do
patrzenia wstecz a prawdę przeszłości przesłania jej romantyczna wizja. Mamy
to czego chcieliśmy jeszcze 70, 80 lat temu, ale zapomnieliśmy już, że tego
chcieliśmy, że tego nie było. Stąd odwołania Baudrillarda do jakiejś
mitycznej rzeczywistości czy do Złotego wieku.
Wraca
więc elitaryzm i potrzeba istnienia hermetycznych środowisk kulturotwórczych.
Zapomina się, że masy, które faktycznie nie przejawiają wyższych zdolności
interpretacyjnych i chłoną prawie wszystko czego dostarczają media, kiedyś w ogóle nie brały udziału w kulturze. Postulowanie powrotu do takiego stanu
rzeczy jest co najmniej wątpliwe. Gdy chodzi więc o krytykę kultury a wraz z nią mediów, nie tędy droga. Apokaliptyczny wydźwięk skłania do nihilizmu.
Potrzeba koncepcji pozytywnych.
*
Bibliografia:
- Jean Baudrillard, Symulacja i symulakry, Sic! 2005
- J. Baudrillard, Pakt jasności. O inteligencji zła, Warszawa 2005
- J. Baudrillard, Porządek symulakrów, [w:] Widzieć, myśleć,być.
Technologie mediów, red. A. Gwóźdź, Kraków 2001
- J. Baudrillard, Precesja symulakrów, [w:] Postmodernizm. Antologia
przekładów, red. R. Nycz, Kraków 1997
Footnotes: [ 1 ] Jean Baudrillard, Symulacja i symulakry, Sic! 2005, s. 111. [ 3 ] J.Baudrillard, Pakt
jasności. O inteligencji zła, Warszawa 2005, s. 66. [ 4 ] J.Baudrillard, Porządek
symulakrów, [w:] Widzieć, myśleć, być. Technologie mediów, red. A.
Gwóźdź, Kraków 2001,
s.66. [ 5 ] J.Baudrillard, Pakt
jasności..., s. 72 [ 6 ] J.Baudrillard, Symulacja i symulakry..., s.103 [ 8 ] J.Baudrillard, Pakt
jasności..., s. 55 [ 9 ] J.Baudrillard, Precesja
symulakrów, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz,
Kraków 1997, s. 176. [ 10 ] J.Baudrillard, Pakt
jasności..., s. 60. « (Published: 25-02-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5279 |
|