The RationalistSkip to content


We have registered
200.151.651 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Marcin Kruk - Człowiek zajęty niesłychanie
 Religions and sects » Religion science

Logika mitu [2]
Author of this text:

Racjonalistyczna krytyka mitu zainicjowała proces odchodzenia od „dosłownej" interpretacji na rzecz metaforycznej. Wiele zawdzięczamy w tym względzie Heraklitowi oraz Stoikom. Chryzyp sprowadził bogów greckich do zasad fizycznych i etycznych [ 13 ]. Także ojcowie Kościoła, a zwłaszcza Orygenes posługiwali się metodą alegoryczną w objaśnianiu zagadek Starego Testamentu [ 14 ]. W ten oto sposób mit przybrał formę poezji, stając się jednocześnie głównym źródłem jej inspiracji.

Chrześcijaństwo notabene przyniosło nagły zwrot akcji w procesie demityzacji. Warto więc poświecić mu odrobinę uwagę. Tym bardziej, że rola, jaką odegrało była dość ambiwalentna. Z jednej strony bowiem korzystając z dorobku myśli racjonalistycznej, przypuściło bezpośredni atak na mitologię. Tu wielce skuteczna okazała się krytyka antropomorfizmu zapoczątkowana przez Ksenofanesa. Z drugiej strony natomiast będąc ciągle, choć w sposób zamaskowany, pod wpływem greckiej, a potem rzymskiej mitologii, stworzyło własną. Była to jednak mitologia z gruntu różna od tej spisanej przez Homera i Hezjoda. Po pierwsze jak wiadomo chrześcijaństwo stało w opozycji do greckiego politeizmu, próbując zredukować całą jego różnorodność i bogactwo do jednoosobowego Boga (w trzech postaciach, sic!). Zabieg dla Greka, poszukującego w innych kulturach odpowiedników własnych bogów, nie do przyjęcia. Nawet Ksenofanesowi obcy był ten sposób rozumowania. Jak pisze Reale: „Bóg, o którym mówi Ksenofanes jest bogiem-kosmosem, który w sposób naturalny zakłada istnienie innych bogów czy boskich bytów". [ 15 ] Było to oczywiste, albowiem „żaden Grek nigdy nie twierdził, że monoteizm jest antytezą politeizmu" [ 16 ]

Swoją drogą taki pogląd umożliwił tolerancję religijną. Godny podkreślenia jest fakt, że Grecy nigdy nie prowadzili wojen religijnych ani nie dyskryminowali ludzi ze względu na ich wyznanie. Skazanie Anaksagorasa czy Sokratesa nie było spowodowane ich ateizmem, lecz było podyktowane ich koneksjami politycznymi. Także później, prześladowania chrześcijan, praktykowane przez Rzymian nie były przejawem religijnej dyskryminacji, lecz wynikały z odmowy respektowania rzymskich kultów. Jak słusznie stwierdza B. Snell: „Rzymianie nigdy nie żądali od Chrześcijan by wyrzekli się własnych wierzeń, lecz jedynie by przestrzegali przepisane przez państwo praktyki i rytuały" [ 17 ]. Źródło ich odmowy nie leżało wyłącznie w woli buntu, lecz wynikało w istocie z charakteru ich religii. Chrześcijaństwo bowiem przyniosło obcy Grekom monopol na prawdę religijną i awersję do inności (notabene jakże dalekie od intencji jej założyciela). Wynikało to ze specyficznego stosunku Kościoła do sacrum

Spróbujmy wyartykułować ten stosunek zestawiając go z wierzeniami Greków. Podczas, gdy chrześcijanie wierzyli w Boga, Grecy „żyli z bogami". Doświadczali ich tak jak praw przyrody. Byli oni dla nich czymś naturalnym i oczywistym. Greccy bogowie bowiem, nie byli umiejscowieni gdzieś w zaświatach, lecz obecni w świecie. Żyli obok ludzi i wchodzili z nimi w różnorakie stosunki. Jak pisze przy tym Snell stosunki te przybierały dość interesująca formę: „Były to stosunki oparte raczej na partnerstwie, aniżeli posłuszeństwie. Bogowie nie narzucali gniewnie woli ludziom, wymagając od nich bezwzględnego poddaństwa, lecz raczej stosowali techniki uwodzicielskie. Przykładem mogą być słowa Ateny, która zwraca się do Achillesa w ten oto sposób: 'podążaj za mną jeśli chcesz...'. Ingerencja bogów w świat ludzki niosła zazwyczaj ze sobą uwznioślenie jednostki, uczynienie jej wolną, silną, odważną i pewną siebie" [ 18 ]. Stąd owe poczucie bliskości i naturalności świata boskiego. Mieszkaniec polis, co podkreśla Snell, „nie traktował swych bogów z miłością i pokorą, które stały się typową postawą wobec Boga w świecie chrześcijańskim, lecz z szacunkiem i podziwem. Nawet, gdy się modlił to jego słowa, były wyrazem owego podziwu i dumy, a nie uniżoności. Poza tym u Homera najbliżsi bogu nie byli ludzie biedni i słabi, jak u Chrześcijan, lecz można by rzec najlepsi z najlepszych" [ 19 ]

Chrześcijaństwo zniszczyło ten szlachetny obraz wprowadzając dualizm świata i umieszczając Boga poza jego granicami. Brak Boga w świecie wymusił potrzebę jego uprawomocnienia w postaci wiary. Wiara obca doświadczeniu, postulując byt nadprzyrodzony, ex definitione niezdolna inaczej, musiała opatrzyć swój przedmiot mianem dogmatu. Za dogmat uznano więc stworzenie świata, człowieka, jak i wiele innych zupełnie nowych „mitów" (niepokalane poczęcie, zmartwychwstanie, wniebowzięcie itd.). Mit przestał być kwestią codziennego doświadczenia (tak jak w świecie greckim) i stał się przedmiotem wiary [ 20 ]

Najbardziej przełomowe okazało się jednak co innego. Wraz z rozwojem chrześcijaństwa upowszechnił się i utrwalił wymóg racjonalnego uzasadnienia aktów wiary. Były to początki teologii scholastycznej. Jak się okaże później, jej narodziny będą oznaczały bankructwo działalności mitologicznej, w tym samego chrześcijaństwa. Poszukiwanie dowodów na istnienie Boga musiało skończyć się porażką, albowiem żaden dowód nie ma mocy wiążącej dla tego co poza światem. Dowodzenie zachowuje swą ważność jedynie w obrębie świata. To co ponad nim, wchodzi w obszar fideizmu. A zatem jest irracjonalne. W tym sensie najwłaściwszą postawą (choć jakże upośledzoną) pozostało tertuliańskie credo quia absurdum. Niemniej jednak należy odnotować, że teologia stała się destrukcyjna, nie tylko dla sfery sacrum opatentowanej przez Kościół, ale w ogóle dla całości obszaru mitologicznego. Jak zostało już powiedziane, człowiek pierwotny uznawał mit w sposób naturalny. Nie szukał dla niego specjalnego uzasadnienia, wystarczało, że w naturalny sposób zaspokajał jego potrzeby. „Odniesienie do mitu nie jest wiedzą, lecz aktem akceptacji totalnej i ufnej, a nie doświadczanej potrzeby usprawiedliwień" [ 21 ]. Scholastyka wywróciła ten porządek do góry nogami. Rację wyniosła ponad motywy, racjonalność ponad funkcjonalność. Z gruntu obca doświadczeniu, wprowadziła nakaz intelektualnej inwigilacji. Mitowi postawiono wówczas ultimatum, albo poda swe racje, albo stanie się dogmatem. Tak oto mit stanął na skraju przepaści.

Przejdźmy teraz do rewolucji naukowej. Dlaczego w ogóle rewolucja? Idzie tu o przełom dokonany w XVI-XVII wieku przede wszystkim przez Kopernika, Galileusza i Newtona. Przełom ten okazał się rewolucyjny, albowiem podważył podstawowe wyobrażenia na temat świata, z jednej strony oraz przyczynił się do narodzin nowoczesnej nauki z drugiej. Powstanie metody eksperymentalnej oraz zastosowanie matematyki na szeroką skalę przyniosły fundamentalne odkrycia. Ziemia przestała być centrum wszechświata (Kopernik), uznano zjawisko bezwzględności (Galileusz), prawo powszechnego ciążenia, a także prawa ruchu leżące u podstaw mechaniki klasycznej (Newton). W ten sposób świat zyskał nowe oblicze, człowiek natomiast nową orientację. Odkrycia naukowe podważyły niektóre dogmaty religijne. Geocentryzm odchodził do lamusa, a z czasem podobny los, dzięki odkryciom Darwina, miał spotkać antropocentryzm. Kościół tracił na swym autorytecie. Nauka wprost przeciwnie zyskiwała na sile, a wraz z rozkwitem technologii stała się potęgą. Jak to się miało do mitu? Nijak! Mit, jak to pokazaliśmy na początku, pełni trzy funkcje: hermeneutyczną, integrującą oraz terapeutyczną. Nauka koliduje z mitem jedynie w pierwszym obszarze, dwóm pozostałym pozostawiając całkowitą autonomię. Tak jak mit dostarcza bowiem ogólnej wiedzy o świecie i zasobu technik służących jego opanowaniu (technologia). Zważywszy jednak, że mit od czasu krytyki racjonalistów nie pretenduje do dosłowności, a jedynie do symbolicznego wyjaśniania świata, nie może tu być mowy o konflikcie. Nauka nie podważa mitu, lecz jedynie jego patologiczną odmianę — dogmat. Twierdzenie o antagonizmie mitu i nauki to nieporozumienie powstałe na mocy utożsamienia mitu z dogmatem. Nieporozumienie, które w dużej mierze możemy przypisać Kościołowi.

W świetle powyższych rozważań wynika, że to nie nauka, lecz scholastyczna teologia ponosi winę za marginalizację mitu. Co się okaże zaraz, również rozpowszechniony pogląd przypisujący destrukcję mitu Oświeceniu nie jest do końca prawdziwy.

Obecność mitu

Podczas gdy w poprzednich epokach idea odczarowania świata była wypowiadana jedynie pokątnie i z rezerwą, to w Oświeceniu stała się sztandarem i urosła do rangi uniwersalnej wartości. Nie bez kozery okres ten nazwano wiekiem Rozumu. Rozum bowiem wraz z nauką miał stać się przewodnikiem ludzkości, jej motorem napędowym, siłą emancypacyjną, wyzwalającą od ciemnoty i przesądów. Miał on być światłem rozpraszającym mroki średniowiecza i zwiastunem nowych czasów wolności, równości i braterstwa. Czy oznaczało to jednak koniec mitu? Bynajmniej. Czym bowiem była owa deifikacja rozumu, postępu, techniki jak nie pochodną mitu? Czym była wiara w postęp jak nie mitem eschatologicznym właśnie? Nie był to z pewnością mit całkiem niewinny. To co prawda światło rozumu miało prowadzić ludzkość do krainy szczęścia, lecz czyż światło to z czasem nie stało się równie oślepiające jak te boskiej proweniencji? Wprawdzie pochód ten miał znaleźć spełnienie tu na ziemi, a nie w niebiosach, lecz czy nie towarzyszyła mu równie „anielska nietolerancja"? Wojny napoleońskie, czy kolonializm wydają się potwierdzać to przypuszczenie. Z pewnością kiedy Horkheimer i Adorno pisząc: "(...)oto w pełni oświecona ziemia stoi pod znakiem triumfującego nieszczęścia [ 22 ]" czy dalej lakonicznie stwierdzając "oświecenie jest totalitarne [ 23 ]", najwyraźniej przesadzają, niepotrzebnie radykalizując cały projekt rozumu (rozumu, który notabene chcieli na nowo rehabilitować). Trudno jednak z drugiej strony nie zgodzić się z ich diagnozą odnośnie mitycznej natury tej epoki. Za nimi można przyjąć, że walka z przesądem (mitem) w imię rozumu sama ufundowana była na mitycznych podstawach [ 24 ]. Wiara w Rozum nie podlega zakwestionowaniu, to wszystko inne jest kwestionowane w imię tej wiary. Otóż, jeśli w przeszłości rozum był jedynie w pewnej relacji do prawdy to w Oświeceniu stał się jej tożsamy. „Mit Rozumu nie jest prawdziwy ani fałszywy, ponieważ żaden mit nie podlega dychotomii prawdy i fałszu. Ale coś może być prawdziwe lub fałszywe tylko dzięki mitowi Rozumu" [ 25 ]. Wiara w Rozum zatem zostaje przyjęta nie dlatego, że jest racjonalna: „prawomocność środków dowodowych nie może być dowiedziona wcześniej, nim się ją przyjmie" [ 26 ], lecz na podstawie wartości jakie reprezentuje: wolność, równość i braterstwo. Wiara w Rozum ma sens, albowiem konstytuuje człowieczeństwo i czyni życie godnym ludzkiego miana. Rozum zatem jest wartością i jak każda wartość przynależy do porządku mitu. W tym sensie uznanie rozumu za jedyną gwarancję prawomocności mitu jest grą nieczystą, bo z gruntu niezdolną spełnić swych racjonalnych założeń. W obszarze mitu, w który Rozum nieuchronnie wkracza, nie następuje zderzenie racjonalnego z nieracjonalnym, jakby chciał tego Rozum, lecz jednej wartości (Rozumu) z innymi. Stosowanie dialektyki „racjonalne" "irracjonalne" w sferze mitu jest zatem nieuprawnione. Jedyne ustępstwo na jakie można tu pozwolić to uznanie odmienności w ramach samej racjonalności i mówienie o takim czy innym rozumie (a właściwie dyskursie).


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Mircea Eliade – wierzę w Boga, ale nie w Boga jednej religii
Raj - od mitu do utopii

 See comments (10)..   


 Footnotes:
[ 13 ] Tamże, s. 153.
[ 14 ] Tamże, s. 154. Swoją drogą, spory odnośnie do dosłownej interpretacji biblii w Kościele Katolickim toczą się po dziś dzień.
[ 15 ] Reale, dz. cyt., s. 134.
[ 16 ] Tamże, s. 135.
[ 17 ] B. Snell, Die Entdeckung des Geistes. Studien zur Enstehung des Europaischen Denkens Bei den Griechen, 8. unveranderte Auflage, Gotingen 2000, s. 33.
[ 18 ] Tamże, s. 37.
[ 19 ] Tamże, s. 37.
[ 20 ] Swoją drogą, nawet gdyby kultura grecka przetrwała nigdy zaakceptowałaby chrześcijańskiego aktu stworzenia ex nihilo. Zarówno dla mitologii greckiej, jak i w ogóle dla kultury antycznej był to motyw całkowicie egzotyczny. Jak zauważa Snell, „bogowie greccy przeobrażali świat, ewentualnie zmieniali jego kierunek, lecz nigdy nie tworzyli go z niczego". „W przeciwieństwie do chrześcijańskiego Boga, byli podporządkowani prawom kosmosu" (zresztą podobnie jak bóstwa indyjskie). Snell, dz. cyt., s. 34.
[ 21 ] Kołakowski, dz. cyt., s. 72.
[ 22 ] M. Horkheimer, T. W. Adorno, Dialektyka oświecenia. Fragmenty filozoficzne, przeł. M. Łukaszewicz, Warszawa 1994, s. 20.
[ 23 ] Tamże, s. 22.
[ 24 ] Stwierdzenie to nie ma na celu dyskredytacji oświeceniowego projektu, lecz jedynie demistyfikację jego pozornie antymitycznego charakteru.
[ 25 ] Kołakowski, dz. cyt., s. 67.
[ 26 ] Tamże, s. 67.

« Religion science   (Published: 06-04-2007 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Marcin Punpur
Absolwent ekonomii i filozofii. Studiował w Olsztynie, Bremie i Bernie. Zainteresowania: filozofia kultury, religii i polityki.

 Number of texts in service: 53  Show other texts of this author
 Newest author's article: W co wierzą ateiści
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5337 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)