|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » Science and Religion
Branie nauki na wiarę - dalsze krytyki i odpowiedź Paula Daviesa [2] Author of this text: Alan Sokal, Lawrence Krauss, Nathan Myhrvold, Paul Davies
Translation: Sławomir Szostak
Istnieje jednak mały, acz
pouczający wyjątek, jeśli chodzi o katolickich świętych. Ci, którzy nie
byli męczennikami, potrzebują „dowodu" jednego „cudu", aby
dostąpić beatyfikacji. Kolejny cud jest wymagany, aby przejść od beatyfikacji
do kanonizacji. Jest bardzo interesujące, że zaobserwowany dowód
empiryczny jest częścią praktyki religijnej. Przynajmniej z założenia jest
to system oparty na dowodzie. Beatyfikacje i kanonizacje były odrzucane na tej
podstawie (przynajmniej pozornie). Lecz dowód empiryczny jest w tym wypadku przysłowiowym wyjątkiem potwierdzającym regułę. Z założenia
nie istnieje zestaw zasad udowadniających cuda. Wyjaśnienia spoza kręgu cudów
nie wchodzą w grę. Ostatnią rzeczą, na jaką chciałby przyzwolić kościół,
byłby rygorystyczny podwójnie ślepy test
skuteczności świętego. Jeśli poszlibyśmy dalej tą ścieżką, to jakiś niewierny
Tomasz mógłby zacząć zadawać niewygodne pytania o pozostałe tezy
religijne. Dlaczego
jakakolwiek religia miałaby być brana na wiarę bez dowodu? Nowoczesną teologiczną
odpowiedzią jest to, że Wiara — wierzenie w coś bez prawdziwego powodu -
jest rzeczą niezbędną dla budowy podłoża religii. Jest to bezczelna
taktyka, aby tę słabą stronę Wiary promować jako zaletę. Jest to pewien
rodzaj nowoczesnego sentymentu — skuteczność była celem wczesnych religii.
Ludzie modlili się i składali ofiary bogom dla wielorakich, przyziemnych celów,
ponieważ myśleli, że to zadziała. Poprzez wieki teolodzy wycofywali się z praktycznych zastosowań religii na płaszczyznę duchową, wyprzedzając o krok
prawo, można by rzec. Na tym etapie wiara fizyka w tezy a) i b) nie jest ważna ze względu na ich prawdziwość, lecz na to,
czy będą nadal prawdziwe w przyszłości. Są ewidentnie prawdziwe dla każdego
prawa, które odkryliśmy aż do dzisiaj. Odkryliśmy w znaczeniu: „teoria
idzie całkiem udanie w parze z eksperymentem lub obserwacją". Dla równowagi muszę przyznać,
że sukcesy z przeszłości wcale nie oznaczają ich automatycznej kontynuacji w przyszłości. Być może tylko najprostsze rzeczy (a bardziej precyzyjnie,
niski limit energii lub coś podobnego) sprawdzają się całkowicie podług
praw fizyki. Lub może one istnieją, ale my jesteśmy zbyt głupi, by je
zrozumieć, albo też mamy zbyt małe dotacje na badania. John Horgan napisał
parę lat temu książkę o tytule „Koniec nauki" („The End of
Science") sugerującą, że współcześni fizycy cząstek elementarnych
mogą znajdować się w tej sytuacji. Nie zgadzam się z Horganem, lecz jest to
prawdopodobne. Moja niezgoda jest całkowitym wyznaniem wiary w to, że poprzez
kontynuowanie badań będziemy posuwali się do przodu. Kosmologia i fizyka cząstek
elementarnych są gałęziami fizyki, gdzie te pytania muszą być zadawane.
Jest diabelnie ciężko dla czystego fizyka filozofować o tym co się dzieje
wewnątrz półprzewodnika — chociaż te same prawa mogłyby się tam pojawić.
Paul jest kosmologiem; i ja nim byłem, kiedy zajmowałem się fizyką.
Kosmologia zadaje fundamentalne pytania na temat natury czasu i przestrzeni. Skąd
wziął się wszechświat? Pytania te niosą ze sobą niefortunny bagaż, który
rozprasza uwagę ludzi pochłoniętych sobą i martwiących się kwestiami
filozoficznymi. Nawet kosmologia dowiodła, że metoda naukowa działa — wiemy
teraz znacznie więcej o wszechświecie niż w przeszłości. Ten bagaż jest kłopotliwy
(a czasami zabawny w spekulacjach), lecz ostatecznie nauka zatriumfowała. Głównym podejściem Daviesa
jest udowodnienie na przekór, iż „nauka wcale nie jest czymś bez
wiary". A ja na to, i co z tego? Porównywanie wielokrotnie sprawdzonej
wiary nauki w tezy a) do c) z ślepą wiarą religijną,
która nawet nie przeszła jednego dobrego eksperymentu, jest śmieszne. Religia
ma zamiast tego 2000
lat historii (w przypadku chrześcijaństwa) porażek w przewidywaniu wyników eksperymentu. Dlaczego ma to cokolwiek znaczyć? Jest to moja ostatnia riposta
do Daviesa. Istotnie istnieje jakaś wymierzona, ograniczona, przetestowana
wiara w nauce. Lecz stoi ona w ostrym kontraście z nieograniczoną i nieprzetestowaną wiarą religijną. Nie mają one ze sobą nic wspólnego -
to, w jaki sposób traktują swoją dziedzinę, wyznacza ich różnicę. Paul Davies Odpowiedź polemistom
Doprawdy, poczułem się dość
zakłopotany tym, że wielu krytyków mojego artykułu kompletnie go nie
zrozumiało. W sumie ich wypowiedzi sprowadzają się do powierzchownego i automatycznego sprzeciwu wobec zestawienia pojęć „nauka" i „wiara". Częstą pułapką, w jaką
wpadali, było pomieszanie objaśnienia praw natury za pomocą praw fizyki z wyjaśnieniem tychże praw jako takich. Nie twierdzę, że stosowanie nauki jest
sprawą wiary. Uprawianie nauki wymaga włączenia do pracy możliwości
sprawdzenia hipotezy, udoskonalenia jej, oraz przeprowadzania eksperymentu -
co jest zupełnym przeciwieństwem praktyk religijnych. Metoda naukowa jest
najbardziej wiarygodną drogą do poznania, jaką znamy, nie znam bardziej
oddanego i żarliwego naukowca od siebie samego. „Nauka działa",
„Science Works", jak to świetnie ujął John Horgan. Nauka to ciągłe
testowanie opisu natury. Wszyscy się tu zgadzamy. Tylko że nie tego próbowałem
dowieść. Moje argumentowanie dotyczy nie metody naukowej, lecz praworządności
leżącej u podstaw wszechświata, która to pozwala nam zadać takie pytania
jak: Skąd wzięły się te prawa? Dlaczego mają taką formę a nie inną?
oraz: Czy jest coś osobliwego w tych prawach (jak np. perfekcyjnie
"dostrojenie" ich do życie). Stanowisko ortodoksyjne (to, które
postawiłem pod znakiem zapytania w mojej książce) głosi, iż wszechświat rządzi
się stałymi prawami w formie nieskończenie precyzyjnych, matematycznych zależności
odciśniętych na nim w momencie kosmicznych narodzin. Co więcej, zakłada się,
że prawa mają wpływ na świat fizyczny, ale nic nie ma wpływu na prawa — są
niezmienne. Nietrudno dojrzeć skąd pochodzi taki obraz -
wszystko to wywodzi się z monoteizmu, który zakłada, że jakaś racjonalna
istota stworzyła wszechświat wedle tajemniczych, perfekcyjnych praw. Asymetria
pomiędzy niezmiennymi prawami a przypadkowymi stanami odzwierciedla asymetrię
pomiędzy Bogiem i światem: wszechświat zależy całkowicie od Boga, podczas
gdy Bóg od wszechświata w ogóle nie. Historycy nauki są świadomi faktu, iż
Newton i jemu współcześni wierzyli, że poprzez odkrywanie praw wszechświata
odsłaniają boski plan stworzenia w formie matematycznych reguł leżących u jego podstaw. Przygnębia mnie to, że przypominanie tego wielce znanego
historycznego faktu powoduje u naukowców takie szokująco-wstrząsające
reakcje. Scott Atran wskazuje wszakże, że argument, jakoby nauka opierała się
na wierze, nie jest nowy. Gołym okiem widać, iż społeczeństwa Zachodu są wręcz
przesycone monoteizmem, a monoteistyczny światopogląd uważany jest teraz za
„słuszny" i „zgodny z naturą". W konsekwencji wielu
naukowców nie jest świadoma swojego teologicznego pochodzenia, a także
wszechobecnych i zarazem ukrytych założeń, jakie przyjmują oni zgodnie z tym
naukowo/teologicznym światopoglądem, który jednak wcale nie jest podzielany
przez większość innych kultur. Nie wszyscy naukowcy
rozpatrują prawa natury w kategoriach teologicznych tak jak to wyżej opisałem.
Osoba, która ewidentnie tego nie robi, a ponadto deklaruje swój otwarty brak (ślepej)
wiary w nauce i bierze ją „jak leci", to PZ Myers. Zauważyłem przy
tym, że jego postawa jest typowa dla biologów, dla których
„nieprzewidziane wypadki" przeważają nad prawami, jeśli chodzi o wyjaśnianie zjawisk. Na nieszczęście Myers usilnie próbuje przypisać mi dokładnie
to stanowisko, które próbuję obalić: „Fakt, że Davies wydaje się wierzyć,
iż wszędzie i na każdym poziomie musi panować porządek, jest mocniejszym założeniem,
niż uprawnia do tego metoda naukowa i brzmi zadziwiająco teologicznie." Cóż,
to jest właśnie sedno mojego artykułu! Jest ono teologiczne — wszak jest to
ortodoksyjny pogląd podzielany przez
wielu fizyków teoretycznych, szczególnie tych pracujących nad teorią
unifikacji. Fizycy ci wierzą, że te perfekcyjne prawa istnieją „gdzieś
tam" w świecie idei Platona, nawet jeśli to, co znajduje się w naszych
podręcznikach, to zaledwie zbliżenie tego, co Steven Weinberg nazywa
„teorią ostateczną" („the final theory"). Stanowisko które
właśnie opisałem, w kontraście do tego co mówi Myers, próbuję obalić w mojej książce. I tu właśnie spotkałem się z zaciekłym sprzeciwem moich
kolegów fizyków. By nie być gołosłownym, gdy zasugerowałem w mojej książce,
że nieskończenie dokładne matematyczne prawa mogą być nieusprawiedliwioną
niczym idealizacją, dla przykładu może w nich istnieć wewnętrzna niepewność
lub giętkość, to wielu fizyków zadrżało słysząc taką herezję. Jerry
Coyne polemizując z moim artykułem zadał pytanie: „W co my (ortodoksyjni
naukowcy) wierzymy, że jest prawdą bez dowodzenia tego?" Cóż, co powiecie
na wiarę w nieskończenie precyzyjne prawa wyrażone w liczbach rzeczywistych
oraz różniczkowalności? Pokażcie mi na to dowód. Lub posłużmy się innym
znanym przykładem — pewne prawa wykraczają poza wymiar wszechświata i istnieją w pewnym sensie ponad nim, ponieważ mają na celu wyjaśnić jego
pochodzenie. Wielu kosmologów wierzy w takie prawa; są one akceptowane bez
uprzedniego sprawdzenia lub wyjaśnienia jako baza teorii kosmogonicznej.
1 2 3 Dalej..
« Science and Religion (Published: 10-03-2008 )
Paul Davies Fizyk zajmujący się kosmologią, fizyką
kwantową oraz teorią grawitacji. Jest także pisarzem i nadawcą audycji
radiowych. Pracuje w australijskim Centrum
Astrobiologii przy uniwersytecie w Sydney. Otrzymał wiele nagród za osiągnięcia
naukowe oraz nagrodę Templetona przyznawaną
za godzenie nauki i religii. Private site
Number of texts in service: 2 Show other texts of this author Latest author's article: Branie nauki na wiarę |
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5773 |
|