|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Amisze neopoganizmu Author of this text: Wojciech Rudny
"Bogowie nie potrzebują
ofiar, to ludzie potrzebują składać im ofiary".
Salustiusz
"Nie sposób wejść
dwa razy do tej samej rzeki".
Heraklit z Efezu
Ruchy nawiązujące do wierzeń przedchrześcijańskich,
choć wszędzie niezbyt liczne są jednak coraz bardziej popularne w każdym
niemal z państw Europy i Ameryki Północnej, także w naszym kraju. Mamy i w
Polsce kilka nielicznych grup, próbujących nawiązywać do pogańskiej duchowości
naszych słowiańskich przodków. Problem
jednak w tym, że z duchowości naszych pogańsko-słowiańskich przodków tak
naprawdę niewiele pozostało. Mitologia właściwie nie przetrwała (poza
nazwami niektórych plemiennych bóstw); nawet ruska księga Welesa okazała się
zwykłym falsyfikatem… Prastare słowiańskie święta zostały całkowicie
wchłonięte przez chrześcijańskie kościoły, które je schrystianizowały.
Zniekształcając zresztą ich pierwotną, naturalistyczną formę, ponieważ ta
nie zgadzała się z nową „moralnością chrześcijańską". Współcześni
neopoganie próbują co prawda zdechrystianizować słowiańską tradycję, ale
odwzorowania drewnianych idoli plemiennych ze wczesnego średniowiecza ustawione
na leśnych polanach podczas neopogańskich świąt, raczej
nie przemawiają do ludzi epoki informacji. A o to chyba neopoganom nie
chodzi. Żaden wyznawca nie chce, by jego wiara dla innych była martwa i utrzymywała się w bardzo wąskim kręgu wyznawców. Ekskluzywizm jest dobry
chyba tylko dla jednego wyznania — mojżeszowego i jego wyznawców — żydów. Natomiast każda normalna,
ponadplemienna i uniwersalistyczna, religia dąży do ekspansji. Taka jest
natura każdej religii.
Oczywiście
można rekonstruować zniszczoną budowlę, ale tylko wówczas, kiedy mamy dokładne
dane, mamy plany, jak ona wyglądała wcześniej, tj. przed totalnym
zniszczeniem. Jeśli jednak nie
mamy wszystkich danych, a jedynie blade pojęcie o tym jak ona wyglądała,
zdajemy się jedynie na radosną twórczość, a nie na wierny rekonstrukcjonizm. Wydaje się, że współcześni nasi
rodzimowiercy nie zastanawiają się też nad tym, czy jej budowa w wiernej
postaci — z tych samych materiałów
oraz z zachowaniem tej samej technologii jak sprzed dwóch tysięcy lat — ma
sens. Przywodzi to porównanie z amiszem,
który z powodów religijnych nie akceptuje nowoczesnej techniki. Do
bólu jest wierny swojej tradycji, nie uznaje postępu kulturowego i technologicznego ludzkości. Uparcie obstaje przy drewnianych konstrukcjach
budowlanych, krytych strzechą, i tradycyjnym oświetleniu lampą naftową
(faktycznie nie wiem, czy taki amisz i lampy naftowej nie uznaje za zbyt
nowoczesną) swego domostwa. Gdyby nie religijny dogmatyzm amisza wystarczyłoby
doprowadzić prąd i oświetlić dom energią elektryczną. Ale okazuje się, że
można i tak, jak amisze. Można założyć szatki wzorowane na tych sprzed dwóch
tysięcy lat, w dłonie wziąć drewniane oszczepy bądź kamienne topory i udawać lub usiłować uwierzyć w to, w co wierzyli nasi — z całym szacunkiem — barbarzyńscy, prymitywni i niepiśmienni
praprzodkowie. To jednak jest dość osobliwy folklor dla garstki pasjonatów
historii. To jest zabawa. I tyle — nic więcej.
Dlatego
bawią mnie te wszystkie neopogańskie, chciałoby się powiedzieć szopki,
gdzieś w lasach, na polanie, i ci śmieszni młodociani kapłani z wielkomiejskich środowisk z poważnymi minami wzywający słowiańskich
bogów, recytujący agrarne litanie, dziękujący bogom za obfite plony.
Przypominają mi się bowiem w takich chwilach słowa Jana Stachniuka (zresztą w historiografii także określanego jako neopoganina), który w
"Drodze rewolucji kulturowej w Polsce" pisał, iż "wątek
zerwany jest do nawiązania", ale "śmieszne jest odnawianie
symboliki Swantewita, Swarożyca, itd. Kwestie bałwanów niech zostaną dla
bałwanów. Chodzi o żywą więź tego samego stosunku do życia; ta jest wspólna".
Chodzi o to, że od czasów wierzeń naszych słowiańskich praprzodków minęło
już około dwóch tysięcy lat i dziś człowiekowi XXI wieku trudno jest
uwierzyć — nawet przy najlepiej zorganizowanej sugestii oraz socjotechnice — w wartość drewnianych idoli;
klękać oraz bić przed nimi pokłony na modłę katolicką.
Nowoczesna
Europa czy neopogański skansen? Powrót do naturalizmu, czy pogaństwa, naszych
praprzodków nie może jednocześnie oznaczać kultywowania śmiesznego
folkloru. Zgadzam się, że święta mają znaczenie. Określają naszą tożsamość;
dają chwile radości, pogańskiego przesytu, ale także wytchnienia i refleksji. Moim zdaniem, jeśli mają być żywe i coraz powszechniej
kultywowane, muszą być atrakcyjne dla współczesnego, myślącego
racjonalnie, człowieka. Nie mogą natomiast przybierać postaci tych śmiesznych,
pogańskich szopek, jak obecnie. To my, potrzebujemy składać ofiary — nie
bogowie, jak zauważył Salustiusz. Zatem składajmy je tak, by nie ośmieszać
się w oczach innych i nas samych. Warto nad tym pracować; nasi rodzimowiercy
powinni pamiętać o tym, iż zdrowy rekonstrukcjonizm musi uwzględniać także
ducha czasu. Dziś możemy budować wspanialsze świątynie niż nasi pogańscy
przodkowie sprzed dwóch tysięcy lat. Bogom — składać ofiary na miarę człowieka
XXI wieku, a nie barbarzyńcy z epoki kamienia łupanego. Warto się rozejrzeć,
by zauważyć, że współczesna Europa wygląda zupełnie inaczej niż w czasach Imperium Romanum. I kompletnym nieporozumieniem z punktu widzenia
człowieka wierzącego jest rekonstruowanie strojów i barbarzyńskich obyczajów.
Tak jakby czas zatrzymał się w miejscu. Pomimo chrześcijaństwa ludzkości udało się pójść
daleko naprzód w rozwoju kulturowym, w opanowywaniu żywiołów, nad którymi
nasi praprzodkowie nie mieli jakiejkolwiek kontroli. Dlatego demonizowali je i oddawali im cześć. Pytam więc: dlaczego przy tym całym zapędzie
rekonstrukcjonistycznym rodzimowierstwa europejskiego rezygnuje się z tego, co
oddaje ducha naszych czasów, jest racjonalne,
na rzecz tego co (w oczach przeciętnego widza takich spektakli) — w najlepszym przypadku — może być tylko śmieszne? Prymitywne wierzenia dobre dla naszych
praojców, dla nas dziś mogą mieć jedynie wartość historyczną i symboliczną. Przecież nie chodzi nam o to, by zawracać bieg czasu i budować w środku Europy jakiś pogański skansen ku uciesze rodzimych i zagranicznych
turystów. Próba takiej też folklorystycznej rewitalizacji dawnych wierzeń w szerszym zakresie z góry skazana jest na niepowodzenie. Poza tym, nie ograniczajmy się do naszych słowiańskich opłotków!
Współczesne rodzimowierstwo jest sztucznym tworem i prowadzi jedynie do
sztucznych podziałów, a nadto do absurdalnego
szowinizmu i rasizmu. Nasze pogańskie dziedzictwo to nie tylko, bądźmy
szczerzy, martwa dziś wiara w Peruna, Świętowita czy Swaroga, ale także
bogowie i mitologie innych ludów — zwłaszcza ludów Europy, gdzie są nasze
duchowe, a także biologiczne korzenie. Naszej współczesnej tożsamości
inaczej niż w czasach pogańskiej Europy nie powinien już określać jakiś
plemienny totem czy posążek Trygława lub Świętowita. Żyjemy we wspólnotach
innych niż niegdysiejsze wspólnoty rodowe (słowiańskie zadrugi); dążymy do
przezwyciężenia starych nieefektywnych podziałów, także narodowych i rasowych. Pojawiają się zupełnie nowe i nieznane naszym przodkom wyzwania,
jak zapłodnienie in vitro, klonowanie, związki homoseksualne i wiele innych. Dążymy
do wspólnot ponadnarodowych, globalnych, zdając sobie sprawę z tego, iż
organizacja państwowa, tak jak niegdyś rodowa i plemienna, wcale nie jest
kresem ludzkich możliwości kulturotwórczych.
Czym wobec tych wyzwań jest folklorystyczne
rodzimowierstwo? Jest ruchem wstecz; zawoalowanym nacjonalizmem próbującym
zatrzymać nieuchronne procesy kulturowe oraz integrację wyższego typu. W czym
zresztą upodabnia się do integryzmu katolickiego. Przybiera też często postać
naiwnego ekologizmu. Jest tym, co się już przeżyło i nie wytrzymało próby
czasu. Takim ruchom światopoglądowym trudno przyznać jakieś nowatorskie
wartości kulturotwórcze. Czym jest dla mnie współczesna
wiara pogańska? Krytyka krytyką. Ale czym zatem dla mnie jest wiara pogańska? To
nie drewniane czy marmurowe idole. To nie hymny pochwalne i modlitwy dziękczynne.
Ofiary z miodu, chleba i zwierząt. To wiara w moc rozumu myślącego ssaka — homo
sapiens — człowieka. Ciągłego — aż po kres ziemskiego istnienia -
stawania się kimś lepszym, większym, mądrzejszym niż dotąd — nie tylko dwa
tysiące lat temu — ale i wczoraj. To wiara w człowieka gromadzącego mądrość
pokoleń ludzkich — zdobywającego świat i kosmos, także wewnątrz siebie.
Pogańska wiara jest dążeniem do ziemskiej nieśmiertelności, w pamięci
przyszłych pokoleń, a nie nieśmiertelności w zaświatach czy po śmierci.
Jest pełną powagi odpowiedzialnością za swoje czyny, które mają
zawsze swoje konsekwencje na tym świecie. Jest wiecznym dążeniem do nieśmiertelnej
doskonałości w rozmaitych aspektach, reprezentowanej przez boginie i bogów.
Nie wierzę bowiem w rzeczywistą wartość kształtowania
ludzi według religijnego strychulca ubogich archetypicznie monoteizmów.
Tutaj bowiem króluje tylko jeden „zazdrosny" bóg i jeden archetyp! W przeciwieństwie do fundamentalistycznego monoteizmu, moja świecka religia
neopogańska jest przejawem całego bogactwa ludzkich archetypów,
reprezentowanych przez liczne boginie i bogów. Tylko w zgodzie z nimi możemy w pełni rozwijać swój ludzki potencjał. Taka wiara nie może też kojarzyć się z tym, co było, ale z tym, co dopiero może nadejść. Nie jest skansenem, ale
laboratorium doświadczalnym. Dlatego jest żywa, pozbawiona dogmatyzmu i talmudyzmu, „kuranicznych" bajań o zaświatach, kompensujących doczesne
niedomagania i niedostatki. Przytakuje życiu, nawet najbardziej tragicznemu,
nie deprecjonuje upływającego czasu. Jest pozbawiona irracjonalnych ograniczeń
religii abrahamowych oraz ich jałowego moralizmu. Jest całkowicie z tego świata,
jest doczesna, oraz wciąż nieodgadniona i niedopowiedziana. Dlatego wciąż
pozostaje nierozwiązaną zagadką życia na Ziemi.
« (Published: 06-04-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5824 |
|