|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Nauka – brama do nowej religii? [2] Author of this text: Maciej Psyk
Dlaczego jednak obchodzimy wydarzenie w które nie wierzymy a nie obchodzimy święta narodzin ludzkości o którym wiemy, że miało miejsce? Genetycy, badając geny ludzi wszystkich narodów ustalili, że ludzkość – czy raczej populacja pierwszych ludzi – stała na krawędzi zagłady i wynosiła nie więcej niż 2000 osobników. Działo się to 25 grudnia 47991 roku p.n.e. Osiemnastu najbardziej doświadczonych myśliwych zostało otoczonych i pożartych przez stado lwów po heroicznej walce. Zebrani w pieczarze ludzie patrzyli na to z przerażeniem nie mogąc im pomóc. „Co z nami będzie?” – pytali. Stanęli przed fundamentalnym pytaniem Alberta Camusa: „Dlaczego wszyscy po prostu nie popełnimy samobójstwa?”. I odpowiedzieli sobie – ponieważ uczymy się na błędach. Ponieważ nie damy lwom tej satysfakcji. Ponieważ pomścimy naszych myśliwych. Ponieważ zrozumieliśmy dlaczego oni zginęli. Ponieważ nie boimy się ognia. Ponieważ rozprzestrzenimy się na wszystkie ziemie a nasze potomstwo będzie liczne jako gwiazdy na niebie. Nabili na dzidy najostrzejsze pęknięte kości. Nauczyli się je przywiązywać i zabijać nimi dzikie zwierzęta z bezpiecznej odległości. Nauczyli się zwabiać je do pułapki wonią zabitych królików a potem otaczać. Nauczyli się rozpalać ogień i podtrzymywać go chroniąc się przed atakiem swych śmiertelnych wrogów – kotowatych i psowatych. Nie chcieli, by ci, którzy zginęli lub zmarli zostali pożarci przez ich wrogów więc chowali ich ciała tak, aby nie zostali zjedzeni. Tak odkryli wdzięczność i szacunek. Przedostali się do Europy i Azji. Malowali na ścianach, aby coś po sobie zostawić. Cóż bardziej wzruszająco ludzkiego mogliby nam przekazać? „Widzew do Tel Awiwu”? „Arka cwele”? Nie, napisali – „tu żyliśmy i umieraliśmy, nie byliśmy zwierzętami a wy istniejecie dzięki naszej ofierze”. Zaskarbiali sobie przychylność samic dając im lśniące kamyczki i najlepsze mięso a one dawały im przyjemność i opiekę. Nauczyli się walczyć o swoje, więc zabili wszystkich neandertalczyków. A ponieważ oni ich nie zabili, więc się tym wzmocnili. I nie zrobili tego wszystkiego po to, żeby poseł Gowin ogłosił adopcję zarodków.
Dzięki nauce wiemy, że takie były nasze początki. Czyż nie jest to podwójnie lepsze wyjaśnienie naszego pochodzenia niż kosmologie starożytne? Po pierwsze dlatego, że nabożne. Po drugie dlatego, że prawdziwe. Czyż starożytni nie byliby wzruszeni znając prawdę? Czyż Herodot nie pisałby o tym zamiast o Atlantydzie? Czyż nie jest naszym wielkim i niezasłużonym szczęściem to, że my ją znamy? Obchodzimy Dzień Liczby Pi (14 marca), Światowy Dzień Kota (17 lutego), Dzień Teściowej (5 marca), ale nie ma w kalendarzu Dnia Urodzin Ludzkości dla upamiętnienia tych kilkuset, którzy wybierając życie stworzyli cywilizację życia – i którzy dali nam życie.
Nie jest to bynajmniej jedyny klucz do nabożności bez teologii. Einstein nazwał ją „religią naturalną” i widział ją w astronomii i astrofizyce. O ile jednak sam poruszał się w świecie czystej abstrakcji – wzorów i pojęć zrozumiałych dla kilku tysięcy osób na świecie, elity nauk ścisłych, to dzisiaj dzięki spoglądaniu w głąb Kosmosu to uczucie dane jest odczuwać wszystkim, w granicach oczywiście percepcji intelektualnej. Każdy może usiąść przed komputerem i godzinami oglądać zdjęcia innych galaktyk udostępnione przez NASA. Zapierające dech w piersiach olbrzymy, których wielkości nie umiemy sobie wyobrazić. Bo ile to jest „milion lat świetlnych średnicy”? To tylko słowa, których znamy znaczenia, ale których sedna nawet nie ogarniamy. Możemy to zamienić na kilometry a nawet na metry tylko stosując pewną sztuczkę – podając jaką liczbę między 1 a 10 trzeba przemnożyć przez dziesięć do jakiegoś niewyobrażalnego wykładnika. A jednocześnie tak precyzyjne i tak piękne, że „Przysięga Horacjuszów” a nawet „Wolność wiodąca lud na barykady” wyglądają przy tym jak papierek po „Krówce”.
I proszę sobie wyobrazić – żadna religia na świecie nie chce tego eksploatować. Wolą zajmować się owulacją i masturbacją a nawet zawartością estrogenów w wodzie pitnej niż tym, że gdzieś tam nad lub pod nami istnieją inne planety a komety latają wśród tego wszystkiego tak dokładnie jakby to były tramwaje. Na pytanie o istnienie planet nauka również odpowiedziała – twierdząco. Początkowo znaliśmy tylko gazowe olbrzymy, takie jak Jowisz lub jeszcze większe, ale w zeszłym roku odkryto planety skalne Gliese 581c i 581d okrążające gwiazdę Gliese 581 w gwiazdozbiorze Wagi. Może się tam znajdować woda. Gdybyśmy mieszkali w jądrze galaktyki takich „ziemiopodobnych” planet zapewne znalibyśmy już setki. W przestrzeni kosmicznej znaleziono także cukry, węgiel, alkohol metylowy i naftalen. Z kolei eksperymenty na Ziemi pokazały, że ewolucja dotyczy także związków nieorganicznych wypełniając lukę między materią nieożywioną a powstaniem życia. Co więcej, eksperymentalnie stwierdzono, że upadki meteorytów, których wokół młodej Ziemi krążyło tysiąc razy więcej niż obecnie, tworzyły związki organiczne a nawet aminokwasy. Jakby tego było mało, wiemy już, że życie na Ziemi jest niezwykle wytrzymałe i pomysłowe w znajdowaniu sposobów przetrwania w warunkach w których zginęłyby wszystkie kręgowce – w gorących źródłach, na lodowych pustyniach czy pod dnem oceanu. Wiemy także, że pod względem biochemicznym na glebie Marsa można hodować szparagi oraz, że bakterie mogą przetrwać podróż kosmiczną a po powrocie na Ziemię – rozmnażać się. Mamy więc mocne podstawy do przypuszczeń, że powstanie życia jest zjawiskiem naturalnym i powstaje wszędzie tam gdzie są ku temu warunki. Odkrywanie kolejnych planet na których może być woda oraz tworzenie aminokwasów z materii nieorganicznej tylko to przekonanie wzmocnią. Porażka programu SETI nie musi więc oznaczać, że jesteśmy sami we Wszechświecie. W zasadzie trzeba by wygrać los na loterii, żeby coś zarejestrować – życie na Ziemi istnieje około 3,7 miliarda lat a radio – sto lat. Jeśli chodzi więc o Ziemię trzy razy łatwiej wygrać szóstkę w totka. Poza tym nic o tym nie wiadomo, aby celem ewolucji było wynalezienie radia – darwinizm na ten temat milczy a danych spoza Ziemi nie mamy.
I jak podchodzą do tego wielkie religie? Nie wykazują entuzjazmu, że wydarliśmy prawa naturze. Raczej rozważają doniosłą kwestię zbawienia istot pozaziemskich. Problem polega na tym, czy Jezus zbawił wszystkie istoty tu na Ziemi czy też miał turnee po planetach i na każdej wielkodusznie dawał się torturować. Tymczasem mówimy o największym pytaniu ludzkości, obecnym od pół wieku w kulturze masowej.
Czy więc „religia naturalna” Einsteina może być podstawą duchowości dla ludzi znających wyzwalającą prawdę o naszym pochodzeniu z materii gwiazd i przeznaczeniu – spaleniu Ziemi przez puchnące Słońce za miliard lat? Nigdy nie byliśmy do niej bliżej, wbrew daleko idącej powściągliwości starożytnych i nie odpowiadających na nasze pytania religiom.
1 2
« (Published: 15-12-2008 )
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Number of texts in service: 91 Show other texts of this author Number of translations: 2 Show translations of this author Newest author's article: Monachomachia po łotewsku | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6257 |
|