|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
5 mln Biblii vs 5 mln prezerwatyw czyli antyklerykalna fala na Filipinach Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
W rozpalającym się coraz mocniej konflikcie religijnym wokół polityki
demograficznej rządu Filipin, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich
Filipin (CBCP) orzekł w czwartek, że prezydent
Benigno Aquino III (który sam z wyboru jest bezdzietnym kawalerem), może
zostać ekskomunikowany, czyli wyrzucony karnie z Kościoła katolickiego, jeśli
będzie się angażował w promocję środków antykoncepcyjnych dla filipińskich par. Wysoki przyrost naturalny, należący do najwyższych w Azji
Południowo-Wschodniej, jest problemem społecznym Filipin. Promowanie
antykoncepcji jest jedną z form walki z ubóstwem i ulicami pełnymi bezdomnych
matek. Władze wprowadzają program przygotowany przez Amerykańską Agencję ds.
Rozwoju Międzynarodowego. Filipiny podpisały z USA porozumienie finansowe, dzięki któremu filipińska administracja zostanie wsparta kwotą 434 mln dolarów na rzecz walki z ubóstwem. W ramach akcji rząd zamierza zapewnić środki
antykoncepcyjne dla najuboższych par. Zainicjowana została ponadto kampania
społeczna, bilbordy głoszą takie hasła jak „Żadna kobieta nie powinna umierać
dając życie".
Kościół oczywiście nie dostrzega w status quo niczego złego, gdyż
biedni Filipińczycy również, a nawet tym bardziej, są gorliwymi katolikami.
Program rządowy jest atakowany jako „zamach na rodzinę". Biskup Angel Lagdameo
stwierdził, że stoi za nim: „atrakcyjnie sformułowana, zwodnicza terminologia".
Odwróceniem grzesznych skutków propagandy antykoncepcyjnej rządu
ma być kampania May They Be One Bible — prowadzona do spółki przez kościoły
protestanckie i katolickie, zmierzająca do rozdystrybuowania 5 milionów sztuk
Biblii wśród biednych filipińskich rodzin.
Wczoraj, na ekumenicznej mszy
protestancko-katolickiej błogosławiącej dilerów Biblii wśród ubogich, doszło do
skandalu antyklerykalnego w katedrze manilskiej, kiedy znany przewodnik
turystyczny, aktywista kulturalny i performer, Carlos Celdran, wparadował przed
ołtarz i oblicza wysokich funkcjonariuszy czołowych religii przebrany za José
Rizala, filipińskiego bohatera narodowego i masona, trzymając transparent z napisem „Damaso". Damaso to filipiński symbol perfidnego zakonnika-Hiszpana,
bohater antyklerykalnej noweli Rizala pt. Noli me tangere („Nie dotykaj
mnie"), ukazującej nadużycia kleru katolickiego i elit okresu kolonialnego
Filipin. Celdran trzymając swój transparent wznosił hasła: „Przestańcie mieszać
się do polityki!". Wyprowadzany w kajdankach z katedry Celdran mówił jeszcze, że
trzeba Kościołowi głośno uświadomić, że 90% ludzi na Filipinach popiera Kartę
Zdrowia Reprodukcyjnego. W odpowiedzi na to biskup Arturo Bastes powiedział: „To
że coś jest aprobowane przez ludzi, nie oznacza, że jest to aprobowane przez
Boga". Kilka godzin później Episkopat wniósł przeciwko protestującemu oskarżenie z art. 133 kodeksu karnego, penalizującego „obrazę uczuć religijnych".
Bardzo popularny społecznie prezydent, znany jako
PNoy, miłośnik gier komputerowych i abstynent, rozpoczął urzędowanie od 30
czerwca 2010. Poprzednia prezydent, Gloria Macapagal Arroyo, była posłuszną
córką Kościoła, promując czynnie naturalne planowanie rodziny i prowadząc
kampanię antyaborcyjną, za co zbierała pochwały ze strony episkopatu. Wydaje
się, że wraz z PNoyem Filipiny wkroczyły natomiast na ścieżkę rozdziału Kościoła i państwa.
Zaangażowanie Kościoła przeciw Karcie Zdrowia Reprodukcyjnego, która przewiduje m.in. dystrybucję środków
antykoncepcyjnych i promocję sztucznych środków kontroli urodzin, wywołało silny
ruch laicyzacyjny w tradycyjnie katolickim społeczeństwie filipińskim i nastawienie antyklerykalne nie tylko niekatolików, ale i szerokich rzesz
liberalnie myślących katolików.
Prezydent w odpowiedzi biskupom oświadczył, że pomimo groźby ekskomuniki nie
zmierza zmieniać swojej polityki w zakresie zdrowia reprodukcyjnego, gdyż
kieruje się własnym sumieniem a nie poradami biskupów. Pojawiają się coraz
mocniejsze głosy za wprowadzeniem konsekwentnego rozdziału Kościoła i państwa,
aby powstrzymać Kościół katolicki przed forsowaniem szkodliwych społecznie nauk
etycznych.
Jednym z największych autorytetów prawniczych jest na Filipinach jezuita
Joaquin Bernas, współautor filipińskiej konstytucji z 1987 r. Stwierdził on, że
koncepcja rozdziału Kościoła i państwa jako koncepcja polityczna, skierowana
jest do państwa raczej niż do Kościoła. Oznacza ona, według niego, że państwo
powinno kierować się zasadą nie wspierania żadnej religii i powinno utrzymywać
„życzliwą neutralność". Środki publiczne nie powinny być zatem wydatkowane na
budowanie kościołów lub meczetów ani inne formy wspierania jakiejkolwiek
religii. Nie oznacza ona jednak, że Kościół czy jakakolwiek osoba religijna nie
będzie formułowała publicznie swoich opinii, które dotyczą religii lub
moralności. Osobiście jednak jezuita pozostaje zwolennikiem trzymania się przez
Kościół kwestii ściśle religijnych i nie wtrącania się w rozgrywki polityczne.
Debata publiczna na temat Karty Praw Reprodukcyjnych jest uważana na
Filipinach za przejaw szerszej „wojny kulturowej".
Kościół katolicki coraz szerzej zbiera efekty swojej twardej polityki
społecznej. Miejmy nadzieję, że władze filipińskie nie ugną się przed naciskami
Kościoła, że uda się na Filipinach wprowadzić konsekwentny i praktyczny rozdział
Kościoła i państwa, polegający na realizowaniu przez państwo polityki dyktowanej
wymogami społecznymi i koniecznością rozwiązywania problemów społecznych, nawet
jeśli są one sprzeczne ze wskazaniami tego czy innego kościoła.
Zgadzam się oczywiście z tym, że Kościół może we właściwych sobie środkach
formułować swoje postulaty. Może ekskomunikować za wprowadzanie prawa do aborcji
lub darmowej antykoncepcji, gdyż jego nauczanie jest z tym sprzeczne. Katolicy
nie powinni wymagać od Kościoła tego, aby zmieniał swoje nauczanie czy zasady
moralne, tylko dlatego, że chcą mieć gdzie zawierać małżeństwa czy żegnać
zmarłych.
Nie można udawać, że zasady katolickie są dobre zawsze i wszędzie, tylko
biskupi niegramotni i opóźnieni w reformowaniu zasad wiary. Jeśli po wielu
bojach przepchnie się jedną zmianę pożyteczną społecznie w Kościele, to za
rogiem pojawi się kolejna — taka jest bowiem natura tej konserwatywnej
organizacji. Trzeba sprawę postawić jasno: moralność „boska" Kościoła jest
sprzeczna z interesami współczesnych społeczeństw, i to nie tylko rozwiniętych
zachodnich, ale i nierozwiniętych i rozwijających się. Bóg albo społeczeństwo.
Interesy boskie albo ludzkie.
Czytaj więcej:
Aquino faces threat of excommunication
« (Published: 01-10-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 641 |
|