|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » Ogranization and authority » Vatican and papacy
Karol Wojtyła – Jan Paweł II [1] Author of this text: Stanisław Obirek
Jako student teatrologii w Uniwersytecie Jagiellońskim byłem zaintrygowany teatralnym wymiarem kościelnych wydarzeń, których w Krakowie nie brakowało. Jednym z nich było doroczne nabożeństwo w Kościele oo. Paulinów na Skałce, na które zjeżdżał cały episkopat no i schodziło się, nawet jak na polskie realia, masę ludzi. Było to wydarzenie zresztą nie tylko religijne, zwykle kazanie było odbierane jako krypto, albo i nie krypto, przesłanie polityczne. Jedno z tych spotkań utkwiło mi w pamięci ze względu na dwu głównych aktorów – miejscowego kardynała Karola Wojtyłę i prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego. Otóż kazanie Wojtyły było przerywane gromkimi brawami, które kaznodzieja nie bez satysfakcji przyjmował, przemówienie Wyszyńskiego również wzbudziło entuzjazm słuchaczy, ale prymas wyraźnie poirytowany je przerwał z dość cierpkim komentarzem – przerywać to możecie waszemu kardynałowi, ale jak ja mówię to proszę słuchać. Nie wiem, czy zostało to w jakichś raportach odnotowane, ja w każdym razie tak to zapamiętałem, poza oczywiście tym, że Wyszyński zdumiał mnie krytycznym uwagami pod adresem Tadeusza Różewicza i Jerzego Grotowskiego — moich mistrzów, jednego w języku poetyckim, drugiego w teatrze. Po latach dowiedziałem się, dzięki wspomnianym raportom, zarówno Różewicz jak i Grotowski nie mieli najlepszych notowań w partyjnej kartotece moralności. No ale to temat na inną okazję
Druga anegdota, dotycząca już tylko kardynała Wojtyły, wiąże się z moimi wycieczkami do Tyńca (również w poszukiwaniu teatralnych doświadczeń), który przyciągał zarówno magią miejsca jak i liturgią benedyktynów, zwłaszcza wieczornymi śpiewami zakończonymi, w zupełnie wyciemnionym kościele, odśpiewaniem hymnu Bogurodzica. Tradycji sięgającej podobno głębokiego średniowiecza. Przy okazji moich tynieckich wypadów zaprzyjaźniłem się z uroczym ojcem Pawłem, miłośnikiem poezji Norwida, a nade wszystko znakomitym historykiem i niezmordowanym gawędziarzem i to nie tylko o historii opactwa tynieckiego. Po wyborze krakowskiego kardynała na Papieża, przy jakieś zupełnie przypadkowej okazji pobożny ojciec Paweł westchną; co się z nim stało? Jak przyjeżdżał do nas to ludzie go w ogóle nie rozumieli, a teraz to wszystko jest znakomicie zrobione, proste i trafia do wszystkich. No i ten entuzjastyczny odbiór.
Wspominam o tych doświadczenia para teatralnych, bo rzucają pewne światło zarówno na działalność w Krakowie jak i w Watykanie. Poniższe uwagi są krytyczne, nie taję tego i od razu o tym uprzedzam. Stoi mi jednak w pamięci Kościół katolicki, w Polsce, który wiódł ludzi gdzie chciał. Tam gdzie ich zawiódł, jest spora część odpowiedzialności Karola Wojtyły. Do wyboru na Stolicę Piotrową był znany przede wszystkim jako etyk i filozof. Z chwilą objęcia stanowiska metropolity krakowskiego, co zbiegło się z obradami Soboru Watykańskiego II, stał się również interpretatorem tegoż soboru. Jego działalność naukowa nie była przyjmowana z entuzjazmem w kręgach kościelnych. Rozprawa habilitacyjna Ocena możliwości zbudowania etyki chrześcijańskiej przy założeniach systemu Maksa Schelera przyjęta na Uniwersytecie Jagiellońskim jako rozprawa habilitacyjna w 1953 roku i opublikowana w 1959 w Lublinie była niezbyt udaną próbą połączenia tradycyjnej filozofii scholastycznej z metodą fenomenologiczną, która z założenia odrzucała metafizyczne aksjomaty. Wydany w kolejnym roku traktat etyczny Miłość i odpowiedzialność nazbyt nasycony był, zdaniem krytyków, doświadczeniami duszpasterskimi i nie odpowiadał rygorom naukowego wywodu. Zresztą skomplikowany język czynił tę książkę przedmiotem żartobliwych kpin. Z podobnym przyjęciem spotkała się rozprawa już kardynała krakowskiego Osoba i czyn , pozbawiona przypisów wydawała się nader subiektywnymi dywagacjami autora, które dość luźno były zakorzenione w tradycyjnej antropologii chrześcijańskiej. Szczególnie ostro krytykował ją dominikanin Mieczysław Krąpiec, znawca tomizmu, zarzucając jej nie tylko metodologiczne niedostatki, ale pojęciowy brak jasności. Krótko mówiąc książka ta okazała się chybioną próbą połączenia fenomenologii i tomizmu, co już wcześniej dało się zauważyć w rozprawie habilitacyjnej.
Kilka lat po zakończeniu obrad Soboru Watykańskiego II ukazała się w Krakowie w 1972 roku rozprawa U podstaw odnowy. Studium o realizacji Vaticanum II . Jej główna teza to próba pokazania zasadniczej zgodności dokumentów tego Soboru z tradycyjnym nauczaniem Kościoła katolickiego. W Polsce była słabo znana, a za granicą zupełnie ignorowana. Sam Wojtyła z nielicznych interwencji w trakcie obrad soborowych dał się poznać raczej jako lękliwy obrońca tradycyjnych form chrześcijaństwa, niż postępowy teolog. Poza tym, w świetle dostępnych dziś dokumentów wiemy, że jego teza o kontynuacji doktryny katolickiej jest jednostronna, a w każdym razie nie uwzględnia tego co naprawdę stanowi o wielkości i przełomowości tego soboru. To, co naprawdę nowatorskiego dokonało się w Kościele katolickim na Soborze Watykańskim II oznaczało radykalne zerwanie z dotychczasową tradycją tej instytucji. A przykładem takie dokumenty jak deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate , deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae i dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio . Te zresztą dokumenty wyznaczają temperaturę dyskusji teologicznych zarówno w ramach samego Kościoła katolickiego jak i w refleksji nad religią.
Z obfitego dorobku Jana Pawła II pozostanie zapewne jego encyklika ekumeniczna Ut unum sint , w której zachęca do krytycznej refleksji nad urzędem papieskim również wyznawców innych wyznań chrześcijańskich. Ważny jest również rozdział stosunków katolicko-żydowskich, a wizyta w synagodze rzymskiej w 1986 roku i modlitwa przy Ścianie Płaczu, najświętszym miejscu dla wielu Żydów, wyznaczyły symbolicznie koniec antysemityzmu chrześcijańskiego. Podobnie istotne, choć głównie w sensie symbolicznym, miała modlitwa z przedstawicielami różnych religii świata w Asyżu w 1986 roku pokazujące pluralizm religijny jako stan faktyczny, który wcale nie musi dzielić, ale może łączyć i wzajemnie wzbogacać duchowo wyznawców różnych religii. Oczywiście wszystko zależy od perspektywy w jakiej ocenia się ten pontyfikat. Mój przyjaciel, Amerykanin polskiego pochodzenia zwraca uwagę na ujemne skutki utrwalenia struktur zarzadzania Kościołem i na niezmiernie tragiczny skandal księży pedofilow i biskupow mianowanych przez polskiego Papieża, którzy pozwolili na i utorowali drogę do tego strasznego wydarzenia a później starali sie to wszystko utaić. John Cornwell w książce wydanej w 2004 roku i poświęconej ciemnym stronon pontyfikatu Jana Pawła II [ 1 ] zwracał uwagę na szkodliwą rolę papieskiego sekretarza, faktycznie sprawującego władzę w Kościele w ostatnich latach: „Stał się on (Jan Paweł II) żywym kazaniem cierpliwości i siły, zyskując sympatię całego świata, ale liczący miliard (wyznawców) Kościół był w coraz większym stopniu rządzony przez (papieskiego) polskiego sekretarza i małą grupę starych, reakcyjnych kardynałów. Mieliśmy do czynienia z papiestwem, w którym papież głosił herezje mówiąc biskupom i wiernym, iż nie powinni dyskutować na temat kapłaństwa kobiet, z kardynałem kurialnym pouczającym, iż kondomy zabijają, prałatami odpowiedzialnymi za przypadki pedofilii, obdarzanymi honorami, i prezydentem USA wykorzystującym papiestwo do kampanii prezydenckiej” [ 2 ]. Natomiast podsumowując swoją obszerną książkę Cornwell zauważa: „Jan Paweł był papieżem w okresie rozbicia i fragmentaryzacji świata i Kościoła. Odpowiadając na wiele problemów i kryzysów stał się papieżem supermanem: podjął (stojące przed nim) wezwanie. Widział Kościół raczej jako piramidę niż wspólnotę wspólnot. Swoją rolę postrzegał na wzór szefa kierującego z góry podległymi mu urzędami. W takim sposobie zarządzania miał sporo przykładów w XX wieku: Piusa X, Piusa XI i Piusa XII. Mógł się zdarzyć inny papież, który mógł podjąć gorsze decyzje i dokonać bardziej zgubnych pomyłek. Wszak z chwilą gdy panowanie Jana Pawła zbliża się ku końcowi i gdy Kościół spogląda na przyszły pontyfikat dwudziestego pierwszego stulecia, musi powstać pytanie czy Kościół jest dobrze kierowany przez supermana. Jan Paweł nigdy nie przestał być człowiekiem i to człowiekiem szczególnym. Niemniej jednak jego autorytarne rozwiązania kusiły do działań tego rodzaju, które umniejszały jego ludzkie przymioty, demoralizując i napełniając lękiem szerokie kręgi wiernych" [ 3 ].
Jubileuszowe wspomnienia wyboru Karola Wojtyły na stolicę piotrową i przyjęcie przez niego imienia Jan Pawł II w roku 2008 zostało w Polsce odnotowane ze szczególną atencją, czemu zresztą trudno się dziwić. Uroczystym wspomnieniem rzadko jednak towarzyszył rzeczowy namysł nad znaczeniem tego pontyfikatu zarówno dla Kościoła katolickiego w świecie jak i w Polsce. Jedynym wyjątkiem był głos Paula Thibauta na łamach “Gazety Wyborczej” i Andrzeja Romanowskiego, który krytycznie ustosunkował się do coraz liczniej wyrastających pomników Jana Pawła II. Pozwolę sobie przywołać kilka najcelniejszych, moim zdaniem, spostrzeżeń tych autorów, obu zresztą katolików. Jeden to były redaktor "Esprit", pisma czytywanego również przez Karola Wojtyłę, a drugi jest wykładowcą literatury polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, którego honorowym doktorem jest Papież.
Otóż zdaniem Thibauta: "Wydaje się, że Jana Pawła II zachowamy w pamięci bardziej jako po prostu człowieka niż jako papieża czy myśliciela. Wiadomo, że był najlepszą ilustracją polskiej epopei lat 80., tej żarliwej mobilizacji narodu wobec bezprawia władzy, która doprowadziła do rozpadu komunizmu w Europie. Lecz ten chwalebny epizod minął, spowszedniał, Polska się zeuropeizowała, a człowiek, który był jej symbolem w trakcie tworzenia się historii, stał się postacią wycofaną, prawie anachroniczną. Zdaje się wręcz, że poniósł porażkę, chcąc zakorzenić na Zachodzie polską nadzieję odnowy duchowej. Rycerz niemożliwego, świadek tego, co niedokonane — pozostanie po nim świadectwo niezwykłego i wybitnego życia, choć, niestety, bez znaczenia historycznego. W każdym razie do tego media sprowadziły Wojtyłę — są zafascynowane głównie jego bezprecedensową sztuką podróżowania wychodzącą poza rzymski prowincjonalizm, w którym papiestwo wydawało się pogrążone. Podziwia się jego umiejętności komunikacyjne, odwagę, a nawet autentyczność duchową. Towarzyszy temu jednak brak znajomości treści przesłania Jana Pawła II, wręcz jego lekceważenie" ("Jan Paweł II — rycerz niemożliwego?", GW, 18.10.2008). I dodawał: "Nie można powiedzieć, by takie przedstawianie Jana Pawła II przez prasę i opinię publiczną było nieuzasadnione. Ale jest dowodem na jawną głuchotę współczesności wobec 'nowej ewangelizacji' nakreślonej przez papieża. Pozostawia w cieniu intencje i głęboką myśl Jana Pawła II, ogłasza co najmniej relatywną porażkę pontyfikatu, nie ukazując jego sensu ani wartości". Największą porażka, zdaniem francuskiego myśliciela jest stosunek polskiego papieża do teologii wyzwolenia: "Niewątpliwie najcięższe w konsekwencjach jego polityki pontyfikalnej było zupełne odrzucenie w czasie wizyty w Ameryce Łacińskiej teologii wyzwolenia, która zasługiwała, by ją przedyskutować, a nawet skrytykować, ale nie odrzucić w całości". Ciężaru tym krytycznym uwagom nie ujmuje pozytywne spojrzenie na wkład Jana Pawła II w porozumienie z Żydami: "Poza spotkaniami w Asyżu, z których nie wyciągnięto wniosków teologicznych, trzeba podkreślić znaczenie zmiany postawy i języka wobec judaizmu, nie tylko judaizmu biblijnego, ale także aktualnego, rabinistycznego. Potwierdzenie, że Żydzi są nie tylko przodkami, ale też współczesnymi chrześcijan, umieszcza Kościół nie ponad historią czy na jej marginesie, lecz ponownie w jej dziejach. Nie mniej ważny był śmiały — dla wielu wręcz szokujący — gest papieża, jakim było wyznanie win Kościoła w 2000 r. Akt ten jest daleki od rozliczenia się z przeszłością — przypomina raczej o znaczeniu i niejasności historii chrześcijaństwa, za którą trzeba nie tylko wziąć odpowiedzialność, ale także spróbować zrozumieć to, co dogmatyka tradycyjna odłożyła na bok, przemilczała. Rozprawa chrześcijan z ich historią jest bez wątpienia jednym z większych wyzwań, jakie ich czeka, a Jan Paweł II zrobił już w tym kierunku krok naprzód". Gdyż to właśnie tych pozytywnych akcentów pontyfikatu nie sposób dojrzeć w polskim Kościele katolickim. Wręcz przeciwnie, to właśnie Kościół, który wydał Jana Pawła II starannie omija ten wkład polskiego papieża w dialog ze współczesnością. Poniższe uwagi chcę poświęcić analizie tego osobliwego fenomenu.
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] John Cornwell, The Pope in Winter. The Dark Face of John Paul II’s Papacy , London 2004. « Vatican and papacy (Published: 17-04-2009 )
Stanisław ObirekUr. 1956 r. Jeden z najbardziej znanych jezuitów polskich, znany m.in. ze swego zaangażowania w dialog międzyreligijny i z niewierzącymi. Studiował filologię polską, filozofię i teologię na uczelniach Krakowa, Neapolu i Rzymu. W 1997 roku habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1976 roku wstąpił do zakonu jezuitów; w 1983 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Był profesorem w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie. Pełnił tam także funkcje kierownika Katedry Historii i Filozofii Kultury oraz prorektora. Przez cztery lata był rektorem Kolegium Jezuitów w Krakowie. Był także wieloletnim redaktorem naczelnym "Życia Duchowego" oraz twórcą oraz dyrektorem Centrum Kultury i Dialogu. Jest autorem książki "Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi" (2002). Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym i możliwościami przezwyciężenia konfliktów cywilizacyjnych i kulturowych. We wrześniu 2005 roku opuścił zakon jezuitów. Obecnie jest wykładowcą Uniwersytetu Łódzkiego. Biographical note Number of texts in service: 14 Show other texts of this author Latest author's article: Moralność świata | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6487 |
|