|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Religia nie jest etyką [1] Author of this text: Adam Kalbarczyk
Każda z wielkich religii monoteistycznych uznaje, iż jej misja nie ogranicza się
do teorii zbawienia, ale także do wychowania moralnego, które ma to zbawienie
wierzącym zapewnić. Każda z nich uznaje zarazem, iż jej wskazania moralne
obowiązują zarówno wierzących, jak i niewierzących, podzielających ich wiarę,
jak też wyznających z ich punktu widzenia herezje. Do dziś obecny jest zarówno w części kultury europejskiej, w USA, a zwłaszcza w kulturze islamskiej, pogląd,
iż wychowanie religijne jest niezbędnym warunkiem zapewnienia w społeczeństwie
ładu moralnego i społecznego szacunku dla wartości etycznych. W rzeczywistości
jednak religia nie zapewnia żadnego uniwersalnego porządku etycznego, a propagowane przez nią ideały w dużej mierze nie są nawet wartościami w sensie
etycznym.
Prominenci religijni najważniejszych wyznań wpoili w ludzkość w przekonanie, że
religia jest tożsama z etyką, co w najdoskonalszy sposób wyraził, sam mocno w to
wierząc, autor Braci Karamazow, w słynnym stwierdzeniu, że jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno. Zgodnie z tym
przekonaniem wychowanie religijne jest wychowaniem etycznym, bo religia ma
kształtować normy religijne, niemożliwe do określenia poza nią. Jest to
przekonanie podobnie fałszywe jak to, że religia stanowi podstawę etycznego ładu w społeczeństwie.
Komentując udział polskiego Kościoła instytucjonalnego w pracach nad ustawą o
in vitro abp Józef Michalik
zadeklarował: „Kościół jest zainteresowany etyką, a nie polityką" („Gazeta
Wyborcza" z 7.10. 2009 r.). To, co sprawia wrażenie pozornej oczywistości, jest w gruncie rzeczy świadomym fałszem. Kościół interesuje się bowiem przede
wszystkim religią, a nie etyką i z całą pewnością prowadzi lobbing polityczny, w przypadku tej ustawy posuwając się zarazem do zupełnie nieetycznych środków
(manipulacja pojęciami, znieważanie rodziców dzieci z probówki, szantaż i groźby
wobec parlamentarzystów). Gdyby abp Michalik chciał powiedzieć całą prawdę,
powinien stwierdzić, że Kościół jest zainteresowany, by wszelkimi dostępnymi
metodami nadać tej ustawie kształt zgodny z katolicką normą religijną. Podobny
sens miała ostatnia publikacja o in vitro
przygotowana przez kilka pism katolickich, w tym przez zasłużony dla polskiej
kultury „Tygodnik Powszechny", który być może w ten symboliczny sposób zamknął
rozdział swojej historii, w której był on głosem rozważania wartości, a nie
tylko tubą religijnej doktryny.
Kościół w Polsce chce nas dziś ze szczególną mocą przekonać nie tylko do tego,
że religia jest równoznaczna z etyką, ale także, że religia katolicka jest
jedyną etyką możliwą do przyjęcia. Wynika to zapewne z poczucia zagrożenia
światem wartości etycznych bez religii, którego wzór tworzy dziś zachodnia
Europa. „Jeśli chcemy ocaleć, musimy poddać się etyce Boga" — pisał Franciszek
Kucharczak w „Gościu Niedzielnym" (nr 45 z 2009 r.). Zgodnie z tą myślą Bóg
zapewnia etyczny fundament dla ludzkości. Tyle tylko, że „etyka Boga" to nie
etyka, lecz religia i zapewnia ona co najwyżej religijny fundament świata. O którego Boga zarazem chodzi? Zdaje się, że zawsze Boga tego wyznania, do którego
przynależy ten, kto się na niego powołuje. I wciąż teza ta nie rozwiewa
wątpliwości: skąd wiadomo, że Bóg w ogóle istnieje oraz że myśli o etyce to
samo, co pan X lub jego autorytety religijne?
Uznaliśmy za truizm twierdzenie, że religijność oznacza moralność i że jest jej
warunkiem koniecznym. Że bez religii moralność jest niemożliwa. Tymczasem
twierdzenia te są dużo mniej oczywiste niż się wydaje.
Poziom ludzkiej moralności zasadniczo
nie zależy bowiem od religijności. Zachowywanie religijnych norm,
kultywowanie religii, nie musi wcale iść w parze z poziomem moralności ani
jednostkowej, ani społecznej. I przeciwnie — brak religii, nie musi oznaczać
etycznego ani społecznego zamętu, co pokazuje współczesna zachodnioeuropejska
kultura. Gdyby poziom moralności rósł wprost proporcjonalnie do poziomu
religijności, polskie społeczeństwo powinno być najbardziej moralne w Europie.
Proste obserwacje nie potwierdzają tej tezy. Polacy z punktu widzenia
praktykowania wymogów katolickiej świętości są na pewno w europejskiej czołówce.
Liczba udzielanych Polakom sakramentów należy z pewnością do największych w Europie. Ale czy ktokolwiek uznałby z tego powodu, że jesteśmy najbardziej
moralnym narodem Europy? Religijne państwa islamskie są dziś uważane w zachodnim
świecie za największe źródło światowego zagrożenia. I to, im bardziej te państwa
są religijne, tym bardziej zdają się być groźne dla wartości, które cenimy z etycznego punktu widzenia — ludzkiej wolności, godności, życia...
Zatem także w powszechnej, choć
nieartykułowanej świadomości, nie utożsamiamy wcale religijności z moralnością.
Zarazem jednak, gdyby ktoś zapytał, jakimi wskazaniami mamy się kierować,
by dobrze (etycznie) postępować w życiu, większość ludzi odeśle nas do religii.
Skąd ta zdumiewająca sprzeczność? Dzieje się tak, bo chociaż wiemy, że
wykonywanie religijnej normy nie uczyni
nas lepszymi w sensie moralnym, to zarazem nie mamy innego, tak powszechnie
uznawanego źródła moralności, niż religia.
Za fundament euroatlantyckiej etyki uznawana jest Biblia. Akceptują to nawet
ludzie ponadprzeciętnie wykształceni, dobrze znający okrucieństwo i antyhumanistyczną wymowę wielu jej fragmentów. Przyjmując za dobrą monetę
twierdzenie o jej niedosłowności, nie zgłaszają żadnej etycznej wątpliwości
wobec tekstu, w którym Bóg nakazuje wyrzynać całe miasta i krwawo mścić się na
swoich wrogach. W którym za cnotę uznaje się wydawanie kobiet obcym, by „czynili z nimi, co zechcą", byleby nie naruszyć prawa gościnności. W którym bohaterstwem
jest zabicie własnych dzieci… Powszechne oburzenie wywołuje zaś piosenkarka,
która wyraża brak szacunku dla stanu umysłowego autorów świętej księgi.
Przekonanie o tym, iż księgi te (Biblia czy Koran) są źródłem moralności,
rozpowszechniło się do tego stopnia, że uznajemy, iż wszystko, co związane z religią, jest etyczne, a także, iż podważanie twierdzeń religijnych jest atakiem
na publiczną moralność.
W istocie religia i etyka dość poważnie
się różnią, choć mają wspólne pole zainteresowań — ludzkie działanie. Tyle
tylko, że etyka polega na myślącym
rozważaniu wartości; zajmuje się
tym, co w tym działaniu dobre i złe.
Religia zaś to przede wszystkim
praktykowanie kultu i doktryna, która rozdziela święte od nieświętego w ludzkim
życiu. Dla religii wszelkie wartości są podporządkowane świętości i o tyle
są dla niej ważne, o ile świętości służą. Nie ethos jest dla religii bowiem
ważny, lecz theos. Etyka, jako część
filozofii, jest wyrazem wolności ludzkiego umysłu. Religia zaś to zbiór
dogmatycznych twierdzeń, ustanawiających swą obiektywność i niepodważalność w tym, co uznawane za objawione.
W ten sposób łatwiej zrozumieć, choć nie znaczy to: zaakceptować, uczucia i poglądy katolickiego księdza, profesora uniwersytetu, uznającego się za eksperta
od etyki, który nie ubolewa nad krzywdą zgwałconej 14-letniej dziewczynki, ale
ubolewa nad nieświadomym niczego zarodkiem, efektem tego gwałtu, który został
poddany aborcji (ks. Alfred Wierzbicki,
Przegrana sumienia? „Gazeta Wyborcza" z 20.06. 2008 r.). Mamy tu istotnie do
czynienia z przegraną sumienia etyka z sumieniem księdza. Ksiądz broni bowiem
świętości, nie pozwalając etykowi rozważyć takich wartości etycznych, jak
godność tej dziewczynki czy wartość oraz jakość jej życia. Etyka zawsze przegra z religią w takiej sytuacji, bo dla człowieka religii świętość stoi zawsze ponad
innymi wartościami. Dlatego w konfrontacji: godność kobiety — świętość zarodka,
ta pierwsza dla człowieka wyznającego wiarę w katolickie świętości musi zawsze
przegrać.
Świętość, czyli sacrum (w pierwotnych religiach -
tabu), jest tym, co dana religia uznaje za boskie, Bogu należne lub
zgodne z boską normą. Świętego nie wolno naruszyć, nie wolno przekroczyć, nie
wolno w nie człowiekowi ingerować. Jak bardzo arbitralnie rozumieją treść tej
świętości różne religie, łatwo dostrzec, obserwując różnice między nimi. W islamie święty jest np. wizerunek Mahometa, w hinduizmie przejawem boskości jest
krowa, w katolicyzmie- wiem, że
zabrzmi to tak, jakbym należnych proporcji nie zachował, ale powiedzmy to
muzułmaninowi albo hinduiście — m.in. święta jest zygota.
Źródłem świętości są święte księgi i interpretujący je głos religijnych
autorytetów, w szczególności kapłanów. Na przykład grzeszność antykoncepcji -
stosunkowo oryginalny pomysł wśród rozstrzygnięć różnych religii — jest wynikiem
myśli Pawła VI, który określił katolicką normę moralną w tym względzie w encyklice Humanae vitae z r. 1968.
Historia tworzenia tej normy jest pouczająca. Istniało duże prawdopodobieństwo,
iż werdykt papieża będzie ostatecznie inny, ponieważ powołana przez niego
komisja ekspertów nie wypowiedziała się w tej sprawie jednoznacznie. Przesłanką
decyzji papieża nie był jednak sąd natury etycznej, ale czysto teologiczny,
uznający akt ludzkiej prokreacji za święty. Paweł VI nie pytał o to, jakie dobro
lub jakie zło wywołuje antykoncepcja. Pytał, co jest święte w ludzkiej
seksualności. Religia rozważa bowiem świętość i konkluduje grzeszność — w tym
przypadku świętość ludzkiego rozmnażania i grzeszność sztucznej ingerencji w ten
akt.
Etyka jest refleksją humanistyczną, a nie teologiczną. W obu dziedzinach mamy wprawdzie do czynienia z wartością,
normą i oceną ludzkiego działania, ale kategorie te są odnoszone do różnych
porządków. Można, owszem, mówić o moralności religijnej — motywowanej religijnie
moralności ludzi wierzących. Ale pojęcie „etyka religijna" to metafora. W tym,
co się określa takim mianem, chodzi o system norm teologicznych, które tylko w części i tylko przypominają etyczne. Przedmiotem etyki są bowiem wartości, normy i oceny ludzkich czynów, dla których odniesieniem jest jedynie człowiek. Kiedy
zaczynamy mówić o ludzkim postępowaniu w stosunku do Boga czy świętości,
wchodzimy w obszar teologii, porzucamy zaś etykę. Etyka to dziedzina spraw
ludzkich, a nie boskich. Jednostka ludzka w perspektywie religijnej może
określać się w działaniu jedynie w relacji do Boga. Dlatego nawet stosunek do
innego człowieka rozpatruje się w kategoriach religijnych jako relację wobec
boskości. Krzywdząc drugiego, wedle wyobrażeń religijnych, nie krzywdzimy przede
wszystkim jego. Krzywdzimy Boga. Nie obrażamy innego człowieka, lecz obrażamy
Boga.
Na dziesięć przykazań Dekalogu przypada odwołanie do tylko pięciu wartości
etycznych — życia, własności, małżeńskiej wierności, szacunku dla rodziców i prawdomówności. Pierwszym i najważniejszym z nich jest zaś przykazanie ściśle
religijne, dotyczące zachowania monoteizmu.
Wszystkie one mają zresztą przede
wszystkim charakter religijny, a nie etyczny. Wyrażają stosunek do Boga i świętości, a nie do wartości etycznych. Mamy
nie zabijać, bo życie jest święte, a nie dlatego, że życie jest wartością samą w sobie. Mamy nie kraść, bo własność jest święta. Mamy nie cudzołożyć, bo
małżeństwo jest święte. Mamy szanować rodziców, bo macierzyństwo i ojcostwo są
święte. Mamy mówić prawdę w sądzie, bo sąd jest święty.
1 2 Dalej..
« (Published: 28-01-2010 )
Adam Kalbarczyk Ur. 1967, absolwent filozofii i polonistyki UMCS w Lublinie, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej UMCS w Lublinie, dyrektor Prywatnego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. I. J. Paderewskiego w Lublinie. Zajmuje się literaturą (ma na swym koncie dwa tomy literackie i trochę publikacji prasowych), krytyką literacką, publicystyką (zwłaszcza o tematyce edukacyjnej). Number of texts in service: 7 Show other texts of this author Newest author's article: Dlaczego Kościół boi się Halloween? | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7106 |
|