|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
I natchnął życiem... Author of this text: Marcin Kruk
Richard Dawkins: Najwspanialsze widowisko świata,
tłumaczenie Piotr J. Szwajcer, wydawnictwo CiS, stron 551, cena 69 złotych.
Najnowszą książkę Richarda Dawkinsa Autor określa jako
brakujące ogniwo. Wszystkie książki Dawkinsa traktują o ewolucji, czy zdołał
napisać jeszcze coś nowego? Teoretycznie było to niemożliwe. A jednak. Narracja
jest tu trochę inna, przeciwnikiem są szeroko pojęci kreacjoniści, adresatem
jest każdy, ale mam wrażenie, że przede wszystkim ludzie młodzi. Przerzucając
strony wpadamy na całostronicowe tytuły rozdziałów, jak okrzyki, „Masz to przed
nosem", „Brakujące ogniwo? Czemu brakujące?" Kolejny rozdział: „Już nie!",
„Tobie zajęło to dziewięć miesięcy!" "Arka kontynentów", „Historia zapisana w nas". Oczywiście możemy to wszystko przeczytać już w spisie
treści, ale te okrzyki zabawnie wyskakują przy kartkowaniu.
W jakiś sposób jest to książka „mówiona", Dawkins rozmawia z czytelnikiem, przy okazji rozprawiając się z wszelkiej maści kreacjonistami.
Wszelkiej maści, gdyż salwy armatnie lecą zarówno w kierunku tych, którzy negują
ewolucję, jak i w kierunku tych, którzy dopisują ewolucji Stwórcę.
Dla wszystkich przeciwników Richarda Dawkinsa zakup tej
książki jest absolutnie obowiązkowy. Cytowane przez niego rozliczne krytyki jego
osoby i poglądów mogą stanowić prawdziwe kompendium. Ponieważ te krytyki są
nieodmiennie powtarzane bez wchodzenia w jakikolwiek dialog i bez zwracania
uwagi na odpowiedzi, więc może to być dla nich prawdziwy skarb. W żadnej innej
książce czytelnik nie znajdzie tak pełnego zestawu krytyk pod adresem Richarda
Dawkinsa. Żart żartem, ale jestem niemal pewien, że wielu tu właśnie będzie
czerpać gotowe wzory swoich uczonych krytyk.
Opinia Dawkinsa o religii
jest kompletnie absurdalna , bo przecież sama ewolucja to nic innego niż
religia. Trzeba przecież najpierw uwierzyć, że my wszyscy wzięliśmy się z pojedynczej komórki [...] a wąż może stać się małpą. To chyba najgłupsza religia
jaką słyszałem.
Nawiasem mówiąc ta opinia wydrukowana w „Sunday Timesie"
stanowi pewną sztancę, którą kreacjoniści powtarzają na wszystkich kontynentach.
Najwyraźniej bardzo pragną, żeby nauka była religią, tylko troszkę gorszą od ich
własnej. Zabawne, odpowiedzi na tego rodzaju krytykę są świetnym punktem wyjścia
do systematycznego i barwnego wykładu o ewolucji.
Pytania o brakujące ogniwa powtarzają się bez końca i bez
związku z tym, co odpowiadają biolodzy. Kreacjoniści namiętnie poszukują małpożaby i przysięgają, że brak małpożaby jest dowodem na brak dowodów. Jak
odpowiadać na takie pytania — pyta Dawkins i zabiera się do roboty wyjaśniając
cierpliwie (acz nie bez uroczych złośliwości), że wspólny przodek małpy i żaby
faktycznie był, że nie wyglądał ani jak żaba, ani jak małpa, ale prawdopodobnie
przypominał salamandrę.
Prawdopodobnie — oburzy się kreacjonista, a więc nie
wiecie, nie macie dowodów! Żaden współcześnie żyjący gatunek nie pochodzi od
współcześnie żyjącego innego gatunku — tłumaczy Dawkins, dodając, że na przykład
taka Eomaia była prawdopodobnie wspólnym przodkiem zarówno wielbłąda, jak i orangutana. Stworek żył sobie ponad sto milionów lat temu i bardziej
przypominał ryjówkę, niż wielbłąda czy orangutana, ale ich przodek żył w tym
czasie i wiele wskazuje na to, że był do owej Eomai podobny.
Mit drabiny, czy też łańcucha, w którym nie brak żadnego
ogniwa, pokutuje jak dobra dusza w otchłani. Pokutuje również ochota na
hierarchizowanie sobie zwierząt niższych i wyższych, co jak powiada Dawkins ma
ograniczony sens. Prowadzi to do absurdalnych pytań w stylu: jeśli szympansy
wyewoluowały w ludzi, to dlaczego jeszcze istnieją? Istotnie wszystkie inne
gatunki powinny wymrzeć, a ziemię powinni zaludniać tylko ludzie. Ewolucja nie
tworzy sobie coraz bardziej skomplikowanych modeli. To tak nie działa.
Kreacjonistyczne głupstwo okazuje się być całkiem sprawnym
narzędziem dydaktycznym. Dylemat kreacjonisty pozwala lepiej wyjaśnić to, co
czasem rzeczywiście trudno zrozumieć. Czy prawdziwy kreacjonista to przeczyta i zrozumie? To już zależy od kreacjonisty. Dawkins już dawno ma politykę odrzucania wszelkich zaproszeń na publiczne dyskusje z kreacjonistami.
To po prostu jest kompletnie bez sensu. Odpowiedź w postaci książki to jest
jednak inna bajka i domyślam sie, że uważna lektura może niejednemu (w
szczególności młodemu) przekonanemu kreacjoniści to i owo wyjaśnić i pomóc
zrozumieć czym ewolucja jest, a czym nie jest.
Suchego wywodu to w tej książce nie uświadczysz.
Wspaniałych anegdot jest tu bez liku, O odkryciach, o odkrywaniu, o sporach
między uczonymi, o ślepych uliczkach ewolucji i o ślepych uliczkach nauki. Nie
mogę sie powstrzymać, by nie przytoczyć wiersza Berta Lestona Taylora (w
świetnym tłumaczeniu Zbigniewa Jaworowskiego) o tajemnicy systemu nerwowego
dinozaura, który miał drugi mózg w okolicach siedzenia:
Patrzcie oto dinozaur,
co prehistoryczny laur
zdobył nie za wzrost wspaniały,
lecz intelekt doskonały.
Jak to widać z jego kości,
miał dwa źródła swej mądrości:
jedno z nich — zwyczajnie w głowie,
drugie, tam gdzie nie wysłowię.
Zatem każde swe marzenie
mógł snuć głową lub siedzeniem i bez żadnej wątpliwości
abstrakcyjne zawiłości
rozstrzygała głowy strona,
lub też strona od ogona.
Był więc mądry i dostojny i w dwa swoje mózgi zbrojny.
Gdy mózg przedni był zmęczony
to poprzez rdzeń przedłużony
parę myśli słał tylnemu,
by się włączył do problemu.
Gdy jednemu błąd wytknięto — gad stał z miną uśmiechniętą
bo mózg-sąsiad z oponentem
walczył nowym argumentem.
Wszystko dwakroć przemyśliwał,
więc swych zdań nie odwoływał i mógł myśleć bez zmęczenia o „aspektach zagadnienia",
Szkoda, że ten mądry gad
zgasł przed milionami lat.
Opowieści i opowiastki łączą się w całość cokolwiek
bezbożną i nie z tego powodu, aby Autor chciał tu specjalnie z Bogiem wojować,
ale dlatego, że miejsca dla Stwórcy w tym widowisku zabrakło. Czy nie jest to
jednak sprzeczne z tym co pisał sam Darwin?
Trudno byłoby mi zliczyć,
ile dostałem listów od wzburzonych czytelników mojej ostatniej książki,
oskarżających mnie, ze świadomie zmanipulowałem treść cytatu [...] i usunąłem
imię tego, który — jak pisał sam Darwin -"natchnął życiem", czyli Stwórcy...
Richard Dawkins wyjaśnia, że jest różnica między pierwszym i kolejnymi wydaniami O powstawaniu gatunków i że Darwin po latach
żałował, iż ugiął się przed Kościołem, a raczej przed opinią publiczną. Autor
cytuje fragment listu Darwina do przyjaciela, botanika, Josepha Hookera, w którym stwierdzał:
"Od dawna żałuję, że uląkłem się opinii publicznej i z
czystego konformizmu użyłem biblijnego terminu i pisałem o „stwarzaniu", podczas
gdy zgodnie z własnymi przekonaniami powinienem napisać
".
Jest rzeczą interesującą, iż Darwin nie sadził, że Bóg
maczał palce w stworzeniu życia, jak również to, że zmienił własne słowa w obawie przed opinią publiczną, a wreszcie to, że do dania dzisiejszego wywierane
są naciski, aby zafałszować prawdę. Jeśli idzie o mnie, to nawet gdyby Charles
Darwin był nieszczery w pierwszym wydaniu swojej książki, a szczery w poprawionych kolejnych wydaniach, ewolucja jest doskonale udokumentowana teorią,
której koncepcja Boga do niczego nie jest potrzebna i może być zaledwie
ornamentem, potrzebnym komuś dla innych wyższych lub państwowych celów.
Rzecz o Najwspanialszym widowisku świata jest w istocie opowieścią bezbożną, ale jakże porywającą. Mam nadzieję, że wydawca
szybko ją wyda w tańszym wydaniu, bardziej dostępnym dla kieszeni nauczyciela,
studenta i ucznia, bo teraz jest wydana pięknie, ale drogo.
P.S. Powyższy obrazek znalazłem w internecie, ale tak jakoś
skojarzył mi się z najnowszą książką Richarda Dawkinsa, chociaż ten poniżej
byłby może jeszcze bardziej właściwy:
« Publishing novelties (Published: 23-02-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7165 |
|