|
|
Society »
Rzeczywistość zwykła, czy rzeczywistość grupy społecznej? Author of this text: Jacek Tabisz
W bardzo
ciekawym wykładzie na stronie Richarda Dawkinsa Daniel Dennett porusza temat — „Dobre przyczyny, aby "wierzyć" w Boga". Skąd ów cudzysłów? Otóż Dennett opowiada o osobach, które nie
tyle wierzą w boga, co wierzą w samą wiarę głównie ze względów społecznych.
Nie mam zamiaru przedstawiać tutaj streszczenia prelekcji Dennetta,
stała się ona jednakże punktem wyjścia do moich własnych rozważań, które
tutaj chciałbym zarysować. Dennett za główne przyczyny wiary we wiarę
uznaje coś, co mógłbym nazwać chęcią jak najlepszego dostosowania się do
rzeczywistości grupy społecznej, która wcale nie pokrywa się z rzeczywistością
obiektywną, którą będę też nazywał „zwykłą". To nie
wiara w boga każe wielu ludziom w społeczeństwie katolickim (prawosławnym,
muzułmańskim etc.) deklarować się po stronie wiary większości i dzielić z tą większością ceremonie, lub choćby sympatię do pewnych apriorycznych
poglądów (liczą się w tej grupie również ateiści sympatyzujący z religią
większości, większości krajowej, ale również większości najbliższego
otoczenia — ktoś może sympatyzować z wiarą getta religijnego, w którym
przebywa i z którym głównie dzieli relacje społeczne). Osoba nie wierząca w boga, lecz wierząca w samą wiarę w boga ma — jak zauważa Dennett — trzy główne
motywacje dla swojej postawy. Po pierwsze uważa, iż krytyka popularnej wiary
zburzy ład społeczny i jest przez to negatywna. Ta postawa łączy się z niewiedzą dotyczącą naturalnych przyczyn etyki. Wierzący w wiarę, wierzący w rzeczywistość grupy społecznej, a nie obiektywną, podziela wraz z wyznawcami bogów przekonanie, iż etyka wzięła się „z góry", albo też
została wymyślona i ustalona. Nie zdając sobie najczęściej z tego sprawy,
wierzący w wiarę dzieli wraz ze zwykłymi wyznawcami bogów pogląd o nadprzyrodzonych źródłach etyki (bo jednak u podłoża wszystkiego jest
biologa — spójrzmy na język). Drugą motywacją dla wyznawcy wiary jest
niechęć zranienia bliskich, którzy są oddani religijnej idei. Pojawia się
tu szantaż emocjonalny, któremu zwolennik rzeczywistości grupy społecznej
ulega. Trzecią wreszcie przyczyną wiary w wiarę jest duma i zasiedziałość.
Skoro ktoś już tyle energii włożył w to, aby przejawiać zachowania zgodne z rolą wyznawcy, nie przyzna się nagle do tego, iż tyle trudu i teatralnego błazeństwa
włożył w rzeczy niepotrzebne. Będzie wierzył dalej. Nie w boga, lecz w wiarę w boga.
Oczywiście,
im mniej wnikliwe są nasze oceny rzeczywistości, tym bardziej niespójnie myślimy.
Jesteśmy z natury naszych umysłów pragmatykami. Nastroje i sytuacje potrafią
odwrócić podstawy naszej logiki i tonację odczuć emocjonalnych do góry
nogami. Dlatego, już od siebie chciałbym zauważyć, iż wielu ludzi łączy
wiarę w boga z wiarą w wiarę w boga. Niekiedy w tym samym nawet czasie.
Wydaje mi się, iż niemal wszyscy wierzący obracają się pomiędzy tymi dwoma
postawami, lub też je łączą. Nie jest zatem niczym szczególnym znalezienie
wśród nich osób, które bardziej skłaniają się ku wierze w wiarę, niż
wierze w boga. Wątpię jednakże, aby takie osoby zawsze były tylko „wierzącymi" w boga. Wszelka logika wskazuje na to, że i im zdarzają się momenty wiary bez
nawiasu.
Mamy zatem
rzeczywistość obiektywną i rzeczywistość grupy społecznej, stanowiącą
jedno z głównych źródeł religijności. Wszystko wskazuje na to, iż większość
ludzi na świecie zdecydowanie przedkłada rzeczywistość grupy społecznej nad
rzeczywistością obiektywną, nad rzeczywistością prawdziwą. Nie ma w tym
nic niezwykłego. Instynkty skłaniają nas tylko ku rzeczywistości grupy społecznej.
Ich celem jest przekazanie genów dalej, czyli — doprowadzenie do sytuacji, w której osobnik oddany rzeczywistości grupy społecznej ujrzy wokół siebie
gromadkę wnuków własnych, lub najbliższego krewnego — brata, lub siostry.
Jako, że żyjemy w dużych społeczeństwach, możemy przenieść niekiedy tę
radość na osoby z nami niespokrewnione. Niejeden wierzący w wiarę i bezpłodny
dziadek ucieszy się widząc dzieci żyjące w tej samej co on rzeczywistości
grupy społecznej. Na krótszą metę przyjęta za jedynego arbitra rzeczywistość
grupy społecznej sprzyja życiu codziennemu. Śpiewając tę samą melodię co
otaczający nas chór ludzi, łatwiej zyskujemy na współpracy i łatwiej
doprowadzamy do współpracy. Jeśli chcemy się wybić, stać się kimś ważnym w naszym otoczeniu — to właśnie rzeczywistość grupy społecznej, nie zaś
obiektywna daje nam łatwe i zrozumiałe dla wszystkich punkty odniesienia.
Dlatego na przykład statystyczny polityk raczej będzie podkreślał swoją
wiarę we wiarę, niż przyznawał się do zainteresowania rzeczywistością
obiektywną. A każdy z nas jest politykiem na małą skalę, jesteśmy bowiem
zwierzętami stadnymi.
Wielu
ludzi nie widzi żadnego powodu, aby mówić w ogóle o jakiejś rzeczywistości
obiektywnej. Popularny obecnie postmodernizm kultury jest przedłużeniem
znanego od wieków oddania rzeczywistości grupy społecznej z rozwinięciem go
na nie znaną do tej pory, kosmopolityczną skalę. Postmoderniści chcą, aby
zrównać prawdę wierzeń szamana, amisza, sudańskiego muzułmanina etc. z innymi prawdami ideowymi i światopoglądowymi. Postmoderniści, podobnie jak większość
mieszkańców naszej planety, nie sądzą (bo tak im dyktują potrzeby i instynkty), iż istnieje jakakolwiek rzeczywistość obiektywna. Istnieją dla
nich tylko rzeczywistości grup społecznych i na tle osób wyznających tylko
swoje rzeczywistości grupy społecznej (i odrzucających Innych) są oni na swój
sposób bardzo szlachetni w swoich próbach ekumenizmu różnych rzeczywistości
grup społecznych. Paradoksalnie
jednak, usiłowania postmodernistów odsłaniają wstydliwie przez większość
ludzkości ukrywany fakt — rzeczywistość obiektywna jest jednak potrzebna,
nie tylko wnuki i uśmiechy zadowolonych sąsiadów się liczą! (mam nadzieję,
iż ten mój akapit o postmodernistach tłumaczy doskonale, dlaczego upieram się
przy określeniu „rzeczywistość grupy społecznej", nie decydując się
przy tym na bardziej eleganckie, lecz nieprawdziwe w tym kontekście określenie
„rzeczywistość społeczna").
Na szczęście
dla wyznawców rzeczywistości grupy społecznej (bo raczej o wierze, niż o refleksji można tu mówić), obiekt wiary raczej się czuje niż odkrywa
intelektualnie. Gdy zanurzamy się w przyjmowanej bez zastrzeżeń rzeczywistości
grupy społecznej odczuwamy płynącą z tego harmonię i przyjemność. Do tego
nakłania nas też nasza natura, instynkt mówiący o posiadaniu wnuków i utrzymywaniu dobrych relacji ze stadem jak najniższym kosztem. Z rzeczywistością
grupy społecznej bardzo łatwo pogodzić nam złudzenie o naszym
indywidualizmie. Osoby pragmatycznie oddane rzeczywistości grupy społecznej
bardzo często są przekonane o niemal absolutystycznej, prywatnej i jednostkowej odrębności i niezależności. Nad relacjami społecznymi i silnym
wpływem społeczeństwa na każdą jednostkę zastanawiać się będzie raczej
zauważająca rzeczywistość obiektywną mniejszość.
Pozycja
rzeczywistości grupy społecznej wobec rzeczywistości obiektywnej jest tak
wysoka, że nawet ja muszę zadać sobie pytanie, które postawi mi też wiele
osób deklarujących się jako ateiści i racjonaliści. Po co w ogóle myśleć o rzeczywistości obiektywnej, skoro rzeczywistość grupy społecznej przynosi
tyle przyjemności i łatwego, codziennego zysku (emocjonalnego i nie tylko)?
Moja odpowiedź jest prosta. Jako gatunek możemy upaść nie widząc tego, co
otacza „nasze pastwiska" i nie przejmując się zewnętrznymi, pozaspołecznymi
uwarunkowaniami. Możemy skończyć jak fala szarańczy, ciągle schlebiającej
sobie wzajemnym, monotonnym pobzykiwaniem, aż do momentu, kiedy wszystko
zniszczymy. Jako jednostki zaś, wpatrując się w to, co społecznie popularne i wszystkim miłe, skazujemy się na intelektualne lenistwo i moralny
oportunizm. Ów oportunizm owocuje niekiedy sytuacjami, gdy tłum zanurzony w rzeczywistości grupy społecznej masakruje Innych. Gdyby ludzie nie byli tak
oddani rzeczywistości grupy społecznej, gdyby dostrzegali też rzeczywistość
obiektywną, nie byłoby Holocaustu, masakry kolonizacyjnej Ameryki Łacińskiej,
czy wypraw krzyżowych. Bez rzeczywistości grupy społecznej traktowanej jako
absolutny punkt odniesienia, jako główna prawda, nie byłoby wielkich religii,
mało kto też pchałby się na wojnę z tłumem odczuwających ten sam społeczno — grupowy obowiązek. Pojawiłyby się bardziej obiektywne zastrzeżenia co do
zjawiska religijności i wojny, która też potrzebuje wiary nakazującej każdemu
żołnierzowi aż tak wielkie ryzyko.
Reasumując — niektórzy z nas cieszą się widząc wierzących w wiarę, nie zaś
oddanych bezpośrednio bogu katolików w Polsce. Odkrywają, iż w kościołach
przebywa całkiem pokaźna ilość ateistów. Moim zdaniem to wcale nie jest powód
do radości. Oddawanie się jedynie rzeczywistości grupy społecznej pcha cały
nasz gatunek ku inercji, a nawet zagładzie i samo w sobie, pod wieloma względami,
jest postawą irracjonalną i religijną. Trzeba propagować zainteresowanie
rzeczywistością obiektywną, która składa się głównie z pytań i nieufnie
przyjmowanych teorii, ciągle narażonych na obalenie przez pracowitych,
aczkolwiek bardzo nielicznych zwolenników rzeczywistości obiektywnej, czyli tej
zwykłej rzeczywistości. Nie jesteśmy już rywalizującymi ze sobą, na
bezludnej niemal Ziemi hominidami. Planeta już została zaludniona, sukces
reprodukcyjny przestał być główną miarą wszelkiego dobra i szczęścia.
Musimy wyjrzeć przez okno naszych instynktownych odczuć. Musimy spojrzeć
dalej. Bądźmy choć trochę anarchistami wobec rzeczywistości grupy społecznej i dostrzegajmy rzeczywistość ogólną!
« (Published: 27-10-2011 )
Jacek TabiszPrezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu. Number of texts in service: 118 Show other texts of this author Newest author's article: Klerykalizacja, czy sekularyzacja? | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7486 |
|