|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Pozytywny ateizm Author of this text: Jacek Tabisz
Bardzo
często, przedstawiając ateizm, mówi się, iż jest on prostą negacją, krótkim
stwierdzeniem faktu, iż nie istnieje bóg. Idzie za tym głębsze przekonanie o tym, iż ateizm nie stanowi sam w sobie światopoglądu, ani koncepcji
rzeczywistości. Pogląd ten jest formułowany zarówno przez krytyków ateizmu, jak i wielu jego zwolenników. Obie strony w ten sposób zwracają uwagę na
minimalistyczny dekonstruktywizm ateizmu, niezależnie o to, czy chodzi, w przypadku wierzących, o rozbieranie „boskiego, tradycyjnego porządku świata",
czy też — jak mówimy my, ateiści — narośli groźnych, szkodliwych złudzeń. Dla
teistów wszystko, co można złego powiedzieć o ateizmie, jest wygodne — zatem
zaprzeczenie, ascetyczny minimalizm mają tu znaczenie pejoratywne. Dla wielu
ateistów znów zaprzeczenie i ascetyczny minimalizm definicji ateizmu mogą
oznaczać brak odpowiedzialności. Skoro chodzi tylko o zaprzeczenie boga, nie
można ponosić odpowiedzialności za jakiekolwiek dodatkowe działania dotyczące na
przykład prób stworzenia państw ateistycznych, co jednak miało miejsce w historii XX wieku (choć żadne z tych państw nie było przede wszystkim
ateistyczne — priorytety były inne, dlatego miejsce postulowanego ateizmu
zajmowali „żyjący, (pół)boscy przywódcy" i ich religie). Równie dobrze teiści
mogliby stwierdzić, że oni „po prostu wierzą w boga" a wszelkie dodatkowe
działania (krucjaty, polowania na heretyków, walka przywódców religijnych o władzę etc.) już nie są teizmem. Uważam, iż przedstawianie ateizmu jako negacji jest
niesłuszne. To teizm jest negacją rzeczywistości, zaś ateizm zaprzeczeniem tej
negacji, co oznacza, iż nawet w najbardziej ascetycznej swojej formie wnosi on
element konstruktywny, jakim jest powrót do zasłoniętej przez teizm
rzeczywistości, tej rzeczywistości, w odniesieniu do będącej ofiarą wierzeń
jednostki, rekonstrukcja. Ateizm to zdarcie z oczu czarnych klapek wiary
religijnej, przesłaniających ogromną część świata, przez co staje się on
fragmentaryczny i przekłamany. Z czego składają się owe klapki na oczach
wierzącego? Przede wszystkim z tego, iż religijne dogmaty nie zgadzają się z rzeczywistością. Aby zachować je wraz z wiarą i jej fałszywymi obietnicami,
teista pomija spore fragmenty rzeczywistości, albo uważa je za wrogie,
szatańskie etc. Pomijanie fragmentów rzeczywistości, to na przykład indeks ksiąg
zakazanych, obecnie często prywatny. Owa prywatność polega na omijaniu lektur,
tudzież dyskusji, które mogłyby „zaszkodzić" pewności wiary teisty. Gdy jednak
rzeczywistości jest „za dużo", wtedy cała staje się w oczach osoby religijnej
wroga. Staje się dziełem szatana (kuszenie na pustyni Jezusa), lub też tkaną dla
uwikłania duszy iluzją, jak to ma miejsce w hinduizmie i buddyzmie. Prawdziwe są
nadal jedynie fałszywe pragnienia eschatologiczne wierzącego, najczęściej
wdrukowane przez dorosłych dziecku.
Aby
utrzymać swój indeks ksiąg zakazanych (albo raczej informacji i spotkań
zakazanych), oraz (lub) wspierającą irracjonalne wierzenia wrogość wobec świata,
osoba wierząca musi „myśleć z umiarem". Umysł staje się „wrogiem wiary". Zaczyna
się liczyć „serce", czyli w dużej mierze wdrożony, instynktowny niepokój,
pozwalający unikać otwierania ksiąg zakazanych, kontynuowania rozmów zakazanych,
czy też zachwycać się pięknem rzeczywistości, która przecież „oddala od boga". W indyjskich radykalnych odmianach kultu Kriszny mamy na przykład tezę o tym, iż
ktokolwiek zachwycił się wschodem słońca, nie zazna nadnaturalnego spotkania z bogiem w „tym wcieleniu", gdyż uległ sansarze, materialnej iluzji. Trzeba
„kochać" Krisznę, być „miłośnie ślepym". Prawie każda współczesna religia zna tą
śpiewkę. Czasem lepiej jest po prostu
nie myśleć, i wielu fideistów wybiera taką drogę.
Ateizm
zdziera z oczu bielmo takich postaw. Pozwala cieszyć się naturą taką, jaką jest.
Nie stawia prostych historyjek i egotycznych życzeń ponad prawdą o rzeczywistości, którą odkrywamy i w której żyjemy. Zważywszy na poważne
okaleczenie wiarą większości ludzi na świecie, ateistyczna pobudka to
zdecydowanie afirmacyjna melodia! Ateizm jest też antidotum na trapiącą
większość rodzaju ludzkiego truciznę.
Oczywiście, gdy mówimy już o ateistycznej pobudce, o antidotum, pojawia się
obawa o przebudzonych. Może lepiej pozwolić im się łudzić, choć każdy rozsądny
widzi, że w ten sposób cała ludzkość może zapaść się w nowym średniowieczu i doprowadzić do zagłady samej siebie, albo przynajmniej ideałów humanistycznych,
znacznie bardziej światłych niż prawo jakiejkolwiek religii.
Uważam, iż znacząca część zaślepionych
wiarą jest więziona przez innych, przez tradycję swoich społeczeństw. Wielu z nich siedzi w ciemnej jaskini fideizmu, bo boi się wyjść na zewnątrz wybiegając
przed sąsiadów. Czasem, nie tak rzadko, uzbrojeni sąsiedzi bronią wyjścia z jaskini. Czasem są to najbliżsi — małżonkowie, dzieci, rodzice. Najczęściej ich
bronią jest odrzucenie, anatema społeczna, rodowa, rodzinna, ale bywa też, że
rodzice w imię strzeżenia religii zabijają dzieci, na co zwracam uwagę w sposób
bardziej nastrojowy
tutaj. A ci, którzy rzeczywiście chcą mieć klapki na oczach i nie dadzą ich sobie z nich zedrzeć? Cóż, jesteśmy zwierzętami, trochę tylko bardziej świadomymi do
szympansów czy małp makaków. Religia leczy atawistyczne lęki i na skróty, w prostacki i ubogi sposób opisuje „wszystko" w sposób zadowalający dla osoby,
która nie jest ciekawa niczego, tylko chce mieć, w sensie dosłownym, święty
spokój. Ludzkość nie powinna być zakładnikiem tego świętego spokoju, powinien
być on uważany za niedojrzałość, chorobę, albo nawet przestępstwo. Zgodzimy się
na przykład, iż człowieka odruchowo warczącego na psy mijane na ulicy warto by
zachęcić do pójścia do lekarzy. Tym bardziej, gdyby owe psy na oczach ich
przerażonych właścicieli zagryzał. „Święty spokój", niepodważalność
„emocjonalnej wiedzy" płynącej z religii to też taki atawizm, czasem mniej
komiczny niż odruchowe warczenie na nieszczęsne psy z mojego przykładu, czasem
jednak znacznie groźniejszy (masakry na tle religijnym, skazywanie silną
indoktrynacją własnych dzieci na dogmatyzm tej, czy innej religii).
Atrakcyjnością wiedzy religijnej jest niezmienność, łatwo stać się mistrzem
duchowym, który „wie wszystko", łatwo stać się przyjacielem lub klientem takiego
mistrza, czyli imama, pastora, rabina, guru, który „wie wszystko", albo „bardzo
wiele". Zwierzęta o słabiej rozwiniętej od nas świadomości są ciągle w stanie
„wiedzy o wszystkim" co im potrzebne do istnienia. Trudno się dziwić, że i my
czasem marzymy o spotkaniu z „wszechwiedzącym", aby już nie cierpieć z uwagi na
logiczne, racjonalne wątpliwości dyktowane przez „zły, niepokojący" umysł. Aby
nie cierpieć z uwagi na wykraczanie poza ramy „emocjonalnej wiedzy" o rzeczywistości.
Czy
warto wykraczać poza te przyzwyczajenia religijne? Oczywiście, że tak! Jednym z głównych przyciągaczy do religii jest lęk przed śmiercią. Religie deklarują
rozwiązanie problemu śmierci (każda inne)… Tymczasem oderwanie się od religii na
rzecz medycyny i ogólnie nauki da ludzkości zasoby i umysły mogące znacząco
zwiększyć długość naszego życia. I jest to jedyna droga walki z tragicznością
śmierci, zarówno jeśli chodzi o nas samych, jak i o naszych bliskich. Ludzie
religijni szukają też raju, supermiłego miejsca. Tu też ateizm zrywający klapki
na oczach, afirmacyjny w swej istocie, jest znakomitą odpowiedzią. Badamy nasze
mózgi, dowiadujemy się, co i jak sprawia nam przyjemność, zaś coraz bardziej
wyrafinowane technologie zapewniają nam dostęp do większej gamy możliwości
spędzania czasu. Być może, dzięki rozwojowi psychologii, technologii i innych
nauk doprowadzimy kiedyś do sytuacji, iż praca stanie się dla każdego ogromną
przyjemnością i zniknie podział na rozrywkę i pracę? W naszym zasięgu jest wiele
dróg do poprawienia jakości naszej egzystencji, zaś ateizm pozwala dostrzec te
drogi, nie zaś te wmawiane nam od wieków, ulepione z mgły i kłamstwa...
« (Published: 06-01-2012 )
Jacek TabiszPrezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu. Number of texts in service: 118 Show other texts of this author Newest author's article: Klerykalizacja, czy sekularyzacja? | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7665 |
|