|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » Beliefs and doctrine
Czy Opus Dei jest dziełem bożym? [2] Author of this text: Radosław S. Czarnecki
A ta akurat święta Kościoła rzymskiego była szczególnie umiłowana
(i jej praktyki ascetyczne) przez metropolitę krakowskiego, późniejszego
papieża Jana Pawła II, Karola Wojtyłę.
Na tej fali określone środowiska wewnątrz Kościoła postulują przywrócenie
włosiennicy w seminariach gdyż "...Wychowanie
do modlitwy, ascezy, wyrzeczenia pozostać zatem powinny, poza formacją
intelektualną, podstawowym elementem życia seminaryjnego. Nie ma powodów, by
sprawdzone przez wieki sposoby radzenia sobie z pokusami (nawet jeśli są one
tak nienowoczesne jak biczowanie, włosiennica czy lodowate prysznice), nie były
nadal propagowane w seminariach. To, co pomagało w osiągnięciu świętości
św. Franciszkowi czy Benedyktowi, może pomagać także ludziom współczesnym"
[ 10 ].
Ale to tylko taka siurpryza w kontekście tego co do tej pory napisano.
Pokrewieństwo i wzajemne przyciąganie fundamentalizmów religijnych wszelkiej maści jest
zaskakujące. Proszę przypomnieć sobie jak często podczas międzynarodowych
konferencji ONZ-towskich — zwłaszcza w przedmiocie demografii, ochrony zdrowia, ginekologii czy bioetyki — zgodnie głosowali
przedstawiciele Iranu, Arabii Saudyjskiej, konserwatywnych szejkanatów znad
Zat. Perskiej, Sudanu i …… Watykanu. Także Ameryka — za rządów G.W.Busha
jr. (szczerze nowo-nawróconego chrześcijanina i niezwykle konserwatywnego
polityka rządzącego USA przez 8 lat) — popierała przeważnie (choć często
nieformalnie, zakulisowo) ową dziwną koalicję, różnego rodzaju ortodoksów
czy dogmatyków religijnych.
Ten trend, fundamentalizacji wiary i praktyk religijnych (zwłaszcza w obrębie niektórych denominacji protestanckich) w USA — na obszarze tzw.
„pasa biblijnego" rozciągającym się przez południowe stany — jest
obserwowany od trzech bez mała dziesięcioleci.
Pełzająca kontrrewolucja purytanów religijnych różnej maści, ich
wzajemne alianse (mimo werbalnych i doktrynalnych różnic) i wzajemny lobbing są w dzisiejszym świecie bezspornym faktem. Tzw. prawica chrześcijańska w Ameryce niesłychanie w swej narracji na temat problemów współczesnego świata,
zbliżyła się do judaistycznych ortodoksów. Stanowisko to wynika z przekonania, że zbliża się biblijny Armagedon, a po nim — czas drugiego
zmartwychwstania, po którym nastąpi raj dla „ludu wybranego" (wierzących w naszą religię) i sąd ostateczny nad grzesznikami. Apokaliptyczne wizje leżą
bowiem u podstaw (będąc ich immanentną częścią składową) wielu wierzeń
religijnych, monoteistycznych przede wszystkim [ 11 ].
Dlaczego rośnie popularność i wpływy takich organizacji, takich
struktur, takich tendencji, dlaczego takie mentalności i sposoby widzenia świata
poszerzają swój zasięg, zdobywają nowych adherentów?
Po pierwsze jest to wynik kryzysu państwa jako określonej formy
organizacji społeczeństwa, wycofywania się tego „organizmu" z wielu
dotychczasowych prerogatyw i obowiązków. Ogranicza się jego rola do
„nocnego stróża". W miejsca gdzie nie ma państwa (bądź dobrze
zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego — ale to wiąże się z kolei z odpowiednią edukacją i wysoką świadomością obywatelską) wciskają się
tego typu organizacje, struktury, ruchy itp. Zwłaszcza konfraternie, fora i ruchy funkcjonujące w ramach światowych religii — przede wszystkim
monoteistycznych posiadających zorganizowane i rozbudowane struktury -
wykorzystują tę sytuację. Zresztą jest to całkiem naturalne ..… Zasada
izostazji działa nie tylko w naturze.
Drugim elementem wpływającym na recydywę ortodoksji i fanatyzmu
religijnego na świecie jest na pewno przerażenie jakim napawają konserwatystów i tych co boją się zmian, postępy demokracji, wolności, swobód
obywatelskich etc. Fundamentalizm
religijny jest jakby alter ego tych
procesów.
Ale równocześnie brak Utopii, dalekosiężnej Wizji, Perspektywy, mogących
porwać ludzi do więcej-niźli-utylitarnej i pragmatycznej roli zwykłych ciułaczy
dóbr materialnych, zjadaczy chleba, oglądaczy tasiemcowych głupawych (zamulających
mózgi ich konsumentów) seriali TV o niczym, czyli — ludzi dożywających życie
z-dnia-na-dzień, napędza też
sympatyków takim pewnym siebie, fundamentalnym, bezrefleksyjnym i autorytarnym
asocjacjom, strukturom, sektom czy ruchom.
Warto w tym miejscu przytoczyć sąd R.Rorty’ego
(największego myśliciela amerykańskiego końca XX i początku XXI wieku o demokratyczno-liberalnym rodowodzie) mówiący, iż procesy rozchodzenia się
norm i ideałów czy charakteru instytucji społeczno-politycznych dzisiejszej
kultury i religii jako takiej, są nieodwracalne. Religia (w dotychczasowej
wersji) musi się stać — w spragmatyzowanym i demokratyczno-liberalnym systemie — kulturową mutacją, której czas dobiegł końca. Spór o istnienie boga jest
więc (także z punktu widzenia współczesnej cywilizacji) bezużyteczny,
bezprzedmiotowy i nie twórczy. Jest sporem żadnym. Rozdział ostateczny sacrum
i profanum spycha wierzenia religijne w sferę prywatności i odcina od bezpośredniego, instytucjonalnego wpływu na
byt naszego gatunku.
Postmodernistyczny klimat powszechnego dyskursu i pustka bezideowości — sprowadzone jedynie do refleksji na temat wygodnego, utylitarnego i miłego
spędzania czasu jak formy bytowania — pogłębiają wspominane wcześniej społeczne
(jednocześnie) tęsknoty i zniechęcenia .
Dlaczego brak Utopii podcina to co nazywaliśmy do tej pory społeczeństwem
obywatelskim, demokracją, gremium wolnych i świadomych, racjonalnych i oświeconych
ludzi? Bo ta — w przeciwieństwie do innych — Utopia wg założeń Oświecenia w perspektywie ".....miała
być twierdzą pewności i stabilności, królestwem spokoju. Zamiast zamętu — jasność i pewność. Zamiast
kaprysów losu — spokojny i konsekwentny, wolny od niespodzianek
łańcuch przyczyn i skutków. Zamiast labiryntowej plątaniny poskręcanych
przejść i ostrych zakrętów — proste, bite i dobrze oznakowane trakty.
Zamiast niejasności — przeźroczystość. Zamiast przypadkowości — dobrze
ugruntowany i nadzwyczaj przewidywalny porządek" [ 12 ].
Tu tkwią przestrach, zagrożenie, obawa, tych środowisk przed
marginalizacją, zepchnięciem w niebyt, utratą znaczenia; także zwykłych
ludzi (naturalnie, bo to są
jednocześnie egzystencjalne, normalne lęki) mogące
ich pchać w ramiona owych środowisk budzących w nich na co dzień
obrzydzenie, odrazę, zażenowanie. Przyczynę tych wyborów znaleźć możemy w tym, o czym pisał m.in. ponad 150 temu ważki dla dorobku myśli cywilizacyjnej
Zachodu S.Kierkegaard określający byt i osobowość nowoczesnego człowieka
jako neurotyczne bojaźń i drżenie [ 13 ].
A przy tym „smutek czasów płynnej ponowoczesności" [ 14 ],
któremu sprzyjają niepewność, chaos, zwątpienie, brak stałości, reguł,
dwuznaczności (a często — nieodgadniona, niezbadana, tajemnicza wieloznaczność)
wszelkich pojęć. Zresztą naukowe autorytety, intelektualiści, celebryci,
poczytni dziennikarze i macherzy od kultury nagminnie używają pojęcia:
ponowoczesność — oznacza to, że nowoczesność, modernizm, czas Oświecenia
(i oświecania) się skończyły. Tym samym wartości, paradygmaty, cnoty bądź
zasady niesione przez ów czas, przez ów prąd myślowy, przez ową kulturę są
nieaktualne. Wracamy więc do tego co było przed .…… czyli do Średniowiecza.
Bo ponowoczesność — której to pojęciem określa się współczesne
czasy — jest źródłem wszelakich, wielopoziomowych, często rudymentarnych
egzystencjalnie, cierpień i zagrożeń [ 15 ].
Niewiara w skuteczność oraz znaczenie nauki, racji rozumu, wiedzy
(kryzys racjonalizmu i myślenia oświeceniowego) jest kolejnym czynnikiem
generującym popularność fundamentalistycznego zagrożenia. Współczesny
filozof francuski J.F.Lyotard twierdzi, iż takiej o to sytuacji "sprzyja
(...) deprecjacja wiedzy naukowej jako wartości, zastąpienie poważnej
dyskusji kuglarskim gromadzeniem danych, będącym towarem na sprzedaż, logiki
wywodu — montażem i manipulacją, okruchami informacji, racjonalizmu -
okultyzmem, mistyką i zjawiskami parapsychologicznymi" [ 16 ].
Na zakończenie tych rozważań warto przytoczyć konkluzję francuskiego
myśliciela J.Baudrillarda mówiącą, iż "....Koniec
nowoczesności następuje wtedy, kiedy wszystkie konsekwencje postępu, wzrostu i wyzwolenia stają się dwuznaczne" [ 17 ].
Można tylko dodać do tej celnej riposty, że demokracja na ten czas traci głowę
czego egzemplifikacją jest deracjonalizacja (a tym samym -
irracjonalizacja) dyskursu publicznego; zaś postęp, który przestał się
opierać na racjonalizmie przestaje być „postępem" w oświeceniowym -
czyli klasycznym — rozumieniu tego słowa znaczeniu. Dlatego właśnie
irracjonalizacja i fundamentalistyczne religianctwo poszerzają zasięg swego
społecznego oddziaływania.
1 2
Footnotes: [ 10 ] -
[za]: Tomasz P. Terlikowski, „Szukając korzeni zła" [w]: Rzeczypospolita z dn.dn. 17-18.03.2007 [ 11 ] - Wywiad J.Żakowskiegoze
Z.Brzezińskim, [w]: J.Żakowski, Koniec,
Warszawa 2006, ss. 175-176 [ 12 ] - Z.Bauman, Społeczeństwo w stanie
oblężenia, Warszawa 2006, s. 264 [ 13 ] - S.Kierkegaard, Bojaźń i drżenie,
Warszawa 1982 [ 14 ] - Analogie z klimatem prezentowanym przez C.Levi-Straussa w Smutku tropików (Warszawa 2008) nasuwają się same. [ 15 ] - Z.Bauman, Ponowoczesność jako źródło
cierpień, Warszawa 2000 [ 16 ] -[za],
M.Mettner, Katolicka mafia,
Warszawa 1995, s. 219 [ 17 ] -J.Baudrillard, Rozmowyprzed
końcem, Warszawa 2001, s. 82 « Beliefs and doctrine (Published: 02-04-2012 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7911 |
|