|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics »
Po co muzułmanom szariat, a nam wszystkim prawa człowieka [3] Author of this text: Maciej Kochanowicz
W kwestii praw człowieka, też więc warto- tak jak i w
przypadku prawa muzułmańskiego — przypomnieć nieco historii. Prawa człowieka
mimo, że definiowane jako powszechne, nie są prawami odwiecznymi, danymi od
zawsze, a są wynikiem rozwoju myśli europejskiej od Renesansu, a w szczególności
od Oświecenia. Narodziły się niejako wraz z Rewolucją Francuską (i Amerykańską),
choć miały wcześniejszych protoplastów. Zaś ogólnoświatowe zwieńczenie
ich rozwoju, Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku, jest
wynikiem ewolucji trwającej co najmniej 150 lat. Tak samo
jak fiqh (ludzkie rozumienie boskiego szariatu) ewoluuje tak i nasze rozumienie praw człowieka się zmienia.
Zresztą i każde inne prawo też podlega ewolucji. Od roku 1948 zmianie uległo
choćby nasze rozumienie praw seksualnych, w tym prawa homoseksualistów i przedstawicieli innych grup LGBTQ. W latach 50. homoseksualizm był karany w wielu krajach będących sygnatariuszami Powszechnej Deklaracji, wystarczy choćby przypomnieć
los Anglika Alana Turinga, jednego z twórców współczesnej informatyki, którego
zarządzona w 1952 r. przez sąd kastracja chemiczna doprowadziła
do samobójstwa, czy też losy amerykańskiego bojownika o prawa gejów
Harveya Milka ukazane w filmie „Obywatel Milk".
Innym
wymiarem ewolucji pojmowania praw człowiek było pojawienie się w latach 70.
koncepcji trzeciej generacja praw człowieka Karela Vaąáka obejmujących na
przykład prawa do samookreślenia, do zdrowego środowiska, do dziedzictwa
kulturowego, czy do grupowego działania.
Jeśli
czytamy z dzisiejszą wrażliwością Powszechną Deklarację Praw Człowieka
uderza nas też szereg innych kwestii nie zawsze współgrających z obecnym
rozumieniem tego, co winno przysługiwać każdemu z nas. I tak w Deklaracji
mamy: ograniczenie swobody przemieszczania się (jako miłośnika
podróży zawsze uświadamiam sobie to ograniczenie, kiedy udaję się do jakiejś
ambasady po wizę lub przekraczam jakąś granice) i wyboru miejsca zamieszkania
(art. 13 ogranicza te prawa do terenu jednego państwa); brak ujęcia „swobody
biznesu" — prawa do prowadzenia działalności gospodarczej i handlu
(natomiast prawo do pracy zawarte jest w art. 23); brak zagwarantowania swobody
ubioru (od burki po nagość; ubiór to bowiem najbardziej osobista forma
ekspresji — można zdecydować się nie zabierać głosu, ale nie można
zdecydować się by „nie wyglądać"); brak zakazu kary śmierci
(fundamentalnej dziś wartości w europejskim systemie praw człowieka);
wprowadzenie obowiązkowej edukacja przy braku prawa do coraz popularniejszego
homeschooolingu, z drugiej zaś strony brak darmowości 12 letniej edukacji, która
jest teraz normą w wielu krajach (art. 26); brak praw ateistów, na przykład
określonego wprost prawa do niewyznawania żadnej religii, co jest ciekawe w kontekście wartości bliskich portalowi Racjonalista.pl (art. 18); brak również
praw reprodukcyjnych (np. prawa do aborcji, choćby w sytuacji zagrożenia
zdrowia/życia, czy przestępstwa). Wreszcie art. 29 dopuszcza ograniczenie praw
„w celu uczynienia zadość słusznym wymogom moralności", co w dzisiejszych czasach brzmi co najmniej nieco staromodnie.
Tę analizę
przeprowadziłem oczywiście nie po to, by krytykować prawa człowieka, ale by
pokazać zachodzącą ewolucję w ich pojmowaniu. Ewolucja ta dotyczy nie tylko
zresztą ich pojmowania, ale przede wszystkim ich przyjmowania, a szczególnie
przekładania się ich na praktykę postępowania władz rozmaitych krajów. Jak
wiemy z naszego polskiego doświadczenia, faktyczne wdrożenie tych praw było
procesem długotrwałym w krajach bloku komunistycznego, a także w Ameryce Łacińskiej, w krajach Azji Południowo-Wschodniej, i nadal jest problemem czy to w krajach
arabskich, czy w Chinach.
Jeśli chodzi o kraje muzułmańskie, to kluczową kwestią
jest właśnie nie deklaratywne przyjęcie praw człowieka, ale stosowanie tych
praw w praktyce. Wśród 48 państwa, które poparły Powszechną Deklarację były
następujące państwa muzułmańskie: Afganistan, Egipt, Irak, Iran, Liban,
Pakistan, Syria i Turcja, zaś wśród ośmiu państw, które uchyliły się od
udziału w głosowaniu była, obok RPA i państw komunistycznych, w tym Polski,
Arabia Saudyjska (pozostałe dziś istniejące państwa muzułmańskie były
jeszcze pod rządami kolonialnymi). Państwa muzułmańskie generalnie przystąpiły
do rozmaitych układów systemu praw człowieka, choć powstała też kuriozalna
Kairska Deklaracja Praw Człowieka w Islamie z 1990 r. (będąca rozszerzeniem
zastrzeżenia przywołanego art. 29.), na szczęście aktualnie w praktyce
prawnej zapomniana.
Problemem jest więc nie deklaratywne uznanie prawa człowieka, a ich respektowanie. Syria — jeden z pierwotnych sygnatariuszy Powszechnej
Deklaracji — jest w dniach dzisiejszych krajem masowo łamiącym te prawa w najbardziej brutalny sposób. Poważne naruszenia praw człowieka są dokonywane
tak przez nieliczne funkcjonujące reżimy religijne (Iran, Arabia Saudyjska),
jak i liczne reżimy świeckie (Algieria, Sudan, Turkmenistan, Uzbekistan,
Czad), z których szczęśliwie niektóre ostatnio się demokratyzują.
Szczęśliwie również ewolucja w pojmowaniu praw
człowieka jest równoległa do w stopniowego ich wdrażaniu w praktykę
sprawowania władzy w rozmaitych krajach, tak nie-muzułmańskich, jak i muzułmańskich.
Na
przykład rankingi wolności politycznych i obywatelskich [Freedom in the World,
Freedom House] odnotowują poprawę w ostatnich latach w takich krajach muzułmańskich
jak Gwinea, Kirgistan, czy Tunezja, czy — w dłuższym horyzoncie czasu -
Indonezja i Turcja.
Wiara, a wolność
Jak pokazuje wspomniany An-Na’im we współczesnym
pluralistycznym świecie to prawa człowieka gwarantują konsensualne prawa religijne (te, które chcemy przestrzegać jako
jednostki, lub grupy jednostek), zaś aby gwarancja praw człowieka (w tym konsensualnych
praw wynikających z szariatu) była możliwa potrzebne jest świeckie państwo
demokratyczne, które w związku z tym, ze jest świeckie nie może implementować
obligatoryjnych praw religijnych (w szczególności praw karnych).
To właśnie prawa człowieka są tą uniwersalną platformą, do której odwołują
się mieszkańcy krajów muzułmańskich, kiedy ich prawa jednostkowe, w tym
prawa religijne są gwałcone przez reżimy despotyczne. Starczy wspomnieć, że
pierwszym prezydentem wyłonionym po Arabskiej Wiośnie został świecki
tunezyjski działacz na rzecz praw człowieka Moncef Marzouki.
Państwu i społeczeństwom współczesnym potrzebny jest
wspólny fundament dla ludzi różnych wyznań i tych bezwyznaniowych — prawa
człowieka. To prawa człowieka dają muzułmanom możność życia wedle
swojego szariatu, jakkolwiek dziwny nie wydawałaby się on innym. To one właśnie
bronią prawa każdego do życia według tych zasad (lub porzucenia ich) i chronią każdego przed ingerencją władzy publicznej w jego sferę wolności.
Na tak rozumiany
szariat, w swym wymiarze konsensualnym,
jest miejsce w świeckim państwie kierującym się prawami człowieka. A więc w największym skrócie na postawiony na początku tekstu problem relacji szariatu i praw człowieka można odpowiedzieć następująco: to właśnie
prawa człowieka umacniają i gwarantują konsensualne
(indywidualnie przyjmowane) normy praw religijnych, czy to katolickich, czy żydowskich,
czy muzułmańskich.
Lub też można odpowiedzieć inaczej, w sposób bardziej
religijny: to w sytuacji zabezpieczenia praw człowieka przez świeckie państwo
wiara i wyrażona w szariacie (w normach konsensualnych) praktyka
religijna nabierają głębszego znaczeniu. Wtedy kiedy mam zagwarantowane prawo
do apostazji moja wiara nie jest czymś automatycznym, a nabiera autonomicznego
sensu, kiedy zaś mam zagwarantowane prawo do nie-modlenia się, czy do obrazy
Boga, moja modlitwa staje się eschatologicznie znacząca.
1 2 3
« (Published: 24-04-2012 Last change: 25-04-2012)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7973 |
|