Various topics » PSR » »
Wywiad z jednym z najhojniejszych fundatorów ateistycznej kampanii billboardowej Author of this text: Jacek Tabisz
Niedawno napisał
do mnie jeden z najhojniejszych fundatorów ateistycznej kampanii billboardowej,
pan Waldemar Zboralski, zamieszkały w Ashton under Lyne w Anglii.
„W
odpowiedzi na apel Pański i Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów z dnia
29.09.20012, pt.: "Wesprzyj
ateistyczną kampanię billboardową" z przyjemnością
informuję, że zdecydowanie poprałem i wsparłem ten apel jako
„zarejestrowany polski ateista" z Internetowej Listy Ateistów i Agnostyków i przesłałem z Anglii na konto „Fundacji Wolność od Religii" równowartość
800 funtów brytyjskich (ok. 1.270 USD) — czyli 4.000 PLN.
Zachęcam do
wykorzystania propagandowo tego faktu i ponowienie apelu do „zarejestrowanych
ateistów i agnostyków", że skoro skromny pielęgniarz jest tak zdesperowany
aby wesprzeć akcję ateistyczną, że połowę swojej pensji miesięcznej netto
wpłacił na taki cel, to inni ateiści też mogli by spróbować zbliżyć się
swoją ofiarnością do takiego poziomu — jako celu idealnego.
Tą darowizną
zasponsorowałem billboard „Nie
wierzysz w boga? Nie jesteś sam" dla Torunia i Zielonej Góry, czego przed mną
nikt wcześniej nie zrobił, kwotą na ten cel wystarczającą.
Tym samym będę
miał osobistą (i oczywistą...) satysfakcję, gdy mafiozo watykański Rydzyk
Tadeusz rozedrze swoją nadwyrężoną przekazem treści rasistowskich twarz w jakichś egzaltowanych bełkotach przeciw temu billboardowi.
Pozdrawiam
serdecznie i zachęcam do kontynuowania akcji przynajmniej do końca świata i 3
dni dłużej (czyli według wyliczeń Majów do 21 grudnia 2012 + 3 dni = 24
grudnia 2012...)
Na koniec
nadmienię, że jestem autorem określenia dla Państwa Polskiego: „Nadwiślański
Protektorat Watykanu" (zmodyfikowany przez Adama Ciocha na „Nadwiślańska
Gubernia Watykańska": nr 38 „Faktów i Mitów" z dnia 27.09.20012, str. 4 — „Rzeczy pospolite: Gołąbek niepokoju") Wymyśliłem także
hasło: „Przeminęła wiara w Zeusa, przeminie i ta w Jezusa"
Waldemar
Zboralski"
Przeczytawszy
ten mail pomyślałem, że warto zrealizować życzenie pana Waldemara i nagłośnić
jego postawę, oraz przybliżyć nam jego sylwetkę. Zadałem mu zatem kilka
pytań drogą mailową, na które wkrótce odpowiedział.
JT: Kiedy i jak został Pan ateistą?
WZ: Stałem się
ateistą podczas studiów zakonnych w Wyższym Seminarium Duchownym Zakonu
Paulinów na Skałce w Krakowie, lub tuż wkrótce po opuszczeniu zakonu w dniu
11. listopada 1982 r. Mój ateizm ugruntował się podczas służby wojskowej w Opolu, gdzie służyłem od października 1983 r. do maja 1984 r. W wojsku
spotkałem młodych ateistów, którzy podobnie jak ja, odkryli w wieku ok. 20
lat, że nic nie przekonuje ich do tego, aby wierzyć z rzeczy głoszone przez
kościół katolicki.
Uświadomienie
sobie podczas służby w mundurowej formacji watykańskiej paulinów, jak
wielkim oszustwem jest religia i jakim oszustwem jest zbudowana na tym
fundamencie cała struktura polityczno-społeczna, wywołało we mnie tak wielki
przełom obyczajowy, że wkrótce po pobycie w „zakonie" dołączyłem do
najaktywniejszych zwolenników idei naturyzmu w Polsce a potem, pod koniec lat
80-tych XX wieku, zakładałem ruch gejowski w Warszawie.
Wszystko to było
możliwe po uwolnieniu się z kaftana oszukańczych zakazów i nakazów, których — co najistotniejsze w tym temacie — nie mieli zamiaru respektować sami
funkcjonariusze Watykanu, z jakimi miałem kontakt nosząc tzw. „habit
zakonny".
Efektem moich
obserwacji tamtego środowiska był mój duży artykuł pt. „Jasna Góra
matactw", jaki w 2002 r. opublikowały „Fakty i Mity" (nr 17 z 26.04.2002)
JT: Dlaczego
poparł Pan naszą akcję tak hojnie?
WZ: Ta akcja
jest bardzo wyraźnym ciosem propagandowym w skorumpowany i korupcjogenny,
wszechogarniający Polskę klerykalizm watykański. Akcja mocno wysyła w świat
sygnał, że jest kłamstwem to, iż Polskę zamieszkują wyłącznie
kolaboranci Watykanu.
Do tego wciąż
wisi nade mną ta moja przeszłość, że sam byłem mundurowym (noszącym tzw.
„habit zakonny") funkcjonariuszem armii watykańskiej, która jest fizycznym i duchowym okupantem naszego kraju. Armii, która w chwili obecnej liczy ok.
100.000 ludzi!
Tą darowizną
chciałbym choć w części zmyć z siebie tę hańbę, że byłem w młodości
jawnym i dobrowolnym współpracownikiem agentury watykańskiej w Polsce.
Gdy kiedyś w przyszłości powstanie taki anty-watykański IPN, rozliczający jawnych i tajnych kolaborantów Watykanu, to mam nadzieję, że ktoś tą moją ostatnią
ofiarność na rzecz Fundacji Wolność od Religii policzy mi jako okoliczność
łagodzącą...
W sumie wpłaciłem
już na akcję 4.300,- PLN. Wsparłem już billboardy w Zielonej Górze i Toruniu. Ostatni przekaz zrobiłem dzisiaj, aby dołożyć się do drugiego
billboardu w Szczecinie. Na pewno taka wysokość wpłat wynika przede wszystkim z tego, że udało mi się wygospodarować takie oszczędności. Jest to możliwe,
gdyż pracuję w Anglii jako wykwalifikowany pielęgniarz i żyję samotnie.
Gdyby ktoś z byłych księży i kleryków, będących dzisiaj ateistami, wciąż miał
wyrzuty sumienia z powodu swej bezwstydnej przeszłości w sutannie czy habicie,
podpowiadam, że poczuje się lżej, może nawet dużo lżej w swoim
ateistycznym sumieniu, jeśli przyczyni się finansowo do wypełnienia Polski
hasłami Fundacji Wolności od Religii...
JT: Jak
widzi Pan sytuację Polski na tle tego, co się dzieje w Anglii jeśli chodzi o wpływ religii na codzienne życie mieszkańców?
WZ: Niestety,
Anglia może sprawiać wrażenie kraju o sporych wpływach klerykalizmu. Tutaj
ich królowa jest automatycznie taką lokalną „papieżycą", szefową kościoła
anglikańskiego (Church of England) i Anglicy nawet w hymnie narodowym muszą śpiewać,
żeby bóg chronił królową. Pewnie z tego też powodu nie zdobędę
brytyjskiego paszportu oraz brytyjskiego obywatelstwa. Aby je dostać, trzeba będzie
wyrecytować słowa brytyjskiego hymnu. Jako zdeklarowanemu ateście chyba mi
nie przejdzie przez gardło już pierwsza zwrotka, gdzie 3 razy trzeba
wyrecytować zaklęcie, aby BÓG chronił królową, TĘ królową… Nawet
klerykalna i wyznaniowa Polska nie wygłupia się w swoim hymnie z takimi
tekstami, choć już dopuściła się klerykalnego gwałtu na obecnej
Konstytucji w jej Inwokacji...
W Anglii KAŻDY
musi w każdym urzędowym formularzu zadeklarować swoją rasę oraz wyznawaną
religię. Do tego publiczna służba zdrowia, NHS, wymaga aby deklarować swoją
orientację seksualną. Dlatego starając się o pracę, o jakikolwiek dokument,
biorąc udział w jakichkolwiek szkoleniach, zawsze urzędnik pyta, z jaką sektą
ma się powiązania. Ale też państwo brytyjskie dość konsekwentnie walczy z wszelkimi przejawami dyskryminacji na tym tle, aby nikomu do głowy nie przyszło
te oficjalnie zbierane informacje wykorzystać przeciw komukolwiek. Dlatego
niewyobrażalne w Anglii byłoby, aby pracownica apteki odmówiła sprzedaży
prezerwatywy z tego powodu, że wierzy w to, co piszą w Biblii. Natychmiast
zostałaby zawieszona w wykonywaniu obowiązków a po dochodzeniu, gdyby nadal
się upierała, że nie sprzeda prezerwatywy, musiałaby zacząć szukać pracy
jako kwiaciarka. Nigdy bowiem nie dostałaby już pracy w służbie zdrowia i dla służby zdrowia...
Ale za to w Szkocji jest szokujący przechył w stronę klerykalizmu islamskiego: otóż
publiczna służba zdrowia zakazała wszystkim swoim pracownikom jedzenie i picia w miejscu pracy w okresie islamskiego ramadanu! To nie żart, tak jest
faktycznie i każdy, komu by się udowodniło, że ośmielił się pić lub jeść
przed zachodem Słońca w obecności muzułmańskiego współpracownika, może
liczyć na poważne konsekwencje służbowe! Nie przeszkadza jednak
funkcjonariuszom tejże publiczne szkockiej służby zdrowia pozwalać
pracownicom muzułmańskim nosić na głowach szczelnej chusty, symbolu
zniewolenia kobiet przez islam...
W domach starców,
gdzie pracowałem lub obecnie pracuję, pojawiają się duchowni różnych wyznań,
ale nikomu do głowy nie przychodzi zatrudnianie ich na etaty! Zatrudnianie -
tak jak w Polsce, kleru na etatach w policji, szpitalach, straży pożarnej i wojsku w Anglii jest nie do pomyślenia. Jedynie armia brytyjska utrzymuje ten
kuriozalny stan i ma w swoich szeregach kapelanów różnych wyznań — ale
oczywiście nikomu tam do głowy nie strzeliło zrobić z tzw. „duchownego"
generała...
Funkcjonariusze
różnych religii pojawiają się na oficjalnych i państwowych imprezach, a cały
dwór królewski urządza każdą uroczystość z udziałem swoich duchownych,
ale to ma charakter rzeczywiście wyłącznie symboliczny i nie do pomyślenia
jest, aby klecha podczas takiej imprezy wypowiedział jakieś antypaństwowe czy
antyrządowe zdania, co w Polsce jest zjawiskiem powszechnym. Ponieważ kler
jest tu już od dawna trzymany z dala od systemu rządzenia, nie wywołuje też
takich negatywnych odruchów, jak w Polsce. Tutejszy kler nie ma więc tak
fatalnej opinii jak w Polsce, bo już nie ma żadnego wpływu na to, co i jak się
zarządza w Anglii.
Anglicy
deklarują przynależność religijną, oficjalnie uznaje się obecność ateistów,
ale sposób życia ludzi tutaj zdecydowanie nabrał cech ateistycznych: wolne
dni przypadające między 24 a 26 grudnia są coraz powszechniej nazywane „świętami
sezonowymi" lub jakimś dziwnym „X-mas", oby tylko jak najmniej sprawiać
wrażenie religijnego. Nawet powszechne zawołanie w chwili zdenerwowania „o mój
boże" (o my God) zastąpiono fonetycznym „gosh", co brzmi jak „o maj
gosz" — aby tylko nie być posądzonym o klerykalne „o my God"...
Przez okres 6
lat, jaki pracuję w angielskiej opiece zdrowotnej, ANI RAZU nie byłem świadkiem
sytuacji, aby rodziny umierających czy ktokolwiek z samych umierających
poprosił o pojawienie się jakiegoś duchownego przed śmiercią. Pojawiają się
oni tylko na pogrzebach na wyraźne życzenie rodzin.
Może niepokoić w Anglii liczba rzymsko-katolickiego kleru, zawleczona do Anglii za
uciekinierami z Polski. Ale postacie te tutaj szybko się kompromitują,
przyzwyczajone do stylu życia w Polsce i kler coraz częściej może usłyszeć,
że: „nie po to z Polski wyjechałem, żeby teraz klechę w Anglii mieć na głowie"… I dlatego do tzw. „polskiego kościoła" chodzi mała część „nowej
emigracji".
JT: Czy
miał Pan okazję spotkać wielkich ateistów, takich jak Dawkins?
WZ: Miałem
szansę poznać osobiście polskich ateistów: Piotra Gadzinowskiego, Marię
Szyszkowską, Waldka Koconia, Mariusza Szczygła, Roberta Biedronia czy Ygę
Kostrzewę. Pracując w administracji zielonogórskiej wyższej uczelni im.
Tadeusza Kotarbińskiego (wielkiego ateisty) byłem dwa lata bezpośrednim podwładnym
rektora tej uczelni, nieżyjącego już prof. Jerzego Baksalarego, matematyka — też zadeklarowanego ateisty.
Na emigracji
nie szukam bliskości teoretyków ateizmu. Za to mój były partner, z którym w Anglii wziąłem ślub cywilny (a niedługo po tym rozwód), też jest
antyklerykałem i ateistą. Ale w sumie sam obecnie uważam się za wojującego
ateistę. No prawie stanowię więc wzór sam dla siebie. :)
Jeśli mi wolno
na koniec chciałbym zwrócić się z apelem do innych ateistów:
„Światem rządzi
pieniądz, niech wreszcie i pieniądz coś zarządzi przeciw klerykalnemu losowi
Polski! Ludzie, otwórzcie swoje sakiewki i zrzucajcie się do kasy! Do grobu
przecież jej nie zabierzecie, inflacja Wam pożre oszczędności albo Was
otumani fałszywa okazja zarobku i oddacie pieniądze "na
przechowanie" jakimś złodziejom z kolejnego Amber Goldu i tyle je będziecie
widzieć! A tak, dając datek na billboard, zobaczycie swoją kasę… pięknie
podświetloną, palącą w oczy klerykałom!!!
Pozdrawiam
serdecznie i jeśli mogę podpowiedzieć, nieco uzupełniającego materiału o mnie można znaleźć tutaj:
http://zboralski.eu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Zboralski
Jeszcze zanim
przygotowałem tekst do publikacji, nadszedł kolejny mail od niestrudzonego
pana Waldemara.
"Mała aktualizacja: dziś dosłałem kolejną porcję gotówki,
2.000,- PLN tym razem z myślą o drugim bilboardzie w Łodzi. Czyli już
uzbierało się 6.300,- PLN"
Więcej o ateistycznej akcji billboardowej, w której uczestniczy PSR i którą
wspiera Racjonalista.pl, jak i Internetowa Lista Ateistów i Agnostyków, możecie
przeczytać w Ateistyczna Kampania bilbordowa
.
« (Published: 26-10-2012 Last change: 30-10-2012)
Jacek TabiszPrezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu. Number of texts in service: 118 Show other texts of this author Newest author's article: Klerykalizacja, czy sekularyzacja? | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8459 |