|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room »
Firma „DORADZTWO RELIGIJNE” III [2] Author of this text: Lucjan Ferus
D:
Wspomniała pani o Bogu,.. można wiedzieć jaką religię pani wyznaje?
K:
No, jak to jaką?! Oczywiście, że katolicką! Jakże by inaczej?
D:
Dziękuję, wolałem się jednak upewnić, zanim cokolwiek pani doradzę w tej
sprawie.
K: A co tu doradzać?! Niech pan doradzi premierowi, żeby ustąpił ze stanowiska i zaoszczędził wstydu prawdziwym Polakom — katolikom. Bo to nas najbardziej
obrażają takie skandaliczne braki kompetencji tego nieudolnego rządu. Ale Pan
Bóg ich jeszcze za to pokarze, oj pokarze!
D:
Domyślam się zatem, iż traktuje pani ten problem w kontekście religijnym i w
tymże kontekście chce go pani zrozumieć?
K:
Panie, a co tu jest do zrozumienia?! Przecież jest niezaprzeczalnym faktem, iż
niektóre ciała zostały pozamieniane miejscami, prawda? Co więc chce mi pan tłumaczyć?
Jak do tego doszło? A co mnie to obchodzi! Winni temu zaniedbaniu powinni ponieść
zasłużoną karę i już!
D:
Rozumiem,.. ale dlaczego to panią tak denerwuje?
K:
No, jak to dlaczego?! Chyba każdego porządnego i pobożnego człowieka będzie
denerwowała taka ewidentna profanacja zwłok, czyż nie?! Jak pan myśli, jak
mają się czuć bliscy tych ofiar, którzy jak się okazało, modlili przy
grobach obcych sobie ludzi? Czy to nie jest skandal i naigrywanie się z naszej
świętej wiary i religii?!
D:
Pozwoli pani, iż zawężę ten problem wyłącznie do kontekstu religijnego, a na inne pytania musi pani gdzie indziej szukać odpowiedzi. Otóż tak: nie wiem
czy jest pani wiadome, ale religia którą pani wyznaje widzi zupełnie inaczej
ten problem...
K:
Jak to inaczej?! Można zamieniać zwłoki i chować je pod innymi nazwiskami?!
To chce mi pan powiedzieć?! Przecież to jakaś bzdura!
D:
Nie, nie to. Proszę dać mi dokończyć, a sama się pani dowie. Otóż człowiek
jest tak mocno emocjonalnie związany ze swoją cielesną powłoką, iż chciałby
jej zapewnić jak najdłuższe trwanie, nawet po swej biologicznej śmierci.
Przejawia się to w różny, czasami nawet dziwny sposób w wielu religiach i kulturach. Wynika z tego również pojęcie szacunku do zwłok ludzkich, oraz
prawny zakaz ich profanacji i bezczeszczenia, karalny w wielu społecznościach.
K:
To chyba dobrze, nie?! Ładnie byśmy wyglądali gdyby tego nie było! Aż
strach pomyśleć!
D:
Jednakże z religijnego punktu widzenia ten problem wygląda zupełnie inaczej:
nasze ciała są tylko tymczasowymi siedliskami naszych nieśmiertelnych dusz, które przecież opuszczą z chwilą śmierci ten cielesny „futerał", a który to bez nich nie ma żadnej wartości. Bowiem tym na czym Bogu naprawdę
zależy jest nasza dusza, a nie grzeszne ciało. Proszę się zastanowić:
dlaczego tak wielu ludzi w swej historii Kościół spalił na stosach, przedtem
bestialsko ich torturując? Dlaczego ogniem i mieczem nawracał innowierców, a podczas wypraw krzyżowych odbywały się rzezie pogan na masową skalę? Aby
uratować ich dusze przed potępieniem,
droga pani. A ludzkie ciało nigdy nie miało dla niego żadnego znaczenia i nigdy nikt się o nie, nie martwił. Mógłbym podać setki przykładów z historii pani Kościoła, które potwierdzają powyższe...
K:
No, wie pan co?! Jakieś dziwne jest to pańskie tłumaczenie. To na pewno jest z naszej religii? Bo aż nie chce mi się wierzyć w te głupoty!
D:
Może więc inaczej; proszę mi powiedzieć, czy w religijnej idei zbawienia człowieka, chodzi o jego ciało czy raczej o jego duszę?
K:
No, chyba o duszę jednak..
D:
Otóż to! W religii chodzi wyłącznie o duszę. Duszę, którą nie sposób
zbezcześcić, ani też pomylić z inną. Ciało jest ważne za życia,
natomiast po śmierci nie ma żadnej wartości, chyba, że na organy do
przeszczepów. Rozumie pani na czym polega ten religijny pogląd?
K:
Nie bardzo,.. ale co to ma jedno z drugim wspólnego? Jakoś nie widzę związku.
D:
Hmm,.. więc jeszcze inaczej: w 1209r. legat papieski Arnaud Amury, na pytanie w jaki sposób odróżnić katarów od mieszkańców miasta, odparł: „Zabijcie
ich wszystkich! Bóg rozpozna swoich". W tym stwierdzeniu chodzi o to, że
dusza ludzka nie ma przed Bogiem żadnych tajemnic. Nie powinniśmy się więc
martwić, iż Bóg pomyli nas z kimś innym, tylko z racji tego, że dawno temu
byliśmy pochowani w trumnie z innym napisem, po której nie zachował się
najmniejszy nawet ślad. Innymi słowy; Bogu do niczego nie jest potrzebna
identyfikacja ciała z trumną, czy też miejscem pochówku. Z religijnego wiec
punktu widzenia nie ma żadnego znaczenia, kto, gdzie i w czyim grobie jest
pochowany. To tylko potrzebne jest rodzinom zmarłych, które chcą mieć pewność,
iż modlą się przy grobie bliskiej sobie osoby i odwiedzając go, okazują tym
samym pamięć o zmarłym. Nic poza tym. Pani obawy zatem są całkowicie
nieuzasadnione, a nerwy niepotrzebnie nadszarpnięte. Wystarczy wiedzieć co
nieco na ten temat, aby się niepotrzebnie nie przejmować. I tyle.
K:
No, to mnie pan zaskoczył! Nie rozumiem mimo
wszystko, jak to może nie mieć znaczenia? Kto inny jest pochowany w miejsce
kogoś z rodziny i to nie jest ważne?! Przecież to jawne kpiny! Nie wyobrażam
sobie np. sytuacji, w której po swojej śmierci miałabym leżeć w grobie obok
obcego mi mężczyzny! Brr! Nie przekona mnie pan abym to zaakceptowała. Nie ma
mowy!
D:
No, cóż,.. aby to zrozumieć, wystarczy przeczytać rozmowę Sokratesa z uczniami, którzy przed jego śmiercią pytają go, jaki chciałby mieć
nagrobek, a on im odpowiada, ku ich niepomiernemu zdziwieniu: „Nie rozumiecie
tego, iż mnie nie będzie w tym grobie?". Czy jakoś tak.
K:
Nie pojmuję tego,.. to niby gdzie miałby być pochowany?
D:
Pocieszę panią, że oni też nie potrafili tego zrozumieć, więc nie jest
pani odosobniona. Proponuję zakończyć na tym rozmowę, bo i tak nie mam
bardziej przekonujących argumentów. Żegnam.
***
Nareszcie trochę spokoju. Całą uwagę skupiłem na „rytuale"
parzenia herbaty, zastanawiając się przy okazji, w jaki sposób udało się
Chińczykom stworzyć rytuał z tak prostej w istocie czynności. Zdołałem upić
zaledwie parę jej łyków, kiedy zadzwonił telefon.
Doradca:
Porady religijne. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Zwracam się do pana ze swoją historią, bo do dziś nie jestem pewien czy to
naprawdę ja zwariowałem, czy ci, którzy starali się mi to wmówić. Otóż
jestem byłym kapelanem wojskowym i kiedy dostałem przydział na misję pokojową w Afganistanie, nie posiadałem się ze szczęścia. Myślałem, iż nareszcie będę
mógł zrobić coś pożytecznego dla Boga, religii i naszego Kościoła, ale
przede wszystkim dla tych młodych chłopców, tak bardzo potrzebujących w tej
sytuacji duchowego wsparcia. Może się panu wydać dziwna moja naiwność, ale
byłem święcie przekonany, iż rolą kapelana wojskowego jest tłumaczenie żołnierzom,
aby nie zabijali ludzi, którzy w istocie są ich braćmi i dziećmi tego samego Boga. Przypominać im, że mogą
powoływać się na tzw. klauzulę sumienia, która dopuszcza odmowę dokonywania czynności niezgodnej z sumieniem i wyznawaną religią. Skoro może lekarz lub aptekarz powoływać się na nią,
to dlaczego nie miałby żołnierz, który też jest osobnikiem wierzącym i także
ma sumienie? Który także będzie sądzony za swe czyny przed Bogiem. Myśli
pan, że zwariowałem tak?
D:
Patrząc z religijnego punktu widzenia, zdecydowanie nie! Tym bardziej, że
Jezus tak to ujął: „A ja wam powiadam: miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie
się za tych, którzy was prześladują" Mat 5,44. Oraz to: „Lecz powiadam
wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym,
którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie
się za tych, którzy was oczerniają" Łk 6,27,28. Jeśli do tego dołączyć
wyraźny i bezwarunkowy nakaz Stwórcy: „Nie będziesz zabijał", skierowany
do wszystkich ludzi, to pańska
postawa odnośnie tego problemu nie mogła być inna. Zresztą po co ja panu
cytuję Biblię, zapewne zna pan doskonale te fragmenty, przepraszam, to taki
odruch doradcy.
M:
Nie szkodzi. Oczywiście, że znam to wszystko bez mała na pamięć, dlatego i ja miałem taką pewność na początku. Tym większe więc było moje
zaskoczenie i zdziwienie, kiedy dano mi do zrozumienia abym zaprzestał swojej
„dywersyjnej działalności" jak to określono. Dowiedziałem się przy
okazji, że co do roli kapelana w wojsku miałem zdecydowanie błędne wyobrażenie!
Wytłumaczono mi, iż jego zadaniem jest usypianie sumień żołnierzy tak, aby zabijanie nie
stanowiło dla nich żadnego problemu moralnego. Jednym słowem, aby mogli
zabijać z czystym sumieniem! Oczywiście próbowałem tłumaczyć, że się mylą,
że taka postawa jest niezgodna z ideą tej religii, ba! Nawet z istotą człowieczeństwa!
Ale stwierdzono, że jestem psychicznie nie przygotowany do pełnienia tej
odpowiedzialnej funkcji i odesłano mnie do domu. I co pan na to powie? Zwariowałem?
D:
No, cóż,.. tego nie powiem, ale dziwi mnie bardzo, że nie zna pan historii
swego Kościoła, gdyż tradycja tego problemu sięga bez mała do początków
chrześcijaństwa. Już jeden z Ojców Kościoła — Laktancjusz, który wcześniej
będąc zagorzałym przeciwnikiem wojen, nawet tych tak zwanych
„sprawiedliwych", nagle po 313r. — czyli kiedy katolicyzm stał się
religią państwową — błyskawicznie wyparł się własnych przekonań, a ponadto całej trzechsetletniej tradycji. Dostrzegłszy szansę zdobycia władzy, z wszystkimi biskupami i świętymi, przeszedł najkrótszą drogą do obozu
oprawców ludzkości. A dalsza
historia Kościoła kat., jest tylko konsekwencją takiej jak ta, postawy. Czyżby
pan nie wiedział o tym?
M:
Przyznam się ze wstydem, że nie. Od dziecka mi wmawiano, że Bóg, Kościół i religia to sama doskonałość, miłosierdzie, dobro i miłość. Wierzyłem w to i chciałem w to wierzyć za wszelką cenę, będąc ślepym na wiele
okoliczności, które zaprzeczały temu sielskiemu wizerunkowi. Do dziś nie mogę
pojąć, dlaczego nasza rzeczywistość całkowicie zaprzecza tym ideałom? Czyżby one były nie możliwe do zrealizowania?
D:
Dokładnie tak! Przy naturze, którą człowiek posiada, one nie są możliwe do
zrealizowania. Wątpię nawet czy ktoś tego próbował na serio. A jeśli
nawet, to zapewne nie cieszył się uznaniem ogółu.
M:
Nawet w religii, która już z założenia powinna być kwintesencją dobra i prawdy?
D:
Szczególnie w religii, gdyż jest ona jedną z form władzy człowieka nad człowiekiem. Tym bardziej niebezpiecznej, iż
wykorzystuje ona przymus wewnętrzny, który
dla wielu niezorientowanych ludzi, kojarzy się z przejawem ich wolnej woli. Siłą
rzeczy musi ona realizować cele rządzących nami, czyli władzy duchowej i politycznej. Już wielu filozofów na to wpadło, np. Tomasz Hobbes tak to ujął:
„Władza doczesna i duchowa to tylko dwa zwroty wprowadzone na to, by ludzie
widzieli podwójnie i mylili się, co do swego prawowitego suwerena".
Natomiast Paul Holbach napisał: „Religia została stworzona tylko po to, żeby
wprowadzać ludzi w błąd, co do rzeczywistych winowajców ich nieszczęść".
Wystarczyło więc zapoznać się z ich dorobkiem, ale przede wszystkim należało
poznać historię Kościoła kat. i dworów papieskich, aby wiedzieć komu i czemu się służy. Jeśli pan nie był tego świadomy, to i nic dziwnego, że w pewnym momencie życia obudził się pan z „ręką w nocniku". Można to było
przewidzieć. Zatem nie, nie zwariował pan, ale wykazał się daleko idącą — mówiąc eufemistycznie — nieprzenikliwością. Czy ta moja rada w jakiś
sposób pomogła panu? Lepiej się pan poczuł psychicznie?
M: Nie wiem. Muszę to przemyśleć,.. dziękuję mimo wszystko.
***
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 19-11-2012 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8511 |
|