Dnia 14 grudnia odbyło się w Lublinie spotkanie pod tytułem:
„Aktywny ateizm potrzebny od dzisiaj". Gospodarzem spotkania była
Fundacja Wolność od Religii, z jej prezeską Dorotą Wójcik ustaliliśmy jego
tematykę i przebieg. Spotkanie składało się z dwóch przemów — na początku
mówił bardzo ciekawie dr filozofii Tomasz Kalbarczyk, będący też aktywnym
polskim etykiem. Później ja przemawiałem na temat aktywnego ateizmu i zakresu
działań Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Następnie była bardzo
ciekawa dyskusja. Moją przemowę udało się nagrać Kai Bryx, prezesce PSR
Wrocław, która też, już w mniej formalnej części spotkania, rozgrzewała
ateistyczno — racjonalistyczną atmosferę. Nagranie z mojej przemowy zamieściłem
pod koniec, ale zanim do niego przejdę, muszę się trochę pozachwycać.
Otóż, choć podróż pociągiem z Wrocławia do Lublina
była dość męcząca, warto było przyjechać do ateistów z Lublina! Już na
dworcu powitała nas Dorota Wójcik, bohaterka wielu ateistów i nasza również.
Elegancka, miła, niezwykle skromna i koleżeńska, urzekła nas bez reszty.
Poczuliśmy, że mamy w Lublinie naprawdę wspaniałych przyjaciół i choćby
po to, żeby ich poznać, naprawdę warto się udzielać w ruchach ateistycznych i racjonalistycznych!
Sam Lublin pamiętałem z dzieciństwa, a Kaja nigdy w nim
nie była. Po zostawieniu rzeczy w hostelu ruszyliśmy zatem na zwiedzanie. Dla
wrocławianina Lublin jawi się już zupełnie egzotycznie. Cieszyliśmy się z Kają, że nasz kraj ma tak wiele różnych krain, gdzie wiele rzeczy się
zmienia, w sposób wręcz zaskakujący. Oczywiście liczne budynki w stylu
renesansu lubelskiego były tak piękne, że mógłbym się w nie wpatrywać
godzinami. Nie mniej interesujące były rozmaite kościoły, sięgające czasów
Kazimierza Wielkiego, albo Władysława Jagiełły.
Gdy posililiśmy się, dołączyła do nas najlepsza z możliwych
przewodniczek, sławna moderatorka Racjonalisty, będąca wybitnym archeologiem.
Już na samym wstępie podarowała nam całą torbę pełną broszur i książek
pochodzących z muzeum. Ale nie patrzyliśmy na nie, bo lepiej było się
zamienić w słuch.
Debata odbyła się w sali konferencyjnej Irlandzkiego Pubu
„U Szwejka". Bardzo klimatyczne miejsce! Fasada sugeruje raczej małe
wnętrze, po czym wchodzi się do całego ciągu pomieszczeń rozmieszczonych na
trzech piętrach. Cały pub jest ciekawie wyposażony, naprawdę atrakcyjne
miejsce. Po przemowie Tomasza i mojej był czas na pytania. W sali zebrało się
około 50 osób i debata z widzami była naprawdę ogromnie interesująca.
Oczywiście przyszli nie tylko ateiści — był jeden pastor, zadziwiająco
liberalny, oraz dziewczyna pytająca mnie o nieśmiertelność, zaszokowana moim
odrzucaniem koncepcji duszy. Inne tematy to był na przykład „Obóz
Ateistyczny", który chce przygotować wrocławski PSR. Większość osób
przyjęła ten pomysł z dużym uznaniem, ale niektórzy mieli wątpliwości.
Czy powinniśmy indoktrynować młodych ateistycznie, tak
jak się to robi teistycznie? Wyjaśniliśmy z Kają, że na Obozie Ateistycznym
będzie chodzić o promowanie nauki i sceptycznego myślenia, że ateizm wynika
ze swobody intelektualnej, a nie z dogmatycznego przymusu, tak jak religia.
Gdyby rzeczywiście starać się naśladować wierzących, musielibyśmy otworzyć
szkoły ateistyczne, gdzie ateizm byłby obowiązkowym przedmiotem 2 godziny
tygodniowo, a każda lekcja zaczynałaby się odśpiewaniem piosenek z „Żywotu
Briana". Nauka sceptycznego myślenia, propagowanie nauki to jednak coś
zupełnie innego.
Po dyskusji przeszliśmy do części nieoficjalnej, gdzie
miałem okazję porozmawiać z Dorotą, Andrzejem Wójcikiem (zbieżność
nazwisk przypadkowa), Januszem i wieloma innymi wspaniałymi ateistami z Lublina. Andrzej dzielił się ze mną swoimi doświadczeniami medialnymi, oraz
pytał o to, czy łatwo być prezesem stowarzyszenia zrzeszającego w dużej
mierze ateistów, którzy siłą rzeczy są bardzo indywidualistyczni. Przy
smacznych przekąskach i dobrym winie, osoby z Lublina, zachęcane przez niezłomną
Dorotę, oraz mnie i Kaję, zaczęły się zapisywać do PSR.
Następnego dnia pojechaliśmy z Dorotą do Majdanku.
Zdziwiłem się, że to straszne miejsce jest tak blisko centrum Lublina.
Dorota, która zawsze wpada w przygnębienie w tym miejscu (co bynajmniej nie
dziwne), chciała nas zostawić przed obozem i później po nas przyjechać, ale
koniec końców postanowiła nam
dotrzymać towarzystwa. Mieliśmy sobie wszyscy dużo do powiedzenia, cała
nasza trójka naprawdę przejmuje się dążeniem do świeckości kraju, ale
drewniane baraki w których zgładzono tyle niewinnych osób, głównie Żydów,
napełniały nas ciszą. Na samym końcu tego polowego muzeum stało
krematorium, obok niego zaś wielka betonowa urna — kopuła kryjąca pod sobą
całe wzgórze prochów ofiar. Gdy wracaliśmy, Dorota tłumaczyła nam, że też i dlatego należy być aktywnym — aby nie dopuścić do dojścia do władzy
naprawdę złych polityków, albo nawet zbrodniarzy.
Po Majdanku, zmarznięci, dotarliśmy do biura Doroty,
gdzie odbyło się pierwsze, nieformalne jeszcze spotkanie ośrodka lubelskiego
PSR (dnia 17 grudnia Zarząd Główny PSR zatwierdził powstanie ośrodka
lubelskiego PSR). Okazało się, że prawie wszyscy, którzy zapisali się
poprzedniego dnia przyszli i potwierdzili swą chęć działania w szeregach
polskich racjonalistów. Spotkanie było bardzo udane, bo poza nami i Dorotą,
brali w nim udział doktorzy nauk filozoficznych, biologicznych, no i oczywiście
archeologicznych. Został wybrany sugerowany zarząd ośrodka, złożony z Tomasza Kalbarczyka jako prezesa i z pewnej sławnej moderatorki — archeologa
jako wiceprezeski. Po czym znów przeszliśmy do dyskusji na temat różnych
działań i tego, jak najlepiej rozkręcać oddział PSR.
Następnie kontynuowaliśmy z nową lubelską wiceprezeską
zwiedzanie Lublina. Dowiedzieliśmy się, że kiedyś Lublin był określany
drugą Jerozolimą, z uwagi na ogromną Dzielnicę Żydowską, w której
znajdowała się między innymi mająca jeszcze średniowieczną protoplastkę
gigantyczna synagoga, mieszcząca 3000 osób. Naziści zamienili tę dzielnicę w getto, po czym zaczęli zabijać jego mieszkańców w Majdanku. Nie przepuścili
też domom, zaułkom, synagogom i placom — cała niemal dzielnica żydowska,
znacznie większa od pięknej lubelskiej starówki, została zrównana z ziemią.
Pozostał tylko wznoszący się nad nią Zamek, ze sławną kaplicą z freskami
bizantyjskimi ufundowanymi przez króla Polski.
Mniej smutne historie niosły ze sobą mury starego miasta,
które na szczęście przetrwały wichurę dziejów. Nasza przewodniczka
wprowadziła nas do rozległych podziemi, gdzie ze zdumieniem mogliśmy oglądać
głębokie nawet na cztery kondygnacje piwnice mieszczańskie. Świadczyły one o tym, że Lublin już od co najmniej 600 lat był jednym z bardzo ważnych ośrodków
handlowych i kulturalnych Europy. Miło było pomyśleć, że teraz stał się
też ośrodkiem racjonalizmu i ateizmu. Sądząc po moich przyjaciołach z FWOR i po nowych członkach ośrodka lubelskiego PSR, to piękne miasto szybko stanie
się jednym z najważniejszych centrów świeckiej myśli w naszym kraju!
Pożegnanie na dworcu z Dorotą i naszą lubelską
wiceprezeską było naprawdę nostalgiczne — chętnie zostalibyśmy znacznie dłużej
wśród tych wspaniałych ludzi! Ale na pewno będziemy wracać i spotykać się
też w innych miejscach, jak to już jest w PSR! Wszystkich mieszkańców
Lublina i okolic zachęcam gorąco do wstępowania do ośrodka lubelskiego PSR ,
bo naprawdę warto! — w nowym roku piszcie w tej sprawie na: lublin@psr.org.pl, a teraz, dopóki listy adresowe powstają, do mnie: jacek.tabisz@psr.org.pl .
A teraz zapraszam do obejrzenia mojego wystąpienia z Lublina (w dwóch częściach):
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.