|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Dlaczego nas obudziłeś Darwinie? Author of this text: Adam Karski
(Krótkie przemyślenia o odpowiedzialności.)
W którymś
momencie ewolucji naszego gatunku pojawiła się samoświadomość. Dlaczego? Nie
wiadomo. Może wyewoluowała jako dodatkowy czynnik umożliwiający przetrwanie, a może jako produkt uboczny. Istota, która nagle (oczywiście w skali dziejów
ziemi) zaczęła się zastanawiać kim jest, po co istnieje i właściwie gdzie się
znajduje, musiała znaleźć jakieś odpowiedzi na te pytania. Nie dysponując
odpowiednią wiedzą, oraz instrumentami, aby uzyskać odpowiedz, zaczęła się
posługiwać analogią do własnych dokonań. Pomyślała, że jeśli ja jestem w stanie
stworzyć narzędzia i odzież, to również ktoś musiał stworzyć wszystko co
istnieje na tym świecie, z samym światem włącznie. Pomyślała, jeżeli to co ja
wytworzyłam nie dorównuje wielkością ani złożonością otaczającemu mnie światu,
to o ile doskonalsza musi być istota, która to stworzyła. Jakże jestem marny
przy niej, zresztą musi być doskonalsza niż ja, gdyż stworzyła również mnie.
Jest moim konstruktorem, stwórcą, kimś kto stoi w hierarchii tego świata o wiele
wyżej niż ja. To
wyobrażenie pozwalało w łatwy sposób odpowiedzieć na wszystkie pytania, bez
zbędnego angażowania procesu myślenia. Dodatkowo taka koncepcja pozwalała
również na pewien komfort psychiczny związany z odpowiedzialnością. Unikanie jej i obarczanie nią innych pozostało nam dalej we krwi. I tak gatunek ludzi, dumny
ze swej wyjątkowości, gdyż to jego bóg stworzył, jako istotę najważniejszą na
ziemi, żył sobie w błogim przekonaniu, że wszystko co go otacza zostało
stworzone dla niego, i ktoś czuwa nad jego bezpieczeństwem.
W miarę
upływu czasu systemy wierzeń również ewoluowały wraz z człowiekiem. Co
bystrzejsi doszli do wniosku, że na płatnej protekcji, związanej z załatwianiem u różnego rodzaju bóstw i świętych spraw powierzonych przez wiernych, można
nieźle zarobić. Jeśli staną się pośrednikami bogów, mogą zdobyć władzę i majątek. I tak to się kręci do dnia dzisiejszego, z tym że niektórzy, nie chcą
być już pośrednikami, a reprezentantami bogów.
W tym
fajnym systemie, bogowie, ich samozwańczy reprezentanci i wystraszeni piekłem
wierni, powstała jednak mała rysa. Aby wzmocnić swoje oddziaływanie na
maluczkich, kapłani musieli mieć większą wiedzę od reszty społeczeństwa. Zaczęli
badać otaczający świat, aby tą przewagę uzyskać. W trakcie tego procesu stała
się rzecz ciekawa. Zdobyta wiedza zaczęła wymykać się spod kontroli
„pośredników".
Do tej
pory naginano wyniki badań, tak aby potwierdzały, a przynajmniej nie zaprzeczały
doktrynom wiary i świętym księgom. Gdy nauka stała się dostępna dla osób
mogących interpretować jej wyniki niezależnie od opinii swoich zwierzchników,
czy głównego kapłana, okazało się, że możemy sami zrozumieć otaczający nas świat i nie ma nic nadnaturalnego w jego powstaniu oraz zachodzących w nim procesach.
Wiedza, że ofiary nie powstrzymają wybuchu wulkanu, nie zapewnią dobre zbiorów,
ani nie
doprowadzą do uzdrowienia, zagroziła dobremu biznesowi i prowadzi do utraty
klientów.
Nie łatwo
pogodzić się z utratą władzy i pieniędzy. „Pośrednicy" toczą więc nieustanną
batalię o zachowanie swojego statusu. Tępią odkrycia nauki i osiągnięcia myśli
mogące im zaszkodzić. W historii swoich działań posuwali się do wszelkich
możliwych sposobów oddziaływania, nie wyłączając zbrodni czy fałszerstw.
Na domiar
złego, pojawił się Pan Darwin, który oprócz wiedzy na temat otaczającego nas
świata, przekazał światu wiedzę na temat powstania gatunku ludzkiego. Czar
prysł. Jak tu pogodzić sę z faktem, że nie jesteśmy istotami wyjątkowymi,
stworzonymi by panować nad światem, a tylko częścią tego świata i krewniakami
niektórych „niższych" stworzeń. Jak pogodzić się z faktem, że to my jesteśmy
odpowiedzialni za swoje życie, a nie istota, która nas stworzyła i wszystkim
kieruje. No i najgorsze, to utrata władzy i pieniędzy, wynikająca z płatnej
protekcji u naszego domniemanego stworzyciela.
Wojna z dokonaniami nauki, godząca w interesy „pośredników" toczona jest więc na
wszelkich możliwych frontach. Na szczęście, obecnie stosy wyszły z mody, lecz
nieustannie podejmowane są działania mające na celu, jeśli nie utrudnienie rozwoju
niektórych dziedzin nauki, to przynajmniej, ograniczenie jej wpływ na szerszą
świadomość społeczną, podważenie zaufania do naukowych osiągnięć.
Pęd do
wiedzy naszego gatunku, u przynajmniej niektórych jego przedstawicieli, jest
jednak ogromny i nie do powstrzymania. To wiedza o otaczającej nas
rzeczywistości uświadomiła nam, że nie żyjemy w baśniowym świecie, wykreowanym
przez jakieś bóstwa, gdzie o wszystkim one decydują. Wiemy, że przed pojawieniem
się człowieka, liczne gatunki, które władały ziemią przestały już istnieć.
Wiemy, że to nie bogowie, a siły natury mają największy wpływ na nasze być albo
nie być. Dla istnienia i rozwoju naszego gatunku większe znaczenie ma to, czy na
ziemi nadal będą odpowiednie warunki do życia, czy będziemy mieli dostęp do
energii, czy wystarczy nam miejsca, czy nie zderzymy się z jakąś kosmiczną
skałą, lub to czy w dalszej przyszłości nie zgaśnie słońce albo nie zderzymy
się z inną galaktyką, niż dobry lub zły humor jakiegoś bóstwa.
Jest wiele
zagrożeń, które mogą unicestwić nasz gatunek lub spowodować upadek cywilizacji.
Nauka pozwoliła nam dostrzec te zagrożenia. Nad niektórymi z nich pozwoliła nam
zapanować. Najważniejsze jest jednak to, że nie ma żadnej nadprzyrodzonej siły,
która czuwa nad nami. Wraz z rozwojem samoświadomości, wiedzy i techniki, musimy
jako ludzkość, wziąć odpowiedzialność za siebie, aby nasz gatunek nie zatrzymał
się w rozwoju, co w dalszej konsekwencji może doprowadzić do jego końca. Musimy
zacząć sami kreować swoją przyszłość.
To co
kiedyś pozwoliło nam poczuć się trochę bezpieczniej, w świecie którego nie
rozumieliśmy, czyli wiara w bóstwa opiekuńcze i ich nadprzyrodzone możliwości,
teraz staje się hamulcem naszego rozwoju. Należy powstrzymać wszelkiego rodzaju
przedstawicieli i pośredników bóstw, nie chcących utracić swoich wpływów, od
podejmowania działań utrudniających rozwój nauki i zaciemniających obraz
otaczającej nas rzeczywistości.
Ta walka, z przedostaniem się osiągnięć nauki do świadomości społecznej, zaczyna się już w przedszkolach, gdzie prowadzona jest „edukacja" religijna. Następnie w szkołach,
gdzie nauka religii ma za zadanie ukształtować wyobrażenia młodzieży o otaczającym ją świecie. Pomieszanie religii z innymi przedmiotami, traktującymi o faktycznych osiągnięciach naukowych, w umysłach młodzieży,
podnosi tę pierwszą do rangi poważnego zagadnienia naukowego lub wręcz
nadrzędnego. Ze zgrozą można też zaobserwować, organizowanie różnego rodzaju
spotkań, czy seminariów w budynkach szanowanych wyższych uczelni. Takie
umiejscowienie rozprawy o duchach czy inny zjawiskach nadprzyrodzonych, w świadomości społecznej stawia znak równości między nimi, a osiągnięciami
naukowymi danej uczelni. Również zabieranie głosu w celu skomentowania danego
odkrycia naukowego przez osoby „duchowne" (co by to nie znaczyło) lub ich
popleczników jest wielkim nieporozumieniem. O politykach i prowadzonych przez
nich inicjatywach odwołujących się do sfery wiary, ze względu na własne zdrowie
lepiej się nie wypowiadać.
Wszystkie
te działania powodują to, że w świadomości społecznej dalej funkcjonują bóstwa
mogące działać niezależnie od praw fizyki. Większość społeczeństwa dalej wierzy w opiekę świętych, patronów czy aniołów roztaczających opiekę nad daną osobą,
narodem lub członkami danego wyznania. Dalej wierzy w cuda, a przede wszystkim, w dane od boga przewodnictwo i nieomylność przywódców religijnych oraz
nieuchronną karę za czyny i myśli niezgodne z ich wytycznymi.
Ten
zafałszowany obraz naszej rzeczywistości utrudnia nam racjonalne myślenie.
Dysonans poznawczy uniemożliwia trzeźwy osąd i prawidłowe wnioskowanie nawet
osobom posiadającym olbrzymią wiedzę. Wszystkie zahamowania wynikające z wiary
uniemożliwiają nam przejęcie całkowitej odpowiedzialności za nasze losy. Dalej,
jako ludzkość, pokładamy nadzieję w tym, że ktoś nam pomaga, i czuwa nad naszym
bezpieczeństwem.
Czekanie
na pomoc z „nieba" może okazać się dla nas zgubne. Tylko dalszy rozwój nauki i związany z nią postęp techniczny, może dać nam realne możliwości uniknięcia losu
dinozaurów. Nie wiadomo jak dalej potoczy się ewolucja człowieka. Wydaje się, że
aby przetrwać jako gatunek i stworzona przez nas cywilizacja, sami musimy
kreować swój dalszy rozwój, stopniowo uniezależniać się od kaprysów natury.
Tylko dalszy rozwój pozwoli nam przetrwać cykliczne epoki zlodowaceń,
ocieplenia klimatu i wymieranie gatunków. W dalszej kolejności, może uda się nam
uniezależnić od powiązania z naszą planetą, naszym układem słonecznym lub nawet
galaktyką. Jesteśmy dość dynamicznie rozwijającym się gatunkiem i nie jesteśmy
sobie nawet w stanie wyobrazić gdzie są granice naszego rozwoju.
Jest tylko
jedno ale. Ludzie tacy jak Darwin obudzili nas z błogiego snu, jednak czy
ludzkość wykorzysta tę możliwość trzeźwego spojrzenia na otaczającą
rzeczywistości? Jak szybko będziemy dalej się rozwijać? Czy zdążymy na tyle się
rozwinąć, aby przetrwać następną „niespodziankę" natury, lub jej zapobiec? Czy
zdążymy na tyle się rozwinąć aby uniknąć losu dinozaurów?
Ile czasu
już straciliśmy, przez knowania wszelkiej maści „pośredników", trudno jest
oszacować. Nie wiemy ile wyroków wydano na osoby pokroju Giordano Bruno, które
nie były tak znane, a ich dociekania odeszły w zapomnienie. Nie można również
oszacować ile ciekawych idei nigdy nie powstało z powodu dysonansu poznawczego
ludzi, którzy w pewnym momencie swojego rozwoju zatrzymali się, gdyż ich wyprane
mózgi nie chciały podjąć „bluźnierczych" działań.
Obecny
rozwój naszej cywilizacji przypomina jazdę samochodem z zaciągniętym hamulcem
ręcznym. Jeśli nie zwolnimy tego hamulca, którym są wszelkiego rodzaju wierzenia i zabobony, nie ruszymy intensywnie do przodu. Nasz gatunek może nie przetrwać.
« (Published: 09-02-2011 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 911 |
|