|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Bye Bye Zelmer! Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Rząd zawiesił pierwszy próg ostrożnościowy, by dług publiczny mógł
przekroczyć 50% PKB. W tegorocznym budżecie zabraknie (walnęli się)
przynajmniej 24 mld zł. Na zalepienie 8 mld zł mają już pomysły w cięciach.
Reszta — zwiększenie długu publicznego. Pewnie Balcerowicz będzie musiał podkręcić swój ponury zegarek na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi. Wbrew bajkom, które opowiadają rządowi pijarowcy, zwiększając dług — nie
prowadzą jednocześnie polityki stymulacji gospodarki (owe 16 mld zadłużenia ma
dać „silny impuls stymulacyjny"). Prowadzą politykę dramatycznego odsuwania w czasie rąbnięcia w społeczeństwo skutkami „polityki gospodarczej", jaka
jest plonem rządów Donalda Tuska. Wiadomo, że to rąbnięcie musi przyjść,
niemniej ekipa rządząca bezczelnie spuszcza to na następców. To następcy mają
wypić to, co nawarzył ten rząd.
Dowodem tego jest m.in. bezmyślny sposób prywatyzacji: jak budżet ma mieć
zasilanie, skoro wyprzedawane są dla zagranicznych podmiotów przedsiębiorstwa,
ba, filary polskiej gospodarki, włącznie z tymi, które są zyskowne jako
państwowe. By krótkofalowo pomniejszyć wielkość deficytu, pomniejszają dziurę
poprzez sprzedaż co się da. Odcinając przyszłe budżety od owoców z tych
przedsiębiorstw. Na dodatek prowadzą antyrozwojową politykę dywidend: wiele
przedsiębiorstw państwowych (m.in. PZU, KGHM, PGE, Enea) musi wypłacać większe dywidendy niż na dany rok
rekomendują ich zarządy (np. Tauron za 2012 — 350 mln zł, zamiast postulowanych 263 mln zł), czyli zarządy muszą redukować plany inwestycyjne, by
rząd mógł podlepić swoją dziurkę i oddalić wybuch społeczny, który
zdmuchnąłby tę ekipę.
Nie sposób doparzyć się w obecnej ekipie jakiegokolwiek pomysłu lub chęci na
pobudzanie gospodarki. Zamiast stymulacji mamy środki nadzoru i opresji, większe ciśnienie
organów skarbowych, większe mandaty itp. Inwestują więc w radary, także w kamery śledzące poczynania obywateli. Bo obywatele coraz bardziej sobie
poczynają i poczynać będą. Straż miejska otrzymuje nowe większe
pomieszczenia, by pomieścić dodatkowe monitory z miejskich systemów
rejestracyjnych. To nie rozwija gospodarki i
to nie jest liberalizm.
Prawdziwy liberalizm jest tutaj:
Szef
polskiego browaru twierdzi, że na rynku jest za mało konkurentów. Brak
przynajmniej 100 browarów. Jedna z pozytywnych gwiazdek polskiej
gospodarki (jest kilka takich w różnych gałęziach gospodarki) chce więcej graczy i więcej konkurencji na rynku piwnym. Inny młody polski browar załozony przez trzech młodych ludzi, zamieścił poradnik o procesie zakładania własnego browaru.
Rynek piwny w Polsce to bardzo znamienity
przykład pożogi jaką zostawił zagraniczny kapitał. Przez lata
przekonywano, że polskie browary potrzebują zagranicznego kapitału, by odżyć -
jak go dostawały to niemal zawsze był to zastrzyk śmierci i po przejęciu
większość browarów było zamykanych. Odkąd niektóre się zaczęły odradzać, to
później już zamykano nawet z burzeniem budynków dawnego browaru. Niedobitki,
które zostały z polskich marek (przejęte niezamknięte) mają lane wyroby
piwopodobne do butelek, przez co łatwiej ich miejsce zajmują bazowe marki
przejmujących, importowane do Polski coraz większym strumieniem. Przy okazji
padły polskie uprawy chmielu, bo do wyrobów piwopodobnych chmielu się nie daje,
czasami tylko jakiś marny chiński (zobaczcie na etykietki swoich mainstreamowych wyrobów piwopodobnych: czy w składzie podany jest chmiel; a teraz porównajcie to z etykietkami prawdziwych piw, choćby marki cytowanego wyżej szefa polskiego browaru czy tzw. piw rzemieślniczych). Dziś 90% rynku należy do 3 wielkich
graczy. W pozostałej reszcie zostało jeszcze trochę dobrego polskiego piwa.
Słusznie jednak Jakubiak podaje: tu jest wiele miejsca dla nowych.
Jednocześnie hipermarkety wkładają do polskiego budżetu grosze od swoich
obrotów, a rząd nie ma odwagi, by tam poszukiwać dodatkowych środków. Znacznie
łatwiej przycisnąć słabego polskiego przedsiębiorcę. Od wejścia do Unii
obciążenia ZUS i zdrowotne dla przedsiębiorców poszły w górę już niemal o 100%. A system ubezpieczeń w tym czasie dodatkowo został wydrenowany przez koszty
„zarządzania" OFE (które to zarządzanie generalnie polegało na kupowaniu
polskich papierów dłużnych, czyli wymagało niesamowitych umiejętności od kadry
zarządzającej).
Cały ten system oparty jest na sieci spirali finansowych (tylko czekać aż się
zgłosi dobrodziej z nową pożyczką „pomocową na ratowanie"...) i jest obietnicą
niezłych profitów jedynie dla różnej maści finansistów.
Uzdrowienie gospodarki jest potencjalnie możliwe, przede wszystkim jest
konieczne. Już samo odsunięcie obecnej ekipy od polskich arterii gospodarczych
da pierwszy oddech — biorąc pod uwagę wyczyny w wielu miejscach życia
gospodarczego. Przykładowo, polska kolej nie wiadomo czy przetrwa do końca
kadencji, tzn. ile z niej przetrwa.
*
| 1. Fabryka Zelmera, źródło: monitor-inwestycji.pl |
11 czerwca b.r. z Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie
znikł czarny koń polskiego AGD: firma Zelmer (22% udziału w rynku) — po jej przejęciu przez niemieckiego Bosha Siemensa. Przez lata Zelmer
był polskim okrętem flagowym. Po Philipsie — największy w Europie
Środkowo-Wschodniej producent sprzętu gospodarstwa domowego (7% rynku). Jego
produkty dostępne są w 13 krajach. Kiedy w styczniu 2005 roku Zelmer wchodził na
GPW, zaliczył jeden z najlepszych debiutów w ostatnich latach. Przejęcie było
możliwe dzięki dogadaniu się z posiadaczem 49% akcji
Enterprise Investors
(to fundusz private equity). Kiedy EI przejmował kontrolę nad Zelmerem
firma zatrudniała 2,5 tys. pracowników, przy oddawaniu dla Bosh Siemens — połowę z tego. EI o swoich
perypetiach z przejęciem Zelmera opowiada dziś lekceważąco: Kilka lat
wokół transakcji z Zelmerem trwały też dochodzenia NIK i ABW pod tytułem
„ukradli", „za tanio". No i oczywiście argument: źle wyceniono spółkę, skoro
rynek oszacował ją inaczej.
Firma Zelmer została założona w 1937 roku. Co ją dalej czeka? Bosh
Siemens zapewnia, że będzie istnieć. Ale można się spodziewać raczej płynnego
zanikania.
O praktykach Siemensa na polskim rynku wiele mówi los Elwro — która też była
znana regionalnie i bardzo ważną polską marką, produkującą polskie komputery
(m.in. komputer Odra), kalkulatory i inną elektronikę (m.in. pamięci ferrytowe). A jednak po przejęciu przez Siemensa Elwro zostało wyniszczone, większość jego
hal wyburzona. Ostatni etap zniszczenia miał miejsce w 2009 — w 50-lecie
istnienia polskiej firmy.
Ostatni polski komputer Odra został wyłączony
30 kwietnia 2010 roku o godz. 22.
« (Published: 17-07-2013 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9114 |
|