The RationalistSkip to content


We have registered
204.465.690 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji
 Society »

Metropolita i myśli falliczne [1]
Author of this text:

Myśli biskupa Hosera krążą wokół fallicznej Istoty
prof. Jan Hartman

Skandaliczne pytanie zadane księdzu Lemańskiemu przez metropolitę warszawsko-praskiego, arcybpa Henryka Hosera (które wyciekło do mediów i spowodowało takie zamieszanie oraz konsternację polskiego mainstreamu, w znacznej części sklerykalizowanego i zdewociałego) mnie osobiście nie dziwi. Klimat dla seksistowskich, antysemickich i rasistowskich — w swej istocie — żartów, kupletów czy insynuacji jest w polskim społeczeństwie sprzyjający od dekad. Wypada domniemać, iż środowisko duchowieństwa nadwiślańskiego jest porażone tą gangreną nie mniej niż pozostała część narodu. A zapewne to porażenie jest znacnie większe jak we wszystkich tego rodzaju środowiskach ekskluzywno-eklektycznych ma się rzecz z różnego rodzaju fobiami, kompleksami, urojeniami etc.

Andrzej Koraszewski napisał w porywającym w swej prostocie i świetnie udokumentowanym tekście (pt. „Arcybiskup — antysemitą. Czy ktoś jest zdziwiony ?"), że 

Opisywana przez księdza Lemańskiego postawa arcybiskupa raczej nie powinna dziwić. Czasem żal, że postawa „Tygodnika Powszechnego" w tej i innych kwestiach związanych z chrześcijańską tradycją jest postawą podzielaną przez marginalną część polskich katolików. [...] Arcybiskup nie umie sobie nawet wyobrazić ludzkiego traktowania Żydów bez żadnych osobistych genetycznych i kulturowych powiązań.

Warto jednak dziś skonsternowanemu mainstreamowi polskiemu przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno media wiązały wielkie nadzieje z powrotem tego hierarchy do Polski. Pisano i mówiono w nich o Henryku Hoserze jako "światłym lekarzu, obytym w świecie, nie tylko w Afryce i na Watykanie, ale również w Paryżu i w Brukseli". Nie ukrywano w nich nadziei, że zasili szeregi tzw. Kościoła otwartego, a nawet stanie na jego czele. Te przesłanki czerpano z informacji świadczących iż hierarcha utrzymywał podczas pobytu na Zachodzie kontakty z takimi osobami jak np. prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar, Czesław Miłosz czy Jerzy Giedrojc. To kolejny przykład naiwności i błędnych rachub polskiego mainstreamu odnoszonych do usytuowania i konotacji mentalno-intelektualnych następnego polskiego, wysokiej rangi, funkcjonariusza Kościoła rzymskiego powracającego do kraju z zagranicy na eksponowane stanowisko w miejscowym Episkopacie (poprzednio podobnie rzecz się miała z kard. Stanisławem Dziwiszem). O Rwandzie, obecności Henryka Hosera w tym kraju przez 20 lat w XX wieku (przed i po rzeziach uczynionych przez Hutu Tutsim) nie było ani słowem. Typowy dla polskiego mainstreamu, nader często stosowany, wishfull thinking i jednoczesna amnezja wobec niewygodnych faktów. Przy równoczesnym, pełnym moralno-etycznych i podniośle wzniosłych zapewnień o wartościach, demokracji i wolnościach obywatelskich.

O tej antysemickiej w swoim wyrazie wypowiedzi metropolity, świadczącej o klimacie intelektualnym i etyce (czyli — stosunku do „Innego" człowieka) panujących wśród polskich hierarchów Kościoła powiedziano i napisano już dostatecznie dużo. Sytuacja jest dynamiczna i zmienna, zresztą jak wszystko w przyrodzie, czego jednak nie zauważają w swych komentarzach i życzeniach polskie elity, te topowe i uzurpujące sobie jednocześnie absolutną wiedzę o świecie, ludziach, wartościach i Prawdzie. To też moim zdaniem pokłosie ich sklerykalizowania, dewocji, bezkrytycznego poddaństwa (mentalnego) ideologii i doktrynie Kościoła rzymskiego. W Polsce wydaje się, że parafraza kartezjuszowskiego "cogito ergo sum" winna brzmieć "wierzę w Kościół powszechny wiec jestem".

A w ogóle mentalna sytuacja współczesnych Polaków, ta pokazywana w mediach i opisywana przez usłużnych żurnalistów, wygenerowanych przez proces o którym wspomniałem wyżej, jest obciążona jakby niesamowitym, sakralnym chomątem. Bez żadnych wątpliwości, zastrzeżeń, wahań i krytycyzmu. Kościół był, jest i będzie (w tak prezentowanej perspektywie) najważniejszą instytucją w historii tego kraju, jedynym i absolutnym szafarzem wartości, moralności i zasad etycznych, Bogiem, sędzią, prokuratorem i katem (oczywiście pośrednio, bo opinie przez tą instytucję wydane — oficjalnie i poufnie, towarzysko czy kuluarowo — są jak „pocałunek śmierci" lub „kopniak do kariery") zarazem. W historii już kiedyś taką rolę pełnił w Europie.

Celnie zauważa taki kontekst, wybrania (idea narodu wybranego ciągle żywa) Polski i naszego sklerykalizowanego, bigoteryjnego i mało cywilizowanego społeczeństwa na „V kolumnę" w zintegrowanej i pluralistycznej Europie Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese", „Husserl Studies", „Axiomathes", „Semiotica", „Filozofia Nauki"; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute ) na Blog. Nesweek.pl z dn. 14.07.2013. Siły i środowiska anty-demokratyczne, pro-kościelne, anty-modernistyczne, fundamentaliści katoliccy tacy jak wspólnoty Radia Maryja czy TV Trwam popierając działalność 

...Tadeusza Rydzyka, antysemity Jana Kobylańskiego (oskarżanego przez media o współpracę z SS podczas II Wojny Światowej), Prawo i Sprawiedliwość, reprezentowane przez Jarosława Kaczyńskiego, głosząc idee faszystowsko-katolickie, zaraża umysły publiczności politycznej ideami nacjonalizacji banków, rezygnacji przez Polskę z europejskiej waluty, a nawet wyjścia naszego kraju z Unii. Obrona katolicyzmu przez pisowskich polityków jawi się obecnie jako budowanie europejskiego konia trojańskiego. Celem PiS i Watykanu jest bowiem wysadzenie Europy od środka. Integracja europejska, której celem jest stworzenie państwa federacyjnego, dokonuje się bowiem poprzez procesy kulturowe wzmacniania postaw pluralizmu światopoglądowego. Na naszym zintegrowanym kontynencie nie będzie miejsca dla żadnej instytucji, której podstawowym celem jest głoszenie fundamentalizmu etycznego, przejawiającego się w praktykach wymuszania na obywatelach jedynego, obowiązującego stylu życia. W przyszłej Unii nie ma miejsca dla fundamentalizmów religijnych. Kościół Katolicki straci więc na znaczeniu; przestanie funkcjonować jako rząd dusz; papieże staną się osobliwością turystyczną, podobnie jak indiańscy szamani i wodzowie w amerykańskich rezerwatach.

Wypowiedź arcybpa Hosera wpisuje się w ten tradycjonalistyczny, ultra-konserwatywny trend obecny coraz silniej w naszej przestrzeni publicznej. To powrót do dawnych przyzwyczajeń, zachowań, sposobu myślenia, do tzw. przed-soborowej wizji Kościoła i świata. Kościoła jako „łodzi podwodnej" (określenie Jerzego Turowicza), oblężonej twierdzy, atakowanej ze wszystkich stron przez wraże siły a priori wrogie.

To mnie jednak nie zaskakuje. Taka jest bowiem istota polskiego Kościoła i polskiego katolicyzmu. Groźniejsze jest moim zdaniem sklerykalizowanie i bigoteria polskich elit i to tych, które z racji swego oczytania, swoje profesji, swego obycia w świecie, swej pozycji winne być nośnikiem otwarcia, modernizmu, postępu. I nie chodzi nawet o porzucanie teizmu na rzecz agnostycyzmu czy ateizmu. Chodzi o ewolucję idei samego Boga, Absolutu, o wizję religii we współczesnej rzeczywistości oraz umiejscowienie instytucji religijnych (i samej wiary religijnej) w demokratycznym, wolnym i pluralistycznym świecie. Są bowiem one — te instytucje — jednymi z wielu, równoprawnymi i tak samo ważnymi (w ludzkim, ziemskim, doczesnym wymiarze) jak pozostałe struktury, organizacje, stowarzyszenia itd. Taka postawa przeczy zasadniczo jakiemukolwiek wybraniu i uzurpacji z tego tytułu jakichkolwiek prerogatyw w życiu codziennym. Prerogatyw materialnych i duchowych.

Gdy zastanawiam się nad tym co np. mówi Dorota Masłowska, topowa pisarka młodego pokolenia, uznana przez mainstream za Joanną d'Arc literatury polskiej (wywiad dla „Rzeczpospolitej" z października 2012) twierdząca, iż:

Świat bez Boga stracił czubek, środek: zdeformował się. A ludzie zatracili poczucie proporcji, poczucie tego, co jest ważne (...). W tej potężnej maszynerii, jaką jest ludzki umysł i dusza, mielą się jakieś śmieci, papierki, bzdury... 

to należy skonkludować, że wszystko co osiągnięto od Oświecenia — wolność, pluralizm, demokrację, tzw. prawa człowieka (choć nadal ułomne), rozdział religii od państwa, prywatność wyznania — jest złem, jest „do bani", spowodowało chaos, upadek, degenerację.

I jak wnioski młodej pisarki, frontmana współczesnej literatury nadwiślańskiej, iż religia jest niedobra "bo na religii ksiądz straszył szatanem, ale Papież był wielkim człowiekiem i ach, jak płakałam po jego śmierci" można pogodzić z poważną refleksją egzystencjalną osoby chcącej coś istotnego przekazać polskiemu czytelnikowi ?

I jak to jeszcze na dodatek pogodzić z sądem giganta literatury światowej Ernesta Hemingwaya, który stwierdził onegdaj, że "Każdy myślący człowiek jest ateistą" ?

Klerykalizacja i religianckie myślenie dominujące w mentalności krajowych elit popada w paranoje — zwłaszcza w kontekście zagadnień związanych z seksem, relacjami damsko-męskimi, cielesnością, anatomią i płciowością. Z jednej strony atakuje się tenisistkę Agnieszkę Radwańską (byłą już członkinię akcji „Nie wstydzę się Jezusa") za roznegliżowane — ale w formie light — zdjęcia dla ilustrowanego magazynu, a z drugiej — mamy do czynienia z seksistowską, o podglebiu fallicznym, wypowiedź (pomijając już jej jawne źródła antysemickie) metropolity Hosera.

Akcja „Nie wstydzę się Jezusa" jest niezwykle szeroko rozprzestrzeniona w polskim mainstreamie. I to nie tylko sama idea, czy noszenie określonych symboli; to przede wszystkim prozelityzm. Pierwsza zasada wynikająca z przynależności do akcji brzmi: 

Ktoś otwarcie atakuje w Twoim środowisku Jezusa i Kościół albo publicznie zachęca do grzechu? Upomnij go! Powiedz mu otwarcie, że to co robi jest złem. Nawet gdyby Cię to naraziło na drwiny i szykany innych osób z Twojego otoczenia, nie wstydź się. Nie bądź tchórzem! Odwaga polega na przezwyciężaniu strachu, a nie na braku jego odczuwania. Dzięki Twojej zdecydowanej postawie taka osoba ma szansę na nawrócenie! 

Czyli chrześcijańska misja, nawracanie, szerzenie określonego światopoglądu — często wbrew temu czego ów „Inny" sobie życzy, czego oczekuje, jakie ma nadzieje.


1 2 Dalej..
 See comments (10)..   


«    (Published: 21-07-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 129  Show other texts of this author
 Newest author's article: Return Pana Boga
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9123 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)