|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Elity - alienacja - racjonalizm [2] Author of this text: Radosław S. Czarnecki
Czy to tylko brak — jak mówią religijni
fundamentaliści czy zacietrzewieni dewoci — pierwiastków duchowych i sekularyzacja współczesnej kultury są powodem takiego stanu rzeczy ? Czy tylko
laicyzacja dzisiejszego życia oraz powszechne obrazoburstwo powodują
degrengoladę wszelkich wartości, demistyfikację jakichkolwiek autorytetów bądź
upadki solidnych dotąd (wydawać by się mogło) pomników ?
Na pewno nie. Bigos jest przeglądem tego
wszystkiego co się spożywało w ostatnim okresie w domu, stołówce czy
restauracji. I chodzi o elementy pożywienia pozostające podczas przyrządzania
innych potraw. Zmrożone, pocięte w kostkę lub paski czekają na swoją kolej
skrawki szynek, kiełbas, schabów czy boczku. Taki konglomerat ma swoisty smak,
doprawiony jeszcze suszonymi grzybami jest naprawdę pożywnym i wybornym daniem.
Ale to mimo wszystko „wtórnik" choć wygląda jak nowy. Nowe jest tylko
„kapuściane" opakowanie. I tak się rzecz ma ze współczesną kulturą — sieczka,
galimatias, wypowiedź profesora sąsiaduje z wynurzeniami piosenkarki będącej
ciut-chwilę na „topie" (jutro o niej nikt nie będzie już wiedział, a pojutrze
odejdzie w niebyt); tragedia w Nowym Orleanie, zamach na lotnisko w Moskwie czy
powódź w australijskim Queenslandzie graniczą z fotką roznegliżowanej modelki
lub zdjęciem kolejnej partnerki idola z serialu „M jak miłość", „Ojciec Mateusz"
czy „Plebania".
Odbiorca ma wrażenie chaosu, dżungli,
zamętu, bałaganu na którym nikt nie panuje i który nie ma żadnego celu. Wieża
Babel, Sodoma i Gomora. Koniec, pustka i bezsens. Tylko duchowieństwo jednego,
panującego i słusznego politycznie kościoła stanowi opokę, przystań na tym
wzburzonym morzu. Tak to wygląda z nadwiślańskiej perspektywy. Polskie elity
basują tym tendencją tyle z oportunizmu co i z tytułu XIX-wiecznej mentalności
oraz kontrreformacyjnego patrzenia na świat.
Takie jest też ważne przesłanie płynące do
odbiorców z mediów elektronicznych, owych tyranów naszej współczesnej,
zbiorowej podświadomości.
Bo do tej pory człowiek był przyzwyczajony
do uporządkowania, ładu, przyczynowości zjawisk i ich typizacji, określonych ram i kategoryzacji otaczającej go rzeczywistości. Przewidywanie, planowanie, pewien
sposób konsekwencji. Tego już nie ma. Wichry historii i społecznych zjawisk
wieją „kędy chcą" i „jak chcą".
Ale tak żyć się na dłuższą metę nie da,
zwłaszcza kiedy nadejdzie poważniejsza i głębsza refleksja nad sensem
egzystencji i celem bytu.
"Zły katolik jest lepszy od dobrego
heretyka" [ 4 ] — tak miał powiedzieć renesansowy papież Aleksander VII (1665 — 1667) tłumacząc
istnienie trybunałów inkwizycyjnych. Ta zasada jest mimo postępów demokracji,
wolności, praw człowieka i ogólnej humanizacji stosunków międzyludzkich nadal
powszechnie stosowaną. I to we wszystkich dziedzinach życia. To jeszcze jeden
dowód na dobre zdrowie i krzepkość kręgosłupa trybalizmu plemiennego. A u nas w kraju widać to szczególnie.
Duch „prawicowego", konserwatywnego i tradycjonalistycznego sposobu opisywania rzeczywistości wieje przez współczesny
świat. Polska nie może tu być wyjątkiem. Wiatru w żagle tej rewolucji
neokonserwatywnej dodają często ci którzy określali się mianem „liberałów". Ich
samookreślenie ograniczyło się jedynie w płaszczyźnie ekonomii, gospodarki czy
stosunków produkcji. Odrzucając przy okazji otwartość światopoglądową, pluralizm
postaw i poglądów na życie, wolność w wyborze orientacji seksualnej czy
religijnej (bądź odrzucenie w ogóle wiary jako siły sprawczej naszej
osobowości), a to takie same wyznaczniki liberalizmu jak wolny rynek, swoboda
obrotu kapitałem, deregulacja stosunków społecznych, re-engineering
(reorganizacja) i outsourcing (podwykonawstwo)w gospodarce,
liberalizacja prawa pracy, priorytet zysku nad osobą itd. itp. dzisiejsi
liberałowie sami „strzelili sobie kulą w stopę". Muszą oni być za wyborem i wolnością — we wszystkich aspektach — bo inaczej tracą swą tożsamość.
Przechodząc na pozycje tradycjonalistyczne dają oni tym samym sygnał do
wzmocnienia populistycznej prawicy i sił „ciemnych", podstępnych i zwodniczych
koniec końcem dla człowieka. Uwodząc go one „bywszymi" wartościami, które są
tylko „symulakrami" [ 5 ],
chcą cofnąć świat do dawnych czasów niedemokratycznych rządów i tradycyjnego
kagańca moralnego założonego na twarze społeczeństwa. A powrotu być nie może, bo
historii się nie cofa. Bo "...wolności nie wystarcza, jeśli nie zagwarantuje
się wszystkim środków i możliwości korzystania z niej" [ 6 ]. A wolność ważna jest
zarówno w „bazie" jak i „nadbudowie".
Liberałowie, którzy w zasadzie
sprzeniewierzyli się swym podstawowym pryncypiom, z którymi ich do tej pory
kojarzono, pójdą pod nóż w następnym rozdaniu. Bo to nie lewica, którą atakuje
się za etatyzm, rozdawnictwo, państwo opiekuńcze, ale też za „rozpasanie'
wolności, uleganie presji mniejszości, multikulturowość, antytradycjonalizm,
indyferentyzm religijny, permisywizm czy stałe poszerzanie pojęcia "wolności' i wprowadzanie tych idei w czyn, staje się wrogiem nr 1 dla sił "ciemnych",
obskuranckich, nie wierzących w człowieka, antydemokratycznych sui generis.
Ale właśnie liberałowie.....W tym pojemnym worku zmieszczą się i lewicowcy, i socjaldemokraci, i wolne pięknoduchy patrzące na wolność jako na sacrum.
Dla owych „wsteczników" i „hamulcowych" rozwoju i postępu to ten „pojemny wór"
przecież jest synonimem wszetecznictwa, deprecjacji, demoralizacji, zatrucia
zdrowej myśli narodów, gejostwa i lesbijstwa, pedofilii i niezgody na karę
śmierci, wrogości wobec krzyży na każdej ścianie (bądź gwiazdy Dawida czy
półksiężyca — forma symbolu jest tu nie ważna, chodzi o cel), obrazoburstwa w sztuce i kulturze, eksperymentów w literaturze, medycynie i gospodarce. Wolność
bowiem nie jedno ma imię, a siły te widzą świat w mono oglądzie....
Wracamy do punktu wyjścia. I elita musi
zdefiniować swą rolę w dzisiejszym świecie — czy jest „sama w sobie" i „sama dla
siebie" czy jest „z ogółem" i ma za zadanie takie kształtowanie tego ogółu
(demokratycznie i pluralistycznymi metodami), aby było coraz więcej otwartości,
zadowolenia, zrozumienia dla „Innego", łagodności, spolegliwości i tolerancji.
Czyli edukacja durnie, edukacja (to parafraza słynnego hasła: gospodarka,
durniu, gospodarka, wiszącego w Owalnym Gabinecie za czasów prezydentury
B.Clintona) — na to szczędzić finansów nie można pod żadnym pozorem. I to jest
memento dla wszystkich którym leży na duszy dobro i przyszłość tego
świata. Naszego jedynego świata. Polski także (a może przede wszystkim).
No, ale ta edukacja społeczeństwa nie może
się odbywać niejako „pod rękę" z doktryną i instytucją Kościoła katolickiego. Z tej mąki dobrego chleba być bowiem nie może.
1 2
Footnotes: [ 4 ] Za — N.Davies, Europa, Kraków 1998, s. 616 [ 5 ] Symulakry — to termin filozoficzny (autorstwa J.Baudrillarda)
oznaczający, iż wraz z rozwojem systemów znakowych, obrazkowych,
symbolicznych zaciera się granica między światem rzeczywistym, a tymi
przedstawieniami realności. Tym samym znak uniezależnia się od
pierwotnego celu i zamiaru autora. [ 6 ] Wywiad Ł.Gałeckiego z prof. Z.Baumanem pt."Wojna nie do wygrania", [w
]: Rzeczypospolita z dn.dn 8-9.10.2005 « (Published: 10-02-2011 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 913 |
|