The RationalistSkip to content


We have registered
204.465.743 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Society »

Elity - alienacja - racjonalizm [1]
Author of this text:

Pułapką jest chcieć za wszelką cenę
ocalić wartości, podczas gdy fundamentalną
utratą byłaby utrata formy.

Jean Baudrillard

Czy alienacja elit zagraża substancji cywilizacji Zachodu? I czy taki scenariusz nie jest ostatecznym bankructwem idei Oświecenia i modelu zachodnioeuropejskiej wolności, demokracji, solidarności i wizji przyszłej społeczności światowej (postrzeganej jako wspólnota)? Tezy i spostrzeżenia krążące we współczesnej debacie publicznej - zwłaszcza w polskim, skarlałym wymiarze — zdają się potwierdzać ów paradygmat.

Wspólnotę ogólnoludzką rozrywają obecnie zarówno ideologie, wizje, religie czy systemy społeczno-cywilizacyjne uzurpujące sobie prawo do uniwersalności, zamierzające na dodatek funkcjonować w sposób totalny. Euforia po upadku ideologicznego podziału świata nie przyczyniła się do ugruntowanego uszczęśliwienia ludzkości. Wbrew pozorom przybyło zagrożeń. I to nie triumf demokracji, wolności czy powszechność praw człowieka egzemplifikują współczesność początków XXI wieku, ale raczej totalny zawód z kolejnego rozsypania się marzeń. To komunizm miał być wszelakim złem trapiącym ludzkość, diabelskim pomiotem chorej (bo bezbożnej) myśli oświeceniowo-zachodnioeuropejskiej, szatańskim dzieckiem odwiecznych dążeń człowieka do sprawiedliwości, równości i godności (tu kłania się chrześcijaństwo) i złym demiurgiem ludzkiej wyobraźni. Gdy go zabrakło — okazało się, iż nie jest tak do końca. Świat i ludzie nie stali się ani odrobinę lepszymi, ani nie zapanowała powszechna sprawiedliwość, ani spokój nie zagościł na trwałe w naszych domostwach, ani nawet — wbrew pozorom — nie czujemy się bardziej wolnymi (tylko śmierć w zapomnieniu, samotnie, opuszczonym i nikomu niepotrzebnym jawi się nam teraz jako synonim wolności bardziej realnym niźli to było w cieniu rakiet i potencjałów nuklearnych dwóch molochów uosabiających dwa przeciwstawne bloki polityczne).

Teraz jego miejsce na flance plag wszelakich zajęły liberalizm, swobody obywatelskie, wolności sumienia i wyznania, pluralizm światopoglądowy, filozoficzne i mentalne otwarcie na różnorodność (bez podtekstu misyjności i nawracania). Równoczesny renesans wszelkiej maści religijnych fundamentalizmów, ortodoksji, purytaństwa i fanatyzmów jest znamiennym znakiem naszych czasów.

Komunizm upadł oficjalnie i formalnie dwie dekady temu, ale czy to oznacza, że zwycięski system wygrał i tym samym jest lepszym, bardziej ludzkim, przyjaznym dla człowieka modelem rozwoju i funkcjonowania ? A jeżeli już tak jest, to który model — kapitalizm reński, anglosaski czy może jeszcze inny ? Te dylematy ponad 20 lat po przełomie 4.06.1989 r. przeżywa także nasz kraj i jej społeczeństwo — marzyliśmy o Szwecji, Niemczech czy Holandii (tak postrzegano w marzeniach u nas kapitalizm ówczesnej Zachodniej Europy i tak większość ludzi go kojarzyła, nie mogła imaginować, iż tak samo kapitalistycznymi stosunkami są sytuacje w brazylijskich favelas, w Paragwaju, Tajlandii czy Kenii). A wyszła zupełnie dziwaczna hybryda. Liczne wypadki traktowania ludzi jak niewolników (pochodzących z krajów EU) na plantacjach pomidorów w Południowej Italii czy Hiszpanii (byli to polscy robotnicy sezonowi) świadczą o tym, iż brutalizacja, bezwzględność (czyli trzecio-światowe stosunki pracobiorca — pracodawca) wracają do Europy. Strach jest więc coraz powszechniejszym. Kapitalizm w manchesterskim wydaniu ma się dobrze nie tylko w Azji czy Afryce — powrócił także do Europy.

I pewnie jest to jedyna myśl uniwersalna drążąca dzisiejsze społeczeństwa — zarówno postkomunistyczne jak i postkapitalistyczne (oczywiście traktując kapitalizm wolnorynkowy w stylu „sprzed" roku A.D.1989 ). Strach przed jutrem, bojaźń przed utrata tego co się zdobyło, co się już ma, niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa nie są dobrymi doradcami oraz komilitonami dla racji rozumu. Rodzą się wtedy demony irracjonalizmu, a populizm różnej maści święcić może spektakularne triumfy. Religijny przede wszystkim.

"Kryzys marksizmu nie oznacza uwolnienia świata od sytuacji niesprawiedliwości i ucisku, z których marksizm traktując je instrumentalnie czerpał pożywkę[ 1 ]. Ta myśl zmarłego Papieża z Polski oddaje sens tezy, iż upadek jednego systemu nie jest (i nie może być) jednocześnie absolutnym (w wymiarach politycznym, społecznym i kulturowym) triumfem drugiego modelu. Nie znikają bowiem przyczyny wcześniejszych antynomii.

Co może nas spotkać ? Jak mamy postrzegać świat ? Jak należy siebie (czyli moje „ja" w perspektywie zbliżającego się świata) w tym wszystkim sytuować ?

Konfrontacja kultur ma miejsce i się nasila. Bo różnice i dysharmonie się (w skali społecznej) pogłębiają.

Raczej niczego dobrego spodziewać się nie można. Ten pesymizm ogarniający coraz szersze kręgi populacji jest widoczny gołym okiem. Anioły przeplatają się przecież z Mefistofelesami, Borutami, Lucyferami. Często same są półszatańskie, półdiaboliczne, półrokicie. Najlepiej jest więc wycofać się we własny kokon, prywatny krąg zainteresowań i mentalności. Przeczekać, zasklepić się, dotrwać do zgonu. Żyjemy przecież — jak mówi filozof-egzystencjalista — „ku-śmierci". Postmodernizm twórczo rozwija i kontynuuje ów trend myślenia i opisu świata. Gdy wokoło widać jak wszystko się sypie, jak coraz bardziej człowiek jest ograbiany przez „zorganizowane totalnie społeczeństwo otwarte" ze swego „ja" (i z tego co budował przez lata) boi się, lęka o przyszłość i jest niepewny swej przyszłej egzystencji. A niepewność jest zabójcza dla ego człowieka. Nie wszyscy są modliszkami, część jest ślimakami.

Modliszka w swej ofensywności, brutalności, agresji i furii zjada samca podczas aktu kopulacji. To kulminacja modelu darwinistycznie pojmowanej przestrzeni społecznej. Czy ślimaki muszą więc zniknąć z naszej rzeczywistości jako element słabszy, mniej przystosowany, „introwertyczny" ? Gdyby tak miało się stać w ludzkim czyli społecznie zorientowanym modelu współpracy (mamy przecież XXI wiek) byłoby to potwierdzenie racji H.Spencera sprzed ponad 100 laty  [ 2 ]. I zaprzeczeniem równoczesnym dorobku naszej myśli w dziedzinie humanistyki, prawa, stosunków międzynarodowych i międzyludzkich, kultury etc.

Dlatego kolejne kręgi zatacza alienacja coraz to nowych jednostek z dzisiejszego świata. Odrzucony siłą rzeczy musi stawać się ślimakiem. Odrzucona modliszka staje się samobójcą-terrorystą. Jej naturalna potrzeba agresji, wzmocniona ogólnymi trendami zachowań i realnością dzisiejszego świata, skierowuje się przeciwko temu światu, którego jest dominującą częścią.

Drżenie o swój byt, niepokój o przyszłość, trwoga o dzieci czy przyszłe pokolenia — te reakcje i sposób myślenia nadają ton dzisiaj coraz szerszym rzeszom ludzi, do niedawna obywateli, reprezentantów klasy uważanej za średnią. Ten powszechny niepokój, paraliżujący szerokość myśli i jej swobodny przepływ, korelujący z wszechogarniającą kulturą konsumpcji i przemocy (oba pojęcia się w dzisiejszej realności niesłychanie przeplatają stając się jednym konglomeratem), bezwładną agresją tysięcy kolorowych i rozmigotanych obrazów, brakiem intymności oraz ciągłym byciem „w oku cyklonu" chaotycznych newsów tłumaczą rozwój (jako formę ucieczki, obrony czy bezsensownego buntu na zasadzie niszczenia dla samego niszczenia), popularność czy atrakcyjność terroryzmów różnej maści. Glajchszaltowane kultury lokalne, zasadzające się dotąd na zupełnie innych podstawach i hołdujące diametralnie różnym wartościom niźli totalny produkt Made in McLuhan bądź Made in Huxley próbują wydać bezsilny skowyt w taki właśnie sposób. Terroryści - samobójcy to hipermodliszki dzisiejszej mody na ofensywność, brania spraw w „swoje ręce" czy korelacji wartości ogólnoludzkich z przedsiębiorczością.

Ludzie, których motorem działania nie jest racjonalizm i najszerzej pojmowany „rozwój" (człowieka, rodziny, zbiorowości, firmy itp.), ale strach przed utratą pracy, dochodu, poziomu życia — a jest to coś na kształt strącenia w niebyt, gdyż niszczy to coś co do tej pory budował mozolnie element po elemencie, w pocie czoła, dzień po dniu — nie są w stanie współczuć, pochylić się nad „Innym", chyba że w formie jałmużny, łaski, „ochłapu". Słaby, przegrany, odrzucony jest wart tylko pogardy, politowania, obojętności. Sam sobie jest winien, bo nie przystosowany, bo introwertyczny, bo passe (czyli nie trendy). Nie rozumie poza tym „ducha czasów" i nie płynie z prądem. A takie tendencje wzmacniane są też przez media, fetyszyzujące sukces i pozycje „topowe". Pomoc czy współczucie są prezentowane zawsze w postaci ckliwych opowiastek, melodramatycznych wyciskaczy łez czy nierzeczywistych mydlanych oper. Czyli — irracjonalizm i anty-oświeceniowa rzeczywistość.

Kultura rynku przemienia wszystko w towar. Towar to zysk. Stąd rodzą się te poniżające gesty wobec przełożonych różnych szczebli mających w zasadzie pełnię władzy. To oni decydują o tobie — czyś przeznaczony na Olimp czy do Hadesu. Poza tym "...praca nie umożliwia dziś człowiekowi duchowej swobody — wymaga natomiast swoistego posłuszeństwa sprzecznego zarówno ze szlachetnymi frazesami o wolnym rynku, jak i najbardziej nawet minimalnymi standardami społeczeństwa liberalnego[ 3 ].

Postępujący rozpad sfery publicznej przy jednoczesnym wzroście znaczenia sfery indywidualnej, także własności i zdecydowanego prymatu jednostki nad wspólnotą, prowadzi z jednej strony do wzrostu tendencji ku egoistycznie pojmowanej roszczeniowości, a z drugiej do ostrych podziałów między osobami ludzkimi, grupami społecznymi, warstwami społeczeństwa oraz między władzą (pojmowaną zarówno jako centrum jak i organy lokalno-samorządowe tej władzy) a społeczeństwem. Brak zrozumienia dla najszerzej pojętego bonum comunae powoduje w efekcie zanik „publicznego" kształtowania się poglądów co z kolei powoduje pasywność opinii publicznej, jej bierność i wycofywanie się jednostek „w prywatność" (i tak nie mam na nic wpływu).


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Izraelska konspiracja, której nigdy nie było
Ophelia Benson - ateistka

 See comments (15)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Jan Paweł II, Centesimus Annus,Wrocław 1991, s. 53
[ 2 ] Herbert Spencer (1820 — 1903) to angielski, konserwatywny filozof i socjolog, twórca tzw. organicyzmu w socjologii; zwolennik teorii K.Darwina. Twórczo rozwinął tezy ewolucjonizmu przenosząc go ze świata przyrody w przestrzeń kultury i nauk społecznych.
[ 3 ] C.Robin, "Żywot człowieka zatrudnionego" [w]: GAZETAWYBORCZA zdn. 16-17.3.2002,na podstawie książek; B.Ehrenreich, Nicel and Dimed: On not Getting by in Boom-Time America oraz J.A.Frazera White Collar Sweat Shop: Tehe Deterioration of Work and its Reward in Corporate America

«    (Published: 10-02-2011 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 129  Show other texts of this author
 Newest author's article: Return Pana Boga
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 913 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)