The RationalistSkip to content


We have registered
204.380.631 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Doradztwo religijne i religioznawcze VII [2]
Author of this text:

Czy można się więc dziwić człowiekowi, iż woli wierzyć w piękne kłamstwo o swoim Bogu, który go tak umiłował, iż podaruje mu życie wieczne u swego boku, w zamian za wiarę w jego Syna,.. no i utrzymywanie kapłanów przez całe swoje życie, głoszących tą Dobrą Nowinę ludziom?

M: Ale jeśli w ten sposób należy rozumieć ten film, to w gruncie rzeczy jest on areligijny, skoro pokazuje mechanizmy zakłamywania rzeczywistości, po to by oszukać nasze ego bojące się śmierci.

D: Owszem, jest,.. ale w jakże przewrotnie inteligentny sposób, nieprawdaż?

***

Czas na mały przerywnik. Aromatyczna, gorąca herbata z termosu dobrze robi na poprawę samopoczucia. Szczególnie teraz, w czasie jesiennej słoty. W taką pogodę jest wręcz niezastąpiona. Zdążyłem upić parę łyków, nim zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Jestem osobą wierzącą, bo tak mnie wychowywano od maleńkości i jakoś nie mogę się od tego uwolnić. Tym nie mniej, staram się zrozumieć sens - jeśli nie wszystkich, to przynajmniej większości — prawd religijnych. W związku z tym mam pewne pytanie do pana, gdyż tego religijnego problemu nie potrafię akurat zrozumieć. Chodzi mi o ofiarę odkupienia za grzechy ludzkości, złożoną na krzyżu przez Syna bożego. Z Pisma św. wynika ponad wszelką wątpliwość, iż ten jednorazowy akt soteriologiczny nie musi być wcale powtarzany przez kapłanów każdego dnia w tysiącach kościołów i to przez tyle wieków. Oto fragmenty, które to potwierdzają. Mogę je zacytować?

D: Domyślam się, o które pani chodzi, ale proszę bardzo.

K: „Jezus stał się poręczycielem lepszego przymierza. /../ Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje aby się wstawiać za nimi. Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana /../ takiego, który nie jest obowiązany jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie" (Hbr 7,22-27). Oraz drugi fragment:

„Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. /../ Jedną bowiem ofiara udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: "Takie jest przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan /../ A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę". Gdzie zaś jest ich odpuszczenie tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy" (Hbr 10,14-18).

Wyraźnie powiedziane, prawda? Czyżby kapłani tegoż Boga nie wiedzieli o tym?! I druga sprawa, która mnie nurtuje: skoro Jezus Chrystus odkupił nasze grzechy poprzez ofiarę na krzyżu, to jak to się dzieje, iż — według kapłanów głoszących tę religijną prawdę — nadal jesteśmy grzeszni jakby nie było Odkupiciela i nadal musimy za to pokutować i ubiegać się w kościołach o odpuszczenie grzechów? Czy to nie zakrawa na jakiś absurd?! Kiedy widzę w kościele jak starzy ludzie korzą się, błagając o odpuszczenie grzechów, to zastanawiam się czy to ja jestem nienormalna, czy ta religia? Może pan to logicznie wytłumaczyć? Jeśli jest jakieś logiczne wytłumaczenie tej teologicznej schizofrenii, oczywiście.

D: Cóż ja mogę pani w tej sytuacji odpowiedzieć? Nie jest to jedyna sprzeczność występująca w tej religii, na styku idei i jej realizacji w rzeczywistości. Powinna pani wiedzieć, iż naczelną zasadą panującą w katolicyzmie (w innych religiach także) jest doraźna korzyść dla jej kapłanów. I tak np. gdy Bóg Jahwe zakazał ludziom malowania świętych obrazów i oddawania im czci, to inni ludzie (dużo później) usunęli z Dekalogu to przykazanie, gdyż psuło im doskonały interes, którym było malowanie „świętych" ikon przez zakony, jak i adorowanie ich. Bóg Jahwe dał ludziom przykazanie: „Nie będziesz zabijał", ale religie (szczególnie katolicyzm) nigdy nie traktowały go poważnie, a ich wyznawcy przelali morze krwi w imieniu swego miłosiernego ponoć Boga. I tak jest w bardzo licznych przypadkach, do których należy właśnie ów często powtarzany rytuał składania symbolicznej ofiary z „ciała" i „krwi" Jezusa. Cóż innego zresztą mieliby kapłani do roboty, gdyby nie ten ciągle odgrywany teatr składający się z liturgii, rytuału i obrzędów? Nic, prawda? Zatem sama pani widzi jaka jest tego prawdziwa przyczyna; te widowiskowe przedstawienia w świątyniach dobrze się sprzedają, a wierni to kupują bez zbędnych wątpliwości, myśląc, iż uczestniczą w misterium Tajemnicy wiary. Patrząc na to z poza religijnego punktu widzenia , a nie z pozycji na kolanach. Jeśli to wszystko, dziękuję za uwagę.

***

Zdarzają się jednak osoby wierzące, a mimo to myślące. Trudno to pogodzić zapewne, być może jednak, niektórym się to udaje. Po chwili znów zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Licealistka: Mam do pana parę pytań, być może głupich, ale nie dają mi one spokoju. Mogę?

D: Oczywiście! Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Słucham z uwagą.

L: Chciałabym wiedzieć czy ja muszę być zbawiona? Chodzi mi o to, czy np. gdybym nie chciała być zbawiona — a chyba mogę nie chcieć, skoro człowiek dostał od Stwórcy wolną wolę — to nie musiałabym uczęszczać na nudne lekcje religii, gdyż byłoby to w tej sytuacji bezzasadne, prawda?

D: Hmm... ciekawy problem przedstawiłaś. Prawdę mówiąc nie zetknąłem się dotąd z tego rodzaju postawą. Przeważnie to brak wiary w religijne prawdy jest przyczyną odrzucenia tego światopoglądu, ewentualnie wyznawanie innej religii. U ciebie jest inaczej jak rozumiem; akceptujesz tę religię, nie wątpisz w prawdziwość jej dogmatów, a jedynie chcesz dobrowolnie zrezygnować z obiecanego wiernym pośmiertnego przywileju, czy tak?

L: Dokładnie tak! I co, mogę to przedstawić jako wystarczający powód nie uczęszczania na lekcje religii? Przecież chyba po to uczą nas księża i katecheci religii i moralności, abyśmy mogli dostąpić zbawienia, czyż nie?

D: Otóż nie do końca. Z niektórych fragmentów Pisma św. wynika zgoła coś innego: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga; nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił" (Ef 2,8,9). Albo to: „Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. (Wybranie) więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale od Boga /../ A zatem komu chce okazuje miłosierdzie, a kogo chce czyni zatwardziałym" (Rzym 9,15-18). Jednym słowem: Bóg zbawia ludzi wg własnego uznania, a ci nie mają żadnego wpływu na jego decyzje. Nawet wiara w niego, uzależniona jest od jego łaski, a ty przecież wierzysz, tylko nie chcesz skorzystać z obiecanej nagrody. Hmm,.. doprawdy nie wiem jakiej mógłbym udzielić ci rady.

L: No to mnie pan zaskoczył! Wydawało mi się to takie proste: skoro nie zależy mi na zbawieniu swojej duszy, to nie muszę uczestniczyć w katechezach. Chodziło mi tylko o to, czy mogę nie chcieć być zbawiona, czy raczej jest to religijny przymus, od którego wierzący nie może się wymówić?

D: Chyba nikt jak dotąd. nie postawił w ten sposób tego problemu. Biorąc pod uwagę, iż alternatywą nie skorzystania z tej zbawicielskiej oferty jest piekło z wiecznymi mękami — trudno tu mówić o dobrowolności wynikającej z wolnej woli człowieka. Przypuszczam, iż argumentacja ze strony Kościoła byłaby następująca: wierny tejże religii może chcieć lub nie chcieć być zbawiony, to i tak nie ma żadnego znaczenia, gdyż Syn boży swoją ofiarą na krzyżu zbawił tych wszystkich, którzy w niego uwierzą. Ta wiara jest zatem przejawem ich woli w tym względzie. Nie przewiduje się takiej sytuacji, aby być wierzącym chrześcijaninem i jednocześnie nie chcieć być zbawionym. Moja rada jest taka: zamiast wierzyć i nie chcieć być zbawioną, po prostu nie wierz w tę bajkę wymyśloną po to, aby ludzie nie bali się śmierci. To tyle, co mi przychodzi na myśl.

L: Szkoda! Myślałam, że mi pan coś mądrego poradzi.

D: Przykro mi, ale nie jestem księdzem ani teologiem. Poza tym widzę tu pewna sprzeczność; oczekujesz mądrej rady przy podejmowaniu niemądrej decyzji. I to nie tylko z punktu widzenia wierzącego, bo musisz przyznać, iż leżąca u podstaw tej decyzji chęć „wymigania" się od uczestnictwa w nudnych katechezach, nie należy do nazbyt mądrych powodów? Chyba, że masz jeszcze jakieś mądrzejsze uzasadnienie tej swojej ekscentrycznej decyzji?

L: Oczywiście! Za kogo mnie pan uważa?! Myślę, iż mam wystarczająco poważny powód, który mnie skłonił do zainteresowania się tym teologicznym problemem. Zanim jednak go przedstawię, spytam z ciekawości: czytał pan może opowiadanie S. Lema o pewnym szalonym wynalazcy, który wynalazł nieśmiertelną duszę i „obdarował" nią swoją żonę, pozbawiając ja przedtem życia?

D: Dawno temu,.. ale czytałem. Bodajże w „Dziennikach gwiezdnych", o ile dobrze pamiętam.

L: Zgadza się. Kiedy więc przeczytałam to opowiadanie, pomyślałam sobie, że coś w tym rodzaju oferuje nam przecież nasza religia. Tak samo jak ta biedna żona wynalazcy, nie będziemy w stanie robić po śmierci nic z tych rzeczy, które uwielbiamy robić za życia: nie będziemy doświadczać żadnych przyjemności związanych z nasza cielesną, zmysłową naturą, z seksualnością, z licznymi upodobaniami związanymi z zaspokajaniem naszych wrodzonych popędów i potrzeb. Przecież w niebie — chcąc nie chcąc — będziemy zmuszeni być dobrzy, zatem wszelkie emocje związane z czynieniem zakazanych, grzesznych uczynków odpadają! Np. taka miłość: to najpiękniejsze i najsilniejsze uczucie do drugiego człowieka, które nas uskrzydla, uwzniośla i wyzwala — będzie niemożliwa. Albo równie piękna i wzruszająca miłość macierzyńska - przecież tam nie będziemy się rozmnażać. Co nam w niebie zastąpi te z niczym nie porównywalne uczucia i emocje? Co nam pozostanie? Kontemplacja bożego oblicza, śpiewy w chórach anielskich i granie na harfach? I tak przez całą wieczność?! Litości!

A aspekt poznawczy? Przecież człowiek jest urodzonym odkrywcą. Uwielbia badać i poznawać nieznane miejsca, ryzykować nawet życiem, byleby tylko doświadczać ekscytujących wrażeń, podejmować wyzwania i przekraczać bariery. Czy w niebie będą te wszystkie możliwości? Bardzo w to wątpię! Jakoś dotąd żaden z księży o tym nie wspomniał. Gdzie tam będzie miejsce na kreatywność, na pomysłowość, na sztukę, na prawo do popełniania błędów? A sztuka kulinarna i niezrównane doznania smakowe? Tego też nie będzie w niebie! Więc po co mi takie ułomne istnienie, pozbawione wszystkiego, co wynika z naszego człowieczeństwa, bez bliskich mi przyjemności? Po co mam istnieć jak niewolnik pozbawiony własnej woli i jak w tym opowiadaniu - pozbawiona zapewne też możliwości ucieczki w szaleństwo? Po co mi to? To już lepsze od tego jest nieistnienie, tak przynajmniej uważam po gruntownym przemyśleniu tego problemu. Czy to nie są wystarczające argumenty dla uzasadnienia mojej postawy? Jak pan myśli?


1 2 3 Dalej..
 See comments (37)..   


«    (Published: 29-09-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9306 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)