W periodykach Pressje oraz Nowa Konfederacja ukazały się ciekawe koncepcje syntezy dwóch współczesnych kluczowych nurtów politycznych: romantyczno-powstańczego z organiczno-realistycznym. Nurty te wytworzone zostały w ramach procesu odbudowy polskiej niepodległości w XIX wieku.
Jeśli idzie o ich obecność w polskim życiu politycznym XX w. możemy dokonać takiego podziału:
II RP — współobecność nurtu romantycznego oraz realistycznego
PRL — silny nurt realistyczny
III RP — silny nurt romantyczny
Wykastrowanie części tych tradycji zarówno w okresie PRL, jak i w III RP doprowadziło do zubożenia perspektywy historycznej. O ile w okresie PRL negowano doniosłość powstań w procesie odzyskania niepodległości, o tyle w okresie III RP rozwinięto kult powstań.
1. Pomnik Cegielskiego z inskrypcją "Praca zwycięża wszystko"
Propozycja syntezy ma sens. Warto jednak pamiętać, że polski romantyzm nie może być redukowany do wezwań insurekcyjnych. Wskazywałem w poprzednich publikacjach, że polscy romantycy na czele z Mickiewiczem są dziś dość prostacko odzytywani, że w swoich projektach politycznych byli oni często ukrytą treścią realistyczną skrytą za romantyczną formą.
Głównym jednak źródłem współczesnych nieporozumień uważam radykalne wyparcie tradycji realistycznej.
Walka o niepodległość scementowana została z dwoma nieudanymi powstaniami, które miały stać się ważnym zaczynem odbudowy niepodległości. Dziedzictwo tych powstań jest jednak nader wątpliwe. Prawdziwa praca niepodległościowa była właśnie w tym mocno dziś zapoznanym dziedzictwie organicznym.
By właściwie zrozumieć to dziedzictwo trzeba jednak pamiętać, że jej matecznikiem i stolicą nie była Warszawa czy Kraków, lecz Poznań. Praca organiczna rozpoczęła się w Poznaniu 20 lat wcześniej niż w Warszawie. I to Poznań wytworzył modelową syntezę nurtu realistycznego z romantycznym. Warszawa przeprowadziła dwa powstania zakończone klęską. Powstanie wielkopolskie zaś przeprowadzone we właściwym czasie i z odpowiednim zapleczem organizacyjnym — zakończyło się sukcesem.
Michał Kuź („Nowa Konfederacja" nr 1 (55) /2015) zauważył: „bohaterami, od których nazwy biorą ulice i szkoły w Wielkopolsce, nie są zwykle powstańcy (a przynajmniej nie ci, którzy powstańcami jedynie pozostali), tylko społecznicy, organizatorzy życia gospodarczego, fabrykanci. (...) Nawet stary generał Dezydery Chłapowski pamiętany jest tu wcale nie za swoje przygody napoleońsko-listopadowe. Wielkopolanie widzą w nim raczej wydawcę, oddanego regionowi posła do pruskiego parlamentu i organizatora przeciwdziałającego germanizacji towarzystwa kredytowego".
By odzyskać tę zatraconą tradycję polityczną polecam świetny wykład dra Jana Przybyła — niezwykle istotny także dla naszej współczesności:
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.