|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Outlook on life O zadowoleniu [1] Author of this text: Małgorzata B. Jakubiak
Zależnie od panujących ideałów, w każdej epoce kształtuje się wzorzec osobowościowy człowieka będącego bohaterem swoich czasów. Współczesny człowiek w
naszej cywilizacji powinien być zadowolony i pełen sukcesów — zakładając, że chce on upodobnić się do preferowanego wizerunku.
I
Obraz człowieka zadowolonego propagowany jest na każdym kroku. Z plakatów i filmów reklamowych, spoglądają ukontentowani konsumenci przeróżnych dóbr
materialnych, wskazujący prostą drogę do szczęścia, polegającą na kupnie wskazanych rzeczy. Upstrzone kolorami czasopisma przedstawiają ludzi sukcesu -
wymiernego stanem konta bankowego i udzielają innym porad jak sukces osiągnąć. Właściciele i szefowie firm nierzadko wymagają od pracowników nie tylko
kwalifikacji, lecz także przejawiania nieustannego entuzjazmu i „dyspozycyjności", która w gruncie rzeczy oznacza wyrzucenie poza nawias życia wszystkiego,
co nie wiąże się z interesami pracodawcy.
Tymczasem życie pełne jest zjawisk, zdarzeń i sytuacji, które nurtują, często niepokoją, zmuszają do refleksji, do odwrócenia uwagi od codziennego
harmonogramu. Im większa wrażliwość i zdolność empatii, tym większa skłonność do tego, by zboczyć czasem ze ścieżki zaprogramowanych zajęć i realizacji
własnych spraw w kierunku czegoś i kogoś innego.
Tak więc na drodze do własnego sukcesu — tego mierzonego stanem konta i pozycją w hierarchii społecznej — napotyka się wiele przeszkód. W myśl kodeksu,
będącego zapewne przeciwieństwem kodeksu honorowego, ale jakże często skutecznego, w bezwzględnej walce o zdobycie i utrzymanie fortuny i powodzenia, o
zawsze dobre notowania w wyścigu z innymi, o dobre „sprzedawanie się" wymaga się określonych zachowań: m.in. na agresywnej pewności siebie (- skromność
jest bez szans powodzenia ), wyparcia ze swej osobowości wszelkich wahań, niepokojów i trosk o innych i o etyczne skutki swoich działań i trzymania się z
dala od problemów cudzych.
Oczywiście, udane działania na rzecz bliźnich i społeczeństwa — w szerokim rozumieniu tego słowa, na rzecz idei i problemów nie mających przełożenia na
bezpośrednie zyski i popularność masową, raczej odwrotnie — wiążącą się często z pozostawaniem w cieniu, też mogą składać się na sukces. Lecz nie o taki
sukces chodzi tym, o których tu mowa.
Pozbywanie się różnych słabości, które mogłyby stanowić przeszkodę na drodze do ekspansywnych celów, uczą — mnożący się jak grzyby po deszczu -
specjaliści, oferujący różne kursy i terapie. Można nauczyć się od nich mówienia „nie" odmawiając kłopotliwym prośbom i propozycjom, oduczyć się pomagania
innym, nie narażając się przy tym na wyrzuty sumienia, nauczyć się bycia zawsze zadowolonym z siebie, a nawet nabrać przekonania o własnej doskonałości.
Wszystkie rodzaje niemiłych stanów psychicznych, przeszkadzających samozadowoleniu, bez wnikania w różnice między nimi oraz w ich przyczyny — nawet takie,
które wiążą się z uzasadnionym niepokojem np. sumienia, są coraz częściej w potocznej praktyce upychane do jednego worka pod nazwa „stres". Bez sięgania do
pierwotnego sensu tego słowa, bez analizowania, czy aby owo napięcie psychiczne nie jest spowodowane własnym, niewłaściwym postępowaniem wiadomo na ogół
jedno, że trzeba jak najszybciej pozbyć się go. „Niezadowolony Sokrates" nie jest ceniony.
2.
Może nasunąć sie w tym momencie pytanie: czy zadowolenie i spokój są czymś złym? Nie ulega wątpliwości, że ciągłe niezadowolenie, lęki, niepokoje,
niezrealizowane tęsknoty i związany z nimi dyskomfort psychiczny, jako stany przykre i niekiedy tak silne, że blokują zdolność dalszego normalnego
funkcjonowania, wywołują naturalne pragnienie oswobodzenia się od nich. Tadeusz Kotarbiński napisał: „...od niepamiętnych czasów mędrcy dokładają starań,
aby uwolnić siebie samych od niepokoju oraz innych tej sztuki nauczyć" (Rozmowy o rozterce, 1937 r.).
To prawda, że o destrukcyjnej roli niepokoju wewnętrznego — a sądzę, że uporczywe niezadowolenie i towarzyszące mu stany psychiczne można do niego zaliczyć
— pisało wielu filozofów. Już stoicy i cynicy, niezależnie od różnic dzielących ich poglądy, widzieli niebezpieczeństwo jakie niosą ze sobą nieopanowane
„afekty" — namiętności, lęki, niepokoje, pożądania, które naruszają równowagę wewnętrzną człowieka i pozbawiają go zdolności panowania nad sobą.
W potocznym rozumieniu, a raczej niezrozumieniu istoty ich poglądów, filozofowie ci stali się symbolem obojętności wobec wszystkiego i wszystkich. Ale
stoicki spokój nie na tym polega by przejść obojętnie dalej, gdy ktoś potrzebuje pomocy. Człowiek „bez serca" to nie jest to samo co człowiek rozsądny i
zrównoważony, bo równowaga wewnętrzna nie jest tożsama z obojętnością. Ideał „człowieka sukcesu", podobnego do opancerzonego czołgu, o którego powłokę
rozbija się wszystko, co może przeszkodzić w podążaniu do wytyczonego celu nie ma nic wspólnego ze stoickim uniezależnieniem się od afektów, namiętności i
osiągnięciem stanu panowania nad sobą.
Osobowość owładnięta całkowicie pożądaniem pieniądza, sukcesu o wymiarze rynkowym, nacechowana egoistycznym samozadowoleniem, bezpardonowo dążąca do
własnych korzyści to właśnie osobowość pełna „afektów" tak negatywnie ocenianych przez stoików. Także osobowość skrajnie przeciwna — szarpana rozpaczą,
niepokojem, miłością w sposób całkowicie nieopanowany, bezproduktywny, paraliżujący wolę i nie pozwalająca działać nawet w celach pomocy, w celach
etycznych — nie mieści się w ideałach stoickich. Ale to nie oznacza postulowania braku uczuć, jak błędnie bywa to niekiedy interpretowane. Chodzi nie tylko
o to, by nie ulegać nieprzytomnemu pożądaniu bogactwa, stanowisk, chęci bezkompromisowego zniszczenia konkurencji, ale także o to, by mając na uwadze cele
etycznie dobre umieć zachować spokój i rozsądek.
O tym, że utrata równowagi wewnętrznej przeszkadza działać nawet w dobrym celu pisał także Tadeusz Kotarbiński. Jako etyk, postulując czynne współczucie,
wyrażające się nie w wyrazach współczucia dla bliźniego, ale w realnej pomocy, wielokrotnie podkreślał, że nadmierne przejęcie się jego nieszczęściem, jego
kłopotami uczyni nas niezdolnymi do działań pomocniczych. Tak jak lekarz, wstrząśnięty do głębi chorobą pacjenta, bez zdolności zachowania dystansu wobec
cierpienia, przykrego widoku choroby, ran i nie umiejący opanować się, nie przeprowadzi operacji i nie pomoże w żaden sposób.
A zatem prawdą jest, że nieustanny lek, niepokój, stres, niezadowolenie są na ogół destrukcyjne. Jednak są sytuacje, które uzasadniają takie stany i wtedy
ich pojawianie się świadczy o wrażliwości na zjawiska otaczającego świata, o zdolności odczuwania. Gdy nie przechodzą one w stan stały, gdy nie są
przyczyna wycofania się człowieka z życia, lecz inicjują pozytywne działania — są one źródłem wartości etycznych, twórczych, społecznych, naukowych i
innych. Zwróćmy uwagę, że u źródeł wszelkiej prawdziwej twórczości, a także działalności na rzecz ratowania kogoś lub czegoś leży niepokój i
niezadowolenie, często stres i napięcie nerwowe dopóty, dopóki zamierzone zmiany, zamierzone przedsięwzięcie nie nabiorą realnego kształtu.
Wartości pozytywne niepokoju i niezadowolenia dają o sobie znać także wtedy, gdy zmuszają do przemyśleń, z których pożytek jest czysto subiektywny, ale
dzięki którym osoba staje się dojrzalsza, bogatsza wewnętrznie. Dlatego, w gruncie rzeczy, bez takich stanów psychicznych niemożliwe jest wychowanie i
kształtowanie charakterów. Dzięki nim pojawia się świadomość konsekwencji popełnionych czynów, moralne ich odczuwanie, niezadowolenie z własnego,
niewłaściwego postępowania i budzi się poczucie odpowiedzialności za własne postępowanie, oraz to, co nazywane jest sumieniem. Chroniąc dziecko przed
wszelkim doznawaniem przykrych wrażeń, których zgodnie z normalną koleją rzeczy powinno doznać gdy postąpi źle, kiepsko spełnia się rolę wychowawcy.
Zdolność do zaniepokojenia się czyimś losem gdy dzieje się komuś źle — to również wstęp do działań na rzecz innych. Wstęp tylko — gdyż aby zrealizować
konkretną pomoc, trzeba zapanować nad emocjami, odzyskać ową „równowagę wewnętrzną mędrca", o której pisali wspomniani filozofowie, i zacząć działać w
sposób przemyślany. Ale ta „równowaga mędrca" nie jest bynajmniej tym samym, co zupełny brak wszelkiego pozytywnego niepokoju, empatii, rozterek duchowych
wypartych całkowicie przez pożądanie opłacalnego i wymiernego sukcesu osobistego.
Twierdzę, że tendencja do szybkiego sukcesu każdego poczynania eliminuje wszelki niepokój twórczy, który zastąpiony jest chłodną kalkulacją mającą na
względzie masowych i nie specjalnie wybrednych odbiorców, lecz zapewniających sukces finansowy. Dlatego współczesna literatura pełna jest wielkiej ilości
„czytadeł" gwoli prostej rozrywki i „zabicia czasu", muzyka — produktów przemysłu muzycznego, telewizja i film tasiemcowych seriali niewiele różniących się
od siebie nawzajem i innych „kasowych" produkcji. Sprzyja temu zresztą technika pozwalająca na powielanie wszelkich treści szybko i w ogromnej ilości, a
wiadomo, że prawdziwy proces twórczy w wyniku którego powstaje wielkie dzieło, w którym twórca ma faktycznie coś do przekazania nie może być zjawiskiem
wyrzucającym na świat artefakty z wydajnością karabinu maszynowego. Również w działalności społecznej, politycznej największe powodzenie mają akcje
przybierające postać „show" pod którym skrywany jest cel koniunkturalny i nie zawsze do końca zgodny z głoszoną szlachetną intencją.
Mechanizm osiągania zadowolenia i satysfakcji, które są oparte o prymitywne potrzeby i dążenia trafnie opisuje polski psycholog i filozof Kazimierz
Dąbrowski. Dostrzegał on zasadnicze dwa rodzaje ludzkiego stosunku do rzeczywistości: przystosowanie negatywne i jego przeciwieństwo — nieprzystosowanie
pozytywne. Osoba przystosowana w sensie negatywnym dysponuje nie tyle inteligencją co sprytem, jest konformistyczna, bez skrupułów, nie uczuciowa, ale za
to efektywna i często efektowna, godząca się bez zastrzeżeń na dyrektywy płynące od sfer panujących, nie dostrzegając w nich ewentualnych absurdów czy
niesprawiedliwości, a jedynie to, jak i na ile można je wykorzystać dla swoich celów. Człowiek taki potrafi z reguły dobrze urządzić się w życiu, zdobyć
wpływy, a nawet władzę. Brak skrupułów, wahań, niepokojów etycznych, skupianie się tylko na celach prowadzących do osobistych korzyści, brak hamulców przy
pokonywaniu stojących na drodze przeszkód, wszystko to powoduje, że zdobywa on niekiedy ważne pozycje w społeczeństwie. Osoba taka łatwo przystosowuje się
do nowych warunków, bo nie wiążą jej trwale żadne poglądy ani hierarchia wartości, cechuje ją swoista „elastyczność", a rzeczywistość ocenia, nie wnikając
w racje i słuszności, a jedynie pod kątem wykorzystania dla siebie istniejącej sytuacji. Jej zadowolenie oparte jest głównie na stanie posiadania
materialnego oraz na wpływach pozwalających manipulować otoczeniem. Satysfakcje duchowe, moralne etc., nie wchodzą tu w grę. Jeśli wolontariusz schroniska
opowie takiej osobie z radością, że ostatnio udało mu sie umieścić w dobrych domach 10 psów, osoba taka zapyta: — no i co ty z tego masz? a gdy pisarz,
wyrazi radość twórcy z tego udało mu się przelać myśli i słowa na papier tak jak tego pragnął, jak mu w duszy grało i na dodatek znalazł sposób by
opublikować swoją pracę, dla osoby takiej ważna będzie tylko kwota honorarium i miejsce w notowaniach — i poniżej pewnych wartości uzna rzecz całą za
beznadziejny trud naiwniaka. Jego przeciwieństwem jest człowiek, któremu niekiedy trudno jest przystosować się do otoczenia, gdy jest ono zbyt prymitywne w
porównaniu z nim, gdy wartości i ideały tego środowiska są nie do zaakceptowania. Inteligencja sprzężona z wrażliwością emocjonalną, złożoność potrzeb
psychicznych, duży stopień empatii sprawiają, że osiągnięcie stanu zadowolenia jest trudniejsze i ma bardziej subtelny odcień.
1 2 Dalej..
« Outlook on life (Published: 19-04-2015 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9834 |
|