Skip to content
Outlook on life
Religions and sects
The Bible
The Church and Catholicism
Philosophy
Science
Society/Politics
The law
State and politics
Culture
Articles and essays
Literature
People, quotes
Various topics
WWW - Links
Found on the Web
Cooperation
Letters from readers
We have registered
204.317.649 visits
There are 7364 articles
written by 1065 authors.
They could occupy 29017 A4 pages
Search in sites:
Advanced search..
The latest sites..
Digests archive....
How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Mona Ozouf -
Święto rewolucyjne 1789-1799
Znajdź książkę..
Comments to article
Kłopotów z narodem ciąg dalszy
Enter your comment on this article …
Galinski - Dokladnie tak...
Lekka doza humoru (jakiej nie szczędzi Pan sobie w swych - licznych ostatnimi czasy - tekstach) nie sprawia bynajmniej, że do tekstu tego należy w mym mniemaniu podejść niepoważnie.
Dokladnie tak jak pan napisal, tekst ten to przyklad nihilizmu narodowo-patriotycznego (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi) czy tez kosmopolityzmu w pełnej krasie... I z tegoż między innymi powodu ma on moje niemal całkowite (99%) poparcie! Ten jeden procent zawahania, bierze się z wątpliwej przyjemności jaką odczuwam za każdym razem gdy słyszę tyrolskie jodłowanie.
Życzę powodzenia w dyskusji i sporach z ewentualnymi krytykantami i gratuluję dystansu jaki potrafi pan przy tym zachować. Pozdrawiam.
Author:
Galinski
Date:
07-04-2005
Reklama
Bogdan Miś - Dziękuję
Że są ludzie myślący podobnie - wiedziałem. Ale że
pierwszy
komentarz będzie taki... Ha, victoria! W związku z tym mogę w drodze wyjątku odpuścić sobie Tyrolczyków. Zastąpię ich chórem Aleksandrowa.
Author:
Bogdan Miś
Date:
07-04-2005
Wojciech Skorupski - Jestem za
Co do chóru Aleksandrowa to jestem jak najbardziej za. Co do reszty tak samo. Dziwi mnie jedynie opór ludzi, którzy dostrzegając postępującą globalizację, pozostają zatwardziałymi narodowcami. Patriotyzm jako duma z osiągnięć swojej nacji czy innego rodzaju grupy jest cechą pozytywną bo pogłębia więzi społeczne. Niestety najczęściej wiąże się z pogardą dla innych nacji czy grup. Ktoś kiedyś powiedział, że ludzie będą się zachowywać racjonalnie gdy wyczerpią wszystkie pozostałe możliwości. Niestety jest w tym sporo prawdy...
Author:
Wojciech Skorupski
Date:
07-04-2005
leo_z - leo_europejczyk
Jeszcze raz proszę przyjąć moje przeprosiny za spowodowanie takiego a nie innego ukierunkowania się komentarzy niezbyt ściśle nawiązujących do meritum Pańskiego poprzedniego tekstu.
Co do obecnego Pańskiego tekstu - to aby nie prowokować polemiki, pozwolę sobie zgodzić się z poprzednikiem komentującym Pański tekst, tyle tylko, że nie do końca - mój stosunek do tyrolskiego jodłowania jest jak najbardziej pozytywny.
Pozdrawiam
Author:
leo_z
Date:
07-04-2005
Przebiśnieg - Może kiedyś...
Hasła typu: "kupuj u swojego" - jakie pan przytoczył oraz "produkujcie własne", "bądźmy samowystarczalni" oraz wiele, wiele innych patriotycznych haseł w mającej miejsce wojnie ekonomicznej na wolnym ringu to "współczesny patriotyzm wspólnoty ekonomicznej typu państwo (naród)" (moim zdaniem). Jeżeli uważa Pan, że na świecie istnieje wspólnota ekonomiczna o charakterze ponadpaństwowym i ona sprawiedliwie i rozważnie zarządza wytwarzanymi dobrami to idę jej służyć i zrzekam się tak rozumianego patriotyzmu.
Jeżeli ktoś nie potrafi czegoś produkować to musi się nauczyć a Ci którzy trzymają za niego kciuki "patriotycznie" będą cierpliwie czekać na lepsze wyposażenie polskiego samochodu, pralki, lodówki, maszyny. Tylko absolutne buble możemy wprost ostro krytykować. Ale osobiście kupiłbym polskie auto gdyby media przedstawiły producenta w sposób przejrzysty a NIK czy inni detektywi kontrolowali, że podzespoły są na pewno wyprodukowane w Polsce. Dzięki temu ten i inni producenci zyskiwali by certyfikat Polskości wyrobu (100% polski!) i byłby to kolosalny argument nacisku na patriotyzm klientów. Gdyby zjawisko przyjęło się niczym choroba społeczna, SZ.P. DEALEROM importowanych aut groziły by należne plajty, chyba że przestawili by ofertę na polskie samochody. Producent również w poszanowaniu dla owych dealerów wprowadziłby autoryzację sprzedaży, którą dealer mógłby utracić (zawsze znajdzie się inny!) jeżeli sprzedałby oficjalnie po cenie niższej od ceny sprzedaży ustalonej przez producenta. Pozostająca otwartość rynku (koniecznie!) sprawiłaby, że producent nadal musiałby uwzględniać jakość i ceny zagranicznej konkurencji, gdyż jak wiadomo również patriotyzm ma swoje granice wytrzymałości.
Author:
Przebiśnieg
Date:
07-04-2005
Jancio - Nareszcie...
Autor tekstu (serdeczne pozdrowienia) wyraził w jasny, czytelny, lekki i pozbawiony zbędnego patosu sposób to co - mniej więcej - sam myslę na temat patriotyzmu.
Miło przeczytać coś, co chciałoby się samemu napisać, gdyby się umiało :)
Sprawę jodłowania sobie odpuszczę, to rzecz gustu; Natomiast patriotyzm jako taki uważam za jednoznacznie negatywny. Nieliczne zalety (wzmacnianie lokalnych więzi społecznych) są dla mnie wątpliwe, natomiast wady są poważne, oczywiste i ewidentnie patogenne.
Author:
Jancio
Date:
07-04-2005
HRTEM - świetny tekst
Bardzo dziękuję za tekst: krótko, wyczerpująco i dowcipnie. Tym razem zgadzam się z Panem w 100%. A gdyby nawet tak nie było, to "Edinbruu" Military Tatoo starczyłby za wszystkie argumenty ... :)
Author:
HRTEM
Date:
07-04-2005
Kanapon - ........
W poprzednim tekście autor postulował rezygnację z pojęcia narodu ze względu na zło jakie ono (pojęcie) rodzi i na trudności z jasnym jego zdefiniowaniem. Teraz jest przynajmniej mniej dziwacznie.
Samo wyżywanie się na pojęciu nie sprawi że będzie np. mniej wojen czy zatargów. Istnienie narodu to po prostu nasza rzeczywistość mająca różny acz silny wpływ na żyjących a także pamięć o wielu co juz nie żyją. Oczywiście mozna się na rzeczywistośc obrażać, być przeciwnikiem podziału ludzkości na narody, czy też postulować by rzeczywistości nie wspominać ale to tej rzeczywistości raczej jeszcze długo nie zmieni. Nie wykluczam że jako ludzkość staniemy przed wyznaniami które to odmienią ale póki co widzę to... szaro.
Tak się składa że kwestie narodowe są wciąż bardzo aktualne i nie wyglądają na zanikające. MIMO globalizacji, unifikacji itp. Charakterystyczne że podobnie sądzono w Europie po kongresie wiedeńskim, kiedy to za najwazniejszą z nielicznych (wg ówczesnych) kwestii narodowych uznawano kwestię polską. A obecnie widać to zwłaszcza po upadku jednego z "rozwiązań" (m.in.) "problemu narodowego" jakim był blok komunistyczny. Lansowany wówczas internacjonalizm, łączenie się proletariuszy i interesów klasy robotniczej nie dość że kwestii narodowościowych nie załatwiły ale sprawiły iż wybuchły one z nową siłą korzystając z konwulsji systemu.
Naprawdę trzeba się bardzo wysilić by zapominieć i b. Jugosławię, rozpad ZSRR, narodowo wyzwoleńcze ruchawki krajów bałtyckich, Kaukazie i reszcie miękkiego podbrzusza Rosji. Trzeba naprawdę sporo potrafić by być głuchym na problem Basków czy Korsykańczyków. I już naprawdę trzeba mieć odwagę bycia niepoprawnym politycznie by nie dostrzegać takiego zagadnienia jak mniejszości narodowe i etniczne (i to mimo tego ze na topie to sa teraz mniejszości seksualne i mniejszość niewierząca) tak w Europie i poza nią.
Odnośnie aspektu produkcyjno-ekonomicznego jak wiadomo w UE zkazane sa kampanie typu "kupuj irlandzkie" bądź "teraz Polska". Pozostaje liczyć na świadomość kupującego i jego dobry wzrok, bo trzeba będzie nieraz oglądać kod kreskowy w poszukiwaniu identyfikującej Polskę liczby. Tak jak ekonomia i rywalizacja były jednym z przyczyn kształtowania się narodów a potem utożsamiania ich z organizmami państwowymi w miarę demokratyzowania się ich struktur tak i obecnie ten aspekt bycia okresloną nacją nie stracił na aktualności.
Sztuczne zaś tłumienie emocji nie służy najczęściej tłumiącemu. Emocje związane z narodem, państwem nie mają charakteru przeważnie negatywnego (np. sport nie jest oparty raczej na złych emocjach), a często gęsto są jednym ze źródeł sukcesu państwa (która to struktura jest uważana przez wielu za ukoronowanie zorganizowania danego narodu / narodów) które jest nimi przez własnych obywateli obdarzane. A już nieciekawie się zrobi jak to wytłumianie będzie wymuszane.
Patriotyzm to miłość do, duma z i szacunek dla własnej ojczyzny, która może być utożsamiana i z organizacją państwową (np. m.in do jej symboli i jej praw). Nie ma on nic wspólnego tak z szowinizem czy ksenofobią ale uparcie łaczy się to tu w jedną (odpychającą oczywiście) całość, twierdząc np. iż inność to (w domyśle) wyższość. Umiłowanie krajobrazu ojczystego, kibicowanie rodzimym drużynom narodowym itp. moze być uznane za JEDNE Z wielu przejawów patriotyzmu o ile nie ingeruje to nadmiernie w życie innych (odrębnych) społeczności / państw / narodów. Każdy też może czuć wspólnotę duchową z kim chce, ważne by nie wmuszać tego nikomu, bo i bycie patriotą nie wmusza czynienia tego co nieracjonalne (np. popierania danej osoby tylko ze względu na narodowość przy miałkości tejże osoby lub kupowania rzeczy polskich za wszelką cenę) czy OCZYWIŚNIE nie służące interesom kraju / własnym na bliższą i dalszą metę.
Patriotyzmowi nie wadzi wstyd z przewin własnego narodu. Po to aby to odczucie miało jednak nieść z sobą coś pożytecznego (racjonalnego, dobrego, konstruktywnego) winno być adekwatne do tych przewin a nie eksponowane na zasadzie automatycznego, przerysowanego i "poprawnego" wtrętu w komentarz średnio przez to związny z tym co się komentuje. Ale dobrze - sprawa zamknięta i wyjaśniona.
Author:
Kanapon
Date:
07-04-2005
Robin - Niestety...
Panskie poglady - jakze mi bliskie - nie maja, niestety, na dluzsza mete szans na upowszechnienie a moze nawet na przetrwanie. Ci ktorzy krzycza najglosniej, sa gotowi mordowac za kawalek szmaty w okreslonych barwach albo za okreslony stosunek do drzewka, rzeki czy napompowanego kawalka skory o ktorym Pan wspomnial. To niestety ich ewolucja wynagradza licznym potomstwem i brakiem skrupolow w walce o przetrwanie...
Author:
Robin
Date:
09-04-2005
kaner - spokojnie
Nie ma się pan co tak przejmować reakcjami ludzi, którzy myślą inaczej.
Zapewniam, że są też myślący zupełnie podobnie, i nie uważąjący tego za nihilizm. Traktowanie swojej ziemi jako własnej jest domeną chłopstwa i generalnie posiadaczy gruntów, ktoś kto jest wolny od takiej własności jest niezależny w tym względzie. A że rolnicy nie przepadają za podróżami i za literaturą w żadnej postaci, jest im dobrze tam gdzie są broniąc swej własności jak potrafią. Ci którym tak zależy na tej ziemi a mieszkają w miastach, są spadkobiercami tradycji jak najbardziej obszarniczo ludzycznej związanej z rolą.
Nie wiem czy jest sens bym się rozpisywał, pragnę jedynie powiedzieć, że poglądy które pan przedstawił uważam za zupełnie oczywiste i nie widzę w nich niczego niezwykłego, a jeśli idzie o zdrowie psychiczne nawet pożądane. Pozdrawiam.
Author:
kaner
Date:
09-04-2005
rafa04 - nie do końca ... zrozumiane
a jeśli byś " ukochał " więcej niż jedna ziemię i jeden lud - to co z patryiotyzmem , jak go podzielić ??
Author:
rafa04
Date:
09-04-2005
Korea - Patriotyzm
Być patriotą tzn. kochać swój kraj. Kraj: to język, kultura, tradycja, historia, ludzie...
Można również przy tym szanować inne kraje, nie widzę problemu.
Author:
Korea
Date:
10-04-2005
wuesjot - rodzina to przypadek
Wczoraj przy okazji spotkania rodzinnego probowalam opowiedziec bliskim o moich dzieciach: corce i jej mezu zydowskiego pochodzenia. Wspomnienie min i "zapowietrzenia" tego bogobojnego katolickiego zgromadzenia tylko utwierdza mnie w przekonaniu, ze niewiele mamy sobie do powiedzenia. Moze odrobine przykro ale i dobrze; bede miala wiecej czasu dla przyjaciol i na sprawy istotne oraz przyjemnosci.
Te kilka slow to podziekowanie dla Pana szczegolnie za akapit o rodzinie.
Author:
wuesjot
Date:
10-04-2005
Grisza Griszow - Rodzina to przypadek, kraj to przypadek...
Witam i pozdrawiam autora artykułu i dyskutantów.
Jakkolwiek zgadzam się z ogólnym wydźwiękiem wyrażanych tu opinii to jednak zastanawiam się, czy nie idziemy za daleko w negowaniu wszystkich więzów narzuconych nam niejako "odgórnie" takich jak rodzina, kraj, naród. Czy uczucia, które możemy żywić do własnego kraju nie odpowiadają w odpowiedniej skali uczuciom jakie żywimy do własnego ojca, matki, brata czy siostry (przecież ich sobie nie wybraliśmy)? Ja nie mam odpowiedzi na to pytanie.
W każdym razie postawę, jaką prezentuje autor i większość z dyskutantów uważam za zdecydowanie zdrowszą od bezmyślnego powtarzania frazesów o miłości do ojczyzny (Ojczyzny oczywiście).
Pozdrawiam jeszcze raz i czekam na dalsze artykuły.
Author:
Grisza Griszow
Date:
13-04-2005
SebMaks - Extra!!
Extra, powtarzam, doskonale rozumie Pana "feeling", no moze tez bym mial wahania co do Tyrolu , kwestia gustu.
Zylem w Polsce tylko do 11 ego roku, potem juz we Francji, obecnie w Niemczech. Ogolnie lubie Polske, ale tak jak Pan wspominal, z lekkim duchem wedruje po szmaragdowum wybrzezu w Bretanii, lubie widok na Mont Blanc w dobra pogode, lub chlodny napoj na Cours Seyla w Nicei, widoczek Elian Donnan Castle w porannej mgielce, widok na morze z twierdzy w Bonifacio na Korsyce....Tak de facto moge mieszkac wszedzie gzdie czuje sie dobrze, i nie mam tej wiecznej ochoty na zytni chleb lub ogorki kiszone....
Doskonale Pan to uja.
Author:
SebMaks
Date:
16-04-2005
Sagittarius - Aurea mediocritas
Przeczytałem powyższy tekst, jak i komentarze do niego, z dużą dozą relaksu (nie szukałem wcześniejszego artykułu w tej sprawie), zarazem szybko nasunęły mi się pewne wnioski. A więc od początku- dla mnie patriotyzm i nacjonalizm to sprawy, które da się odróżnić (udaje się to Francuzom czy Anglikom, więc i nam się może udać), tym bardziej, że dla nich są to pojęcia tożsame, dla nas wręcz przeciwstawne. To, że narody istnieją jest oczywistością, której nie zaprzeczali nawet internacjonaliści, to fakt, który nie podlegający dyskusji. A jeśli coś uznane zostaje za fakt, a nie istnieje jedynie jako byt jednostkowy, to konsekwencją tego jest dokonanie taksonomii tego zjawiska (Gdyby mężczyźni uznali istnienie kobiet, naturalnym jest że dokonają ich klasyfikacji- brunetki, blond, wysokie, niskie, mądre,niemądre) Mam jednak wątpliwość- czy to, że jest to dla kogoś fakt jedynie z zakresu socjologii i psychologii społecznej to mało?. Socjologia bazuje na faktach, na dużej liczbie faktów, a psychologia społeczna właśnie niejako "odmitologizowuje" pejoratywne rozumienie pewnych zdarzeń i skupia się na prawdziwych (często przykrych) społecznych zachowaniach człowieka. Pojęcie narodu i jego zmienności w czasie jest domeną humanistyki a nie nauk ścisłych, więc "podejście" do kwestii narodu z pozycji przyrodnika czy matematyka nie jest podejściem najlepszym, a byćmoże nawet nieuprawnionym od strony naukowej. Posłużę się dygresją dla uzasadnienia tego zdania. Otóż w swoim artykule z końca XIX wieku "O jasnym i niejasnym stylu filozoficznym", Kazimierz Twardowski, mistrz filozoficznej szkoły Lwowsko- Warszawskiej twierdził, że jasność stylu pisania (mowy) wynika z jasności myśli, czyli jest to związek bezwzględny. Tymczasem polemikę podjął z nim Roman Ingarden, twierdząc, że jest to jednak kwestia względna a za przykład podawał "poziom czytelnika". Chodziło z grubsza o to, że dzieło może zostać niezrozumianym nie z winy niejasno piszącego autora, ale z winy czytelnika, nie mającego odpowiedniego przygotowania. Jednym z typów jest czytelnik "który minął się z zawodem", a jest to osobnik, który czytał dzieła filozoficzne, ale ich nie rozumiał, a sądy o nich, były jedynie sądami powtarzanymi i to bez większej refleksji. Najczęściej w gronie tego rodzaju czytelników byli naukowcy o umysłach ścisło-analitycznych, gdyż sądzili, że skoro doskonale orientują się w naukach ścisłych to i na gruncie filozofii dadzą sobie radę. I także tutaj zauważam ten błąd, nie można tak łatwo mieszać pojęć z dziedziny nauk ścisłych i humanistyki, nie można także wydawać sądów o rzeczach z dziedziny humanistyki patrząc pod kątem nauk ścisłych- jako prywatna opinia tak, ale nie jako obiektywne podejście. Pojęcie "istnienia drugiego rodzaju" jest bmętne, z punktu widzenia fenomenologii czy nauk Wittgensteina bardzo mgliste a nawet treści filozoficzne mają swoją wartość gdy są jasno i rzeczowo wyrażone.
Dziwi mnie także, jak można być przeciwnikiem czegoś co jest ( w sensie- bycia przeciwko istnieniu narodów)- narody to nie są przedmioty, których można nie zauważać, albo zniszczyć a pomijanie ich w postrzeganiu świata może doprowadzić do absurdalnych tez. Rozumiem jednak doskonale intencje autora- z tożsamością narodową wyrażaną przez patriotyzm czy nacjonalizm nie wiąże się wiele dobrego- jedynie same stereotypy i płytkie emocje (choć nie zawsze jak wiemy- bo istnieje pojęcie poczucia wspólnoty). Chodzi jednak o to, że z punktu wiedzenia psychologii ludzie szukają sobie źródeł potwiedzenia swojej tożsamości, szukają swojej grupy a zarazem szukają przeciwnika, wroga- to często uzupełnia ich cele życiowe. Mogę się zgodzić, że to jest naganne i złe, ale to jest rzeczywistość obiektywna- tacy są ludzie i raczej tego się nie zmieni- w najgorszym przypadku znajdą sobie inne "przedmioty umiłowania" i "przedmioty służące budowaniu stereotypów"- może to być umiłowany klub piłkarski albo "denerwujący sąsiad" (to do zwalczania i wyładowania niepowodzeń życiowych). Rozumiem doskonale że autor chce zminimalizować te aspekty (poprzez nie potwiedzanie różnic narodowych), ale, moim zdaniem, to istnieje na każdym stopniu relacji międzyludzkich i trzeba by było odseparować ludzi od siebie, aby te zjawiska zanikły- bądźmy realistami.
A teraz kolejne sprawa- ten nieszczęsny patriotyzm- dla mnie nie jest to nawet sentyment do płaczącej wierzby, do rzeki czy flagi narodowej- może mi się to podobać albo nie, ale jest pewien szacunek, bo to jest częścią mojej tożsamości. Oczywiście piszę teraz bardzo stereotypowo, ale tak powszechnie rozumie się pojęcie "nie pluj na godło, nie deptaj flagi". Dla innych nie musi być to częścią ich samych, dla mnie jest i ja zawsze najlepiej się czuję w swoim kraju- swój język, własna rzeczywistość (choć tandetna) bo tylko tutaj jestem całkowicie "swój" a w Anglii, Francji czy w Niemczech zawsze pozostanę w jakimś stopniu "obcym". Autor artykułu lubi portugalskie fado, jodłowanie, stroje szkockich highlanderów (też lubię- Szkocję w szczególności), ale popatrzmy z drugiej strony, że może być taki Portugalczyk, który nie znosi fado, ale uwielbia piosenki "Mazowsza". Chcę przez to powiedzieć tylko tyle, że to jodłowanie, muzyka fado i nasze przyśpiewki ludowe, są właśnie wytworem specyficznych grup etnicznych, które stworzyły narody. Gdyby nie było nigdy różnic i narodowości, wszędzie moglibyśmy spotkać jedynie Mac Donaldy i słuchać popowej papki. Istnienie narodów nie przynosi więc jedynie tego co złe (ksenofobii, szowinizmu etc) z czym się zgadzam, ale i przyniosło te "piękne różnice" między społecznościami, które globalizm z wolna zaciera. A propos rogatywki- mnie się podoba i pamiętajmy też, że jest oryginalnym nakryciem głowy podobnie jak francuskie kepi, jednakowoż francuzi, jak wiemy są zawsze bardzo dumni, gdy mają coś "oryginalnego" czego nie ma nikt inny- więc nie musi się nam podobać, ale możemy się cieszyć, że mamy coś oryginalnego. Hasło "kupuj u swojego" nie jest niczym zdrożnym, jak ktoś już napisał, jeśli nie jest to bubel, ale produkt jedynie trochę gorszy to czemu nie ma wesprzeć rodzimej gospodarki, bo przecież wszyscy wiemy, że w pełni wolna gospodarka światowa to mit. Nie zapominajmy też, że reklama potrafi zrobić wodę z mózgu niemal każdemu- trudno się oprzeć temu, aby często powtarzane kłamstwo nie stało się prawdą, nawet dla inteligentnego człowieka. W kwestii rodziny, zgadzam się całkowicie, z nią dobrze wychodzi się zazwyczaj na zdjęciu, ale i może stać się tak, że przedstawiciel naszej dalekiej rodziny może stać się naszym przyjacielem.
I na sam koniec tego wywodu- nie uważam szacownego autora za nihilistę narodowego a tym bardziej za żydokomunę czy masona. Przedstawione myśli są bardzo ciekawe, równocześnie są bardzo subiektywnym i indywidualnym widzeniem świata a przez to brakuje im, moim zdaniem, pewnej obiektywności. Myślę, że nie należy popadać z jednej skrajności w drugą, ale starać się zawsze spokojnie podchodzić do tematu, to że większośc ludzi działa i podejmuje decyzje emocjonalnie to niestety smutny fakt, ale fakt. Zgodnie z zasadą Arystotelesa należy dążyć do aurea mediocritas- przynajmniej dla mnie jest to mottem życiowym.
Author:
Sagittarius
Date:
12-07-2005
Sort comments
from the newest
Sign in to add comment
Sign in as
:
Password
:
Sign in using Facebook or OpenID
In case not signed in -
sign up..
Advertisement
[
Cooperation
] [
Advertise
] [
Map of the site
] [
F.A.Q.
] [
Store
] [
Sign up
] [
Contact
]
The Rationalist ©
Copyright
2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)