Moja żona używała czasem poleconego przez ginekologa preparatu "Mastodynon"  i twierdziła że jej pomaga, nawet nie zwróciłem uwagi ze jest on preparatem homeopatycznym szczególnie że ma konkretny gorzkawy smak czyli zawiera coś więcej niż cukier i alkohol, tym,czasem dziś przy okazji tej dyskusji zobaczyłem jego skład - m.inn. 162mg Vites Agnus-Castus TM, 162mg Iris Versicolor D2 i inne w większych rozcieńczeniach. Czy ze względu choćby na pierwszy składnik nie jest to w efekcie preparat ziołowy o faktycznie możliwym działaniu? Myślałem że zasadą homeopatii są wyłącznie absurdalne rozcieńczenia ale 162mg. nierozcieńczonego ekstraktu z niepokalanka może działać tymczasem to samo zioło sprzedaje Boiron w potencji 9CH :) 

Trzeba napisać jasno - urzędnicy chronią interes producentów podejrzanych pastylek, a nasze zdrowie nie ma tu żadnego znaczenia. Jedyna więc nadzieja, że Pan Profesor i jemu podobni będę uświadamiać przyszłych lekarzy, że nie powinni ordynować "pseudo-leków" o niewiadomym działaniu.

Nareszcie ktoś to jasno powiedział - Jung bredził ;)

Takich wlasnie glosow potrzeba wiecej w debacie publicznej. Prostych i rzeczowych popartych wiedza i doswiadczeniem.  Wierze ze panska walka przyniesie w koncu sukces i pomoze zwalczyc ta glupote nie tylko w Polsce ale i w innych czesciach swiata.

Tak będzie, obecnie homeopata Czelej stara się ograniczyć wolność naszych publikacji i do czasu rozstrzygnięcia sprawy część tekstów zostało zdjętych. Z czasem prof. Gregosiewicz wróci na najwyższe miejsca w Google przy homeopatii.

Zastanawia mnie dlaczego po wpisaniu w google hasła homeopatia nie wyskakuje na drugim miejscu link do artykułu profesora. Coś kojarzę, że kiedyś tak było.

Podziwiam walą o wycofanie homeopatycznych wynalazków  Polskiego rynku. Niestety, obecna metoda walki z głupotą niewiele daje. Nawet UOKIk, który powinien stać na straży uczciwego handlu, nie ma w tej sprawie odwagi. Ale już w ministerstwie zdrowia na pewno są ludzie, którzy rozumieją, że homeopatia to bzdura, ale boją się o tym powiedzieć, bo wiedzą, że nic nie zdziałają. Tutaj chodzi o pieniądze. Wycofanie homeopatii z rynku byłoby dużym ciosem dla budżetu.
Może jest inne wyjście z tej sytuacji. Ktoś powinien wcielić się w rolę dziennikarza i na jakiejś konferencji medialnej, transmitowanej przez większość mediów, zapytać ministra Arłukowicza co sądzi o tej sprawie. Najlepiej aby to był jakiś zawodowy dziennikarz, ale może też być to ktoś z naszego portalu. Przedstawi się jako ,,Jan kowalski , redaktor portalu racjonalista.pl" a potem zda pytanie. Powinno być ono zadane w ten sposób aby minister nie był w stanie łatwo je zbyć.
Chyba redaktorzy portalu mają kontakt z jakimiś prawdziwymi dziennikarzami, więc mogliby poprosić kogoś o wystąpienie w roli pytającego.

to homeopatia. Do niedawna (zanim nie przeczytałem pierwszego artykułu Pana Gregosiewicza) myślałem, że jest to rodzaj leków ziołowych. Dlatego to też nasze zadanie żeby uświadamiać ludzi. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że pani aptekarka wyjaśni klientowi, że to co właśnie sprzedaje to cukierki. Natomiast ręce mi opadły jak pewnego pięknego dnia na spacerze moja bratowa wspomniała, że leczy swoje dziecko "lekiem" homeopatycznym. Bratowa jest.... farmaceutą. Szkoda, że nie miała okazji posłuchania wykładu Pana profesora, któremu życzę sił w dalszej walce  z tym absurdem. 

...rozmowa o medycynie holistycznej (nie z greki tylko z londyńkiego slangu) to w istocie całościowe przelewanie z tego czego nie widać tam gdzie i tak nic nie ma... dziurawa medycyna albo lepiej - perforowana. Wbrew temu co twierdzą beztroscy dyskutanci, sytuacja jest groźna, bo w majestacie prawa wysyła się chorych do znachora i wcale nie jest to przedwojenny Profesor Wilczur! Nomen omen Panie profesorze - też Ortopeda.
Proszę przyjąć wyrazy szacunku i podziwu za wytrwałość. Mam nadzieję że uda się Panu przesunąć nasze medyczne prawodawstwo z miejsca na prawo od XXI wieku w sferę prawa, gdzie medyczna kontrola zawodowa zawsze leżała (w swoim majestacie) a nie tu gdzie obecnie, bez wstydu, leży...
Serdeczne pozdrowienia.

Jeśli ktoś będąc chorym dostaje cukrowe kulki, to zagrożeniem zdrowia jest tutaj brak odpowiedniego leczenia a nie same słodkie kulki. Nie wyleczenie nawet głupiego przeziębienia może mieć czasami bardzo nieprzyjemne skutki co wiązać się może nawet ze śmiercią, niestety ale znam taki przypadek.
Leczenie syropem na kaszel kogoś kto ma problemy z wątrobą także jest zagrożeniem zdrowia i życia, z tym że w tym przypadku syrop na coś jednak pomóc może w przeciwieństwie do tych wyrobów lekopodobnych.

A czy stosowanie nieskutecznego leku lub terapii nie stanowi zagrożenia zdrowia i życia?

"Atrapę leku można nadal nabyć w każdej aptece w Polsce. Stanowi to ewidentne zagrożenie zdrowia i życia tysięcy pacjentów." Cytat ten dotyczy preparatu oscillococcinum. Skoro to sam cukier i nic innego tam nie ma to o jakim zagrożeniu mowa? Nie popadajmy w przesadę. Natomiast nie sposób nie zgodzić się z opinią, że wiedza przeciętnego Kowalskiego na temat tego czym "karmią" go lekarze, jest w rzeczy samej dramatycznie niska

Urząd Ochrony Buraków? Gdzie można się zapisać?

Jak dla mnie (i również mojej mamy która jest lekarzem) pacjenci powinni pozywać lekarzy, którzy wypisują (na bardzo często poważne schorzenia) leki homeopatyczne. Jeśli lekarz przepisuje ludziom np. cukier zamiast normalnych działających i przetestowanych leków to działa na szkodę pacjenta i jest szarlatanem, a nie lekarzem, dlatego nie powinien mieć uprawnień do leczenia ludzi.

I zamiast o czymś takim mówić w programach informacyjnych to po raz setny (w niektórych przypadkach chyba nawet tysięczny) będzie tylko: Smoleńsk, EURO, reforma emerytalna, Radio Maryja, Pudzian i różne demonstracje gdzie w tle słychać tylko "hańba, skandal!"

Smutne jest tylko to, że głos Pana Profesora będzie zagłuszany poza racjonalistą, tam gdzie jest on najbardziej potrzebny. Jak trafić z racjonalnymi argumentami pod strzechy? Jak unaocznić przykładowej mamie przykładowego Jasia, że w tym co poleciła pani doktór nic nie ma? Trzymam kciuki aby determinacja Pana Profesora zaowocowała zmianami w odpowiednich ustawach. Bez tego raczej będzie ciężko.

sporo ludzi wierzy w działanie leków homeopatycznych, znam dwie mamy, które przysięgają ze pomogło ich dzieciom, jeśli jakiś preparat jest przepisywany/proponowany przez lekarza, to pacjent ufa i łyka. ja się zawiodłem na mojej pani doktor, która leczyła mnie od wieku niemowlęcego. zorientowałem się, że od x lat przepisuje mi ten sam antybiotyk, pod różnymi nazwami handlowymi, ale od tego samego producenta. lekarzom trzeba uważnie patrzeć na ręce. swoją drogą do dziś nie wiem czy homeopatia działa, czy efekt placebo jest aż tak potężny, czy te 'świadectwa' są fałszywe.

Trzy lata temu, chcąc leczyć rwę kulszową udałam się do ortopedy, do którego miałam wyjatkowe zaufanie po operacji kolana. Z ufnością wzięłam receptę i wykupiłam za 84 zł zastrzyki, których nazwy nie pamietam już. Czekając w kolejce do lekarza spostrzegłam, że niemal każdy pacjent trzymał takie samo pudełko jak ja. Wówczas z przerażeniem zobaczyłam
"lek homeopatyczny". Lekarzowi powiedziałam, że nie uznaję tych leków ja, ani mój I nieżyjący od 20 lat mąż-lekarz, ani obecny mąż-fizyk, ani brat-prof. chemii. Potok zapewnień lekarza - pomoże. Zależało mi na rehabilitacji, więc przez 10 dni traciłam jeszcze na taksówkę. Nic nie pomogło. Dziś trudno mi chodzić, siedzieć, leżeć. Ból. Moja największa strata to brak zaufania do lekarzy ortopedów. Nawet boję się pójść do starego przyjaciela, że może on też... i stracę przyjaciela bo mu nasobaczę. Więc cierpię i okładam się plastrami. Moja strata to nie pieniądze rzucone w błoto (emerytka) ale utrata zufania i 3-letni ból. Panie profesorze ratuj od idiotów i kanciarzy!!!!

Panie Profesorze, niezależnie od czasu i przestrzeni, jest wysoce przestępcze, a własciwie ludzie je stanowiący czyli politycy, powołujący się na demokrację, tak wlaśnie czynią. To co Pan czyni w walce z biurokracją( nie mylic z administracją panstwa) wchodzi w zakres przede wszystkim metodologii ogólnej czyli prakseologii, czyli praktycznej strony czynu połączonego z deontologią zawodu. Pańskie dzialania w tej walce mają szlify mistrzostwa.  Pańscy adwersarze, to ludzie hańby( mord np. w Katyniu to małe piwo).

Podziwiam Pana Profesora i jego działalność, ale niestety dawno zauważyłem, że większość społeczeństwa wierzy w cuda. Mam pewne podejrzenia, że zachodzi tu zależność z ich IQ na poziomie numeru buta... Politycy są produktem tego społeczeństwa, z drugiej strony jednak należy mieć nadzieję, że ludzie pokroju profesora Gregosiewicza jakoś jednak trafią do tych ludzi i coś zmienią aby oszuści mieli po prostu trudniej. Na pewno lepszy skutek ma tu użycie słowa "rzeżączka" niż na przykład "pH" :)

Jeśli profesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego, używając racjonalnych argumentów i powołując się na niezaprzeczalne fakty, nie jest w stanie AUTOMATYCZNIE ukrócić z pomocą urzędników państwowych i sądów przestępczej działalności firmy farmaceutycznej, która świadomie wprowadza w błąd i zagraża zdrowiu ludzi - to jest to PORAŻAJĄCE... i bardzo smutne.
Państwo prawa w XXI wieku?
Mimo wszystko wyrazy ogromnego uznania, Panie Profesorze!

"Próba lekowa polega na zjedzeniu przez ochotnika substancji, z której wytwarzany będzie „lek". W tym przypadku jest to ropa wyciekająca z cewki moczowej mężczyzn chorych na rzeżączkę."Po przeczytaniu powyższego życzę sobie objawu nr 13 z listy dolegliwości chcę zapomnieć, że to przeczytałam.