O dziwnych koligacjach i szemranych interesach w sprawie
gazu w naszym kraju słychać co pewien czas. Artykuł jest podsumowaniem tego co się
działo i jeśli faktycznie jest to zgodne z prawdą to nóż się w kieszeni
otwiera, ale nie sposób pominąć wydźwięk tego artykułu. Jest on napisany w
sposób emocjonalny. Zakrywa to wartość merytoryczną i sugeruje, że autor ma
jakiś dziwny problem ze wschodnimi sąsiadami. Nie deprecjonuje ich udziału w
tym – nazywajmy rzeczy po imieniu – skandalem, ale sam tytuł rodem z tabolidów
budzi pewne obawy i rodzi dystans do treści tam opisanej. Warto przeczytać i
się nad tym zastanowić głębiej, bo jak autor twierdzi każdy z nas za to płaci.

Co prawda zawiera powtórzenia i przez to jest mniej czytelny, ale generalną myśl autor przekazał.

Ciarki mi przechodziły po plecach w trakcie czytania. Jednak nie mieszałabym do tego ideologii innej, niż kult pieniądza. UB, SB, czy miłość do ZSRR, a potem Rosji? Chyba raczej to, co było napisane pod koniec - układy towarzysko biznesowe. Kiedyś mieliśmy pseudoelity, teraz też je mamy - prywata, chciwość i brak jakiejkolwiek etyki.
To takie tematy powinny być na pierwszych stronach gazet, stać się przedmiotem dyskusji ogólnonarodowej (oprócz tego, że postępowania sądowego), a nie kto z kim się w jakiejś partii pokłócił.
Okradanie budżetu powinno być traktowane surowiej, niż pojedynczych osób, bo to jest okradanie milionów ludzi. I jak się ma do tego sprawa emerytki, która nie wydała paragonu za bodajże 1,4 zł? Ona stanęła przed sądem.