metresy? czy medresy

Podczas czytania tytułu zauważyłem wyraz "return"-chyba pomyłka.

Słowo to bowiem pochodzi z dziedziny sporu i oznacza "odbicie piłki serwisowej w tenisie".
Zapewne chodziło o "retur" wł.retour,oznaczającego "na powrót".
Zgadzałoby się to z tytułem książki ,którą posiadam w swoim księgozbiorze.
Zresztą powoływałem się przy innej okazji na rozdz.I tej książki "Konieczność ateizmu",wykazując,ze ateizm nie musi tryumfować.
To w tej znajdujemy zdanie,że praktycznie wszędzie "religia rozkwita na ulicy oraz w kuluarach władzy".
Ten rozkwit obecny jest w wielu krajach,które oficjalnie "zerwały z religią".
Nie, nie zawsze "rozkwit religii" ma pozytywny wydźwięk.
"Już teraz widać jego destabilizujące skutki".-Niemniej nie zanik. Wcale nie:"Koniec wiary" Sam Haris
Tak naprawdę :"religijny fundamentalizm i polityczne niepokoje wzajemnie się wzmacniają".
Przy czym,o czym wspominają autorzy- redaktor naczelny jednego z tygodników i jego felietonista :"te same amerykańskie ideały,które tworzyły niepowtarzalny styl religijny tego kraju,można by zastosować w całym świecie".
Tak,czy inaczej religia ma "duży wpływ na światową gospodarkę,politykę i inne dziedziny życia".
Jak wykazują autorzy i co wynika z podtytułu istnieje fakt"globalnego ożywienia wiary zmieniające świat".

Return w sensie "powrot".
Retur to byłby raczej zwrot (jak zwrot przesyłki przy błednym adresie).
Ateizm czy nie. Gdybym miał miliony i sponsorował jakiegos bozka to znalezliby sie chetni niezalenie od głupot ktore głosze.
Skoro mozna łatwo zarobic to zawsze sie znajda chetni na przywileje.

Religia towarzyszy ludziom od ponad 70 tys. lat i ma się raz lepiej raz gorzej. Nie rozumiem dlaczego dzisiaj miałaby się mieć gorzej? Wyraźnie Andree Malraux, komunista za młodu, doradca de Gaulle w swej dojrzałości, znakomity teoretyk sztuki przez całe życie. Francuz do szpiku kości, jakim wielu po nim nie było i nie będzie! Jego powieść o pogromie komunistów w Szanghaju w 1927 jest wstrząsającym komentarzem do rozterek egzystencjalnych pokolenia, które obok Manifestu Surrealistów, wydało Dzwony Bazylei i stalinistycznego do końca życia Pabla Picasso... Obawiam się, że bez solidnego bicia się w piersi cały ten wywód na temat religii jest co prawda popularnym, ale ciągle jeszcze opowiadaniem o żelaznym wilku. Pobożne życzenia ateistów i innych areligijnych wyznawców wiary w lepszą przyszłość  ciągle nie mogą odrzucić wstrętu na temat ewolucyjnej roli religii w rozwoju ludzkich społeczności. Ma ona czasami zabawne formy, jak w Tonga, kiedy jeden z naturalizowanych osiedleńców z GB opowiadał mi jak każda rodzina na wyspie ma kogoś w każdej z obecnych misji, tak na wszelki wypadek, żeby móc korzystać ze wsparcia! Albo w Lourdes, kiedy przewodnik przestał odpowiadać na moje pytania kiedy byłem ciekawy kto czerpie zyski z tej operacji? Na Tonga każdy cmentarz miał dom przodków.

Johna Micklethwaita...to w czasach "przepychanek nowego ateizmu",wydaje się i pod pewnymi względami jest zaskakująca.
Jest w niej wiele interesujących tematów.
Dla mnie:
"Konieczność ateizmu"-wykazująca,że niema takiej konieczności.
"Pokonać korodującą siłę nowoczesności"
"Stwórca i intelektualiści"
"Wszystko co święte ulega sprofanowaniu"
"Nowe wojny religijne"
"Globalne wojny kulturowe"
"Uczyć się żyć z religii",i inne.
Interesujący jest wstęp wykazujący ożywienie religijne (kościoły domowe)w "szerzącym komunizm chinach".
Niezależnie od "zalewu nowego ateizmu",nie nastąpił "Koniec wiar"jak brzmi tytuł książki Sama Harisa
Więcej,nastąpiło wyraźne ożywienie religii w miejscach w których miała nastąpić jej śmierć.W miejscach w których ogłaszano w"imię komunizmu"itp. jej konanie,zgon.

RANY!!! Racjonalista "spsial"!!! CO ZA DNO ostatnimi czasy!!!